Niemiecki sędzia Ralph Alt nakazał Johnowi Demjaniukowi stawić się wczoraj w sądzie, pomimo jego problemów ze zdrowiem. 90-letni Demjaniuk jest oskarżony o pomoc w zamordowaniu 27.900 Żydów w hitlerowskim obozie zagłady w Sobiborze w 1943 roku. Demjaniuk uczestniczył w posiedzeniu sądu leżąc na noszach w pidżamie i okularach przeciwsłonecznych, w ogóle nie reagując na to, co się wokół niego dzieje. Od początku procesu, z powodu stanu zdrowia oskarżonego, odwołano kilkanaście sesji sądu
Iwan Demjaniuk od lat ponad dwudziestu pod pseudonimem „Iwan Grożny” intryguje nas swą młodzieńczą, zbrodniczą działalnością.
Najprzód Iwan miał być „Iwanem Groźnym” który wpychał ludzi do komór gazowych w Treblince, ale kiedy się okazało, że dowody na to zostały sfingowane przez sowiecki KGB, to sąd izraelski, najprzód skazał go na śmierć, ale w apelacji go uniewinnił. Zanim się to stało, Iwan odsiedział 5 lat w izraelskiej celi śmierci. Nie dano jednak za wygraną, w roku 2009, Iwan D. został oskarżony, że tym razem „osobiście” kierował pociągami Żydów zmierzających do komór gazowych w Sobiborze, w związku z czym jest „osobiście” odpowiedzialny o śmierć 27 900 osób.
Dzisiaj Demjaniuk ma 90 lat i od tamtych morderczych jego wyczynów upłynęło już około 67 lat. Trudno mi uwierzyć, że Demjaniuk w wieku lat 23, prawie żadnej znajomości języka niemieckiego, posiadł takie zaufanie Niemców, że powierzyli mu odpowiedzialne stanowisko decydowania, kto z 27 900 osób ma żyć, albo umrzeć. Być może, że Demjaniuk był zwrotniczym na niemieckiej kolei (Deutsche Reichsbahn Gesellschaft) i przekładał, wedle swego zbrodniczego „widzimisię”, zwrotnicę (wajchę), która kierowała pociągi załadowane Żydami albo do Sobiboru albo do neutralnej Szwajcarii. Jeśli rzeczywiście tak było, to rzeczywiście Demjaniuk jest bezwzględnie winny zarzucanych mu masowych zbrodni na tak dużej ilości osób.
Może było jednak inaczej, że Iwan Demjaniuk w obliczu śmierci głodowej, jaką mu Niemcy gotowali, jako sowieckiemu jeńcowi, wybrał alternatywę i poszedł na służbę niemiecką.
Jako dziecko widziałem tych ludzi, zarówno głodujących jako sowieccy jeńcy wojenni, jak i pełniących różne niemieckie funkcje wartownicze. Jeśli Iwan Demjaniuk został skierowany do Sobiboru, to jego funkcja nie różniła się od odpowiedzialności żydowskiej policji która w gettach i rampach kolejowych, sortowalna i wpychała do wagonów kolejowych zmierzających do Treblinki i Sobiboru, członków swych własnych rodzin i sąsiadów. Jakoś po wojnie nie słyszałem o procesach sądowych tych ludzi. Po prostu im zawierzono, że w ekstremalnych sytuacjach ludzie przestają być bohaterami i są zdolni do popełnienia nieludzkich czynów. Absurdalna ilość (50) przesłuchań tego człowieka, którego władze umysłowe są zniweczone przez starczą sklerozę, służy tylko Niemcom, a makabryczna farsa procesu w Monachium ubliża ofiarom Holocaustu. Dla Niemców postać Demjaniuka jest wykrętem, że głównie inni, poza Niemcami, byli winni zbrodni ludobójstwa. Nazywamy ich dzisiaj „Nazistami”, którzy są za wszystko odpowiedzialni. Skonfundowany sprzecznymi informacjami zaczynam wierzyć pogłoskom, że to właśnie Iwan Demjaniuk, a nie malarz- plagiator, Adolf Hitler, napisał „Mein Kampf”, która to książka jest tylko marnym niemieckim tłumaczeniem oryginalnej wersji dzieła Iwana Demjaniuka pod tytułem: „Moja Borba”, pisanego cyrylicą?
Jan Czekajewski,
wyraźnie zdezorientowany
świadek wypadków z okresu II Wojny Światowej