Joseph Hersch Reinfeld amerykański mafioso z… Lubaczowa

 W latach obowiązywania w Stanach Zjednoczonych prohibicji zbił fortunę na nielegalnej produkcji i sprzedaży alkoholu. Był jedną z najważniejszych postaci amerykańskiego półświatka. A pochodził z… Lubaczowa, do którego czuł ogromny sentyment.

Jo Reinfeld – bo o nim mowa – w 1929 roku będąc u szczytu gangsterskiej kariery zaprosił swoich krewnych ze Stanów Zjednoczonych do podróży do Polski, do Lubaczowa, aby odwiedzić swoich bliskich, środowisko, w którym się urodził i wyrósł. Dla młodej pary Evelyn i Saula (brata Joego) Reinfeldów była to podróż poślubna. Do opisania sentymentalnej wycieczki mafioso miał zatrudnić dziennikarza z Kanady.

Joe Reinfield z żoną Anną i bratem teściowej Maxem Selenfriendem na tylnym siedzeniu.

Z przodu teściowie Izrael Joseph i Frances Suskind.

Do rodzinnego miasta Joe przyjechał limuzyną, budząc nie lada seensację.
Przejeżdżając ulicami Lubaczowa rozrzucał przez okna samochodu dolary. Karoseria limuzyny podłączona była do akumulatora, impulsem elektrycznym aby odstraszać tłum gromadzący się przy niezwykłych przybyszach. Oprócz legendy Reinfeld pozostawił po sobie trwały ślad w postaci monumentalnego muru, którym polecił otoczyć w 1930 r. teren żydowskiego cmentarza o kształcie zbliżonym kwadratu i bokach długości około 85 m Zapewne ufundował równocześnie macewę na grób ojca Wolfa Reinfelda, który zmarł w 1920 r. Po śmierci męża matka Joe- Netie z córką i synem wyjechała w październiku 1920 r. do Stanów Zjednoczonych.

 Młodość gangstera

Joseph Hersch Reinfeld (Renfield ) urodził się 25 października 1891 r. w rodzinie rzeźnika Wolfa (1840-1920) i Nettie (1870- Reinfeldowie mieli jeszcze czwórkę dzieci: Freda (1889-?), Sam (1896-1983), Saul (1903- 1972), Lillian (1906-2003). Księga Majstrów Stowarzyszenia Przemysłowego Rękodzielnikó w Lubaczowie wymienia w latach 1891- 1933 jedenastu Reinfeldów, którym wydano karty rzemieślnicze w profesji rzeźnika. Wśród nich znajduje się Wolf (1913 r.) i przypuszczalnie jego syn Samuel (Sam, 1923 r.).

Joe w młodości pomagał ojcu w rzeźni ucząc się fachu rytualnego uboju. Wnuk gangstera, Steven Greenberg w czasie swego pobytu w Lubaczowie wspominał, że do obowiązków dziadka należało m.in. przepędzanie bydła do rzeźni: Dziadek Joe czuł się niedoceniany i pomijany przez ojca, który zamierzał przekazać swój zakład zapewne Samuelowi.

Pierwsze kroki w Ameryce

Wobec braku perspektyw w Lubaczowie, kuzynka z Oleszyc zachęciła go do wyjazdu do Ameryki. Możliwość przeniesienia się do kraju o nieograniczonych perspektywach, mocno oddziaływała na wyobraźnię Joe.

W marcu 1909 r. niespełna osiemnastoletni Joe wyruszył w podróż statkiem do Nowego Świa-ta. Jak mógł wyglądać jego rejs możemy prześledzić w opisie Paula Shermana, biografa Salvatore Lucani, znaczącego gangstera Nowego Jorku czasów prohibicji, bardziej znanego jako „Lucky” Luciano: – Wsiąść na statek (…) nie oznaczało jeszcze wysiąść żywo w Ameryce. Na niższym pokładzie płynęło się dwa tygodnie pośród skrzyń, maszyn, klatek z ptakami, w tłoku, smrodzie i głodzie. (…) Kiedy statek stawał na redzie i łodzie holownicze dowoziły chętnych na wyspę Ellisa – zaczynał się kolejny etap drogi przez czyściec.

Tu urzędnicy Federalnego Biura do spraw Imigrantów dokonywali weryfikacji przyjezd-nych. Z powrotem do Europy odsyłano: niepi-śmiennych, chorych, lunatyków, żebraków, poligamistów, prostytutki, anarchistów. Bez skrupułów rozdzielano rodziny. Zdecydowana większość zdrowych i piśmiennych była przewożona do Manhattanu. Według Shermana: 

– Jeśli rodzina jeszcze wtedy miała cień nadziei na szybką poprawę swojego losu, to trwała ona do momentu, gdy trafiała do piekła Lower East Side, do zarobaczonych czynszówek, gdzie niechętnie przyjmowała ją daleka rodzina lub znajomi z wioski. Na podwórkach, do których nie docierał promień słońca, tłoczyli się Rosjanie, Włosi, Żydzi i Irlandczycy. Wrodzy wobec siebie – bo niezdolni porozumieć się w żadnym języku. (…) Mieli w sobie wciąż przemoc i bunt wobec losu, jaki zgotowała im Europa oraz nowa ojczyzna.

W pierwszym okresie po przybyciu do Ameryki, każda wewnętrznie spójna grupa o silnych więzach rodzinnych i kulturowych, nieufna w stosunku do obcych, często tworzyła gangi, które ułatwiały ich członkom włączenie się do nowych warunków życia. Gangi przełomu XIX i XX w. działały w obrębie własnej grupy etnicznej. Irlandczycy dominowali wzdłuż wybrzeży rzeki Hudson, zaś Żydzi i Włosi w dzielnicy Lower East Side.

Los ubogiego emigranta odmienił się po poślubieniu przez Joe Anny Suskind. W kwietniu 1919 r. otrzymał obywatelstwo Stanów Zjednoczonych. Mieszkał wówczas w Newark.


Joe Reinfield z żoną Anną

Jak twierdzi Steven Greenberg, dzięki żonie dziadek został właścicielem tawerny przy High street i Eight Avenue we włoskiej dzielnicy Newark First Italian Ward.
W jego lokalu wolny czas spędzali czołowi przedstawiciele włoskiego zbiorowiska lichwiarzy, murarzy, hazardzistów, członków „Black Hand” (wymuszenia), wszelkiej maści oszustów, prekursorów mafii.

Joe miał ciemną skórę, był wysoki mógł być przez nich traktowany z pełnym zaufaniem, jak swój – Sycylijczyk. W obliczu przewidywanego wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu włoscy koledzy poradzili zgromadzenie pokaźnych zapasów, będzie mógł legalnie sprzedawać po wprowadzeniu nowego prawa, aż do wyczerpania.

Złote czasy prohibicji

Prohibicja w Stanach Zjednoczonych weszła w życie 16 stycznia 1919 r. po ratyfikowaniu przez 46 na 48 stanów XVIII poprawki do Konstytucji.

Marzenia tzw. suchych o lepszym zamożniejszym świecie bez alkoholu i bez przemocy w zderzeniu z rzeczywistością szybko legły w gruzach, Grupy przestępcze opanowały nielegalny handel alkoholem, z którego gigantyczne dochody, pozwalające korumpować i deprawować znaczą część społeczeństwa.

Argumenty tzw. mokrych stopniowo zaczęły zyskiwać coraz więcej zwolenników. 

Prohibicję zniesiono po 13 latach, 10 miesiącach i 18 dniach obowiązywania 5 grudnia 1933 r . Był to wystarczający czas na zbudowanie mafijnych imperiów organizacyjnych i finansowych oraz przekształcenie ich w legalnie prosperujące przedsiębiorstwa.

Narodowy Syndykat, czyli Nowa Mafia Amerykańska

W 1931 r. doszło do przełomowego wydarzenia . W nowojorskim hotelu „Frankonia” w postaci połączenia się gangu „koszernego” Mayera Lansky’ego (Majer Suchowliński Żyd rodem z Grodna) z włoską mafią Charlesa „Lucky” Luciano. 

„Kombinację” Lansky – Luciano nazwano Narodowym Syndykatem, czyli Nową Mafią Amerykańską. Benjamin „Bugsy” Siegel powiedział wtedy: Żydki i dagos (slang: południowcy, Włosi) już ze sobą nie walczą, ponieważ ci pierwsi potrzebowali włoskiej ochrony, a ci drudzy żydowskiej inteligencji.

Przed zjednoczeniem w latach 20. XX w. „Bug and Mayer Mob” był najbrutalniejszą grupą przestępczą na Wschodnim Wybrzeżu, zajmującą się przede wszystkim ochroną lub porywaniem transportów z bimbrem, narkotykami, hazardem, a także wszelkimi płatnymi zleceniami. Syndykatem zarządzała Wielka Szóstka złożona z trzech Żydów: Meyer Lansky, Abner „Longy” Zwillman, Jake „Greasy Thumb” Guzik i trzech Włochów: „Lucky” Luciano, Frank Costello, Joe Adonis. Bliskim współpracownikiem Joe Reinfelda był Abner „Longy” Zwillman, najbardziej szanowany i najgroźniejszy boss twardych i cwanych żydowskich gangsterów z New Jersey.

Alkoholowy biznes

Joseph Hersch Reinfeld był jednym z najbardziej znaczących przemytników alkoholu podczas prohibicji. On i jego współpracownicy przemycali alkohol z Kanady przy współudziale dealerów z Montrealu The Bronfmans Brothers. Nazwisko to w języku Yiddish oznacza człowieka alkoholu. W 1920 r. Bronfmanowie połączyli swoją małą destylarnię z inną wytwórnią alkoholu pod bardziej znaną nazwą Seagram’s Distileries.

Wzdłuż wybrzeża legalnie stacjonowały poza granicami trzymilowej strefy ekonomicznej, pływające hurtownie napojów wysokoprocentowych tzw. „rum rows”, oczekujące na „potato boats”. W celu bezpiecznego odbioru towaru Joe kupił dom na wybrzeżu w Port Newark N.J. Obserwował z niego ruchy łodzi patrolowych. W momencie, gdy straż wybrzeża oddalała się, wtedy oświetlał budynek, dając tym samym znak motorówkom, o możliwości bezpiecznego podpłynięcia i wyładowania whisky. Jak twierdzi Steven Greenberg, w późniejszym okresie udoskonalili przemyt, transportując alkohol ukrytym rurociągiem. Joe zwrócił się z prośbą do „Longy” Zwillmana, aby został jego młodszym partnerem. Reinfeld potrzebował kogoś, kto zająłby się ochroną dystrybucji whisky od jego dostawców do punktów nielegalnej sprzedaży. Rozwijając firmę „Longy” wynajął 30 statków, aby zaopatrywać przemytników wzdłuż całego 

Wschodniego Wybrzeża. Przy okazji spotkana podczas święta Thanksgiving w 1923 r. Joe Reinfeld niechętnie, ale uczynił swego wspólnika równoprawnym partnerem.

Wśród przemytników Zwillman i Reinfeld-odnieśli największe sukcesy. Podstawą utrzy-mywania się ich potęgi w okresie prohibicji był handel alkoholem z najwyższej półki z wyłączeniem piwa i znakomita organizacja przemytu i dystrybucji. Wspólnicy nigdy nie umoczyli interesu”, jak wielu innych kolegów z branży. Sprzedawali butelkę po 30 $.

Ich wspólny solidny zysk wynosił 28 $ od sztuki. W okresie od 1928 r. do 1933 r. Reinfeld i Zwillman tylko na alkoholu zarobili około 40 mln $. Partnerzy stali się największymi importerami whisky. Kontrolowali 60 — 80% obrotów alkoholem na Wschodnim Wybrzeżu. Joe Reinfeld nauczył młodszego partnera wszystkich tajników biznesu, zwłaszcza łapówkarstwa, które w Newark stało się formą sztuki. A polegała na: (…) Rozpoznaniu kogo można przekupić ocenić ile jest on wart. Joe Reinfeld mawiał : Sędzia jest ważniejszy od prokurato Prawnik miejski od policjanta. Kilku policjantów jest ważnych, ponieważ posiadają informacje, gdzie i kiedy planowane są obławy -naloty. Oni są warci tyle ile prokurator.

„The Long One” i Joe Reinfeld uczynili Newark centrum nielegalnego handlu alkoholem. Zarabiane i wydawane przez nich miliony zapewniały pracę i utrzymanie licznej rzeszy zatrudnionych przez nich żydowskich pracowników.

Znacząco wpłynęli na całą strukturę j przedsiębiorczości w tym mieście, uczciwi Żydzi z Newark wstydzili się, że najwięksi gangsterzy wyrośli w ich sąsiedztwie.

W legalnym biznesie

Po zniesieniu zniesieniu prohibicji w 1933 r. Joe przekształcił swoje przedsiębiorstwo w legalny import alkoholu. Jego firmy nosiły następujące Joseph H. Reinfeld, Inc. (1933 — 1939), – Vintners (1939 – 1940), z kolei sprzedał tą markę Seagramsowi i po zmianie w październiku 1944 r. swojego nazwiska, utworzył Renfield Importers Ltd. w 1945 r.

W tym czasie złożył ofertę odkupienia od Joe Kennedy’ego jego firmy. Rodzina Kennedy podjęła wówczas decyzję o zaprzesta-handlu alkoholem w celu poprawienia – wizerunku przed planowanym wkroczeniem do świata polityki. Joe Kennedy współracował z Samuelem Bronfmanem i jego stałym klientem Joe Reinfeldem za pośrednictwem wszechmocnego w latach 20, w bossa chicagowskiego podziemia Josepha “Diamond Joe” Esposito, który dostarał wszystkim trzem kubański cukier. Esposito chwalił się, że w trakcie spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych Calvinem Coolidgem poprosił o otocznie opieką i przyznanie pełni praw do przemytu dla tych tych trzech ludzi. W następstwie zakończenia prohibicji Kennedy zalegalizował import alkoholu i w ciągu kilku lat stał się największym importerem szkockiej do Stanów. W 1946 r. Joe Reinfeld i „Longy” Zwillman kupili za 8 mln $ Kennedy’s Somerset Importers. Ta inwestycja przyniosła im kolejne ogromne zyski w postaci 1 mln $ czystego dochodu rocznie.

Joseph Hersh Reinfeld zmarł w Nowym Jorku 29 grudnia 1958 r. w wieku 67 lat. Pozostawił po sobie ogromną fortunę i córkę Beatrice Renfield.

Ocalić lubaczowski kirkut

Jak już wspomnieliśmy, amerykański mafioso czując sentyment do rodzinnej miejscowości w czasie swojego pobytu w Lubaczowie ufundował cmentarny mur. Cmentarz żydowski w Lubaczowie założono na początku XVIII w. czterysta metrów na wschód od rynku na działce, opadającej w kierunku rzeki Wiszni, o powierzchni 0.71 ha i bokach długości około 85 m.

Zdjęcia:
Wirualny Sztetl
http://www.sztetl.org.pl/pl/image/140/

W 1930 r. z funduszy Joe Reinfelda otoczono kirkut monumentalnym murem z bramą pośrodku północnej pierzei i furtką przy zachodnim narożu. Ciekawe dlaczego świadkowie tak ogromnej inwestycji nie przekazali następnym pokoleniom relacji o pracach zleconych przez milionera z Ameryki. Przypuszczalnie ten mur mógł ocalić nagrobki przed  dewastacją w okresie okupacji hitlerowskiej. Zachowało się ponad 1600 macew.

Pod osłoną muru w dolnej, południowej części cmentarza niemieccy okupanci przystąpili od 8 stycznia 1943 r. do masowych rozstrzeliwań Żydów z lubaczowskiego getta. Według rozbieżnych relacji zabito w tym miejscu od 450 do 2000 osób, które w obliczu nadciągającej odwilży, przetransportowano do wykopów pod sowieckie bunkry na tzw. Plebańskim Polu pod Dachnowem.

Władze miasta Lubaczowa w 1975 r. podjęły starania o przejęcie dla potrzeb chrześcijańskich pochówków wschodniej i południowej, wolnej od mogił powierzchni kirkutu. Prośbę do Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego uzasadniono koniecznością rozebrania wschodniej i południowej pierzei muru, którego stan podobno groził zawaleniem. Włodarze Lubaczowa zobowiązali się postawić metalowe ogrodzenie w zamian za zajęcie pustego obszaru. Kontrowersyjne przesunięcie granic cmentarzy nastąpiło na początku lat 80. XX w. Wtedy kirkut uzyskał kształt nieregularnego wieloboku o powierzchni około 0.3 ha.

Zainteresowanie macewami lubaczowskiego cmentarza wykazała Eva Floershaim, która w pierwszym dziesięcioleciu XXI w. przeprowadziła inwentaryzację jego nagrobków. Uczniowie Publicznego Gimnazjum nr 1 im. Przemysława Inglota pod opieką autora niniejszego tekstu wzięli udział w latach 2005-2008 w trzech edycjach projektu „Przywróćmy Pamięć” Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Warszawie.

W ramach zajęć mieli możliwość licznych wyjazdów na interesujące zajęcia i spotkania z ciekawymi ludźmi, którzy przybliżyli im świat kultury i religii żydowskiej. W zamian młodzież otoczyła opieką cmentarz, wykonując na jego terenie na miarę swoich możliwości prace porządkowe, m.in. usunięto graffiti z muru przy ul. Kościuszki. Gimnazjaliści pomogli także Naczelnemu Rabinowi Galicji Edgarowi Gluckowi w odnalezieniu zbiorowych mogił na tzw. Plebańskim Polu.

Rabin w 2008 r. zainteresował się stanem lubaczowskiego cmentarza i zapewniał o podjęciu starań o pozyskanie funduszy na jego renowację. W tym celu sprowadził ekipę telewizyjną z Krakowa, która zrealizowała w Lubaczowie reportaż, który miał pomóc Edgarowi Gluckowi w pozyskiwaniu funduszy i sprzymierzeńców wśród społeczności żydowskiej.

 

W okresie kadencji burmistrza Lubacz Marii Magoń (2010 — 2014) zastąpiono zrujnowany mur cmentarza chrześcijański nowym kamiennym ogrodzeniem. Pani b urmistrz podjęła także kroki, mające na celu renowację kirkutu. Czas upływającej kadencji pozwolił na przeprowadzenie wycinki drzew, uporządkowanie i posprzątanie terenu oraz przejęcie tego obiektu na wyłączną własność gminy miejskiej. Dzięki uporządkowaniu stosunków własnościowych władze miasta mogą występować o środki zewnętrzne konieczne do odrestaurowania tego zabytku.

Pojawiło się równocześnie większe z zainteresowanie tym problemem ze strony środowiska żydowskich. Za pośrednictwem Centrum Dialogu Między Religiami i Narodami Państwowej Wyższej Szkole Techniczno Ekonomicznej w Jarosławiu władze Lubaczowa nawiązały współpracę z chasydami skupionym przy Centrum Historii Polskich Żydów w Dynowie w osobach rabina Benjamina Pinhasa Pomp i Zbigniewa J. Tobiasiewicza. R Pinhas przekazał w ubiegłym roku dotację bieżące sprzątanie kirkutu. Deklaruje też chęć dalszej współpracy i otoczenia cmentarza opiką religijną.

Spotkanie u Dina, grudzień, 2014 r. Od lewej siedzą Zbigniew J. Tobiasiewicz,Zenon Swatek, Tomasz Szymkowiak i Steven M. Greenberg.

Zbigniew Tobiasiewicz zapoznał władze miejskie z potomkiem Joe Reinfelda Stevenem M. Greenbergiem, który w towarzystwie tłumacza Tomasza Szymkowiaka spotkali się w grudniu 2014 r. z burmistrzem Krzysziofem Szpytem, jego zastępcą Januszem W Zubrzyckim i autorem tekstu – wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej. Ustalono niezwłoczne podjęcie prac projektowych i oszacował kosztorys robót, które zlecono Piotrowi Niedźwieckiemu, prowadzącemu Biuro Projektów Inżynierskich „Pro-Gress”. Wstępem koszty realizacji projektu przygotowanego na podstawie wniosków zleceniodawców obliczono na około 150 tys. dolarów. Ta ogromna kwota przekracza zdecydowanie finansowe możliwości Stevena M. Greenberga i wymaga połączenia sił i środków wszystkich stron zaangażowanych w realizację tego szlachetnego przedsięwzięcia.

Autor jest kistorykieem, kustoszem Muzeum Kresów w Lubaczowie i radnym Rady Miasta Lubaczowa.

Opr. na podstawie książki Podkarpacka Historia Nr 3-4 ( 15-16) marzec kwiecień 2016
www.podkarpackahistoria.pl

Wydawca: Tradycja sp.z o.o.
ul Trembeckiego 11A
35-234-Rzeszów