Przyjmijmy emigrantów – co nam to szkodzi! (część I-sza)

Jesteśmy silni, zwarci, gotowi…( mówią przedstawiciele polskiej lewicy). Chyba na pośmiewisko, ale zawsze.

Nasz Polski system opieki społecznej jest lepszy niż w RFN. Wprawdzie ci co tu jakoś dotarli, i ci którzy dalej cichcem przejeżdżają do Niemiec, ale to dlatego, że tam nikt nie ukrywa pogardy jaką miejscowi obdarzają najezdników. Ponieważ wiedzą co w „trawie piszczy”, przeciętny Niemiec, siedzi po cichu, a neonaziści są przynajmniej dzisiaj, chowani do schowka. Co innego u nas. Każdy jest zachwycony, że może pomagać, choćby ta pomoc polegała na wyciąganiu kasy od państwowej (płatnej podatkami) opieki społecznej.

W Ameryce też tak jest. Opieka społeczna łoży na takie wydatki, o jakich nigdzie na świecie nikomu się nawet nie śniło. Np. emigrantów – zupełnie nielegalnie przybyłych do Texasu – przewozi sie autobusami lub samolotami na koszt państwa do Nowego Yorku, na Florydę lub do innych stanów USA. A potem wynajmuje się im hotele, bo gdzieś się muszą mieszkać. Jeść też dostają za frico, tzn. płaci podatnik. Co bardziej roztropny nowo przybyły, poszuka sobie zajęcia i mieszkania na własną rękę i jak najszybciej opuści pomocną przystań. Kiedy władzom goszczącego królestwa kończy się kasa, migranci wystawieni na ulicę pozostawieni są własnemu losowi. Ciąg dalszy jest tak oczywisty, jak każde bezrobocie – w zupełnie obcym środowisku dodajmy. Wandalizm, działania kryminalne, spontaniczne i zorganizowane, to już potem tylko konsekwentna codzienność poprzednich przemyślanych, przygotowanych i doskonale przeprowadzonych decyzji. Decyzji władz kraju, bo nie przeciętnego obywatela.

Opieka zdrowotna. Tak się składa, że człowiek, gdziekolwiek przebywający, potrzebuje takiej wcześniej lub później. Emigranci – to oczywiste – na własną rękę będą oszczędzać tak długo, jak się da. Potem zabiera ich pogotowie, tyle, że jest już zdecydowanie za późno aby jakiekolwiek leczenie mogło przynieść oczekiwane rezultaty. No i koszty, również przechodzą ludzkie pojęcie, ale kto by się tam przejmował podatnikiem, który choć o nic nie pytany i tak za to zapłaci.

Szkoła. No co najmniej podstawowa i High School to obowiązek i na koszt podatnika. Wprawdzie książki, trzeba mieć własne, ale rodzice gdzieś przecież są zatrudnieni, choć żadnej podstawy prawnej do tego w tym kraju nie mają. Sprawy komplikują się o tyle, że co miasto, wieś, powiat, czy stan, przepisy są rożne, bowiem różna jest reguła dotycząca finansowania edukacji w różnych jej zakamarkach. Posyłając dziecko do szkoły, trzeba się liczyć z wydatkiem ok. $1000,- na dziecko, na początku roku. Dochody w rodzinie, mogą decydować o różnych formach dofinansowania uczniów. W Polsce i w USA jedzenie jest w szkolach – śniadania, ale trzeba za to zapłacić (w USA). Koszty dojazdów w USA – autobusy, wliczone są w opłaty roczne. W Polsce dzieci dostały komputery, a w USA też, przy czym obdarowani spłacali je przez trzy lata.

Biblioteka. Jest w każdej miejscowości i można po zapisaniu się, (posiadając # Social Security) dowolnie i bezpłatnie korzystać z jej zasobów (urządzeń, książek, prasy, filmów, internetu, etc.). Jeżeli w zbiorach miejscowych czegoś akurat brak, można zamówić i to bezpłatnie.

Praca. W Ameryce jest tak, pomimo wszechobecnej wolności, konstytucji i poprawek do niej, że aby podjąć jakąkolwiek pracę, trzeba mieć na to pozwolenie. Osoby posiadające numer Social Security bez adnotacji, posiadają automatycznie prawo do pracy. Zatrudnienie przebywającej w USA nielegalnie osoby, wiąże się z konsekwencjami prawnymi i karami w wysokości do $10,000.-. Ale towarzyszące temu okoliczności są jeszcze bardziej dokuczliwe.

Przepis prawa to jedno a życie jakie jest, każdy się ociera o rzeczywistość. Miliony obcokrajowców przybyłych do USA bez jakichkolwiek papierów a czasem bez powodu, na piechotę, łódką lub samolocikiem, mieszkają tutaj, żyją, pracują ….

Jak im się uda jakoś urządzić, marzą tylko o jednym: o uzyskaniu prawa stałego pobytu.

Wszelkie inne przyjemności, potrzeby, imaginacje i sny odsuwają od siebie najdalej jak tylko można. Rodzą się dzieci – to oczywiste. Człowiek urodzony na terenie USA automatycznie otrzymuje prawo do pracy plus inne prawa obywatela. Syn czy córka mogą zatem być obywatelami USA, ale mama czy tatuś może być i bywa eskortowany do granicy w celu deportacji! Z powodu nielegalnego przebywania od 40 lub 50lat w USA.

Nielegalny emigrant w USA bez względu na płeć, nie ma prawa do zasiłku, kiedy pozostaje bez pracy, nie ma ubezpieczenia zdrowotnego (bo go nie stać na wykupienie polisy), kiedy osiągnie wiek emerytalny nie otrzyma emerytury (ponieważ zatrudniał się ale nie odprowadzał określonych składek, bo nie miał numeru SS), nie otrzyma także ubezpieczenia zwanego Medicare, z tego samego powodu.

Nielegalny imigrant w USA, jest zdany na siebie. Kiedy może podejmować jakieś płatne zajęcie jest nawet komuś potrzebny, wszystko jednak kiedyś się kończy. Nielegalna imigracja do USA na 9/15/2023 to może być przeszło 30 mln osób. Tak być może jak się szacuje, bez podania bardziej szczegółowych danych. Samych Rosjan w ub. roku przekroczyło nielegalnie granicę USA – Meksyk i pozostaje w USA w liczbie przeszło 30 tys. …. .

To oczywiście nikogo nie musi obchodzić. Ameryka jest bogata, wolna i może sobie pozwolić na różne niefrasobliwości. Trochę inaczej to widać z punktu widzenia dobrze zarabiającego Amerykanina, (powiedzmy $60 tys. rocznie) który musi zapłacić powiedzmy $20 tys. podatku dochodowego … . Czy on też nie musi martwić się o to, na co przeznaczony jest jego podatek?

A jak jest w ojczyźnie Piastów nad rzeką Wisłą, między Bugiem a Odrą?

To nie jest Ameryka ani Francja ani Anglia ani RFN. Ale pozwolenie na pracę w Polsce to z całą pewnością nieproporcjonalnie mniej trudności niż w USA. No a jak ktoś pracuje w Europie to i ubezpieczenie zdrowotne w tym płatne chorobowe i urlop (płatny a jakże), emerytura, etc. Na czyj koszt – przecież nie na koszt emigranta. Czy coś się wyjaśnia. Wątpię.

To jak to, nikt za to nie płaci? Nie ma kosztów takiej „opieki”? Czy ta administracja nie wie co wyprawia? Faktem jest, że za leczenie emigranta (nie obywatela) nikt w Europie nie wysyła rachunku do zapłaty, obywatelowi z papierami. Po co dokładać kosztów. Wystarczy, że obciążymy budżet państwa, na którego terenie emigrant przebywa. W Polsce rachunek za szpital musi się zapłacić od razu. Nie ma tak jak w USA, że można rozłożyć na raty. Osoba nie mająca ubezpieczenia z Federalnego Funduszu Zdrowia, musi pokryć wszystkie koszty i leczyć się prywatnie, no chyba, że ma wykupione prywatne ubezpieczenie np. Lux-Med , które pokrywa wszystko… ale nie obejmuje kosztów leczenia szpitalnego. Poza tym drobiazgiem, że miesięcznie trzeba na to wydać minimum 300 zl.

Wygląda zatem na to, że obywatel europejski, w głębokiej pogardzie ma to co robi sam, na co pracuje, ile zarabia i co administracja wyprawia z jego pieniędzmi. Nie może zatem nikogo specjalnie dziwić, kiedy inflacja szaleje, co miesiąc coraz trudniej łączyć koniec z końcem, a opieka społeczna, w tym system opieki zdrowotnej pozostawia jakieś dziwne życzenia, nie pasujące nijak do wyobrażeń jak ma być! Pytanie w takiej sytuacji o gwarancje stałego, poważnego, dobrze płatnego zatrudnienia, jest chyba niezdarnym nieporozumieniem, brakiem rozeznania a może nawet brakiem osobistej kultury pytającego.

Bądź co bądź, żyjemy w demokracji a to jest zobowiązaniem dla nas samych.

No ale nie jestem specjalistą, to pewnie mój osobisty błąd. Tym bardziej nie ośmielę się podpowiadać, kto byłby tu bardziej kompetentny w wynajdywaniu właściwego rozwiązania. Sami państwo wiedzą najlepiej.

Ciąg dalszy nastąpi wkrótce.

Marcisz Bielski – USA 9/18/2023