Niemiecki eurodeputowany przyznał, że UE ingeruje w kampanię wyborczą w Polsce!

Gorące tematy Animatorów Wizerunku Polski w Europie!

W wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Frankfurter Rundschau” niemiecki eurodeputowany Daniel Freund z partii Zielonych odniósł się do zaplanowanych na jesień wyborów parlamentarnych w Polsce. Przyznał on, że UE ingeruje w kampanię wyborczą w Polsce.

„Pokażą one, czy instrumenty, których używamy od dziewięciu miesięcy, działają, czy w polskiej kampanii wyborczej debatuje się o tym. Jeśli opozycja wygra wybory w Polsce, to jeszcze bardziej odizoluje Orbana na Węgrzech. Jeśli PiS pozostanie u władzy, uzna to za potwierdzenie swojego dotychczasowego kursu. Wówczas UE będzie jeszcze trudniej w nadchodzących latach zdecydowanie bronić praworządności” – powiedział Daniel Freund odnosząc się do polskich wyborów. Jednocześnie opowiedział się za wstrzymaniem Polsce wszystkich funduszy unijnych do czasu, aż ta podporządkuje się władzom w Brukseli i dokona oczekiwanych przez nie „reform”.

Co ciekawe, obarcza on Polskę (i Węgry) za kryzys praworządności w Unii Europejskiej zapominając najwyraźniej, że obydwa kraje są obiektami bezprawnych decyzji i ataków ze strony unijnych instytucji oraz władz w Berlinie.

„Jeśli mamy teraz państwa członkowskie, które tak rażąco nie przestrzegają wspólnych zasad i wartości, które lekceważą decyzje TSUE, które nie wdrażają w pełni europejskiego prawa, ale wybierają te części, które im odpowiadają, to Unii Europejskiej grozi rozpad” – stwierdza Freund. I nie sposób nie odczytać tych słów jako przygotowania gruntu pod forsowane przez Niemcy „lekarstwo” czyli federalizację.

Na pytanie, czy UE powinna móc wykluczyć kraje członkowskie, przyznaje, że byłaby to „niewłaściwa droga”, bo „ludzie w Polsce i Węgrzech cierpieliby za zachowanie swoich rządów. „Ale to również nie rozwiązałoby problemu. Przypuśćmy, że jutro wyrzucilibyśmy Węgry z UE, wtedy mielibyśmy autokratę niejako w środku UE, ale nie byłby to już członek UE i tak samo działałby nam na nerwy. Nadal nie mielibyśmy na Węgrzech funkcjonującej demokracji. Dlatego opowiadam się za wywarciem tak dużej presji przez UE, aby w krajach tych miały miejsce niezbędne reformy” – oświadczył.

Oznacza to zapowiedź kolejnych ataków na Polskę i na Węgry zarówno ze strony instytucji unijnych, lewicowo-liberalnego mainstreamu, jak i niemieckich polityków do czasu, aż oba te kraje zgodzą się na wejście w skład unijnego superpaństwa będącego de facto IV Rzeszą. Należy przy tym zauważyć, że ingerencja w procesy demokratyczne obcego państwa jest w zdrowym systemie czymś zupełnie niedopuszczalnym. To nic innego, jak tylko przejaw imperializmu połączonego z totalitarnymi aspiracjami unijnych instytucji i części niemieckich polityków. Może rzeczywiście lepiej byłoby, gdyby UE rozpadła się w wyniku niemieckich apetytów, a na jej miejsce powstała autentyczna wspólnota w duchu Roberta Schumana, której rolą byłaby zdrowa współpraca, nie zaś zaspakajanie niemieckich rojeń.

AW

https://awpe.pl/

Instytut Myśli Schumana