Zastanawianie się nad fenomenem posiadania płci w XXI wieku ma swoje uzasadnione podejrzenie. Podejrzenie o seksizm, rasizm, bezwyznaniowość oraz rodowód z patologii.
O ile patologia rodzin jest na porządku dziennym, bezwyznaniowość tym bardziej, o tyle dwa pozostałe zarzuty wymagają rozpoznania.
Jeśli mężczyzna pragnie załatwić ważną sprawę, to albo prosi specjalistów albo radzi sięwróżki, albo telefonuje do mamusi a ostatnio częściej do przyjaciela. A jednak na samym końcu, szczególnie gdy wszyscy zawiodą, udaje sie do kobiety.
Świadczy o tym przypadek młodego, zdolnego hackera czyli włamywacza komputerowego, Juliana Assange. Otóż wszedł on w posiadanie i rozkolportował strzeżone, opatrzone najwyższym stopniem tajności informacje polityczne, wojskowe, gospodarcze różnych państw świata.
Zdawało się, że jest nieuchwytny, że nadal będzie prowadził tę swoją działalność, balansując na granicy bezprawia. Tymczasem wystarczyło dobrze przyjrzeć się i pomyśleć. I otóż okazało się, że też zdolny młody człowiek ma cokolwiek nieuporządkowane życie erotyczne. Nie żeby tam zaraz jakieś dewiacje albo inne wynaturzenia czy preferencje Julian Assange wykazywał w kierunku płci przeciwnej – co to, to nie. A jednak znalazły sie aż dwie panie, z których jedna stwierdziła, że dopuścił się gwałtu, a druga potwierdzała niejako te informacje. Gwałt polegał na tym, że wieczorem pani uległa urokowi inkryminowanego mężczyzny a następnego dnia już nie chciała tej zabawy. On jednak nie pojmując tak szybkiej zmiany nastroju, przekonał ją do współpracy z czego zdała sobie sprawę po akcie, ale zajęta tą robotą nie zauważyła, że zabezpieczenie na męskich klejnotach uległo uszkodzeniu. Druga pani, koleżanka tej pierwszej, też miała podobny problem, z tym, ze zabezpieczenia nie było z uwagi na mało higieniczne upodobania J. Assange.
Czyny te uznane za nieobyczajne, zakwalifikowane zostały z łagodniejszego przepisu prawa i od oskarżenia o gwałt odstąpiono. Ale co przeżył, szczególnie w zakładzie karnym, gdzie stracił zęba, w dodatku bezpowrotnie, tego mu nikt nie odbierze. Gdyby nie kolportował informacji z dotychczas nieznanego, drugiego obszaru tak wielu ważnych wydarzeń o charakterze międzynarodowym, włos zapewne z głowy ani ząb z zębodołu by mu nie wypadły. Śledzono go, ostrzegano a on tylko działał. Kto przyczynił się do ujęcia tego krnąbrnego mężczyzny? Otóż kobiety. Jedna zazdrosna a druga niepewna o jutro.
Podobnie rzecz ma się w przypadku innego, równie zdolnego, tyle że starszego wiekiem i bardziej majętnego mężczyzny, szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zaopatrzony we wszelkie możliwe immunitety, paszporty i dokumenty, udawał się na konferencję, ale na obrady nie dotarł. Został postawiony w stan oskarżenia o gwałt. Nieprędko dowiemy się, jak chciał uporać się z kryzysem w stylu greckim i co zamierzał zaproponować Portugalii albo Hiszpanii. Natomiast wiele wskazuje, że powinien oczekiwać pomocy z najwyżej postawionych przyjacielskich kręgów zarówno z Francji jak i z innych krajów, których szczegóły upadających gospodarek nie są dla niego tajne. Wiele osób zastanawia się nad kosmicznie szybką realizacją procedur dowodowych, na które w stosunku do innego sprawcy policja potrzebowałaby co najmniej kilku dni, a w tym przypadku wystarczyły niecałe 2 godziny! Sprawa o gwałt na obywatelce amerykańskiej powinna zostać wnikliwie rozpatrzona a sprawca, jeśli uznany zostanie za winnego, powinien ponieść karę. A jeśli nie zostanie uznany winnym, bo dowody będą wskazywać na zupełnie inny obrót sytuacji niż podaje kobieta. Czy wówczas wyniki konferencji zostaną unieważnione, a on przywrócony na stanowisko? Bardzo w to wątpię.
A jeśli znajdzie się mężczyzna-sprawca, którego pokrzywdzona mylnie rozpoznała… To jeszcze nic nie znaczy. Konferencja odbyła się, a o stanowisko szefa tej instytucji kości rzucają coraz bardziej wytrawni gracze… Aby nie sięgać daleko, przyglądnijmy się mechanizmowi użycia kobiet do celów bardziej przydatnych mężczyznom niż podstawowe relacje okołopłciowe.
Jest początek wieku XX. Na scenie politycznej pojawia się kobieta szpieg Mata Hari, holenderska prekursorka łagodnej prezentacji erotycznej, z zawodu nauczycielka, z upodobania miłośniczka ruchów ciała zwanych tańcem egzotycznym. Uwikłana przez mężczyzn wysokich politycznych szczebli Francji, Niemiec, Indonezji… w niełatwą agenturalną przygodę, w której straciła ciało we Francji, rozstrzelana o brzasku dnia przez pluton egzekucyjny. Romantyzmu dodaje sprawie fakt, że w plutonie egzekucyjnym strzelał do niej tylko jeden żołnierz, pozostali spudłowali, zniewoleni urokiem rzekomej „szpiegini”, której winy nie udowodniono, ale która stała się niewygodna, a mężczyźni krótkowzroczni, skoro nie dostrzegli wówczas uroków orientu. Mata Hari – znaczy Oko Dnia – straciła życie 15 października 1917 roku. W odległej Rosji już wtedy wrzało. Nadciągała groza rewolucji październikowej.
Z dostępnych przekazów historycznych uczeni wnioskują, że każde pokolenie miewało po kilka afer, z udziałem kobiet i seksu, także wiek XXI niewiele dodał pikanterii. Może tylko procentowo wzrósł udział mężczyzn w stosunku do innych mężczyzn, a przycichła nieco rola kobiety. Nie oznacza to, że nie są przydatne. Wręcz przeciwnie. W pewnych kulturowo mniej znanych społecznościach rola kobiety zaczyna się po powrocie mężczyzny z bazaru. Obojętne czy bazarem tym jest giełda w Tokio, NYC, albo w Londynie, czy może plac sprzedaży i zakupów a więc bazar klasyczny w krajach orientu, choć nie tylko. Zmęczony kilkoma godzinami wytężonej pracy, po nadużyciu cygar albo całodziennym popijaniu herbaty i paleniu cybucha zaopatrzonego w rozmaite „substancje odkażające”, wraca mężczyzna do miejsca odpoczynku, zwanego domem a tam… kobieta. Często – kilka pań. On, zmęczony, pragnący relaksu a one… lepiej nie wiedzieć jak trudne jest życie prawdziwego mężczyzny, który w dodatku utrzymuje to towarzystwo, bo przecież gdzie kobieta, tam dzieci i niejeden wrażliwy „men” może w takim układzie stracić głowę nawet w czasie pokoju.
A skoro o pokoju, to trudno nie wspomnieć o pokoju owalnym, gdzie niedawno wśród tajemnic mocarstwa pewna młoda panienka ćwiczyła mocno dorosłego już polityka jak używać cygara, aby nie sparzyć delikatnej skórki. Sprawa ta, znana jako afera Moniki Lewinsky do dziś zastanawia swym banalnym odkryciem, gdy tylko na ekranie pojawia się zatroskana o przyszłość świata, nieco zmęczona już twarz amerykańskiego polityka.
I pomyśleć, czego potrzebuje mężczyzna, prawdziwy władca i pan świata światów, pokoju i wojen, dobra i … jego drugiej strony: kobiety! Na podstawie przywołanych przykładów, a inne można by mnożyć, nasuwa się jeden wniosek: kobiety, czyli płeć piękna, są mężczyznom przydatne do pewnych instrumentalnie funkcjonujących układów. Poza tym jak mówił, w związku z postępującym zjawiskiem emancypacji jeszcze w ub. wieku pewien uczony w mowie i w piśmie: „Lubię ruchy kobiet, pod warunkiem, że są rytmiczne!”
Dla POLISH NEWS
David Poznański, maj, 2011