Chicago Bears – czas na zmiany?

Bears

Bears

Co zainspirowało mnie do pytania postawionego w tytule tego felietonu? Jakie są szanse Bears na przyszłość? Tę najbliższą i na następny rok rozgrywek. Po kolei postaram się zaprezentować moją opinię na problem, który dotyka szerokie rzesze kibiców tego najpopularniejszego teamu w Chicagoland.

 

Zacznijmy od samej góry – czyli właściciela. W tej chwili władzę (i 80% akcji) dzierży Virginia Halas McCaskey. Nie wypada wymawiać wieku kobiecie, ale 86 lat skończone przez Panią McCaskey nie predysponuje jej do energicznego i twórczego kierowania biznesem jakim jest bez wątpienia franchise pod nazwą Chicago Bears.

Przypomnijmy co się działo jeszcze niedawno w Blackhawks, gdy kierował nimi blisko 80 letni Bill Wirtz – w 2004 roku Chicago Blackhawks została uznana jednogłośnie (w sondażu ESPN) najgorzej zarządzaną franchisą w US. Natomiast sam Wirtz uzyskał przydomek „Bill – Dollar”, gdyż wywindował ceny biletów do granic wytrzymałości. Jednocześnie trybuny w United Center świeciły pustkami a kibice przenieśli się na hokej do Allstate Arena. Dopiero odziedziczenie funkcji przez syna – Rocky, zmieniło drastycznie wszystko a teraz Blackhawks triumfują na lodzie a dziennikarze mają kłopoty z dostaniem akredytacji prasowych ze względu na zbyt duże zapotrzebowanie na press credentials w United Center. Nie będę już dodawał żadnego komentarza do faktów podanych powyżej, a kibice Bears i tak wiedzą co o tym myśleć. 

Oddzielny temat to General Menager J. Angelo i Head Coach L. Smith. Aż płakać się chce jak zostały roztrwonione miejsca w nadchodzących draftach w zamian za wątpliwej jakości transfery. Obaj wyżej wymienieni Panowie, wydaje mi się, nie mają rozeznania co do wartości zawodników, którymi dysponują. Skład na poszczególne mecze ustalany jest prawdopodobnie na podstawie wysokości kontraktów poszczególnych futbolistów a nie na podstawie ich umiejętności. Przykłady? Proszę bardzo: J. Knox dostał się do 53 osobowego rostera niejako z łaski, w ostatniej chwili, a w ostatnim wydaniu USA Today Sports Weekly jest najwyżej w rankingu WRs. Następny WR – D. Aromashodu: gdyby nie kontuzja Hestera, nie zobaczylibyśmy go prawdopodobnie do końca sezonu na placu gry, a to właśnie on był jednym z najlepszych graczy pojedynku z Green Bay (8 rec, 76 yards, 1 TD). Nie wiadomo jak grałby odrzucany co rok WR Rideau? Następny przykład: LB J. Williams – wystąpił w ostatnim spotkaniu „dzięki” kontuzji L. Briggsa i zanotował na swym koncie 20 tackles. TE K. Davis – w meczu numer 2 (ze Steelers) wręcz eksplodował łapiąc 5 podań z 38 jardów i zaliczając TD, po czym… zasiadł na ławce rezerwowych na długie tygodnie. Angelo i Smith nie tylko w tej dziedzinie robią błędy. W drafcie 2008 jako pierwszy został wybrany do chicagowskiego teamu OT C. Williams. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że rookie o którym mowa doświadczył dużo przed draftem urazu, która wyeliminowała go z gry na nadchodzący sezon 2008. Ale o tym, ani Angelo, ani Smith, nie mogli wiedzieć bo nikt nie pofatygował się aby pojechać na przedraftowy camp do Indianapolis, który właśnie ma na celu poznanie predyspozycji fizycznych i zdrowotnych kandydatów do NFL. Jednak obaj Panowie – Angelo i Smith mają dobre samopoczucie twierdząc, że przecież tak defensywa jak i ofensywa Bears miała dobre momenty gry w bieżącym sezonie, co według nich świadczy o wartości zespołu. Na dodatek team z Chicago gra bez żadnej taktycznej koncepcji a właściwie owszem – ma jakąś myśl taktyczną, ale tak prostą (aby nie napisać prostacką), że ten schemat gry jest wręcz wyśmiewany przez zawodników przeciwnych dużyn na portalach typu facebook lub twitter. Wszyscy , włącznie z laikami futbolu, wiedzą do kogo będzie rzucana piłka w kolejnych próbach przez Cutlera. Ta słaba gra rozgrywającego Bears, to według mnie, w dużej mierze „praca” włożona przez zespół szkoleniowy Chicago w przygotowanie lidera drużyny do sezonu.

Mógłbym jeszcze długo wymieniać błędy i brak profesjonalizmu w wykonaniu sztabu szkoleniowego Bears ale myślę, że powyższe przykłady są aż nadto wystarczające do… No właśnie – L. Smith zabezpieczył się przed zwolnieniem podpisując długoterminowy kontrakt i gdyby decydenci franchisy chcieli go teraz po prostu wyrzucić, muszą Smithowi wypłacić okrągłe 11 mln $. A następne 0.5 mln $ jego nieudolnym asystentom. Tragedia!

 

Jaka jest więc przyszłość futbolowego teamu Chicago? Ta najbliższa jest mroczna bez udziału w postseason (3 rok z rzędu). W najbliższą niedzielę zagrają w Baltimore z Ravens, tydzień później (w poniedziałkowy MNF) na Soldier Field z Vikings i na zakończenie sezonu w Detroit z Lions. Nie ma co liczyć na wiele ale jedno jest pewne – Bears to team składający się z utalentowanych, dobrych futbolistów. Mogą oni więc sprawić nam – kibicom jeszcze w tym sezonie miłą niespodziankę. I na to liczę.

A później? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko zależy jak długo będzie trzymała się swego stołka (i akcji) Pani McCaskey a w ślad za nią J. Angelo i L. Smith.

 

Jacek Urbańczyk

[email protected]