Medialne centra dowodzenia i poprawni historycy próbują od lat zakłamywać czasy, kiedy to Rzeczpospolita zajmowała jedną trzecią terytorium Europy i dumna z siebie kpiła w żywe oczy z degrengolady zachodu. Karty miała mocne. Polski szlachcic ze wzrostem średnio 170 wzrostu, tryskający zdrowiem i witalnością przewyższał w owych czasach swoich zachodnich odpowiedników. Pochwała wiejskiego sposobu życia, energia, bitność i waleczność imponowała całej Europie. Syfilis, gruźlica, podagra dziesiątkująca magnaterię europejską omijała sarmatów. Już Pasek rozpisywał się nad zniewieścieniem i gniciem zachodu. Jazda Lisowczyków, będąca postrachem od Rosji po krańce Europy wywołała modę na ubiór a la polacca, a sam Rembrandt zafascynowany tymi polskimi wojskami szybkiego reagowania namalował obraz Lisowczyk.
Trudno przewidzieć, co za kilkaset lat z obecnych wydarzeń stanie się legendą, a co pójdzie w zapomnienie, ale jednego możemy być pewni. Polska i świat z całą pewnością nie zapomni o Barbarze Blidzie.
Kwiecień to miesiąc, kiedy czcimy rocznicę śmierci dwójki wielkich Polaków. Ta obchodzona trzy tygodnie wcześniej dotycząca Jana Pawła II przyćmiona została nieco przez wzorowe i przykładne małżeństwo gejów sprowadzonych ku uciesze rodaków przez stację TVN. Za to rocznica męczeńskiej śmierci Barbary Blidy przebiegała już z należytą powagą.
Napięcie rosło z każdym dniem, aż do kulminacji 25 kwietnia. Z każdą godziną przybywało patosu. Były wspomnienia kolegów i koleżanek ze szkolnej ławy, łzy, żal i rozpacz. Przeplatane było to wizerunkami krwawych oprawców i morderców.
Ukoronowaniem uroczystości stało się pompatyczne i jednocześnie wzruszające oświadczenie posła SLD Iwińskiego, który obwieścił narodowi, że utraciliśmy „ naszą śląską Matkę Teresę z Kalkuty”.
Jest tylko kwestią czasu, kiedy pojawi się pierwsza ulica czy szkoła im. Barbary Blidy. W miastach, miasteczkach i wsiach jak grzyby po deszczu wyrosną pomniki i umajone kwieciem kapliczki.
Polacy nie wybaczają, jeżeli ktoś podnosi rękę na ich świętości. Przekonał się o tym niedoszły zamachowiec na króla Zygmunta III Wazę, niejaki Michał Piekarski herbu Topór. Do dziś funkcjonuje powiedzenie pleść jak Piekarski na mękach spowodowane brakiem spójności jego zeznań przed specjalnie wtedy powołaną komisją śledczą, która dysponowała szerszymi uprawnieniami niż te dzisiejsze. Ryszard Kalisz niestety nie dysponuje kołem do łamania kości, co smuci sporą część opinii publicznej, dziennikarzy i „autorytetów”.
Miną lata i stopniowo powiedzenie o Piekarskim zastąpi nowa treść – pleść jak Ziobro z Kaczyńskim przed komisją. Z kart podręczników szkolnych wyzierać będą złowrogie postacie Ziobry z rewolwerem w dłoni i Kaczyńskiego zacierającego krwawe ślady. Nad sejmem, senatem, siedzibami prezydenta i premiera łopotać będą flagi, na których orła zastąpi wizerunek Barbary Blidy, patronki Polski. Kult świętej propagował będzie nowopowstały zakon Ireneuszy Bosych powołany na cześć innego komunistycznego męczennika, Ireneusza Sekuły przez Wojciecha Olejniczaka i Tadeusza Iwińskiego.
Tak to na naszych oczach dzieje się historia, a Polacy udowadniają swoje przywiązanie do tradycji i dbałość o historycznych bohaterów.
Mirek Kokoszkiewicz