W czym tkwi fenomen przepowiedni spisanych przed wiekami? Co sprawia, że miliony ludzi na całym świecie wciąż do nich sięga, odnajdując relacje ze światem współczesnym? Na czym polega ich uniwersalny charakter? Może racje mają ci, którzy uważają Nostradamusa za oszusta i hochsztaplera bazującego na naiwności i ciemnocie ludzi. Jaka jest prawda? Czy można po z górą 400 latach, jakie upłynęły od śmierci wróżbity pokusić się o konfrontacje jego proroctw z rzeczywistością? Jeśli tak, to trzeba zacząć od początku…
Nostradamus to łaciński przydomek Michela de Notre Dame. Urodził się 14 grudnia 1503 roku we francuskiej Prowansji. Został ochrzczony jako pierwszy w rodzinie – jego przodkowie byli Żydami. Mając zaledwie 14 lat rozpoczął studia sztuk wyzwolonych w Awinionie. Tam często zdarzało mu się rozgniewać swych duchownych nauczycieli, gdyż otwarcie opowiadał się po stronie astronomii i bronił poglądów Kopernika. Poznał grekę, łacinę, hebrajski. Zainteresowania ziołolecznictwem, żydowską kabałą i zakazaną w owych czasach alchemią, pchnęło go na studia medyczne, na Uniwersytecie w Montpellier. Koniec nauki zbiegł się w czasie z wybuchem epidemii dżumy, jaka w tym okresie dosyć często nawiedzała szesnastowieczną Francje. Młody medyk podążył w ślad za postępującą zarazą, niosąc pomoc potrzebującym. Odwiedzając kolejne miasteczka i osady propagował zasady higieny, zalety przegotowanej wody, czystego powietrza. W końcu w 1533 roku otrzymał prywatną praktykę w Agen, gdzie bogato się ożenił i został ojcem. Szczęśliwe dni zakłóciła inkwizycja, wzywąjąc Nostradamusa przed sąd kościelny, za wypowiedzianą jakoby przed laty złośliwą uwagę na temat posągu Dziewicy Maryi. Był to jego pierwszy kontakt z tą instytucją, ale jak się później okaże nie jedyny. Gdy wrócił do domu żony, syna i córki nie było już wśród żywych. Zabiła ich kolejna fala dżumy. Po tej tragedii młody doktor popadając w coraz to nowe konflikty z rodziną i przyjaciółmi poświęcił się studiowaniu wiedzy okultystycznej. Zaczął prowadzić almanach, w którym zawarł pierwsze próby przepowiadania przyszłości. Wciąż też był wędrującym opiekunem chorych, wśród których zyskiwał sławę cudotwórcy. To wlaśnie w tym czasie postanowił rozpocząć realizacje wielce ambitnego projektu – spisać przyszłe dzieje świata. W 1550 roku ukazał się pierwszy tom przepowiedni spisanych w formie czterowierszy. Od tego czasu, aż do końca życia publikował corocznie zbiór proroctw, które w całości tworzą “Centurie” dotyczące dziejów ludzkości aż “po kres czasów”. Szesnastowieczna Francja okazała się żyzną glebą dla mrocznych i tajemniczych przepowiedni Nostradamusa. Dopiero jednak ta dotycząca śmierci króla Francji Henryka II przyniosła mu sławę i rozgłos:
“Młody lew pokona starego
Na polu bitwy w jednym pojedynku
Wykłuje mu oczy w złotej klatce
Dwie rany w jednej, potem śmierć, śmierć okrutna”
Podczas uroczystości zaślubin swojej siostry Małgorzaty Henryk II postanowił zorganizować turniej rycerski. Sam też wziął w nim udział. Tarcza królewska zdobiona była wizerunkiem lwa. Podczas starcia lanca hrabiego de Mantgomery złamała się w zetknięciu z hełmem królewskim, a jej odłamki ugodziły władcę w prawe oko i przebiły mózg. Po 10 dniach straszliwych męczarni król Henryk II zmarł.
Hierarchowie kościoła katolickiego starali się wykorzystać śmierć króla do ostatecznej rozprawy z czarnoksiężnikiem i szarlatanem, za jakiego uznawali Nostradamusa. Od niechybnej śmierci na stosie uratowała go owdowiała królowa Katarzyna. Nostradamus uhonorowany został tytułem nadwornego doradcy i medyka.
Choć opisana przepowiednia wydaje się mięć swe późniejsze potwierdzenie w wydarzeniach, to jednak analizując dokładnie czterowiersz można odnaleźć pewne nieścisłości. Po pierwsze Montgomery był młodszy od króla zaledwie o kilka lat, a więc trudno jest tu mówi o relacji „stary” – „młody”. Po drugie lew nigdy nie symbolizował władców Francji, którzy za swój znak przyjmowali lilie. W czterowierszu jest mowa o jednym pojedynku, a do zranienia doszło w drugim pojedynku, w dogrywce i nie na „polu bitwy” lecz podczas turnieju. Król nie mógł mięć na głowie złotego hełmu czyli „złotej klatki”, gdyż złoto to metal miękki i nigdy nie używano go do wyrobu zbroi.
Zagorzali przeciwnicy Nostradamusa podważając wiarygodność tego wlanie czterowiersza, powołują się jeszcze na słowa jakie zawarł sam mistrz na wstępie do swego dzieła. Nostradamus w Epistole zwraca się do króla w sposób, który nie zapowiada rychlej śmierci Henryka II. Znajdują się tam takie zwroty jak: „Niezwyciężony władca”, „Pierwszy monarcha po wszechświecie”, „Bezkresne Bóstwo Jego Królewskiej Mości”. Dalej przepowiada wielka przyszłość monarsze, który jednak ginie niespełna dwa lata później. Kolejny argument do ręki przeciwników szesnastowiecznego wizjonera dał badacz jego przepowiedni Louiss Scholosser. Postawił on tezę, ze by może Nostradamus w sposób pełen przenośni i metafor opisał fakt już zaistniały! Idąc tym tropem Scholosser wskazał na zdarzenie, które miało miejsce około 20 lat przed napisaniem cytowanego czterowiersza. Otóż 44 letni król Anglii Henryk Vii, którego symbolem był lew, uwięził 58 letniego sir Thomasa Mare’a (młody – stary) w królewskim więzieniu (złota klatka). Stało się to w wyniku stoczonej bitwy pomiędzy kościołem Rzymsko – Katolickim a Kościołem Anglikańskim. Schwytany More został skazany na ścięcie. Powyższy przykład dowodzi, ze jeśli nawet Nostradamus nie był oszustem i swych wizji nie tworzył na kanwie wcześniejszych zdarzeń, to maja one dość uniwersalny charakter i z łatwością dają się dopasować do rożnych sytuacji. Sprzyja temu bez wątpienia język i styl w jakim zostały spisane. Sam Nostradamus przyznawał, że tajemniczego sposobu wypowiedzi użył rozmyślnie, by zbytnią dosłownością nie narazić się jemu współczesnym W rezultacie język jakim operuje Nostradamus to rodzaj żargonu składającego się ze słów zapożyczonych z włoskiego, greki, hiszpańskiego, hebrajskiego i łaciny. Taki „koktajl” jest trudny do przetłumaczenia i w rezultacie powstało ponad 400 rożnych interpretacji. Każde kolejne tłumaczenie centurii opatrzone jest słowem „oryginalne” i każde jest inne. Nie zdarzyło się też nigdy, aby zinterpretowano jakąś przepowiednie, zanim dojdzie ona do skutku. Dziwi tez fakt, iż pomimo tego, ze większość proroctw odnosi się do Francji, to jednak tak ciężkie dla niej doświadczenia I wojny światowej nie zostały przepowiedziane. Doszukano się natomiast zapowiedzi Napoleona, określanego jako nadejście I Antychrysta:
„Cesarz urodzi się Niedaleko Italii Bardziej rzeźnik, niż książę
Dużo będzie kosztował istnień ludzkich”
Klęskę Napoleona pod Waterloo odczytano w słowach „orły pokonają. orły”. Natomiast nadejście Hitlera Jako II Antychrysta miało zwiastować kolejne proroctwo:
„Głęboko na Zachodzie Europy Biednym ludziom urodzi się dziecko Które swą mową uwiedzie wielkie tłumy A usłyszą o nim aż po krainy wschodu”
I choć Hitler nie urodził się w biednej rodzinie (jego ojciec był oficerem w Habsburskim Urzędzie Cel), to jednak według zwolenników Nostradamusa, reszta opisu pasuje Jak ulał”. Przeciwnicy uważąją, ze opis ten może odnosić się do wielu osób, chociażby do Johna Lennona, który jako sierota (matka zginęła w wypadku samochodowym, a ojciec był stewardem na statkach) swą muzyką i poezją uwiódł tłumy, a usłyszano o nim w niemal każdym zakątku ziemi.
Co zaś ryczy się samego Hitlera, to okazał się on być wielkim zwolennikiem Nostradamusa. Panuje nawet opinia, ze terminy rozpoczęcia ataków wybierał właśnie pod wpływem przepowiedni. Zresztą w czasie II wojny światowej centurie Nostradamusa święciły swój triumf. Sięgano do nich łudząc się, ze być może z nich uda się odczytać dalszy bieg wydarzeń. Fakt ten skwapliwie został wykorzystany przez propagandę zwaśnionych stron. Miedzy Niemcami a Anglią doszło nawet do tzw.: „wojny na Nostradamusa”. Na szeroka skale fałszowano czterowiersze wróżbity, z których wynikało, w zależności od miejsca gdzie ulotki zostały zrzucone, ze przewidział on upadek Hitlera lub Aliantów. Potem kolejni interpretatorzy znajdowali w przepowiedniach zapowiedz wojny na Bałkanach, rzezi w Rwandzie, wojny atomowej itd. Swobodnej interpretacji proroctw sprzyja niewątpliwie fakt, iż ich autor nigdy nie zamieszczał dat i nie pisał jasno, kiedy maja się spełnić. Kiedy raz ośmielony sławą i popularnością zgodził się sporządzić dokładny horoskop dla sędziego w Salon, żadne z zawartych tam informacji nie spełniła się, a w sprawie śmierci sędziego pomylił się aż o 21 lat! Mistrz z pewnością wyciągnął wnioski z tego kompromitującego go zdarzenia i jedyną datę, jaka zawarł w swoich centuriach jest rok 3797 określający koniec świata. Tak wiec mamy jeszcze sporo czasu na zebranie dowodów w tym wciąż toczącym się sądzie wiarygodności.
Marek Sojka