Bajki z Auschwitz tam gdzie ginęli ludzie

Bajki z Auschwitz tam gdzie ginęli ludzie

Kogo wtedy obchodziła historia kotka

Bajki z Auschwitz, czy naprawdę istniały? Czy było to możliwe, że w obozie koncentracyjnym, czyli tam gdzie cierpieli i ginęli ludzie, ktoś napisał bajki dla dzieci, a co najważniejsze ktoś też przepięknie je zilustrował. Rzecz jasna z racji miejsca gdzie powstały, nie były one wydrukowane, a odbijane na matrycach kalkowych. A przede wszystkim posiadaly te bajki pięknie wykaligrafowany tekst.

Praca w esesmańskich biurach

Otóż jak wiemy, sporo polskich więźniów pracowało przymusowo w esesmańskich biurach. Tam rzecz jasna gdzie był dostęp do atramentu i papieru, ktoś z tych pracowników wpadł na pomysł stworzenia dla polskich dzieci bajek, bo przecież przebywały w tym miejscu kaźni też i one, a bezprawnie zabrane było im normalne dzieciństwo.

Razu pewnego…

Pewnego dnia, w niedalekiej odległości od magazynów, tam gdzie niemieccy naziści przechowywali rzeczy skardzione więźniom, których następnie mordowano, jeden z polskich więźniów znalazł kolorową książeczkę dla dzieci, która wypadła komuś z walizki, kto przybył tutaj ze swoimi malutkimi dziećmi. Znalzaca tej książeczki pokazał ją kolegom. Wszystkim stanęły łzy w oczach, ponieważ wielu z nich pozostawiło swoje dzieci w domach i nikt nie miał pewności jaki ich dotąd spotkał los. Więźniowie, którzy zobaczyli tę ksiażeczkę, postanowili stworzyć dla znajdujących się tu dzieci ilustrowane bajki, jako tak zwane „Bajki z Auschwitz”. Jak nie trudno się domyśleć, było to zakazane zajęcie, które przede wszystkim wymagało zachowania nie lada ostrożności. Ponad to wykorzystywanie niemieckich materiałów biurowych byłoby uznane za sabotaż, co rzecz jasna groziło śmiercią. Pracując skrycie, oczywiście w nieludzko niebezpiecznych warunkach, więźnom „bajkopisarzom” bo tak później na nich mówiono udało im się napisać „książeczkę-bajeczkę”, a co najważniejsze ją pokolorować. Zawierała ona sześć bajek, które tam w nieludzkim nazistowskim miejscu, była chwilą zapomnienia dla małych Polaków.

Potajemnie wynieśli je z biura

Już gotowe bajki więźniowie jak nie trudno się domyśleć, wynieśli potajemnie z biura. Wykorzystując nieuwagę esesmanów, Polakom udało się przekazać je zaufanym robotnikom, z którymi stykali się w czasie prac poza terenem obozu. Ci z kolei dostarczyli je tam, gdzie czekaly na nich dzieci.

Po wojnie

Mnóstwo lat po wojnie dowiedziano się, że udało się w sposób konspiracyjny wykonać około 50 egzemplarzy wspomnianych bajek. Autorem większości z tych bajek jest Stanisław Bęć. Jednak są też i tacy autorzy, wśród których należy wymienić Bernarda Świerczynę i Artura Krzetuskiego, którzy napisali tylko jedną bajeczkę. Rysowaniem i kolorowaniem obrazków zajęli się tacy więźniowie jak Marian Moniczewski, Piotr Kopańczuk, Henryk Czulda, Alfred Przybylski, Jacek Kopczyński, Wacław Stępkowski oraz Jerzy Baran. Stroną techniczną, a mowa jest tutaj o przygotowaniu matryc na kalce technicznej, powielaniu i oprawianiu wspomnianych bajek, zajęli się więźniowie tacy jak Eugeniusz Nosal, Andrzej Czarnecki, Józef Drożdż, Zbigniew Goszczyński, a także Fryderyk Junger.

Jakie to były bajki

Były tam napisane bajki takie jak „Bajka o przygodach czarnego kurczątka”, która opowiada, jak Murzynek wybrał się ze swoim bratem Mniszkiem na wędrówkę po świecie, mimo przestróg matki-kwoki. To pierwsza bajka, jaka została napisana w Auschwitz. Oprócz tej bajeczki powstały też i kolejne, wśród których była „Bajka o zajączku, lisie i kogutku”, a także wierszowana bajeczka „O wszystkim, co żyje”, która opisuje przygody owadów, ptaków oraz historie o wszystkich zwierzątkach, które można spotkać na polu, łące lub też na podwórku.

Wesele…

Kolejną bajką było „Wesele w Osach Wielkich”. Opowiada ona o ślubie i weselu osy z trutniem. Opowiada także ona o weselnych gościach, którymi są owady z łąk, lasów i okolicznych pól. Ta bajeczka jako jedna, nie posiada ilustracji. Zachowała się ona na dwóch kartkach papieru, zapisanych z obu stron. Następna bajeczka to historia tytułowego „Olbrzyma-Samoluba”, który jest zazdrosny o swój ogród i bawiące się tam wesoło dzieci. Powstała ona na podstawie opowiadania Oskara Wilde’a zatytułowanego „The Selfish Giant”, ale bajka polska posiada formę wiersza.
Kolejna historia dla dzieci to „Opowieści kota uczonego”. Opisane są tutaj przygody zajączków, które wymykają się spod opieki rodzicielskiej. Przy okazji przeżywają one różne przygody.

Dziś bajki te można przeczytać w formie klasycznej książeczki jak też i w wesrji pdf. Bo w każdej normalnej nacji ludzi, dzieci powinno się wychowac na podstawie bajek i pouczających książek, a nie żeby opowiadała jakieś głupoty obrzydliwa „tęczowa baba”, podobna do chłopa, której tak naprawdę dzieci mogą się na dobre przestraszyć. Teraz chcą nam wprować „zielony ład”, a kiedyś był już u nas wprowadzony „ład pasiakowy”, który chyba nikomu nie wyszedł na dobre, nawet tym co go wprowadzili. Czyżby historia zatoczyła koło?

Ewa Michałowska- Walkiewicz