Funkcjonowanie polskiej gospodarki na dzień dzisiejszy opiera się na kopiowaniu technologii stosowanych w gospodarkach wysokorozwiniętych.
Do pewnego momentu postępowanie takie było racjonalne, a przynajmniej służyło doraźnemu zaspokojeniu aspiracji konsumpcyjnych Polaków. Rozwijaliśmy się szybko, gdyż kopiowanie cudzych rozwiązań było mniej kosztowne, niż samodzielne tworzenie własnych i oryginalnych.
Okazało się jednak, że kopiując cudze pomysły, zawsze jesteśmy o krok do tyłu za najlepszymi. W szybko zmieniającym się świecie, zyski z nowego produktu są realizowane w krótkim okresie, następującym bezpośrednio po jego wprowadzeniu na rynek. Jeśli kopiujemy technologię, to wprowadzamy ją na rynek z opóźnieniem, kiedy zapotrzebowanie na produkt zaczyna spadać. Jedynym sposobem, aby uniknąć tej pułapki, jest innowacyjność, tworzenie własnych rozwiązań technologicznych.
1 października 2016 r. w Warszawie odbyła się XIX Światowa Konferencja Gospodarcza Polonii. Uczestnicy zastanawiali się, jak gospodarkę naśladowczą przekształcić w gospodarkę innowacyjną.
Kolejni prelegenci nie mieli trudności z diagnozą stanu obecnego: W okresie szybkiego wzrostu opartego na naśladownictwie, zaniedbaliśmy rozwijanie własnej bazy dla tworzenia innowacyjnych produktów.
Dr Andrzej Willmann, wskazał na nieadekwatność szkolnictwa wyższego. Uczelnie masowo produkują absolwentów kierunków humanistycznych, zamiast inżynierów i specjalistów IT (Information Technologies), na których opiera się nowoczesna gospodarka: – Przykłady zacofania? W corocznym rankingu 500 najlepszych uniwersytetów światowych, szczytowy jest Uniwersytet Warszawski. Pozycja 439 na 500. Drugim jest oczywiście Uniwersytet Jagielloński, 457-my.
Prof. Wiesław Nowiński (UKSW w Warszawie) mówił o problemie ucieczki młodych, wykształconych ludzi z Polski: – Finansujemy ludzi od przedszkola po doktorat. Wyjeżdżają i pracują dla gospodarek konkurencyjnych.
Od 28 września 2016 r. wicepremier Mateusz Morawiecki stoi na czele dwóch ministerstw: Rozwoju i Finansów. Jednocześnie, od 30 września kieruje pracami Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Oznacza to, że rządowy „Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju”, zwany „Planem Morawieckiego” wszedł w fazę realizacji.
Zgodnie z zapowiedzią, Światową Konferencję Gospodarczą Polonii miało otworzyć wystąpienie Mateusza Morawieckiego zatytułowane „Plan unowocześnienia i rozwoju gospodarki”. Niestety wicepremier nie pojawił się. Tymczasem polonijni przedsiębiorcy dokładnie zapoznali się z prezentacją Planu umieszczoną na stronie Ministerstwa Rozwoju (www.mr.gov.pl/strony/plan-na-rzecz-odpowiedzialnego-rozwoju/). Przygotowali uwagi krytyczne.
Dr Andrzej Willmann, mieszkający w Kanadzie ekspert z dziedziny międzynarodowych przepływów kapitałowych, pesymistycznie ocenia szanse na powodzenie Planu: – Co bardzo niepokoi, to analfabetyzm gospodarczy, zwłaszcza wśród polityków. Niskie kwalifikacje większości pracowników, pazerność ludu bożego, przy endemicznej nieudolności rządzenia kolejnych elit władzy, stawiają dalsze osiągnięcia pod bardzo dużym znakiem zapytania. Nie zapominajmy, że subsydia unijne skończą się za kilka lat.
Andrew Sochaj z Kanady zarządza firmą Cyclone Manufacturing Incorporated, która produkuje aluminiowe elementy poszycia kadłuba i płatów nośnych samolotów. 27 listopada 2014 r. została zarejestrowana spółka Cyclone Polska Sp. z o.o., która kupiła od miasta Kraśnika działkę z budynkiem. W maju 2016 r. została uruchomiona fabryka części do samolotów.
Andrew Sochaj podzielił się z uczestnikami konferencji negatywnymi doświadczeniami zgromadzonymi podczas prowadzenia biznesu w Polsce: – Koszty pracownika. Mówi się często, że pracownik mało zarabia. Prawda, mało zarabia, ale koszty pracownika są bardzo duże. Odpowiednikiem ZUS-u w Kanadzie jest 4 procent wypłaty pracownika. Tutaj jest ok. 40 procent. Gdzie te pieniądze idą? Następnie, sprawa ceł. W ciągu miesiąca pracy w Polsce, ja mam więcej dyskusji na temat ceł, niż miałem przez 40 lat pracy w Kanadzie. W Kanadzie nikt nie waży, nie liczy moich elementów. Tutaj bez przerwy pojawia się problem. Paleta namokła wodą i w momencie wysyłki waga jest inna, niż w porcie przy odbiorze. Muszę zmieniać dokumenty, bo się nie zgadza (…) Inspektorzy pracy. To są ludzie, nad którymi nie ma żadnej władzy. Oni sobie przychodzą, wydają subiektywne opinie, nakładają kary.
Zbigniew Olszewski, prezes Fundacji Polonia, wskazał Niemcy, jako pozytywny wzór relacji między administracją i biznesem: – Dobrze zorganizowana niemiecka administracja bardzo dobrze służy niemieckiemu biznesowi. Dobrze zorganizowane państwo niemieckie nie patrzy na przedsiębiorcę, jako na potencjalnego przestępcę, co znamy z autopsji. Wszyscy, ja też. Robię społeczne sprawy, a patrzą na mnie jakbym był jakimś podejrzanym facetem.
Dr Stanisław Kluza, prezes Banku Ochrony Środowiska, mówił o stabilności finansowej, która stanowi dobro publiczne państwa: – Dobra publiczne to takie, w które pojedynczy przedsiębiorca nie zdecydowałby się zainwestować. Nie zdecydowałby się, żeby je tworzyć. Weźmy za przykład park w mieście. Gdyby dostał go deweloper, na pewno zostałby zabudowany. Ale jednocześnie miasto, chroniąc dobro publiczne, stara się, żeby ten park nie został zabudowany, bo tworzy on większą wartość przestrzeni miejskiej. To samo dotyczy stabilności finansowej. Stabilność finansowa, to sytuacja, w której zmniejszamy prawdopodobieństwo upadłości bądź niestabilności poszczególnych instytucji finansowych. Obniża to premię za ryzyko. Z punktu widzenia przedsiębiorców, obniża koszty finansowania. Oznacza również potencjalnie mniejsze straty dla tych, którzy ulokowali swoje środki i fundusze w bankach (…)
Pamiętajmy, że jeżeli dojdzie do jakiejś upadłości banku, to nie państwo zwraca te pieniądze. De facto, jest to na koszt wszystkich podatników. Oznacza to, że państwo, budując stabilność finansową, powinno określić reguły gry, zabezpieczenia, zasady funkcjonowania, gwarancje dla depozytów, a także dopuszczalne metody ekspansji sektora finansowego. Takie, aby po pierwsze ograniczyć prawdopodobieństwo zdarzeń krytycznych, a po drugie w większym stopniu przerzucić skutki na tych, którzy doprowadzili do zawirowania. A nie na tych, którzy właśnie tam ulokowali swoje środki, swoje pieniądze.
tekst i zdjęcia: Robert Ostrowski