Fajansowa historia

Dla ozdoby i nie tylko

Termin „fajans”, pochodzi od włoskiego miasta Faenza. Tutaj po raz pierwszy zaczęto wytwarzać ceramikę szkliwioną z domieszką ołowiu i cyny. Fajans to materiał bliski porcelanie. Ale jest on od niej dużo cięższy i grubszy. Od siedemnastego stulecia, fajansami zaczęto nazywać wyroby pochodzące nie tylko z Francji, ale wielu innych państw Starego Kontynentu.

Przy Trakcie Warszawskim

Od roku 1882, datowane są początki przemysłowej produkcji wspomnianej ceramiki. Wtedy to kiedy przedsiębiorca Józef Freudenreich w miejscowości Koło, zakupił dom fabryczny zlokalizowany przy tamtejszym Trakcie Warszawskim. Na początku istnienia tej fabryki, produkowano w niej naczynia stołowe zdobione drobną dekoracją plastyczną lub ręcznymi malunkami. Wyroby te barwiono kolorowymi szkliwami, które nazywano „majolki”. Gdy tę fabrykę z biegiem lat przejął syn Józefa August, fabryka ta bardzo prężnie się rozwinęła. Posiadała ona ponad 900 wzorców, według których produkowano różne fajansowe przedmioty. Podobno tutaj po raz pierwszy, wykonywano ażurowe wazy na owoce i ażurowe dzbany na suszone orzechy.

Wiek dwudziesty

Od 1904 roku, kolską fabryką fajansu zarządzali już wnukowie Józefa, Stefan i Czesław. Tutaj zatrudnienie znalazł Zygmunt Błaszczyk, absolwent Szkoły Sztuk Zdobniczych i Przemysłu artystycznego.

Okres II wojny światowej

Rozwój polskiej fabryki fajansu, został przerwany wybuchem wojny. Czesław i jego córka Krystyna, zostali aresztowani przez gestapo i rozstrzelani, za działalność sabotażową. Podczas okupacji wojennej, zakład został niemalże całkowicie zniszczony, choć wypalano tutaj w jednym z fabrycznych skrzydeł naczynia na potrzeby niemieckiego wojska.

Głowa teściowej”

Gdy były czasy drugiej wojny, Niemcy którzy zarządzali kolską fabryką fajansu, rezydowali w jej pobliżu trzymając pieczę nad całą produkcją. Pewien Niemiec, spał w pobliskiej karczmie i tam też się stołował. Zakochał się on w karczmarce Jadzi, do której regularnie co piątek słał liściki z prośbą i spotkanie. Jadwiga zawsze odmawiała, do czego ją także skwapliwie namawiali rodzice. Pewnego razu zmarła matka panny karczmarzówny. Rozpacz dziewczyny nie miała końca. Zatroskany o jej los Niemiec, poszedł do fabryki fajansu i zażądał, aby zrobiono dla niej coś niebywałego co dziewczynę rozweseli. Będący cały czas w konspiracji pracownicy wspomnianego zakładu pracy, postanowili Niemcowi zrobić na złość. Wykonali oni fajansową podobiznę matki panny Jadzi, którą zapakowali Niemcowi w pudełko z ogroną kokardą. Podczas rozpakowywania, Niemiec poznał twarz pani młynarzowej, a któryś z pracowników chrapliwym głosem podobnym do głosu zmarłej powiedział do Niemca….wynoś się łobuzie z naszego miasteczka i odczep się od mojej Jadzi…Podobno człowiek ten doznał obłędu. Był nawet leczony na tę przypadłość w szpitalu w Leśnej Skale w okolicach Polanicy- Zdroju. Słuch o nim zaginął, a głowa fajansowa zwana „głową teściowej”, stanowi najciekawszy wyrób wspomnianej fabryki.

Ewa Michałowska- Walkiewicz