Pocałunek jamnika-karateki pod Barbakanem. W oczekiwaniu na rozpoczęcie przemarszu do Rynku. Foto: Jan Jarosz.
Najbardziej wyszczekany marsz w Krakowie.
Autor: Ania Navas
W słoneczną niedzielę 9 września, w samo południe, wraz z pierwszymi dźwiękami hejnału, w Krakowie obok Barbakanu zebrało się kolorowe, rozszczekane grono jamników wraz z właścicielami aby wziąć udział w kolejnym Marszu Jamników.
Marsz Jamników przeszedł spod Barkanu ulicą Floriańską do Rynku Głównego. Foto: Jan Jarosz.
Paradę otwierała hucznie Orkiestra Wieniawa a zgromadzony tłum psich sympatyków i zdumionych turystów oklaskiwał uczestników. Niektóre pieski nosiły misternie przystrojone kostiumy inspirowane często postaciami historycznymi lub strojami ludowymi. Nie zabrakło też akcentów humorystycznych.
Jamniki idą do Rynku. Foto: Jan Jarosz
Misia uczestniczy co roku w Marszu Jamników. Foto: Jan Jarosz
W pochodzie dał się również zauważyć piesek, który co prawda jamnikiem nie był, tylko yorkiem ale ochoczo maszerował ubrany w kolorowy sweterek ze swoim właścicielem, który wystąpił w tradycyjnym stroju krakowskim.
CHICHA przyjechała ze swoim właścicielem aż z Włoch. Foto: Ania Navas.
Pieski, w towarzystwie swych właścicieli, przeszły ulicą Floriańską na Rynek Główny pod ustawioną obok krakowskiego Ratusza eatradę.
Ta przesympatyczna, unikalna impreza ma swoją tradycję. Pierwszą paradę jamników zorganizowano w Krakowie w maju 1963 roku podczas studenckich Juwenaliów. Inicjatorem był ówczesny redaktor naczelny “Przekroju”, Mieczysław Czuma.
Trzyletni jamnik Zenek ze swoją włascicielką Natalią. Foto: Ania Navas.
W roku 1990, w ramach festiwalu Sławomira Mrożka odbył się kolejny przemarsz jamników. Dramaturg uwielbiał jamniki do tego stopnia, że przez półtorej godziny salutował z estrady na krakowskim rynku każdemu jamnikowi, który wziął udział w przemarszu.
Rocky Balboa jest co prawda Yorkiem, ale bardzo chciał uczestniczyć w krakowskim Marszu Jamników. Foto: Jan Jarosz.
Po kilkuletniej przerwie, w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku tradycję marszu jamników wznowiono. Tym razem organizatorami byli Radio Kraków i redakcja “Przekroju”.
Jamnik chyba ze Słowacji. Foto: Ania Nav
Organizatorem tegorocznego marszu było również Radio Kraków wspólnie z Krakowskim Biurem Festiwalowym. Patronatu honorowego udzielił imprezie prezydent miasta Krakowa Jacek Majchrowski.
Jamniczka Zoja wybrała na paradę bardzo dziewczęcą kreację.
Foto: Ania Navas
Na krakowski Marsz Jamników zjeżdżają się co roku wraz ze swymi pupilami właściciele jamników z rożnych stron Polski i z zagranicy. W tym roku przybyły jamniki m. in. z Czech, Ukrainy, Austrii, Francji i Włoch a nawet z USA. Amerykańska jamniczka wystąpiła w stroju Łowiczanki.
Jamniczka Tinka wystąpiła w balowej kreacji. Foto: Ania Navas
Jamnik-podróżnik na krakowskim Rynku. Foto: Ania Navas
Tegoroczny konkurs z nagrodami dla jamników i ich właścicieli wygrała perfekcyjna para Marszu Jamników: jamniczka Sherry i jej właściciel Miłosz z Chorzowa.
Nie zabrakło tez jamników w tradycyjnych strojach krakowskich.
Na scenie przedstawiono również nestorkę marszów, dziewiętnastoletnią jamniczkę Mimi.
Jamniczka- Łowiczanka przybyła do Krakowa ze Stanów Zjednoczonych. Foto: Ania Navas
Na Rynku pod Ratuszem można było również zasięgnąć bezpłatnych porad u psich specjalistów. Byli to m.in. weterynarz, dietetyk zwierzęcy, behawiorysta, instruktor szkolenia psów i zoofizjoterapeuta.
Ważnym punktem programu Marszu Jamników był finał kolejnej edycji akcji adopcyjnej Radia Kraków “Pieskie życie zmieniamy na dobre”. W tegorocznym finale imprezy pięć psów z małopolskich schronisk znalazło nowy dom. Wolontariusze Fundacji Psi Los i Jamniki Niczyje opowiadali o szlachetnej idei psiej adopcji.
Karamelka z właścicielami przybyła z Doniecka na Ukrainie. Foto: Ania Navas.
Ta urocza a zarazem pożyteczna impreza odbywa się dorocznie na początku września i cieszy się dużym zainteresowaniem wsród właścicieli i sympatyków jamniczego wdzięku. Dzięki stworzonej tradycji Marszu Jamników Kraków stał się światową stolicą tych psiaków. Już teraz warto zaplanować podczas następnego pobytu w Polsce udział w tym ciekawym i radosnym wydarzeniu.