President d’Etat

Prezydent

 

 

 

Prezydent

Rolą prezydenta, przywόdcy ba, nawet światłego dyktatora czasu wyjątkowego, nie jest z pewnością szukanie popularności, sławy albo poklasku dla tego co by uczynił. Nie jest też zaspokajanie swoich ambicji, słabości ani kieszeni. To dlatego funkcję tę pełnią tylko niektόre osoby. I tylko niektόrym z tych ważnych osόb udaje się coś, co służy potem nieraz nawet bardzo długo Państwu na czele ktόrego osoba taka się ostoi. Służba zaś państwu a także Państwu, jak każda służba publiczna, wymaga od człowieka pewnych poświęceń, powiedzmy nawet danin, ktόre niekoniecznie są splendorem, honorem, beneficjum czy korzyścią osobistą w ogόle. Natura służby publicznej jest najczęściej niewdzięczna wobec osoby, ktόra obowiązek taki wypełnia.

 

Jednak Państwo to nie interes jednej osoby, przynajmniej nie dzisiaj. Dzisiaj Państwo, zwłaszcza lepiej sytuowane, to interes wielu osόb, a im więcej tego wspόlnego interesu w tym Państwie tym Państwo takie jest silniejsze i nic w tym nie ma złego lub nagannego. Państwo ma być silne i szanowane. A Prezydent?

 

Jeżeli Państwo jest interesem wielu, to być może w interesie większości państwa leży właśnie όw interes.

 Kiedy jednak prόbujemy stawić czoła wyzwaniu i zapytamy o jedno istniejące, jak wiele innych Państw, Państwo Polskie, czy tam wspόlnym interesem większości Polakόw jest interes Polski, co wόwczas? Czy większość Polakόw odczuwa to, że należy do tej interesownej większości, czy jakaś niekoniecznie całkiem mała część, jakieś 2 – 3 a może nawet więcej milionόw obywateli, odczuwa to, że ten ich udział w całym tym interesie jest jakiś taki marny, czytaj mało obiecujący lub jakby jeszcze dosadniej, cienko-dochodowy.

 

Prezydent Państwa, ktokolwiek by nim był, wypełnia obowiązek konstytucyjny. Tak skonstruowane są dzisiaj państwa i tylko od osobistej charyzmy osoby wypełniającej όw obowiązek, zależy to czy taki obowiązek wypełniany jest „w chomącie konstytucyjnych  uprawnień li tylko” czy rόwnież czegoś co wprawdzie nie wychodzi poza ramy ustrojowe, czyli nie jest antykonstytucyjne ale wnosi do bytu Państwa dalsze dobra dodatkowe i w ten sposόb umacnia Je jeszcze. O osobie takiego przywόdcy, historia mόwi, że był wizjonerem, nadawał jej bieg i pozostawił Narodowi ważną spuściznę.

 

Osoba tragicznie zmarłego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego każdemu z nas daje szansę na taką refleksje: w jaki sposόb wizja Polski, ktόrą kochał jest naszą wizją, w jakim stopniu potrafimy zrozumieć i dzielić z Nim poglądy na naszą państwowość, czy wizja Polski – Naszej Polski jest rόżna od tego czego chciał Lech Kaczyński, a może nie myśleliśmy jeszcze o tym . . .

 

Prezydent wielokrotnie mόwił nam, że Polska i jej przyszłość zasadza się na bogactwie Jej historii. Podkreślał przy tym, że nie jest przecież tak, że są dwie historie Polski, trzy lub dla każdego coś miłego. Racja stanu zbudowana być musi na historycznej prawdzie. Często jest ona okrutna, często niesprawiedliwa, nie tak znowu rzadko okupiona krwią ofiar lub ofiarowana zdradą. Wierzył, że ościenne Narody, nie są nam wrogie, choć historia nie układała nam tych stosunkόw łatwo. Wizja Jego Państwa, oparta więc jest na tradycyjnych, jak się dzisiaj nazywa takie imponderabilia wartościach moralnych. Chciałoby się zapytać: a są inne wartości? Są inne propozycje, a tak, tego doświadczamy codzień, tyle, że od tego nasze Państwo z całą pewnością ani o krok nie przybliża nas do naszego wspόlnego interesu większości Polakόw.

 

Wierzył w mądrość Polakόw. Czuł jakoś tę zwłaszcza milczącą większość za sobą ale czuł przecież także wiele razy dziennie na swoich plecach oddech tych, ktόrzy byli mu wręcz przeciwni. Nie zawiόdł się ani na jednych ani na drugich. Zginął w katastrofie lotniczej, udając się do Katynia, gdzie poleciał aby konsekrować historyczną tragiczną prawdę o wymiarze ponadnarodowym. Do dziś słowo Katyń wstrząsa dreszczem grozy.

 Lech Kaczyński miał odwagę aby się o tę prawdę całe życie upominać. Czy to co robił czynił we własnym czy w naszym interesie?

 

Marcisz Bielski

2010-04-14