Kryzys sprzyja rynkowi sztuki. Inwestorzy już to zauważyli

Wartość dzieł sprzedanych na rynku aukcyjnym w 2011 roku przekroczyła 11,5 mld dolarów. Według wstępnych analiz ubiegły rok był jeszcze lepszy. Także w Polsce, gdzie rodzime galerie zwiększyły obroty o ponad jedną czwartą. 

Rynek sztuki w Polsce dopiero się rozwija. Jego wartość szacuje się dziś na 300 mln zł, ale potencjalnie może być nawet siedmiokrotnie wyższa. Średnie obroty na aukcjach w 2011 roku wyniosły 30 mln zł. Według ostrożnych analiz, w minionych dwunastu miesiącach wartość tę udało się podwoić.

 – Ewidentnie sytuacja kryzysu jest dla rynku sztuki sprzyjająca – zauważa Karolina Nowak, zarządzająca inwestycjami w dzieła sztuki w firmie Wealth Solutions. Świadczą o tym chociażby ceny, jakie na aukcjach osiągają poszczególne dzieła. Najdroższym, wylicytowanym w 2012 roku był komplet trzech pastelowych portretów rodziny Sternbachów, których autorem był Stanisław Wyspiański. Obrazy, pochodzące z 1904 roku, zostały sprzedane za 1,85 mln zł, co tylko nieznacznie ustępuje rekordowi odnotowanemu na aukcji w Polsce. 12 lat temu, za „Rozbitka” Henryka Siemiradzkiego zapłacono 2,13 mln zł.

To, co dzieje się w Polsce, wpisuje się w ogólnoświatowe tendencje. Osiem miesięcy temu za „Krzyk” Edwarda Muncha, znajdujący się do tej pory w zbiorach prywatnego kolekcjonera Pettera Olsena, anonimowy nabywca zapłacił 120 mln dolarów. Dzięki temu dzieło osiągnęło tytuł najdroższego sprzedanego na rynku aukcyjnym.

 – W ubiegłym roku była tendencja do kupowania dzieł, które nazywamy „blue chips”, czyli absolutne rarytasy, najdroższe dzieła sztuki – tłumaczy Karolina Nowak.

Łączna wartość dziesięciu najdroższych dzieł sprzedanych na rynku w zeszłym roku była wyższa o blisko połowę niż rok wcześniej i sięgnęła 594,6 mln dolarów. Analitycy przewidują, że łączna wartość dzieł sprzedanych w 2012 roku przekroczyła co najmniej 11,5 mld dolarów.

Sztuka już dawno przestała być atrakcyjna jedynie dla jej znawców. Coraz częściej staje się za to skuteczną i bezpieczną formą inwestycji.

Na Zachodzie 10 proc. portfela przeznaczone na inwestowanie w sztukę to jest standard człowieka średniozamożnego czy bardziej zamożnego – mówi Karolina Nowak. – Sztuka gwarantuje stabilizację dla całego portfela i stąd jej atrakcyjność.

Analitycy oceniają, że stopa zwrotu z inwestycji na tym rynku może sięgać nawet 10 procent rocznie. To dużo, zważywszy na panujący na świecie kryzys gospodarczy. Wysokie obroty potwierdzają zasadę, że im bardziej niestabilna sytuacja na rynkach finansowych, tym więcej inwestorów się od nich odwraca w stronę m.in. inwestycji w sztukę.

Największymi na świecie kolekcjonerami dzieł sztuki są dzisiaj banki. Deutsche Bank ma ich w swych zasobach ponad 60 tysięcy. Każde piętro w siedzibie niemieckiego banku poświęcone jest innemu artyście. Swoje miejsce znalazł tam m.in. polski malarz Jakub Julian Ziółkowski. W Polsce do największych kolekcjonerów należy bank ING. Nieco inaczej sytuacja wygląda z funduszami inwestycyjnymi, którym trudno przekonać się do tej formy lokowania gotówki.

W Polsce tak naprawdę jest jeden fundusz inwestujący w sztukę, a na świecie to funkcjonuje bardzo dobrze – zwraca uwagę specjalistka Wealth Solutions.

Najlepsze fundusze potrafią zwiększyć majątek swój, a co za tym idzie inwestorów, nawet o 25 proc. w skali roku, inwestując przede wszystkim w obrazy, głównie w malarstwo tradycyjne. Ale nie tylko. Popularnością cieszą się rysunki, grafiki i rzeźba. Modna w ostatnim czasie staje się fotografia kolekcjonerska. Także w Polsce. Na niedawnej aukcji, zorganizowanej w warszawskim domu aukcyjnym DESA Unicum, 237 zdjęć Marilyn Monroe autorstwa amerykańskiego fotografa Miltona H. Greene’a, wchodzących w skład kolekcji Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, sprzedano za łączną kwotę ponad 2,4 mln zł.

Zdaniem analityków, rok 2013 dla rynku dzieł sztuki będzie równie udany, co kilka ostatnich. Choćby dlatego, że – według prognoz – znów upłynie on pod znakiem kryzysu gospodarczego. Zainteresowani oszczędzaniem i pomnażaniem swojego majątku będą szukali alternatywnych form inwestycji. Także w Polsce, gdzie coraz więcej osób chce inwestować w sztukę, widząc w tym dobrą lokatę kapitału.

 – Polscy artyści odnoszą wielkie sukcesy za granicą, takie jak chociażby spektakularna wystawa Aliny Szapocznikow w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, to jest niezwykły sukces – mówi Karolina Nowak.

www.newseria.pl