Staruszek Biden już odchodzi a my – zostajemy tam gdzie byliśmy

Fot: 3news.com

Staruszek Biden już odchodzi a my – zostajemy tam gdzie byliśmy

JRB pomocny owcom w wilczarni

… a mówią, spieszmy się kochać, bo tak szybko odchodzą.

Niezależnie od tego, jak bardzo lubimy tego ze sceny – tej czy tamtej – pewne jest zwykle jedno: tak jak każdy z nas, wcześniej, czy później odejdą a my nie kiwniemy nawet żadnym palcem, aby ich determinację powstrzymać. Nie, niekoniecznie w byt, którego im życzą szczęśliwi ani inny niebyt, wszelako wieczny.

Gostek, którego mam teraz na uwadze ciężkiej, w polityce był od zawsze. Popełniał różne figury retoryczne, które nie tylko przynosiły mu co jakiś czas intensywną strawę mediów, ale zaskarbił tym sobie popularność po obu stronach: tych co wypychali go przed szereg i tych, którzy ciągnęli za nogawki. Wszystkim dostarczał powodu do radości, a mimo stanowczości, którą był w stanie wprawić w osłupienie, największego i najzaciętszego przeciwnika, tak czy owak wychodził swoje.

Jego własne otoczenie „ceniło” go, ponieważ z nim, jak z nikim innym, można było jakoś dealować. Z innymi nie bardzo, a z nim jakoś zawsze można było. W polityce nie jest to żadna rzadkość, wręcz „wrodzona potrzeba znamiennej chwili” i kto potrafił się w tym odnaleźć, mógł spokojnie przeżyć, samego watażkę stulecia. Ponieważ dobrze szło mu ze swoimi, spróbował tego samego z przeciwnikami. Sam się pewnie dziwił, jak to możliwe, przecież nie podcina się gałęzi, na której się siedzi, ale jak to zauważył już wcześniej, życie jest życiowe, ludzie mają swoje słabości, a on ma talent aby im „pomagać”. W ich odsłanianiu prawdopodobnie a następnie w realizacji.

Na arenie międzynarodowej, towarzystwo jest wprawdzie doborowe, ale nie szkodzi to z pewnością nikomu, kto ma talent i potrafi ludzkie potrzeby zaspokoić tak, aby „wilk był syty, a owca … „. A owca może być przekonana, że kiedy ją strzygą no to zawsze jest tak, że jej runo odrasta. A poza tym strzyc można przecież po trochu, nie całą od razu a w ogóle to od czego są fryzjerzy, którzy się na tym znają.

W tej konfiguracji, ułożenie sobie stosownych relacji, było wprawdzie nieco pracochłonne ale i nieodzowne. Po latach, wszystkie nici prowadziły wszystkich, właściwie wyłącznie do utalentowanego administratora (por. „Ojciec Chrzestny”) „tych boleści”, a on skutecznie, zaspokoiwszy swą ciekawość niewielkim rewanżem, namaszczał szczęście i trwał. W zasadzie trwał by dalej a nawet jeszcze dłużej, ale jak zwykle tak i w tej dziedzinie, reologiczne1 funkcje natury, zaczęły przejmować pałeczkę.

To, że sobie strzelał gafy jedną za drugą a usłużni dziennikarze mieli jedynie ten kłopot, jak tu odwrócić zrozpatrzonego słonia ogonem, było przysłowiowym pryszczem. Pomylenie głów państw i włożenie w usta „faktów urojonych” stało się raptem tematem poranka. Jednak ilość gaf przerosła nawet złotoustych i zwyczajnie nie dali rady. Koniec kariery, wyznaczyły dwie cenzury, opóźniane przez uczynnych przez całe lata, ale w końcu … .

  • widoczna gołym okiem, niezborność i psychiczna i fizyczna

  • parcie na stołek, z zasobów własnego otoczenia.

Jak zwykle, młodzi prężni, piękni i uśmiechnięci, radośni i „tfurczy”, skądkolwiek oraz z dyplomami, nie rozumieli, że trzeba poczekać bo to już, już. Przyjdzie samo.

No cóż, niecierpliwość, jak zawsze zaczyna się z powodu braku doświadczenia i kończy – tym razem na zebraniu doświadczenia na własnej połaci mięśni maximusa.

Cóż można powiedzieć o wrażeniach JRB?

Brutusów, czy Cromwell’i, Robespierre’ów, etc. w jego otoczeniu było i jest całe mnóstwo a to, że nie noszą teraz kordzików, tylko telefony komórkowe, oznacza tylko tyle, że zmienili narzędzia na bardziej „wydajne”. A jednak, jakby obwołał pan Zagłoba, „kupą mości panowie, kupą”, że nie rozrzewni mnie w tym miejscu Lukrecja Borgia.

Czy inkryminowany heros, zastanawia się nad zjawiskiem, które ponownie dało znać o sobie, tym razem dotyczy jego samego i nie ma on żadnego sposobu aby to odwlec. Tyle razy się udawało, kiedy sam brał udział w „wymianie elity”, tyle razy i to po bardzo trudnych przewałach. Tyle razy się udawało, kiedy trzeba było „odwrócić koteczka ogonkiem”. Tym razem, trzeba się było udać w chorobę, aby wyjść na swoje. Aby przestali się czepiać.

Niczego się ode mnie już nie dowiedzą. Nie pamiętam, co komu powiedziałem lub napisałem, a jeżeli nawet to, czy to rzeczywiście zrobiłem Ja. Ach ta pamięć, doprawdy to niesamowite, co ona wyprawia … 

aby było, jak bywało, już za króla Młota
choć nie wszystkim przybywało, leniwa hołota
ale za to kiedy było się już na garnuszku
życie nam sprzyjało pewnie, prawie splendor
w łóżku (albo w kruczku – do wyboru).

p.s. materiał ku czci tych, których istnienie, życie wyautowało z bytu publicznego, zupełnie naturalnie…

1Reologia – nauka o zużyciu (części i maszyn)

Marcisz Bielski GH/ USA 7/24/2024

Fot: MEMY/niezalezna.pl