Marzenia o polskiej demokracji

 

 

Prof. Mirosław Matyja

Wprowadzenie elementów oddolnej demokracji w naszym kraju wydają się bardzo proste – wszystko leży w zasięgu ręki. Aktualnie prowadzona jest w Polsce debata przedreferendalna, której celem jest zmiana Konstytucji RP. Rodzi się więc realna szansa, aby wprowadzić do konstytucji formy demokracji bezpośredniej/oddolnej, przewidujące udział obywateli, a wiec rzeczywistego suwerena do procesu decyzyjnego państwa polskiego. Przyjrzyjmy się, jakby to mogło wyglądać w przyszłości. Pomarzyć zawsze można

Proces decyzyjny z udziałem obywateli

Najważniejszym elementem demokracji bezpośredniej, a wiec takiego typu ustroju demokratycznego, w którym obywatele współuczestniczą w podejmowaniu ważnych decyzji, jest referendum czyli głosowanie ogólnopaństwowe. Wszyscy zgodza się z tym, że referendum jest narzędziem kontroli władz, kształtowania ustroju i wyrazem woli społeczeństwa. Art. 125 konstytucji z 1997 r. przewiduje co prawda przeprowadzenie referendum, lecz nie na wniosek obywateli, co byłoby na wskroś normalne, lecz sejmu bądź prezydenta za zgodą senatu. Jest to więc klasyczne „koło młyńskie”, bowiem tego rodzaju referendum nie ma nic wspólnego z demokracją oddolną, wywodzacą się od obywateli, a więc faktycznego suwerena polskiego państwa.

Aby mogło dojść do referendum, inicjatywa zmiany winna wyjść od społeczeństwa, które zna najlepiej swoje problemy i bolączki. Głosowanie ogólnopaństwowe winno w następstwie przeprowadzonej inicjatywy doprowadzić do zmiany danej ustawy bądź zapisu w konstytucji. Jeśli chodzi o zmianę ustawy, bodźcem do przeprowadzenia referendum na wzór szwajcarski powinno być weto ludowe, a więc pewna forma protestu wobec istniejącej już ustawy lub chcieć wprowadzenia nowej ustawy. W Szwajcarii weto obywatelskie – jako instrument, który ma na celu wprowadzenie nowej ustawy bądź odrzucenie ustawy już istniejącej – dochodzi do skutku na żądanie 50 tys. obywateli. Porównywalnie liczbowo ze Szwajcarią, takie weto ludowe mogłoby zaistnieć w Polsce na na żądanie 250-300 tys. obywateli. Należałoby ustalić okres na zebranie podpisów, np. 100 dni. Następstwem weta byłoby referendum na zasadzie tak albo nie, najlepiej bez progu procentowego, którego decyzja byłaby wiążąca. Dlaczego bez progu procentowego? Bowiem próg procentowy to bariera, a każda bariera jest zaprzeczeniem demokracji. Pozy tym, nikt nikomu nie zabrania brać udziału w referendum. Kto nie idzie do urny, głosuje również, ale pasywnie, akceptując biernie wynik referendum.

Podobnie jest z inicjatywą obywatelską, ktora w Szwajcarii ma charakter inicjujący zmianę zapisu w konstytucji lub wprowadznie nowego zapisu do ustawy zasadniczej. Ten instrument demokratyczny, podobnie jak weto obywatelskie, generowałby referendum, w którym obywatele mogliby się wypowiedzieć również na zasadzie za albo przeciw. W Szwajcarii inicjatywa obywatelska dochodzi do skutku na żądanie 100 tys. obywateli – w Polsce wymagana liczba podpisów pod wnioskiem inicjatywnym winna wiec porównywalnie wynosić 500 tys. Realistyczny okres na zbieranie podpisow mógłby wynosić 18 miesiecy. W przypadku opowiedzenia się głosujących za wprowadzeniem zmian, rząd, jako organ wykonawczy miałby pewien okres czasu, np. 1 rok na wprowadzenie zmian.

Reasumując należy stwierdzić, że referendum jest najważniejsza forma demokracji bezpośredniej, w której społeczeństwo decyduje w ważnych dla państwa sprawach. Aby w ogóle mogło dojść do referendum, potrzebne jest zainicjowanie przez społeczeństwo określonych zmian ustawowych bądź konstytucyjnych. Tymi formami inicjującymi są proponowane przeze mnie weto obywatelskie (szczebel ustawy) oraz inicjatywa obywatelska (szczebel konstytucji).

Są to instrumenty demokracji bezpośredniej, których następstwem jest i musi być bezprogowe i wiążace referendum.

Powyższe rozważania można przedstawić graficznie – dla lepszego zrozumienia prostoty tych rozwiązań.

Grafika: Oddolny proces decyzyjny (© M. Matyja, Public Domain)

Art. 125 Konstytucji RP

Aktualna Konstytucja RP (z 1997 r.) zawiera zapis na temat ogólnokrajowego referendum, a więc namiastki demokracji oddolnej w Polsce. Chodzi mi dokładnie o artykuł 125, który umożliwia przeprowadzenie referendum w sprawach istotnych dla państwa polskiego. W domyśle zakładam, że art. 125 opiera się na art. 4 tejze konstytucji, w którym jest wyraźnie napisane, ze „naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”. Bezpośrednio czyli oddolnie, z aktywnym udzialem obywateli, którzy są, albo winni być niepodważalnym suwerenem państwa.

Aby umożliwić suwerenowi czyli społeczeństwu polskiemu efektywny udział w sprawowaniu władzy, należałoby zmienić art. 125 aktualnej konstytucji, który – mówiąc otwarcie – w obecnej formie nie spełnia najmniejszych norm demokracji bezpośredniej i nie „oddaje” władzy społeczeństwu.

Jak już pisałem na wstępie – pomarzyć zawsze można. Nowa wersja art. 125 mogłaby przedstawiać się następujaco:

Art. 125. Referendum ogólnokrajowe (© M. Matyja, Public Domain)

  1. W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe na żądanie zarejestrowanej grupy inicjatywnej. Referendum ogólnokrajowe może zostać przeprowadzone w następstwie weta obywatelskiego bądź w następstwie inicjatywy obywatelskiej.

  2. Referendum dotyczące weta obywatelskiego w sprawie zmiany lub odrzucenia ustawy dochodzi do skutku na wniosek 300 000 obywateli. Okres zbierania podpisów wynosi 100 dni od momentu zgłoszenia wniosku.

  3. Referendum dotyczące inicjatywy obywatelskiej w sprawie zmiany Konstytucji dochodzi do skutku na wniosek 500 000 obywateli. Okres zbierania podpisów wynosi 18 miesięcy od momentu zgłoszenia wniosku.

  4. Referendum, o którym mowa w punktach 2 i 3 jest wiążące bez względu na frekwencje głosowania.

  5. Jeśli wniosek obywateli zostanie przegłosowany pozytywnie, rząd zobowiązany jest dokonać odpowiednich zmian ustawowych lub konstytucyjnych w okresie jednego roku od daty ogłoszenia wyniku referendum.

  6. Ważność referendum ogólnokrajowego stwierdza Sąd Najwyższy.

  7. Zasady i tryb przeprowadzania referendum określa ustawa.

Czy naprawde marzenia?

Wprowadzenie elementów demokracji bezpośredniej/oddolnej do nowej polskiej konstytucji to na pewno eksperyment na dużą skalę. Niemniej jednak rozwiązanie to nie wydaje się być niemożliwe. Poza tym – biorąc pod uwagę aktualny stan polskiej demokracji – wydaje się to co najmniej konieczne.

Po pierwsze, dotychczasowe formy demokracji parlamentarnej nie sprawdziły się w praktyce, a konstytucja z 1997 r już dawno się „przeżyła”.

Po drugie, społeczeństwo polskie, które staje się świadome i obywatelskie, odczuwa potrzebę zmian i czuje się wreszcie suwerem państwa.

Powyższe propozycje zmiany art 125 Konstytucji RP mają służyć jako warte przemyślenia i dopracowania i winny być traktowane jako bodziec do przeprowadzenia koniecznych i wręcz nieodzownych zmian polskiej ustawy zasadniczej.

Należałoby też skończyć w Polsce z dyskusja na temat dawania, dzielenia i odbierania władzy. Nikt w demokratycznym panstwie nie ma przywileju absolutnego posiadania władzy, oprócz suwerenema czyli społeczeństwa obywatelskiego.

Marzenia o oddolnej demokracji w Polsce wydają sie teraz może troche bardziej realne do spełnienia?

Mirosław Matyja – politolog, ekonomista i historyk. Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i Uniwersytetu w Bazylei. Doktorat w dziedzinie nauk ekonomicznych na Université de Fribourg w Szwajcarii w 1998 r., w dziedzinie nauk humanistycznych na Polskim Uniwersytecie Na Obczyźnie PUNO w Londynie w 2012 r. oraz w dziedzinie nauk społecznych na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie w 2016 r. Mirosław Matyja jest profesorem na Polish University Abroad w Londynie, gdzie pełni funkcję dyrektora Zakładu Kultur Mniejszości Narodowych. Autor i współautor 13 monografii i ponad 130 artykułów naukowych i popularno-naukowych w języku polskim, niemieckim i angielskim.

Autor książki “Szwajcarska demokracja szansą dla Polski”, wydanej w kwietniu 2018 r. przez wydawnictwo PAFERE. Z zamiłowania alpinista i himalaista (pierwsze polskie wyjscie na Tilicho w Himalajach – 7134 m.) oraz badacz najnowszej historii Polski. Mieszka i pracuje w Szwajcarii, żonaty, ma dwóch bliźniaczych synów.