Nazwa bursztyn, w niemieckim jego tłumaczeniu oznacza płonący kamień. Słowiańska zaś nazwa bursztynu, brzmi jantar, a została ona zapożyczona od fenickiej nazwy janitar, oznaczającej żywicę morską.
W czasie rządów okrutnego cezara Nerona, w Rzymie panowała moda na bursztynowe ozdoby, których kolor przypominał złoty odcień włosów Pompei. W tamtych czasach, bursztyn uchodził za kamień miłości, zatem żądne tego uczucia młode damy chętnie stroiły się w bursztynowe ozdoby. Jak widzimy, od wczesnych lat starożytnych, przypisywano bursztynowi magiczną moc i wierzono, że ciągłe noszenie go przy sobie sprawi, że każdy spotka w życiu tę najprawdziwszą miłość, owianą zdrowiem, szczęściem i wszelkim dobrobytem.
Przez całą starożytność grecko – rzymską, bursztyn należał do najbardziej cenionych minerałów, któremu przypisywano także, zdolność uzdrawiania człowieka z wszystkich chorób, nawet tych najbardziej ciężkich. Już od wczesnej epoki brązu, istniały szlaki wymienne prowadzące do Azji Mniejszej, celem nabycia tam drogocennej miedzi i cyny oraz na Półwysep Jutlandzki po bursztyn, zwany złotem z morza. Na koniec epoki brązu, przypada znaczący rozwój handlu, prowadzonego między plemionami zamieszkującymi północne regiony bursztynodajne, a ludnością Egei, czyli cywilizacji przedgreckiej mieszkającej w rejonie Morza Egejskiego.
Mykeńskie znalezisko
W grobach szybowych znalezionych w Mykenach, oprócz przedmiotów ze złota i srebra znaleziono również wyroby z bursztynu, którym hojnie obdarowywano osobę zmarłą, aby jej dusza szybciej osiągnęła cel, który wiódł ją na Pola Elizejskie. O rozpowszechnianiu się bursztynu w krajach śródziemnomorskich, świadczą również znaleziska w grobach egipskich i babilońskich. W nich bursztyn stanowił pewnego rodzaju środek płatniczy, którym zmarły płacił za lepsze miejsce w zaświatach. O istnieniu znacznego zapotrzebowania na bursztyn świadczą też liczne, wysokiej klasy zabytki z bursztynu znajdowane w nekropoliach północnej Italii oraz w strefie północnego Adriatyku. Mieszkały tam wówczas plemiona Etrusków, Dalmatów i Liburnów, a także Japodów, które sprowadzały cenne bryły bursztynowe znad Bałtyku. Służył on prawdopodobnie celom magicznym, ponieważ jego użytkownikami najczęściej byli szamani. To właśnie oni wykonywali z niego wszelkiego rodzaju talizmany i amulety.
Do dziś zachowana jest nazwa jednego z tych amuletów, zwanego Tilona, posiadającego moc wskrzeszania zmarłych. Zwyczaj wykonywania amuletów z bursztynu, dotarł także i do Polski, gdzie najwięcej ich odnajdowano na Pomorzu Gdańskim i Sopocie. Tam wierzono, że posiadanie bursztynu przez gospodarza, doskonale wpływa na urodzajność pól i ekonomiczny dostatek w jego domu. W tym celu, niewielkie kamyki bursztynowe, moczono przez dwa dni w naparze ze świeżo zerwanej maciejki, a następnie zakopywano je pod pierwszą grudą ziemi uprawnej. W kłopotach z wszelkimi chorobami, które dotykały zwierzęta domowe, w specjalnych żarnicach mielono bursztyn, by ten oto złoty proszek dosypywać im do paszy.
Podobno nawet wielcy polscy królowie, doceniali magiczną wartość bursztynu, z którego kazali wykonywać piękne i drogocenne zarazem okładki do Ewangeliarzy i wszelkiego rodzaju modlitewników. Mimo, że bursztyn wykorzystywany był do tak zbożnych celów, na piedestał wysuwała się zawsze jego magiczna natura. Podobno, gdy dojrzały już książę litewski Władysław Jagiełło miał poślubić młodziutką węgierską księżniczkę Jadwigę Andegaweńską, nakazał on by w jej suknię ślubną, zaszyć kilka drobnych bursztynów, by te sprawiły, aby jego młoda żona, zawsze zachowała wierność swojemu mężowi. Gdy z naszego tronu uciekł do Francji Henryk Walezy, a Polacy jeszcze nie dokonali wyboru kolejnego jego następcy, do modlitewników, na których wznoszono modły o dobrego króla, wsypywano proszek z roztartych bursztynów, by te pozwalały jeszcze bardziej skupiać myśli modlących się osób.
Bursztyn, dodawano także dyskretnie do jadła Annie Jagiellonce, która obawiała się o swój dalszy los, po opuszczeniu ją przez lekkomyślnego Francuza. Jak ogólnie wierzono, kamień ten w końcu sprawił, że dostała ona dobrego męża w osobie Stefana Batorego, który mimo tego, że Anna była od niego o dziesięć lat starsza, był on dla niej do końca życia dobrym i czułym mężem. We wsi kieleckiej, o nazwie Kozia Wola, żyła pewna szeptunka i wizjonerka o imieniu Katarzyna, która za pomocą nalewek bursztynowych i bursztynowej mgły, uzdrawiała chorych i zbolałych na ciele i duszy ludzi. Jej nalewki bursztynowe, stosowane w postaci pitnej, uzdrawiały skarżących się na ból serca, nerek i kłopoty trawienne. Dzięki zaś bursztynowej mgle, szeptunka wprowadzała się w pewnego rodzaju trans, podczas którego rozmawiała ona z duchami przodków chorego człowieka, które doradzały jej jak przynieść ulgę cierpiącej osobie.
Na nie gojące się rany
Do dnia dzisiejszego wiadomo, że wszelkiego rodzaju rany, lepiej się goją, gdy obok maści leczniczej położymy kilka kamyków bursztynowych. Gdy nastanie czas jesieni i gdy w naszych domach wszystkie dzbanki i wazony pozostają puste, należy wrzucić w nie kilka bursztynów, aby złowroga moc tak zwanej zimnej energii, nie zagrażała nam przez ten czas. W niewielkiej miejscowości świętokrzyskiej Łopuszno, częste bóle głowy, leczono tak zwanymi wcierkami bursztynowymi, otrzymanymi poprzez moczenie bursztynów w mocnej okowicie. Tak otrzymanym lekiem, nacierano chore miejsca, które prawie natychmiast powracały do zdrowia. Do dziś zachowała się wiara w to, że gdy będziemy w portfelu nosić kilka bursztynowych kamyków, nigdy nie wydamy nie opacznie swoich oszczędności. Natomiast, gdy kobieta nie może doczekać się potomstwa, warto jest jej podsypać pod poduszkę kilka bursztynów, by ich moc czynienia ludziom dobrze zaowocowała w należyty sposób.
Na obniżenie ciśnienia i inne schorzenia
Bursztyn używany jest w medycynie naturalnej, w postaci nalewki bursztynowej. Nalewka bursztynowa obniża ciśnienie tętnicze, wspomaga wydzielanie żółci, uspokaja, hamuje rozwój bakterii, ułatwia gojenie ran, aktywizuje układ immunologiczny, zapobiega tworzeniu się zmarszczek.
Przepis na nalewkę bursztynową:
50g kawałków bursztynu umyć i wsypać do karafki kryształowej, zalać 1/4 l. spirytusu 95%, przechowywać w ciemnym miejscu. Po 10 dniach nalewka jest gotowa. Nie trzeba jej przecedzać, ani przelewać. Bursztyn w spirytusie nie rozpuszcza się, ale wydziela mikroskopijne cząsteczki lecznicze, zabarwiając spirytus na kolor złoty. Po wyczerpaniu nalewki można kawałki bursztynu pokruszyć i powtórnie zalać spirytusem. Pić dla ogólnego wzmocnienia organizmu. Dorośli – piją kroplami (na wodę) od 1 do 10 kropli: 1 dzień – 1 kropla, 2 dzień – 2 krople…10 dzień – 10 kropli. Po czym od 10 do 1 kropli, 11 dzień – 10 kropli, 12 dzień – 9 kropli, 13 dzień – 8 kropli…21 dzień – 1 kropla. Następnie 10 dni przerwy. Dzieci – piją od 1 do 5 kropli i od 5 do 1 kropli. Przytoczone dane na podstawie badań ks. O. Klimuszko.
EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ