Wypada zgodzić się z prezesem Kaczyńskim, że Konstytucja RP jest przestarzała i należy ją zmienić, że najpilniejszą dziś kwestią ekonomiczną jest naprawa finansów publicznych, że system rynkowy jest weryfikatorem uczciwości w biznesie, któremu jako takiemu należy się szacunek, że budowie autostrad towarzyszyły patologie (i dlatego plan ich budowy skończył się niespotykanym w Europie krachem – przyp. M.G.). Ale z drugiej strony prezes Kaczyński przyrównuje biznes do folwarku szlacheckiego, nie oddając tym prawdy o strukturze i innowacyjności (choć ciągle za małej) przedsiębiorców. Krytykuje brak dialogu między pracownikami i pracodawcami, ale sam był przeciwnikiem Umowy Społecznej między rządem, którym wówczas kierował a pracownikami i pracodawcami, stwierdzając w 2006 r. na spotkaniu w którym uczestniczyłem, że nie wierzy w porozumienie między pracownikami i pracodawcami, bo mają rozbieżne interesy.
Okazało się jednak, że mamy też wspólne interesy, o czym dobitnie świadczy zawarty Pakt Antykryzysowy między związkami zawodowymi a organizacjami pracodawców w roku 2009 (zawarcie nowej Umowy Społecznej jest dziś szczególnie aktualne). Prezes Kaczyński zapowiada, o ile dojdzie do władzy, nowy VAT, PIT, CIT. Biznes pamięta o obniżeniu stawki PIT przez Zytę Gilowską. Jak jednak, wobec olbrzymiego długu publicznego i deficytu sektora finansów publicznych, będą wyglądać teraz te podatki? BCC chętnie zapozna się z koncepcją PiS w tej sprawie. Jeżeli oznaczają one dalszą restrykcyjność fiskalną, to przebudowa naszego Państwa przez J. Kaczyńskiego i PiS nie powiedzie się znowu. A taka przebudowa jest konieczna. I to w kierunku większej integracji w ramach Unii Europejskiej, bez naruszania polskich tradycji i religii, co jest możliwe, a w co, jak się wydaje, prezes Kaczyński dalej nie wierzy.
Nota bene: najmniejsza umowa polskiej firmy z kontrahentem zagranicznym jest wzajemną rezygnacją z części suwerenności każdego z nich – i nikt i nic na tym nie cierpi np. religia. Nie jest zrozumiały pogląd prezesa PiS, że polityka, która nie uwzględnia lokalnych uwarunkowań staje się „lobowaniem na rzecz silnych podmiotów gospodarczych, że politykom pozostaje wówczas rola komiwojażera”. Otóż polityka gospodarcza ma się jednak nijak do tych stwierdzeń, bo ani b. premier Kaczyński, ani premier Tusk czy minister Rostowski nie byli nigdy komiwojażerami, tylko kierowcami. Jeżeli prezes Kaczyński chciał swoim stwierdzeniem powiedzieć, że nie powinniśmy być „bardziej świętsi od Papieża” w Unii Europejskiej i chronić nasze domowe interesy – to pełna zgoda. Choć to sprawa skomplikowana i delikatna wobec nieuchronnie postępującej globalizacji.
Trudno podzielić opinię J. Kaczyńskiego, że kontradyktoryjność w polskich warunkach oznacza wielki przywilej dla ludzi bogatych. „Sprawa Kluski” i setek jej podobnych o mniejszym zasięgu i rozgłosie jest tego stwierdzenia zaprzeczeniem. Dlatego BCC popierał działania ministrów sprawiedliwości K. Kwiatkowskiego i J. Gowina. Trudno również zgodzić się z opinią J. Kaczyńskiego, że podniesienie wieku emerytalnego i elastyczny czas pracy grozi konfliktami i nieprzewidywalnymi skutkami. Brak tych zmian wywoła prędzej czy później coś znacznie gorszego – głód! Reasumując: środowiska gospodarcze, naukowe, dziennikarskie i studenckie spodziewają się przedstawienia przez prezesa PiS bardziej szczegółowych poglądów, które dałyby obraz tego, co PiS proponuje dla gospodarki i naszego Państwa.
Marek Goliszewski
prezes i założyciel BCC