W tle takich postaw zazwyczaj czai się… żal do mediów, które kiedyś tak pięknie grzały nasze tematy, a teraz zwinęły kamerki i zainteresowanie. Nie bój bidy – i tak zaraz im się nawet wojna znudzi i polecą gdzieś indziej. W sumie to sobie zrobiłem taki spisek tych możliwych przykrywek, a przynajmniej takich, na wymywanie medialne których skarżą się poszczególni akolici.
Pierwsze to wojna. Inna wojna. I to już pokazuje, że są wojny i wojny. To znaczy, niektóre – te przewlekłe i gdzie nie wiadomo o co chodzi – nudzą się mediom i publiczności. No, bo kto teraz się interesuje, że np. taki Izrael od paru dni wznowił bombardowanie Syrii? I co? I nic. Nie mówię, że się chłopaki umówili, że korzystają na wojnie na Ukrainie, bo ta wybuchła na gorąco później, ale że po prostu się tym nie interesujemy, jesteśmy tematem znudzeni, a jak media nie pokazują, to znaczy, że czegoś takiego nie ma.
Mamy też ultrasów. Bambizmu. No, bo wy tak się (niektórzy) podśmiewaliście z tym strzelaniem w Sylwestra, że to płoszy zwierzaki (z wyjątkiem sytuacji gdy strzela Owsiak, wtedy nie). To co wy sobie myślicie, że one się nie boją na wojnie, że nie trzeba ich traktować z troską a nie myśleć tylko (?) o ludziach? No i żeby je wpuszczać z właścicielami-uchodźcami, bez paszportów (?). Odbija się tu echem słynny kot z Afganistanu, który ostatnio dołączył do swej pani pod białoruską granicą. Tego właśnie chyba nie wpuścili, a więc jest precedens.
Co jeszcze przysłania Putin tą swoją wojną? No klimat, to jasne. Nie, żeby chodziło o to, że te helikoptery to śmierdzą, ale o to, że świat się odwraca od rzeczy na prawdę ważnych. Oni tam strzelają, a fabryki i krowy zaśmierdzają planetę, nie można na to sobie pozwolić. To, że tak mówią wynajęci amerykańscy ekolodzy przebrani za polityków (albo odwrotnie), to pikuś. Ale odezwał się też z alarmistycznym głosem nasz (i my jego, niestety) ulubieniec Timmermans. Ten to się w ogóle pożalił, że mu ktoś (Putin?) buchną wygodny stołek ekologizmu spod znaku Fit (fit? widział kto kiedy Timmermansa z profilu?) for 55 i teraz trzeba poczekać aż temat wróci. Takie podejście jest wbrew pozorom… realistyczne. Lewica utrzymuje bowiem, że Putina nie da się powstrzymać, natomiast globalne ocieplenie owszem.
No i politycy przecież. Taki Budka to mówi, że nasze zaangażowanie w wojnę na Ukrainie powinno polegać co najmniej na dwóch filarach – pogodzeniu się z UE (czyli morda do ziemi, to może kasa-bubu będzie), oraz przywróceniu prawa kiedy (znowu?) sędziów będą u nas wybierali sędziowie. Bez tego Ukraina zginie. No i jeszcze akolitom odbija się motyw „czystego złota”, jakim miał być konflikt na granicy białoruskiej, bo PiS na tym skorzystał. Zaraz będzie, że się dogadał i z Putinem w sprawie napaści, bo też na tym punktuje, ale na razie sygnały są delikatniejszej proweniencji, lecz wszystko jeszcze przed nami. Pan Wojciech Sadurski: „Agresja Putina spadła PiS-owi jak manna z nieba. Na Pegasus, na wojnę z UE, na podbicie sądów, na fasadowość TK, na nieudolność walki z Covid – będą mieli argument: trzeba się bronić. Nie poddajmy się temu szantażowi. Nie ma sprzeczności między bezpieczeństwem a demokracją”. A więc wojna przykrywa Pegasusy i takie tam inne.
Biją na alarm antyszczepionkowcy, czyli ci co się szczepili całe życie, ale w przypadku mRNA to im przeszło. Otóż oni alarmują, że wojna wojną, ale tu doszło do segregacji sanitarnej o wątku rasowym. Otóż (jeszcze?) minister Niedzielski oświadczył, że uchodźcy ukraińscy będą przyjmowani bez testów, bez kwarantann z pełnym dostępem do służby zdrowia. Płaskoziemcy odezwali się, że oni by też tak chcieli i że mówią o tym od prawie dwóch lat i nic. A tu wystarczy być Ukraińcem i nasza służba zdrowia porzuca teleporady, zaś w Polsce jedynie Ukraińcy będą mieli dostąpić praw przynależnych już innym narodom, łącznie z nienoszeniem maseczek, niezamykaniem w izolacji i na kwarantannach i zniesieniem paszportów kowidowych. Wyszło dziwnie. Ja wiem, że trzeba im pomóc i jestem za, ale najlepszym sposobem na takie dysproporcje jest nie to by Ukraińcy zostali zmuszani do tego, do czego wciąż zmusza nas rząd, ale by Polacy „skorzystali” i otrzymali… prawa uchodźców we własnym kraju. W końcu jak tak można odpuścić narodowi, który się zaszczepił w 35% to chyba łatwiej i takiemu co się ukłuł co najmniej dwa razy w 55%? Panowie, wykorzystajcie tę okazję i rzućcie wreszcie ten kowidowy ręcznik – zwalicie wszystko na wojnę, niech chociaż taka z niej płynie nauka.
No i jeszcze o hipokryzji, bo tę także przykryła wojna. A hipokryci akurat tego chcą, bo ona kasuje wiele i wydaje się, że da się zapomnieć i udawać, że nic się nie stało. Ja jestem ciekaw – gdzie są ci wszyscy, co tak rumakowali nad białoruską granicą? Gdzie ci biegacze-posłowie z torbami z IKEI, którzy teraz dopiero widzą (widzą?), że tak można było chojrakować, bo z tyłu stał (opluwany przez nich) polski żołnierz? No to zapraszamy, co jest? Ludzie giną już o parędziesiąt kilometrów za naszą granicą. Dalejże! Co jest? Somalijczykom pomagamy, a braciom Słowianom nie? Rasizm? Wśród tęczowych? Aaaa… że to nie takie proste, że to wojna, że co, można po głowie oberwać? A gdzie humanitaryzm? Dawać pożyczyć karetkę i łowić uciekinierów po ukraińskich lasach. Strzelać z nimi selfie i robić relacje, że płynęli 6 dni Donem bez jedzenia i picia.
Rzeczywiście wojna pożera wszystko, również ludzką uwagę. Wiem, że zaraz się znudzi, zwłaszcza, że ta jest wyrzutem sumienia Zachodu i to coś innego gdy widzi się rzeź, której się jest współwinnym, a nie jakichś ciemnoskórych chuderlaków, co to człek nawet nie ma pojęcia gdzie to jest i czemu się biją. Ale pamiętajmy, by w cieniu wojny ktoś cynicznie nie chciał załatwić sobie swoich interesów, których za kowida załatwić jeszcze nie zdążył.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy.