Myślę, że ten dylemat od prawieków zaprzątał najtęższe umysły, ale jednoznacznych rozstrzygnięć nie ma do czasów współczesnych. No cóż – jest więc jajko: białe, malowane lub zdobione rozmaitymi technikami, święcone i służące do zabawy. Od najdawniejszych lat jajko stanowi uniwersalny symbol życia i płodności czego dowodzą badania etnogratów i archeologów. Trwa jako symbol łatwo przyswajalny i empirycznie sprawdzalny; jako wyobrażenie życia wyłaniającego się z pozornie martwego i zimnego wnętrza o kulistym kształcie.
W Egipcie faraonów jajko powiązane ze słońcem, dawcą życia w przyrodzie, stanowiło symbol boga słońca Pta, w Grecji było jednym z atrybutów Afrodyty, bogini płodności, uważanym za symbol urodzin.
Mity indyjskie i filipińskie wyprowadzają z jajek świat.
Zgodnie z filozofią indyjską jajko zapoczatkowało wszelkie życie, zaś fiński epos narodowy “Kalewala” upatruje początku wszechświata w sześcu złotych jajkach. Znajdziemy jajko w mitologii greckiej i rzymskiej. Na wielu kontynentach, w kulturach pierwotnych rozmaitych ludów jajko stanowiło podstawę magii leczniczej i oczyszczającej (greckie słowo katharsis = oczyszczenie). Często używano go też do rozmaitych zabiegów służących ochronie czlowieka przed szeroko pojętym złem.
W ludowych zabiegach leczniczych jajko wspomagało zamawianie chorób przez “domorosłych” znachorów i wiejskie “babki”. Leczono nim postrzały, zaziębienia, różne bóle i gorączki – tocząc jajko po ciele chorego. Ale – można też było przenieść na jajko choroby: żółtaczkę lub febrę. Jak można było to uczynić? Oto praktyczne wskazówki: należy jajko trzymać w dłoni i długo się wpatrywać. Następnie należy jajko ostrożnie (wszak to jajko!) zanieść na rozstajne drogi i nie ogladając się za siebie, wrócić do domu. Ludzie ostrożni nigdy więc nie podnosili jajek znalezionych w polu, przy drodze i innych “podejrzanych” miejscach.
Ale, ponieważ obchodzimy Święta Wielkiej Nocy – teraz o jajkach “upiększonych”, często malych arcydziełach sztuki, a nie o takich “prozaicznych”, z których robimy sobie jajecznicę na śniadanie, ukręcamy kogiel – mogiel z cukrem lub smażymy omlet.
Malowanie jajek znane było już w czasach cesarstwa rzymskiego. Potwierdzeniem tego są wzmianki, które znajdujemy u starożytnych: Owidiusza, Pliniusza i Juwenalisa.
Najstarsze znane pisanki pochodzą z archeiologicznych znalezisk w Asharah- ich wiek ocenia się na ponad 5 tyś lat. W Mezopotamii wykonywano pisanki na strusich jajach, w Egipcie malowano na nich skarabeusza wsród zwojów modlitewnych pergaminów, w Sudanie wypisywano cytaty z Koranu, w Chinach zaś rysowano kwiaty wiśni i chryzantem. Pisanki znalezione na ziemiach polskich pochodzą z X wieku, ale były znane prawdopodobnie wcześniej
U nas zaś pisze o tym mistrz Wincenty Kadlubek (ok. 1150-1223), autor “Kroniki” spisanej na polecenie króla Kazimierza Sprawiedliwego. Dzieło to jest utrzymane w charakterystycznym dla epoki stylu kwiecisto-alegorycznym, pełnym aluzji, metafor, wprowadzonych sentencji, bajek, przypowieści o ludziach i zwierzętach. Jest też w tym dziele próba określenia wewnętrznej sytuacji kraju:
“(…) Polacy z dawien dawna byli zawistni i niestali,
bawili się z panami swymi jak z malowanymi jajkami (…)”
Czy od czasow Kadłubka, czyli od XIII wieku tak wiele zmieniło się w mentalności Polakow? Pozostawmy to pytanie retorycznym, czyli bez odpowiedzi.
“(…) Zwyczaj malowania jaj wielkanocnych był powszechny w narodzie. Farbowano jaja w brezylii czerwonej i sinej, w odwarze z lupin cebuli, z kory dzikiej jabłoni, listków kwiatu malwy, kory olszowej, z robaczków czerwcem zwanych, w szafranie. Rysowano na jajku rozpuszczonym woskiem, aby farba miejsc powoskowanych nie pokryła. Rysowanie zwano “pisaniem”, stąd nazwa “pisanki”, tak jak dawnych dzbanów pisanych. (…) Rysują więc w gałązki, w drabinki, w wiatraczki, w jabłuszka, w serduszka, w kurze łapki, itp. Jako narzędzi do pisania używano szpilek, igieł, kozików, szydeł, słomek i drewienek
(…)” Tak pisal Zygmunt Gloger (1845-1910) etnograf-folklorysta, krajoznawca, historyk i archeolog, autor “Encyklopedii Staropolskiej”, niezastąpionego przewodnika po dziejach polskiej kultury materialnej i umysłowej, od jej poczatków po koniec XIX wieku.
I jeszcze wspomniana w cytacie brezylia. Otóż, jest to Caesalpina – drzewo lub pnący krzew z rodziny brezyliowatych, rośnie w Ameryce Płd., dostarcza cennego drewna użwanego w meblarstwie oraz barwników służących do wyrobu atramentu i lakierów.
Współczesnie jajka wielkanocne farbowane na różne kolory są ciekawym przejawem sztuki zdobniczej, wyrazem inwencji twórczej zdobiącego. Podobnie, jak dawniej, nazywamy je różnie, w zależności od sposobu zdobienia. Mamy wiec pisanki, kraszanki, rysowanki. Prawdziwe pisanki są zdobione techniką batikową (chociaż potocznie nazywa się tak wszystkie barwione jajka wielkanocne). Technika batikowania polega na tym, że specjalnym pisakiem, tzw. żelazkiem, (patyczkiem z osadzonym na koncu miniatorowym lejkiem), gorącym, roztopionym woskiem “pisze się” wzór. Następnie zanurza sie jajko w barwniku, po czym ściera się wosk i otrzymuje biały wzór na barwnym tle.
Rysowanki lub skrobanki – to jaja dekorowane techniką rytowniczą.
Na ufarbowanym jajku ostrym narzędziem (nożykiem, szpilką lub żyletką) wyskrobuje się wzory (sa to najczęściej kwiaty i bukiety kwiatowe). Najwspanialsze jajka – miniaturowe dzieła sztuki – są zdobione tą właśnie techniką. Zdobne w czarująco – fantastyczne kompozycje kwiatowe, całe bukiety, wici roślinne wystepują na Śląsku i noszą tam nazwę “kraszonek”. Sa jeszcze tzw. oklejanki (spotykane na Kurpiach i w Łowickiem), które powstają przez oklejanie skorupki miękkim rdzeniem (tzw. “dusza”) sitowia lub dzikiego bzu, barwioną włóczką, kolorowym papierem.
Pomysłowość w tym zakresie nie jest wyczerpana i stwarza Czytelnikom polishnews.com
nie ograniczone możliwości.
Życzymy zatem wykonania pięknych pisanek, (a jeszcze lepiej zdobycia kury, która znosiłaby “złote jajka” …).
Takich jajek wielkanocnych, które nie ustepowałyby krasą tym Reymontowskim, z powieści “Chłopi”:
“(…) Kaj się to było mierzyć Józce z Jagusią! Pokazywała swoje, w piórkach żytnich i cebulowych gotowane, żółciuchne, białymi figlasami kraszone i tak galante, jak mało która potrafiłaby, ale ujrzawszy Jagusine, gębę ozwarła z podziwu i markotność ją chwycila. Jakże, to aż mieniło się w oczach, czerwone były, żółte, fiolkowe i jak nowe kwiatuszki niebieskie, a widać było na nich takie rzeczy, że prosto nie do uwierzenia: koguty piejące na płocie; gąski na drugim syczały na maciory, uwalane w błocie; gdzie znów stado gołębi białych nad polami czerwonymi, a na inszych wzory i cudenka takie, kiej na szybach, gdy zamróz je lodem potrzęsie (…)”.