Orędzie Prezydenta RP przed Zgromadzeniem Narodowym

Orędzie Prezydenta RP przed Zgromadzeniem Narodowym

Drodzy Rodacy,

Wielce Szanowny Panie Marszałku Sejmu,

Wielce Szanowny Panie Marszałku Senatu,

Wielce Szanowna Pani Prezes Rady Ministrów,

Wielce Szanowni Państwo Premierzy,

Wielce Szanowni Państwo Wicemarszałkowie Sejmu i Senatu,

Szanowni Państwo Ministrowie,

Szanowni Państwo Prezesi,

Szanowne Panie i Szanowni Panowie Posłowie i Senatorowie,

Eminencje i Ekscelencje, Czcigodni Przedstawiciele Kościołów i Wyznań,

Szanowni Państwo Deputowani do Parlamentu Europejskiego,

Ekscelencje Panie i Panowie Ambasadorowie,

Szanowni Panowie Generałowie, Oficerowie, Przedstawiciele Wojska Polskiego i Policji,

Wszyscy Dostojni zaproszeni Goście, Uczestnicy Zgromadzenia Narodowego!

Inaugurujemy dzisiaj obchody wielkiego święta wolności. Jubileusz stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości będzie  z jednej strony okazją do namysłu nad przeszłością – ale z drugiej strony chciałbym, aby był istotną cezurą. Momentem ważnym z punktu widzenia naszej przyszłości, naszej drogi ku nowym czasom.

Sto lat to trzy pokolenia. O narodzinach, rozwoju i końcu II Rzeczypospolitej dyskutujemy dziś spokojniej, z większą dozą obiektywizmu. Dzięki temu możemy pełniej korzystać z doświadczeń Polaków tamtego okresu. Uczymy się na ich sukcesach. Podziwiamy ich wielką wizję, rozmach, ofiarność i odwagę. Ale także analizujemy ich porażki, niedostatki i wszystkie stracone szanse. Czynimy tak, bo potrafimy czerpać siłę i inspirację z każdego zrządzenia losu. Bo umiemy przezwyciężyć każdą trudność. Bo jesteśmy narodem silnym, dumnym i wytrwałym. Nigdy, przenigdy się nie poddajemy.

Sto lat temu polscy patrioci stanęli w obliczu wielkiego przełomu. Trafnie ocenili swoją sytuację. Podjęli właściwe i skuteczne działania, które zwieńczyły dziesiątki lat żmudnej pracy i dramatycznych walk. Odważnie zakwestionowali ład, który – choć dobrze im znany i oswojony – nie był wyrazem ich woli, lecz woli ich wrogów. Zrzucili jarzmo niewoli. Ujęli swój los we własne ręce.

Dobrze ich dzisiaj rozumiemy. Identyfikujemy się z nimi, bo dzisiaj również stoimy wobec wyzwań – innych, ale nie mniej istotnych dla budowania siły państwa i narodu. Warto w tym miejscu przytoczyć mocno przez mnie zapamiętane słowa Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które wygłosł 11 listopada 2009 roku. Powiedział wtedy: „Mój przekaz na dziś to polskie państwo, polskie państwo to wartość, na której dziś trzeba się skoncentrować, która jest tak ważna, że od sprawności Rzeczypospolitej, tego właśnie państwa, zależy nasze przyszłe powodzenie”.

I nawiązując do tych słów, drodzy Rodacy, szanowni Państwo posłowie i senatorowie, wszyscy czcicgodni zebrani Goście chcę jako Prezydent powiedzieć: Jubileusz stulecia odzyskania niepodległości to czas ostatecznego odrzucenia niewiary we własną wartość i własne siły. W związku z tym odrzućmy wpajany nam od lat fałszywy wstyd dotyczący naszej narodowej historii i tożsamości.  Szanowni Państwo! Dosyć poczucia zależności – niepewności co do tego, czy możemy podążać własną drogą. Dość wmawiania, że nie stać nas na własne, suwerennie określane cele i aspiracje! Nie tak powinno się kierować polskimi sprawami!

Nadeszła pora, aby istotą naszego życia publicznego przestało być nieustanne, wyniszczające starcie wrogich plemion. Czas na rzeczową debatę w gronie rodaków. Na rozmowę pomiędzy depozytariuszami bezcennego dobra, którym jest nasze wspólne, niepodległe państwo. Polska nie jest niczyją własnością. Polska nie jest nawet naszą własnością, naszego pokolenia. My tylko jesteśmy jej wybrańcami, jej sługami i opiekunami. Polska – wiecznie młoda i zniewalająco piękna, groźna, ale i pełna majestatu – wciąż budzi w nas nowe siły i zdolności, dumę i odwagę, wielkie idee i żywe uczucia. Wzrasta razem z nami. Jest silna naszą siłą i naszymi sukcesami. Opiekę nad tym skarbem przekażemy kiedyś naszym dzieciom i wnukom. Dlatego nie tylko nie możemy go roztrwonić, wręcz przeciwnie, mamy obowiązek, powinniśmy go stanowcza pomnażać. Wykonamy to zadanie, jeżeli zostawimy po sobie silniejsze państwo i dojrzalsze, bardziej zjednoczone społeczeństwo.

Jeżeli nam się to nie uda, historia – niestety być może, a wysoce prawdopodbnie – nazwie nas pokoleniem straconym. Proszę Państwa, nikt już nie pamięta nazwisk parlamentarzystów z okresu międzywojnia, którzy tu, w tym gmachu, dopuszczali się gorszących ekscesów i wypowiedzi nie licujących z powagą sprawowanej przez nich funkcji. Natomiast pozostała pamięć o tych, którzy swoją wiedzą, rzetelną pracą i umiejętnością dialogu zasłużyli na miano mężów stanu. To oni – podobnie jak szerokie rzesze zwykłych, ciężko pracujących Polaków – nieśli na swoich barkach tysiącletnie dziedzictwo polskiej kultury, tradycji i niezawisłej państwowości. To o nich myślimy dzisiaj z wdzięcznością i podziwem. To w ich dokonaniach, doświadczeniach i przemyśleniach widzimy źródło inspiracji, dumy i nadziei.

Szanowni Państwo! Przed stuleciem dla odtworzenia, a potem dla ocalenia Ojczyzny zjednoczył się cały naród. Polacy poszli za przykładem wszystkich sześciu głównych przywódców, których dzisiaj nazywamy ojcami niepodległości. Tych wybitnych ówczesnych indywidualistów dzieliło niemal wszystko, zwłaszcza w sferze polityki. Ale łączyła jedna, fundamentalna idea – suwerenna, niepodległa Rzeczpospolita, wolne, polskie państwo.

Jubileusz stulecia odzyskania niepodległości to czas ostatecznego odrzucenia niewiary we własną wartość i własne siły – podkreślał Prezydent Andrzej Duda

Dlatego dzisiaj, w 150. rocznicę urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego, oddajemy uroczysty hołd konspiratorowi i żołnierzowi, dowódcy i strategowi bez reszty oddanemu sprawie wolnej Polski. Czcimy pamięć człowieka o wielkiej odwadze, determinacji i sile charakteru, potrafiącego pociągnąć za sobą do boju tysiące młodych patriotów. Polityka, który mówił: „Chcemy Polski niepodległej, abyśmy tam mogli urządzić życie lepsze i sprawiedliwsze dla wszystkich”. Działacza państwowego, który w pełnej świadomości istniejących wówczas realiów  ubolewał: „Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających (…)”. Czcimy dziś pamięć dowódcy, który 6 sierpnia 1914 roku z zaledwie stu pięćdziesięcioma żołnierzami „Kadrówki” wyruszył z krakowskich Oleandrów w drogę, która doprowadziła cały naród do odzyskania niepodległości – i który sześć lat później dowodził już przeszło milionową polską armią.

Ale z wdzięcznością i szacunkiem wspominamy także Romana Dmowskiego – współtwórcę i niestrudzonego realizatora programu „unarodowienia mas”, upowszechniania postaw obywatelskich, patriotycznych, społecznikowskich. Wspominając swój udział w konferencji pokojowej w Wersalu mówił: „Silne państwo polskie potrzebne jest nie tylko nam do naszego rozwoju narodowego, do urzeczywistnienia naszych celów i spełnienia naszych zadań. Nie mniej jest ono potrzebne do utrwalenia pokoju, a z nim warunków wielkiej pracy cywilizacyjnej całej Europy”. Jakże ta diagnoza w niczym nie utraciła, także i dziś, swojej aktualności.

Nie byłoby niepodległości bez Ignacego Jana Paderewskiego. Ten wybitny pianista i kompozytor wraz z Romanem Dmowskim odniósł spektakularny sukces dyplomatyczny, jakim były postanowienia traktatu wersalskiego dotyczące Polski. Wcześniej tysiącom słuchaczy na całym świecie opowiadał o swojej Ojczyźnie dźwiękami muzyki Chopina. Do Polaków mówił zaś wzruszony: „Nie zginie Polska, nie zginie! Lecz żyć będzie po wieki wieków w potędze i chwale. Dla was, dla nas i dla całej ludzkości”. Swoją charyzmą i gorącym patriotyzmem zainspirował Wielkopolan do zbrojnego powstania, którego sukces na przełomie 1918 i 1919 rok ogromnie umocnił młodą, odradzającą się Rzeczpospolitą.

Ale nie byłoby wolnej Polski, gdyby nie Ignacy Daszyński i jego manifest, wzywający ludność polską do budowy „gmachu niepodległej i zjednoczonej Rzeczypospolitej”, do zajęcia „należnego miejsca w rodzinie wolnych narodów”, do przyjęcia roli „gospodarza na swojej własnej ziemi”. Nie byłoby wolnej Polski, gdyby jego gabinet u progu niepodległości nie podjął idei równości obywateli, powszechnego systemu ubezpieczeń i ochrony praw ludzi pracy – czyli koncepcji, które zadecydowały o ustroju społecznym odrodzonego państwa i zjednały mu bardzo szerokie poparcie.

Ale suwerennej, niepodległej Rzeczypospolitej nie byłoby i bez Wincentego Witosa, męża stanu, który wiedział, że ostoją polskości i patriotyzmu jest wieś, bo, jak mówił, „Chłop zachował w najgorszych chwilach ziemię, religię i narodowość. Te trzy wartości dały podstawę do stworzenia państwa”. Zapisał się w naszych dziejach jako najwybitniejszy przywódca ruchu ludowego, trzykrotny premier późniejszej II Rzeczypospolitej i człowiek, który dla sprawy wolności wiele poświęcił i wiele wycierpiał – w przekonaniu, że „Polska winna trwać wiecznie”.

Cześć i pamięć pokoleń należą się również Wojciechowi Korfantemu, a w jego osobie także wszystkim działaczom ruchu plebiscytowego na Śląsku oraz uczestnikom powstań śląskich. U zarania niepodległej Rzeczypospolitej, w swoim ostatnim przemówieniu w pruskim jeszcze Landtagu mówił: „My, Polacy, od pierwszej chwili, gdyśmy do tego parlamentu wstąpili, uważaliśmy się zawsze za przedstawicieli narodu polskiego”. A w wolnej już Polsce, Polsce, która dzięki niemu i bohaterskim polskim Ślązakom odzyskała Górny Śląsk, mówił: „Zdobyliśmy najcenniejszą część [Górnego Śląska] i poszliśmy do Polski dobrowolnie, przynosząc jej w darze bogate wiano”.

Drodzy Rodacy!

Wielce Szanowni Państwo!

Wymienionym tu mężom stanu zawdzięczamy nie tylko wolność, nie  tylko  suwerenność, nie tylko niepodległość. Otrzymaliśmy od nich wszystkich lekcję mądrego, dojrzałego patriotyzmu – wyrażającego się zgodnym współdziałaniem w sprawach, w których każda inna postawa byłaby nielojalnością wobec Ojczyzny i Narodu. W nadchodzącym roku będę uczestniczył w wielu uroczystościach upamiętniających ich zasługi. Podjąłem też decyzję o pośmiertnym nadaniu Orderu Orła Białego tym spośród nich, którzy jeszcze nie dostąpili tego wyróżnienia.

 

Chcę jednak bardzo mocno podkreślić, że te wielkie, wspaniałe nazwiska to początek listy osób, które realnie przyczyniły się do odzyskania przez Polskę niepodległości i suwerenności. Historię naszego narodu i państwa współtworzyli także mieszkańcy setek polskich wsi i miasteczek oraz cisi bohaterowie naszych domowych – sąsiedzkich i rodzinnych – historii, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Choć kroniki o nich milczą, to także oni w pełni zasługują na obecność w pamięci swoich małych ojczyzn. Zachęcam także do tego, abyśmy uważniej niż zwykle rozglądali się wokół siebie. Bo przecież także dzisiaj możemy wciąż jeszcze spotkać niezwykłych, bohaterskich ludzi, którym zawdzięczamy naszą obecną niepodległość: weteranów Armii Krajowej i żołnierzy niezłomnych, żołnierzy powstania antykomunistycznego, działaczy „Solidarności” oraz innych organizacji opozycyjnych wobec reżimu przyniesionego tu na sowieckich bagnetach.

 

Rozpoczynający się właśnie jubileusz będzie niezwykłą okazją do uczczenia wszystkich, dzięki którym nasz naród cieszy się wolnością i żyje dziś we własnym, wolnym, suwerennym państwie. Uczyńmy te obchody świętem dumy z naszych rodzinnych miejscowości i regionów, naszych lokalnych dokonań patriotycznych i niepodległościowych. Raz jeszcze uhonorujmy – a jeśli trzeba, to wydobądźmy z zapomnienia – wszelkie osoby, organizacje, wydarzenia i miejsca, z którymi wiąże się historia walki o wolną Polskę i historia pracy dla niej, także tej zwykłej pracy.

Z radością odbieram informacje o bardzo licznych jubileuszowych inicjatywach, które już rodzą się w Polsce i na całym świecie. Uczynię co w mojej mocy, aby brać w nich udział możliwie często, aktywnie i bezpośrednio – również w tych, które mają charakter oddolny, obywatelski, lokalny. W nadchodzących miesiącach w sposób szczególny chcę być z moimi rodakami. Bo przecież jest to czas, w którym trzeba, abyśmy byli razem. Abyśmy wspólnie uczcili to, co jest daleko większe i ważniejsze niż każdy z nas z osobna. Daleko większe i ważniejsze niż poszczególne tradycje i sympatie polityczne, tożsamości środowiskowe czy patriotyzmy lokalne. Tak właśnie obwieścimy światu, że mimo wszelkich różnic wciąż tworzymy naród – wspólnotę przekraczającą czas i przestrzeń. W ten sposób dołączymy do pokoleń, które przed nami, każde na swój sposób, tworzyły i utrwalały naszą historię.

Wielce Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy, jednak ten wspaniały jubileusz nie jest i nie może być zwrócony tylko ku przeszłości. To wyjątkowa okazja, aby spojrzeć także na nas samych, aby na nowo przemyśleć cele, zasady i wartości, które uznajemy za najważniejsze.

Na naszych oczach kształtuje się Polska kolejnego stulecia – gotowa podjąć wszelkie wyzwania, jakie niesie ze sobą współczesność. Dlatego uważam, że pojęcia niepodległości, suwerenności i demokracji muszą wciąż być wypełniane treścią w zmieniającym się – często bardzo szybko – świecie.

Polska jest teraz, podobnie jak przed wiekami, jednym z większych i ludniejszych państw naszego kontynentu. Jest – i powinna pozostać – pełnoprawnym, lojalnym, a jednocześnie samodzielnym i niezależnym członkiem Paktu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. Rzeczpospolita wnosi – i nadal powinna wnosić, także w przyszłości – swój indywidualny wkład w budowę ładu i bezpieczeństwa na świecie, także jako członek przez najbliższe dwa lata Rady Bezpieczeństwa ONZ, także jako aktywny uczestnik Inicjatywy Trójmorza oraz innych ważnych przedsięwzięć międzynarodowych, w tym wojskowych misji pokojowych i stabilizacyjnych. Musimy też postawić na jakość i skuteczność służb dyplomatycznych oraz instytucji je wspomagających.

 

Potrzebujemy sił zbrojnych, dzięki którym sojusz z Rzecząpospolitą będzie dla innych państw pożądanym atutem, zaś ryzyko konfliktu z nią – źródłem poważnych obaw. Potrzebujemy wojska nowocześnie dowodzonego, dobrze wyposażonego, o bardzo wysokim morale. Armii, która wie, że ma mocne, jednoznaczne oparcie w strukturach państwa, że wszelkie jej potrzeby będą zaspokojone sprawnie i na czas.

Pora na państwo służące wszystkim obywatelom. Na pełną, rzeczywistą równość wszystkich Polaków wobec prawa – bez względu na poglądy, pochodzenie, pozycję materialną czy status społeczny. Czas na bezwzględne respektowanie swobód obywatelskich, ale i równie konsekwentne egzekwowanie obywatelskich powinności.

Pora na trwałe, dobre i wreszcie sprawiedliwe prawo. Na ład ustrojowy, w którym kompetencje władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej będą jasno rozgraniczone; w którym na konkretnych osobach sprawujących funkcje publiczne spoczywać będą konkretne, jasno określone obowiązki – za wypełnienie których trzeba będzie ponosić pełną osobistą odpowiedzialność.

Tak, proszę Państwa, czas na funkcjonalny system polityczny na miarę wyzwań obecnego czasu, ujęty w przepisy nowej Konstytucji. Konstytucji, której główne zasady określone zostaną przez sam naród, w drodze referendum, w sposób bezpośredni i nieskrępowany. Zadbajmy też o to, aby procedury wyborcze były bardziej transparentne, w pełni godne zaufania. Od tego właśnie w wielkim stopniu zależy jakość naszej demokracji w przyszłości. Pamiętając o trudnych kartach historii międzywojnia, jakimi były lata trzydzieste, musimy sprawić, aby obliczem naszego państwa były sprawiedliwe i sprawne sądy oraz nowoczesne urzędy. Obywatel powinien wiedzieć, że państwo, które buduje swoją codzienną pracą, na które płaci podatki i którego jest gotów bronić, to państwo bliskie mu i przyjazne – a jednocześnie budzące szacunek.

Pora na trwały, stabilny ład społeczno-ekonomiczny, ład, dzięki któremu w polskich rodzinach będą przychodzić na świat liczni nowi obywatele. Czas na rozwiązania, dzięki którym młodzi Polacy będą żyć, pracować i tworzyć tu, w Ojczyźnie, a nie na obcej ziemi. Czas na ustrój gospodarczy, w którym kreatywność i dynamizm przedsiębiorców – polskich przedsiębiorców – będą premiowane, wspomagane i chronione. Wszyscy oczekujemy również, aby wieloletnie debaty na temat usprawnienia struktur bezpieczeństwa wewnętrznego, ochrony zdrowia, systemu ubezpieczeń społecznych i realnego wspierania osób dotkniętych niepełnosprawnościami, w tym przede wszystkim dzieci zakończyły się wreszcie wnioskami praktycznymi.

Ale jest też sfera, która wyrasta ponad wszystko, o czym tutaj mówiłem.

Oprócz zdrowych instytucji, które są niejako ciałem organizmu państwowego, potrzebujemy również – a może przede wszystkim – zdrowego ducha scalającego nas jako wspólnotę, sprawiającego, że rzeczywiście chcemy trwać jako jeden naród. Ten duch to nasza tradycja, historia, nasz język i nasza kultura, wartości, które uznajemy za wspólne i najważniejsze. 

Ducha narodu łatwo zatruć fałszywą ideologią. Komunizm, nazizm, kosmopolityzm czy nihilistyczna negacja chrześcijańskiego systemu wartości niszczą łączącą nas delikatną więź kulturową. Zaciemnianie, zafałszowywanie pojęć wprowadza chaos w nasz kod kulturowy. Utrudnia nam wewnętrzną komunikację. Ideologie wprowadzają wrogość między społeczności, powodują rozpad wspólnot. Usiłują postawić się na szczycie hierarchii wartości, odsuwając na dalszy plan naturalne, odwieczne dążenia i aspiracje człowieka. Abyśmy przetrwali jako wspólnota dojrzała, zasługująca na własne, niepodległe państwo, musimy to rozumieć – i zdecydowanie temu przeciwdziałać.

Drodzy Rodacy!

Szanowni Państwo!

Pragnę też powiedzieć o czymś, co szczególnie leży mi na sercu. Chcę, aby zabrzmiało to bardzo mocno i wyraźnie.

Stulecie niepodległości to być może najlepsza w ostatnich latach szansa na odbudowanie poczucia wspólnoty narodowej. Bez tej świadomości nie zdołamy zbudować nowoczesnego, sprawiedliwego, rzeczywiście silnego państwa. „Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, nie ostoi się”. Historia świata dostarcza wielu dowodów na słuszność tej ewangelicznej przestrogi. Miejmy świadomość, że patriotą jest każdy, kto nosi w sercu miłość do Ojczyzny i zabiega o jej dobro – bez względu na swoje poglądy, religię czy status społeczny.

Apeluję też do klasy politycznej. Spory, często wychodzące poza granice naszego kraju nie budują pozycji naszej Ojczyzny. Powodują przede wszystkim strach i agresję, poczucie beznadziei i nieuchronności wewnętrznego konfliktu. Pamiętajmy, że walka o odzyskanie niepodległego państwa nie byłaby potrzebna, gdyby nie katastrofa zaborów – kataklizm, którego bezpośrednią przyczyną było niefrasobliwe i niegodne odwoływanie się do arbitrażu oraz interwencji obcych potęg. Nie powtarzajmy tego błędu!

Drodzy Rodacy, Szanowni Państwo, Uczestnicy Zgromadzenia Narodowego! Budujmy nasz dom na fundamencie prawdy i wzajemnego szacunku. Niech ta rocznica uświadomi nam, że jeśli będziemy razem, będziemy wspólnotą dojrzałą – i wtedy nie musimy obawiać się przyszłości. Według Monteskiusza „Wolność to dobro, które umożliwia korzystanie z innych dóbr”. Wolność dzisiaj, dla naszego pokolenia, oznacza przede wszystkim odpowiedzialność, racjonalne i umiejętne korzystanie z dóbr, którymi cieszymy się dzięki wolności.

Szanowni Państwo! Drodzy Rodacy! W ubiegłym roku obchodziliśmy 1050-lecie chrztu Polski. Powróciły wtedy pytania: co by się stało, gdyby książę Mieszko nie przyjął chrztu? Jak potoczyłyby się nasze dzieje, gdyby Polanie stali się chrześcijanami obrządku wschodniego? Tego oczywiście nie wiemy. Nikt nie umie dziś oczywiście odpowiedzieć na te pytania. Jednak historia uczy nas, że w każdym pokoleniu przychodzi moment kluczowych decyzji. Próba charakteru. Chwila prawdy o nas jako o narodzie.

 

Tak było również i sto lat temu. Listopad roku 1918 mógł się nie wydarzyć. A jednak się wydarzył. Ocaliliśmy własną tożsamość i pamięć historyczną. Przetrwaliśmy. Stanęliśmy na wysokości zadania. Pozostaliśmy wierni wartościom patriotycznym.

 

Stało się tak, bo spełniony został pierwszy i rozstrzygający warunek – my sami tego chcieliśmy. Stało się tak, bo niepodległość państwa poprzedziła suwerenność umysłów naszych przywódców i narodowych elit. Zwyciężyliśmy, bo doskonale wiedzieliśmy czego pragniemy – czym jest ta ogromna, imponująca spuścizna wieków, z której chciano nas wydziedziczyć.

 

Niepodległa Polska w roku 1918 odrodziła się, ale nie była taka sama, jak ta sprzed zaborów. Inaczej ukształtowały się jej granice, inna była struktura narodowościowa i społeczna, inne realia gospodarcze i warunki materialne życia obywateli. Jednak mimo wszystkich różnic nikt nie miał wątpliwości, że to jest właśnie Polska. A nasi przodkowie, którzy odbudowywali własne państwo, wiedzieli doskonale, że są Polakami. Tak myśleli i z takim samym nastawieniem pracowali ci, którzy po II wojnie światowej podnosili kraj z powojennych zniszczeń, urządzali nowy polski dom na ziemiach zachodnich i północnych, podjęli przerwane dzieło uprzemysłowienia – kosztem olbrzymiej pracy i wyrzeczeń, wśród przeszkód i opresji, jakich nie szczędził nam reżim komunistyczny. Również my, dzisiaj, mamy pewność, że należymy do tego samego narodu, który sto lat temu odzyskał wolność, odzyskał suwerenność, niepodległe państwo i umiał je dbudować. Historia nie ukończyła przecież biegu w roku 1918, na przystanku niepodległość.

 

Za nami wiek dramatycznych, ale zakończonych sukcesem zmagań o wolność i niepodległość. Przed nami następne stulecie – czas głębokich przemian cywilizacyjnych i geopolitycznych, przyspieszającego postępu naukowo-technicznego, nowych horyzontów wiedzy i z pewnością nowych doświadczeń.

Przed nami – i w naszych rękach – Polska kolejnego stulecia.

Wiem i jestem przekonany, że potrafimy działając razem uczynić ją wielką. Wiem i jestem przekonany, że będziemy z niej dumni. My oraz ci, którzy będą o niej mówić i pisać za kolejne sto lat.

Boże, błogosław Polsce wolnej, suwerennej i niepodległej! Boże, błogosław Polakom w Polsce i na całym świecie!

Dziękuję.

http://www.prezydent.pl/