Od Redakcji:
Prof. Dr Zdzisław Wesołowski w rozmowie z Redakcją Polish News wspomina liczne podróże do Polski, podczas których, od momentu powstania „ Solidarności” do momentu narodzin nowych rządów Rzeczpospolitej Polski, usiłował doradzać nowopowstałemu rządowi w zakresie systemów i kierunków ekonomicznych, które byłyby dobre zarówno dla Polski, jak też jej obywateli. Jako profesor specjalizuje się w systemach ekonomicznych na świecie i posiada zarówno rozległą wiedzę jak i doświadczenie w tej dziedzinie. W czasach transformacji ustrojowej państwa polskiego niejednokrotnie spotykał się z Lechem Wałęsą i polskimi profesorami. Uczestniczył na polskich uniwersytetach w spotkaniach ze studentami i przedstawicielami prywatnych grup biznesowych. Spotykał się ze wszystkimi, którzy byli zainteresowani obraniem odpowiedniego kierunku ekonomii gospodarczej dla tworzących się nowych zrębów ustrojowych Kraju.
Pierwsze, zasadnicze pytanie, które profesor zadawał podczas spotkań i sam na nie odpowiadał brzmiało:
Czy społeczeństwo stwarza ekonomię, czy ekonomia stwarza społeczeństwo?
Jestem przekonany, że to ekonomia stwarza społeczeństwo i kontroluje cały kraj oraz wszystkie jego instytucje. Ażeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy system wolnorynkowy, istniejący w USA i Unii Europejskiej, będzie służyć Polsce i będzie dla niej odpowiedni, należy się zapoznać z fundamentalną postawą ekonomiczną, jaką reprezentuje UE. Przeciętny człowiek poza Stanami Zjednoczonymi nie ma pojęcia, jak system wolnorynkowy funkcjonuje i jakie są jego konsekwencje.
FUNDAMENTALNE WYMAGANIA INSTNIENIA WOLNEGO RYNKU
1. Tani kapitał dla inwestycji i rozwoju
2. Nieograniczony dostęp do światowego rynku
3. Otwarty rynek od karteli lub monopoli i bez kontroli rządu
4. Wysoka i nowoczesna technologia produkcji
5. Nieograniczona ilość i dostęp do naturalnych surowców krajowych
6. Niska cena robocizny i wykwalifikowanych pracowników
OSIĄGNIECIE I SIŁA
1. Zmasowana produkcja
2. Nieograniczona dystrybucja
3. Nieograniczone dostarczanie wyrobów i produktów
4. Niskie koszty produktów w ograniczonym czasie
5. Materialna satysfakcja klientów i konsumentów w krótkim terminie
6. Szybkie kształcenie wysoko wykwalikowanych pracowników
7. Wysokie zyski dla właścicieli firm
8. Innowacja w rozwoju nowych produktów i ich eksploatacji
9. Dochód rządu z eksportu i dodatkowych podatków
10. Osiąganie w krótkim terminie niskich cen produktów i usług
11. Tymczasowe podniesienie standardu życiowego
SŁABE STRONY
1. Wysoka stopa bezrobocia
2. Niskie pobory i ograniczone przywileje w pracy
3. Koncentracja ekonomicznej siły w rękach małej grupy ludzi (poniżej jednego procentu ludności)
4. Oligopolistyczna i monopolistyczna struktura przedsiębiorstw krajowych
5. Brak ekonomicznej stabilizacji
6. Korupcja ekonomiczna i polityczna
7. Akumulacja bogactwa w rękach małej grupy ludzi i firm
8. Niesprawiedliwość społeczna w stosunku do ludzi, którzy nie mogą brać udziału w działalności ekonomicznej z powodu braku pieniędzy do nabywania nowych produktów i usług
9. Niesprawiedliwość w systemie dystrybucji dochodu narodowego
10. Destrukcja wspólnej własności naturalnych zasobów obywateli kraju
11. Częsta ekonomiczna depresja i wahania rynkowe, ekonomiczna niepewność i destabilizacja społeczeństwa
12. Brak politycznej stabilizacji
13. Tworzenie sztucznej ekonomii w celu utrzymania poziomu produkcji
14. Globalizacja i umiędzynarodowienie krajowej ekonomii i rynku
15. Kompletny brak kontroli i autorytetu ekonomicznego ze strony rządu nad własną gospodarką, naturalnymi surowcami i eksportem oraz zyskiem z krajowej gospodarki
16. Destrukcja krajowych przedsiębiorstw
17. Ogromne niekontrolowane bezrobocie, bez widoków na ratunek i polepszenie sytuacji
18. Duży procent robotników skazanych na stałe bezrobocie
19. Potencjalne podniesienie cen po zdominowaniu rynku przez monopolistów
20. Inflacja
21. Wycofanie się dużych firm od płacenia podatków i przerzucenie ciężaru utrzymania społeczeństwa na barki przeciętnych obywateli, którzy nie są w stanie podołać finansowo
22. Marnotrawstwo naturalnych surowców, pracy ludzkiej i kapitału przez nadprodukcję niepotrzebnych duplikatów
23. Wysokie finansowe wymagania kapitału do działań na jakimkolwiek rynku i w sferze produkcji
24. Destrukcja małych biznesów, będących podstawowym fundamentem systemu wolnorynkowego
25. Ucieczka właścicieli przedsiębiorstw od odpowiedzialności socjalnej i materialnej za zniszczenie bogactw narodowych, naturalnych surowców, powietrza, wody i środowiska
26. Fizyczna nieobecność właścicieli
27. Kontrola rządu przez interesy monopolistyczne, a nie przez obywateli kraju
28. Niemożność finansowego utrzymania rządu przez obywateli, by ten z kolei mógł zapewnić bezpieczeństwo, transport, edukację, komunikację i inne usługi
29. Wytwarzanie bezwartościowych i źle wykonanych produktów
30. Produkcja wyrobów, które szybko wychodzą z użycia za względu na przestarzałą technologię
31. Wysokie koszty nabycia kapitału, kredytu i brak pieniędzy na rynku dla małych biznesów i ludności
32. Przechodzenie z pokolenia na pokolenie niskiego poziomu ekonomicznego
BOGATCWO NARODOWE według ADAMA SMITHA
Do końca XVII wieku całe kraje i ich ludność były własnością cesarzy, królów i carów. Oni mieli decydujący wpływ na wszystko, co działo się w kraju. Decydowali, ile i co kto dostanie, i ile to będzie kosztować. W tych czasach bogactwo narodowe mierzyło się ilością złota, srebra i kamieni szlachetnych w skarbcu panującego. Adam Smith, angielski filozof i ekonomista, odrzucił tę koncepcję bogactwa. Jego zdaniem bogactwo narodów to nie ilość złota, ale praca człowieka, surowce naturalne danego kraju oraz przekształcenie tych surowców w produkty, które mogą być sprzedane. Do tego potrzebny jest kapitał, spryt i tzw. prywatna inicjatywa. Ponadto podział, czyli dystrybucja wytworów ludzkiej pracy powinna być sprawiedliwa dla każdego obywatela kraju.
Zdaniem A. Smitha ekonomia nie będzie kontrolowana przez króla czy agencję rządową, ale tzw. wolny rynek regulowany przez pobyt i podaż (supply and demand). Taka struktura będzie regulowała ceny, ilość i jakość. Rezultatem tej „niewidomej ręki” (invisible hand), będzie ekonomiczna i społeczna sprawiedliwość, bo dojdzie do nasycenia, czyli równowagi ekonomicznej. Adam Smith, twórca systemu wolnorynkowego, ostrzegał jednak, że nie będzie łatwo dojść do takiego poziomu i systemu. Jego zdaniem ciężka praca, kapitał, surowce, tania robocizna i rynek bez kontroli są podstawowym fundamentem do zbudowania takiego systemu.
Ostrzegał również, że ludzie muszą być uczciwi, i nikt nie może kontrolować i manipulować cenami, jakością, ilością w zaopatrzeniu i produkcji. Niebezpieczeństwo – jego zdaniem – tkwi w ludzkiej psychice i chytrości. Ta cecha jest siłą, która pcha ludzkość do akumulacji kapitału, bogactwa, potęgi i siły, aby kontrolować innych, kontrolować kraj i jego rząd. Czyli sam system ma w sobie ziarno samozniszczenia. Ale czy system wolnorynkowy, o którym marzył Adam Smith 250 lat temu, istnieje gdziekolwiek dzisiaj na świecie? Czy jest on kiedykolwiek do osiągnięcia? Czy na przełomie XXI w. ten system jest realny i odpowiedni na przyszłość, czy też musimy szukać czegoś innego?
Dwadzieścia lat temu sformułowałem nową polską ekonomię i gospodarkę, gdy „Solidarność” weszła na międzynarodowa arenę. Miałem na myśli taką ekonomię, która odpowiadałaby polskim warunkom i tradycjom. Niestety w 1990 roku Polska zwróciła się o pomoc do doradcy… z Ameryki, który kompletnie nie znał ani jej historii, kultury i ludzi. Polacy, będący przy władzy i Ci, którzy mieli pieniądze w ręku, zainteresowani byli tylko robieniem większych pieniędzy i kariery, a nie mieli w sercach dobra całego polskiego narodu.
WKŁAD NOWEGO SYSTEMU EKONOMICZNEGO W POLSCE W LATACH 1990-2010
W Polsce zaskakuje widoczny postęp gospodarczo-ekonomiczny, ale muszę powiedzieć, że martwi mnie przyszłość Polski, jeśli Polacy będą w dalszym ciągu kopiować system amerykański. Moim zdaniem, byłoby lepiej, aby Polacy wypracowali swój sposób na dochodzenie do dobrobytu. W mojej opinii dwustuletnie doświadczenia amerykańskie, powstające w skrajnie innych warunkach, zarówno ekonomicznych jak i społecznych, absolutnie nie mogą być „przesadzone” na grunt Polski. Potrzebowały one w Ameryce dwustu lat, ażeby zharmonizować poszczególne działania i to wyłącznie w takich warunkach, w jakich żyło amerykańskie społeczeństwo. A Polacy chcą adoptować w tak krótkim czasie ten cudzy system, który ma ogromne wady. Polska jest częścią Europy, ma przeszło 1000 lat historii, kultury, tradycji i ten amerykański „sposób na życie” nie pasuje w Polsce. Zagrożeń widzę kilka. Po pierwsze; bez żadnych zasad i ograniczeń to wielkie niebezpieczeństwo. Wprowadzona metoda skokowa może bardzo szybko wyeliminować z rynku nie przygotowanych producentów i kupców. Po drugie: prywatyzacja nigdy nie była złotym środkiem uzdrawiającym światową gospodarkę.
W Polsce rezultat prowadzonych działań prywatyzacyjnych będzie taki, że polscy obywatele nie będą mieć żadnej własności, bo wszystko wykupi zagraniczny kapitał. Nic także nie będzie należało do rządu polskiego. Tak właśnie jest w Ameryce, gdzie naprawdę obywatele nie mają nic jako wspólnego dobra. Do rządu amerykańskiego należą tylko bazy wojskowe i parki narodowe. Nic poza tym. Wszystko jest w rękach gigantycznych firm, które absolutnie nie mają nic wspólnego z naszym rządem i prowadzą gospodarkę po swojemu, a naczelnym celem ich jest zysk za wszelką cenę. W USA działają sprawnie związki zawodowe i one próbują chronić pracowników, ale i one nie działają najlepiej.
W Polsce skutki takiego systemu dla narodu mogą być fatalne. Ekonomiczne załamanie pozostawi miliony ludzi na zawsze bez pracy. Jeśli państwo nie zostanie właścicielem, wówczas bardzo szybko Polacy przestaną być właścicielami przedsiębiorstw, bowiem nie dadzą sobie rady z licznym cudzoziemskim kapitałem, który bez najmniejszego wysiłku przejmie wszystko. To szczególnie uwidacznia się po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Polska nie ma doświadczeń wolnorynkowych, zaś samo przystąpienie jest dla Polski bardzo poważnym krokiem i naprawdę martwię się, żeby moja ojczyzna nie utonęła w Unii.
Ostrzegam, że Polska musi przede wszystkim nauczyć się szybko planować każde przedsięwzięcie, bardzo szczegółowo i na bardzo długi okres czasu. Ekonomie funkcjonujące we Francji czy w Niemczech mają ponad pięćdziesiąt lat doświadczeń. Polska dopiero stawia pierwsze kroki, a jej obywatele zaczynają się dorabiać. Polaków żyjących poza granicami kraju jest bardzo wielu, niektóre źródła podają nawet cyfrę 40 milionów, oczywiście, jeśli policzy się emigrację trzech pokoleń. Może się zatem okazać, że Polaków za granicą będzie więcej niż w Polsce. Wielu z nas polskich emigrantów ma naprawdę olbrzymie doświadczenie, którym możemy Polsce z powodzeniem służyć. Niestety, odnoszę wrażenie, że nikt nas nie chce słuchać. Wielokrotnie sugerowałem, że Polska powinna z tych możliwości korzystać. I co? I nic. Nikt przez ostatnie dwadzieścia lat nie chciał powołać takiego doradczego ciała. Rząd polski nie powołał żadnej polonijnej grupy konsultacyjnej. Jestem tym zdziwiony i zaskoczony. Od szeregu lat szerokie grono polskich ministrów, profesorów, przedstawicieli środowisk gospodarczych zna nasze możliwości, ale jakoś nie chce z nich korzystać, mimo naszych propozycji. Jak mi wiadomo, nie chce korzystać również z doświadczeń Polonii niemieckiej, francuskiej czy angielskiej.
To jest paradoksalne. Czy może rację mają Ci, którzy twierdzą, że „Polacy sami wszystko wiedzą najlepiej”? Może rzeczywiście myślicie, że wszystko już wiecie. Tymczasem czasami warto zapytać i nie ma w tym nic wstydliwego. Od początku ludzkości jedni wiedzą więcej, drudzy mniej. My, Polacy żyjący jako cząstka innych narodów, płaciliśmy już wysoką cenę za błędy gospodarcze naszych nowych ojczyzn i teraz chcielibyśmy pomóc Polsce, aby ich uniknąć. Uczyć się jest wprawdzie najlepiej na błędach, ale lepiej na cudzych niż na własnych. Cena za własne błędy zwykle jest wysoka.
Na przykład wschodnie rynki, przedstawiają dla Polski poważny potencjał rozwoju gospodarczego, tym bardziej, że potraficie na nim działać, bo to są bratnie rynki.
Przez ostatnie dwadzieścia lat Amerykanie zainwestowali w Polsce bardzo dużo pieniędzy, ale z powodu zmian gospodarczych, cech narodowych postkomunistycznego społeczeństwa, braku gotowości do akceptowania, a także szeregu innych czynników, w tym ciągłych zmian prawa, braku tradycji kupieckich i wytwórczych, musieli zrezygnować. Rosja jeszcze nie jest gotowa na taki krok jak Polska. Infrastruktura gospodarcza, która jest już w Polsce, tam jeszcze nie istnieje. Rosjanie nie są przygotowani do przyjęcia wielkich inwestycji. Ale, za dziesięć lat może być inaczej.
Polacy daliby sobie z tym wszystkim radę; chodzi przecież o uchwycenie gospodarczych przyczółków, ale niestety, funkcjonuje u Was szereg wciąż podsycanych uprzedzeń, zaszłości, które negatywnie wpływają na gospodarkę Kraju. Zapomnijcie więc o starej prawdzie, a może po prostu jej nie chcecie znać: gospodarka nie kieruje się sentymentami! Tymczasem nie ulega wątpliwości, że trzeba być obecnym na zachodnich rynkach. Jeśli jak najprędzej nie wykorzystacie tej szansy, to pojawią się na nich inni. Szczególnie po wejściu Polski do Unii Europejskiej, a w konsekwencji przesunięciu granic Unii bliżej Rosji, rozpoczęła się prawdziwa ofensywa gospodarcza, walka o wielomilionowy rynek zbytu. Wówczas też, kiedy już dojdzie tam do stałej obecności gospodarczej Amerykanów i kapitału państw Unii, Polacy będą, jak zwykle zresztą, „pluli sobie w brodę”.
Myślę, że po prostu jedyną szansą jest szybkie wejście w jak najgłębsze porozumienia gospodarcze z rządami państw byłego ZSRR. Zaszłości polityczne, animozje narodowościowe, powieście na przysłowiowym kołku. To szkodzi gospodarce, a tym samym każdemu Polakowi.
Chciałbym wrócić jeszcze do prywatyzacji. Uważam, że prywatyzacja jest konieczna, ale tylko tych przedsiębiorstw, które obciążają budżet państwa, nie przynoszą dochodu i to po uprzednich próbach ich reorganizacji. Polacy natomiast w pierwszej kolejności sprzedali to wszystko, co przynosiło Polsce wysokie zyski. Trzeba było sprzedać „śmieci”, a zatrzymać to, co Polsce służy. Radziłem też, żeby zachować konieczną równowagę i utrzymać w przeciwwadze część przedsiębiorstw jako własność rządu polskiego i Polaków. To wszystko wymknęło się z waszych rąk. Przedsiębiorstwa sprzedano i nie wiadomo, kto jest ich właścicielem, straciliście nad nimi kontrolę.
Wkrótce rząd polski nic nie będzie mógł zrobić, będzie w takiej samej sytuacji, w jakiej rząd USA jest już od dwustu lat. Oczywiście potencjał inwestycyjny w Polsce jest jeszcze duży, szczególnie w takich dziedzinach jak farmaceutyka, medycyna, działalność socjalna i opiekuńcza, w budownictwie mieszkaniowym, transporcie samochodowym, lotniczym, budowie dróg, rozwoju kolei, a przede wszystkim w rolnictwie. W tej ostatniej dziedzinie jest rzeczywiście wiele do zrobienia i wiele zrobić można bez oglądania się na rząd. Potrzebne są do tego dobre prawa i stabilizacja. Polska już weszła do NATO i do UE, więc będą się tutaj zjeżdżali inwestorzy z wielu krajów, bowiem dopiero teraz może dać gwarancje, na które czekali od lat.
Wielu Amerykanów pytało mnie o możliwość inwestowania w Polsce, radzili się, czy warto, ale zwykle kończyło się konkluzją, że sytuacja w Polsce jeszcze niepewna, że trzeba poczekać.
Teraz, to wszystko uległo zmianie. Władze Polski powinny tworzyć szerokie możliwości współpracy między biznesem polskim i zagranicznym, ale to wymaga rozsądnego prawa, które zachęci ludzi do współpracy i ochroni państwo Polskie. Przez 40 lat, pracowałem nad system ekonomicznym dla Polski w okresie postkomuny. Starałem się przekazać mój system ekonomiczny dla nowej Polski, który by służył dla dobra Polski i Polaków. Który by dał ekonomiczną niezależność Polsce na rynkach światowych, ale NIKT w Polsce w tym czasie nie chciał mnie słuchać. Pan Balcerowicz znalazł sobie jednego Amerykanina na doradcę, który NIC nie wiedział o Polsce, jej historii, kulturze i mentalności Polaków. Przez to, dzisiaj jest w Polsce jak jest, ponieważ nie chciano posłuchać rad profesora z Florydy.
Jest mi smutno z tego powodu. Jest mi smutno i ubolewam nad tym, że dzisiaj Polska nie należy do Polaków, ponieważ jej dobra narodowe zostały sprzedane cudzoziemcom i jest prawie tak samo jak w Ameryce, NIC nie należy wspólnie do obywateli USA, tylko bazy wojskowe, do których nie mają prawa wstępu i parki narodowe, gdzie trzeba płacić za wejście. Model amerykańskiej ekonomii służy tylko bogaczom, a nie przeciętnemu obywatelowi, który pracuje obecnie za $10 za godzinę, o ile ma pracę…
Copyright by Prof. dr Zdzisław P. Wesołowski 27 maj, 2014
Prof. Wesołowski zaprasza swoich rodaków do dalszego dialogu na ten temat.
Proszę kontaktować się przez email: [email protected]
albo pocztą: PO Box 291465 Davie, FL 33329, USA