Przecięcie wstęgi na nowym polsko-ukraińskim przejściu granicznym dokonało się bez udziału wcześniej zapowiadanych prezydentów obu krajów.
Foto: www.elubaczow.com
Panowie Janukowycz i Komorowski w obecnej sytuacji na Ukrainie mają zupełnie inne sprawy na głowie. Ale obecni oficjele z Podkarpacia i lwowskiej obwodowej administracji państwowej byli zgodni co do tego, że „rozbudowa infrastruktury granicznej jest bardzo ważnym kierunkiem współpracy obu stron” (Oleg Sało).
Ta, trwająca trzy lata budowa, kosztowała blisko 146 mln zł. Większość pieniędzy pochodziła z budżetu państwa. Tak pokaźną kwotę zasilił fundusz z unijnego programu Polska-Ukraina- Białoruś.
W Budomierzu mogą być odprawione samochody o ciężarze do 3,5 tony, ale infrastruktura jest pomyślana tak, że i te z tonażem do 7,5 t także mogą być przyjęte. Jedyne zastrzeżenie jest takie, że nie można przez Budomierz przewozić towarów weterynaryjnych i fitosanitarnych.
Każdej doby, na ośmiu pasach w każdą stronę, można odprawić 8 tys. osób. Nad sprawną obsługą czuwać ma zatrudnionych tu 70 celników i ok. 100 funkcjonariuszy Straży Granicznej.
„Przejście pod względem architektonicznych i organizacyjnych jest jednym z najnowocześniejszych przejść na granicy zewnętrznej UE” – zauważyła wojewoda podkarpacki, Małgorzata Chomycz-Śmigielska. Rzeczywiście, oprócz imponującego budynku głównego, wybudowane zostały m.in. punkty odpraw granicznych, oczyszczalnia ścieków, kanalizacja, ujęcie wody i drogi dojazdowe.
Tyle tylko, że cała ta infrastruktura powstała po stronie polskiej. Po przekroczeniu ukraińskiego Hruszczewa… czas się zatrzymał. Tamtejsza infrastruktura jest w opłakanym stanie.
E.M.
ttg.com.pl