Najkrótsze noce, wielu osobom nie pozwalały zasnąć. Marzenia i tęsknoty, brały górę nad zdrowym rozsądkiem. Zatem oddawano się wszelkim uciechom, które niejednokrotnie kończyły się mariażem. Bo w czerwcu, miłość zawsze była najważniejsza.
Już w wiekach średnich, w czerwcu organizowano zawody o wybór najpiękniejszej białogłowy. Musiała ona popisać się znakomitym tańcem i śpiewem. Gdy wybór już padł i najpiękniejsza została wybrana, musiała ona usługiwać zebranym gościom, rozlewając im młode wino. Święto takowe, przeszło do historii pod nazwą czerwiaka.
W Radomiu, znany był zwyczaj wyboru uśmiechu najpiękniejszej niewiasty, należącej do chóru kościelnego. Na początku wieku siedemnastego, kierownikiem chóru radomskiej archikatedry był Jan Nepomucen Strzygoń. Zebrał on do swojego chóru aż siedemnaście panienek z dobrego domu, których obowiązkiem było uczęszczanie na próby śpiewu oraz sprzątanie przybytku kościelnego. W czerwcową noc świętej Jolanty, zbierali się w pobliżu wspomnianej katedry młodzi chłopcy, którzy o beczkę przedniego tokaju zakładali się, która z panienek zostanie wybrana jako posiadaczka najpiękniejszego uśmiechu. Gdy już wybór padł, często między chłopcami dochodziło do konfliktów, gdyż każdy z nich chciał się z takową pięknością umówić, na słuchanie śpiewu słowika.
W czerwcu, znany był też zwyczaj wodny. Zbierały się nad rzekami i jeziorami w nocy młode panienki, które odprawiając tak zwane śródroczne gusła, oczekiwały, że w tafli wody pokaże im się twarz tego jedynego. Podobno gusła te były sprawdzone, gdyż taką parą, która w ten sposób była sobie przeznaczona, byli generałowa Katarzyna Sowińska i jej wielki mąż obrońca warszawskiej Woli podczas zrywu powstańczego z 1830 roku, Józef.
Aby w czerwcu dowiedzieć się czy ten rok będzie rokiem zamążpójścia dla niektórych panien, kultywowany był w wielu polskich wioskach tak zwany zwyczaj kiełbasianego płotu. Panny przeplatały między sztachetami płotu pęta cienkiej kiełbasy i zaraz kładły się spać. Nazajutrz sprawdzały, której to pannie najwięcej kiełbasy zjadły psy i ta właśnie cieszyła się z wróżby rychłego zamążpójścia.
Eufemia Tolczykówna z Warszawy, w czerwcu od wielu lat ubierała się na niebiesko, by tym sposobem pozyskać sobie przychylność nimf wodnych, które to jak wierzono miały wpływ na rychłe zamążpójście.
W czasach zaborów, znany był zwyczaj czerwonej wstążki, którą to młode panny przywiązywały sobie we włosach. Czerwień i wszystkie odmiany tego koloru od zawsze symbolizowały władzę i dostatek. Wywiązywanie sobie w miesiącu czerwcu takiej kokardy, odnosiło się do przypominania wszystkim rodakom, jaką potęgą była niegdyś nasza ojczyzna i na powrót takiej właśnie czekali.
Tyle jeśli chodzi o nasze obyczaje. Warto jest się z nimi zapoznać, gdyż to buduje w naszej świadomości potęgę, jaką jest nasze pochodzenie.
Ewa Michałowska – Walkiewicz