W jednym z domów, w których rezydowali bogaci ludzie Tokarni, mieszkał aptekarz, który zajmował się wyrobem podstawowych mikstur i nalewek leczniczych. U niego zakupy musiał zrobić zarówno ten, który opływał w majątek, jak też i ten, który często dla ratowania zdrowia kogoś z rodziny ostatni grosz zmuszony był przeznaczyć na zakup stosownego leczniczego preparatu. Aptekarze z województwa świętokrzyskiego, kiedy to na całej polskiej ziemi szalały zabory i wszechobecny był terror, uporczywie siany przez naszych zaborców, wyrabiali często różne preparaty lecznicze dla walczących powstańców, których ratowanie należało do naszych polskich, narodowych, a zarazem świętych obowiązków. Pomoc dla tych, którzy walczyli za naszą wolność, była ogromną podwaliną dla naszej kultury dziejowej. Mimo, że niejednokrotnie narażali oni swoje i swoich bliskich życie, obowiązek niesienia pomocy, walczącym w powstaniach rodakom, był dla nich rzeczą priorytetową.
Do bogatych mieszkańców Tokarni, należał też kowal, bez którego pracy trudno było sobie wyobrazić, życie wszystkich ludzi na wsi. Do jego pracy, należało zarówno podkuwanie kopyt końskich, wyrabianie gwoździ, kłódek, jak również wszelkiego rodzaju okuć metalowych, ogrodzeń i uprzęży dla konia. Jego praca w obejściach gospodarskich mieszkańców Tokarni, zaznaczona była na każdym miejscu, zatem oprócz tego, że był on osobą majętną a jego praca potrzebna, był on jednocześnie osobą poważaną przez wszystkich jego sąsiadów i znajomych. Powracając do dni, które od roku 1772, kojarzone są z naszym polskim niebytem, praca kowala, przybierała na wadze i znaczeniu. Czuł się on od zawsze Polakiem i patriotą, toteż chętnie a co najważniejsze, że za darmo podkuwał on konie powstańców, wykonywał im bagnety, osadzane na broń palną, jak również, wykuwał im tak zwane ryngrafy, które z jednej strony posiadały wizerunek Jezusa ukrzyżowanego, a z drogiej strony miały wyryte słowa otuchy, których łaknął każdy chrześcijanin walczący w Imię Boże o swoje ojczyźniane prawa.
Ktoś kiedyś powiedział, że wartość kulturowa danego kraju, bierze swój początek w bezinteresownej pomocy niesionej dla drugich osób. Jak zatem widać, kultura i uduchowienie naszego narodu, splątanego okowami niewoli, zauważana była na każdym kroku, podążającej do swego wyzwolenia osiemnastowiecznej ojczyzny naszej.
Wśród bogatych mieszkańców Tokarni, żył także gonciarz, którego praca była równie znacząca jak praca kowala. Wyrabiał on deszczułki, którymi następnie pokrywał dachy chat, i bogatszych domów mieszkańców wioski.
Był on dzięki swojemu zajęciu, osobą zauważaną na każdym kroku, a jak głosi stara wieść gminna, często właśnie jego ludzie prosili o poradę i dobre słowo. Był on osobą przez wszystkich szanowaną, toteż podczas organizowanych w czasie trwających zaborów, wszelkich akcji powstańczych i zrywów patriotycznych, z jego zdaniem i stanowiskiem w danej sprawie, liczyli się wszyscy mieszkańcy Tokarni. Nawet, gdy zdarzały się momenty, w których należało ukryć rannych powstańców, którzy dla ratowania ojczyzny, chętnie oddali by swoje życie, gonciarz chroniąc ich w swoich domowych pieleszach, wzbudzał powszechny podziw i uznanie. Często powstańców, zatrudniał czasowo do pomocy w obejściu gospodarskim, aby nie wzbudzać dodatkowych podejrzeń zarówno wśród mieszkańców, jak też i wśród patrolujących tę miejscowość kozaków.
Zwiedzając stare domy Tokarni, nie możemy pominąć dworku szlacheckiego, który swoim wyglądem, konstrukcją i wyposażeniem wnętrza, daleko odbiegał od wspomnianych wcześniej chat wiejskich rzemieślników.
Piękne woskowane podłogi drewniane, bogate obrazy i drogie hebanowe meble, po dziś dzień wzbudzają zachwyt oglądających ich ludzi. Na uwagę zasługuje również fakt, iż bogaci właściciele dworku, byli też koneserami polskiej sztuki, a wniosek ten można wysnuć oglądając ozdabiające ściany tej rezydencji piękne obrazy, a także po tym, iż główne miejsce jadalni zajmował fortepian, który nie tylko służył do wykonywania na nim muzyki umilającej długie, zimowe wieczory. Wielokrotnie, gdy naszej ojczyzny nie było na mapie politycznej świata, to właśnie we wspomnianym dworku szlacheckim, odbywały się zabronione przez zaborców, koncerty muzyki Chopina, która tylko w polskie serca potrafiła wlać odrobinę miodu wolności, który tak naprawdę nazywa się niepodległa Polska. To być może na tym właśnie instrumencie, ktoś grał fragmenty utworów muzycznych, za skomponowanie których wielcy polscy muzycy, musieli udać się na dożywotnią emigrację, tylko dlatego że byli Polakami, i ponad wszystko ukochali ten kraj swych ojców i tę ziemię, która dla nich rodziła chleb i dawała życiodajną wodę. Jak podają nam rozliczne fakty historyczne spisane w kronikach naszego narodu, to właśnie w tym dworku w Tokarni, organizowane były wieczorki poezji patriotycznej, która przy wtórze muzyki, zaowocowała w Polakach, kolejnym zrywem patriotycznym.
Słuchanie muzyki skomponowanej przez wielkich, polskich kompozytorów, wczytywanie się w strofy poezji okresu mesjanistycznego, podnosiło rangę naszej polskiej kultury, która potrafiła wycisnąć swe piętno na gorliwym patriocie. Podsycani ogniem buchającym z naszej narodowej kultury przełomu wieków, potrafiliśmy odbudować utraconą ojczyznę, by w wolnym polskim kraju dalej krzewiła się nasza nie zatracona nigdy polskość.
Oprócz bogatych mieszkańców Tokarni, byli też i tacy, których los nie zawsze był pomyślny, a dzień jutrzejszy niekiedy nie był zapewniony. Często było też i tak, że biedni ludzie, musieli liczyć na kromkę suchego chleba i talerz gorącej polewki, który z serca dawał sąsiadujący z nim drugi człowiek. W domu zielarki, każdy dzień jutrzejszy, zależał od tego czy ktoś o dobrym i szczerym sercu, wyciągnie do niej swą pomocną dłoń. Chociaż znała się ona na ziołach leczniczych, to wykonywana przez nią profesja nie przyniosła jej odpowiedniego dochodu, zapewniającego jej należyty byt.
Być może dzięki jej pomocy, w czasach powstań narodowych, młodzi patrioci polscy, odzyskiwali zdrowie i siły do walki z wrogiem. Jej metody leczenia, przynosiły więc ulgę tym, dla których wolność droższa była niż własne życie. Bieda i zły los, dalece doświadczył osobę, której zajęcie polegało na zbieraniu i suszeniu ziół, przynoszących ulgę cierpiącemu człowiekowi. Lecz być może jej mieszanki ziołowe, uratowały nie jedno zdrowie i życie, które zaowocowało walką o upragnioną wolność i polską suwerenność.
Na uwagę zasługuje również to, iż we wspomnianej Tokarni znajduje się budynek szkoły. Chodziły tam na zajęcia jedynie dzieci biedniejszych mieszkańców wioski, gdyż dzieci szlachciców, miały w domach zatrudnioną przez rodziców guwernantkę.
Pomimo, że nauka tych dzieci nie przebiegała tak jak sobie tego wymarzyli mieszkańcy wioski, ponieważ zabrana była z programu nauczania historia Polski i lekcje literatury ojczystej, to mimo wszystko dzieci bardzo chętnie uczęszczały na wszelkie zajęcia szkolne, ponieważ wiedziały one, iż człowiek nieoświecony częściej zbiera baty na swoje plecy niż ten, który światełka edukacyjnego posiada znacznie więcej.
To właśnie tutaj, polskie dzieci poznawały tajniki wiedzy, którą później chętnie wykorzystywały w swoim życiu. Wiedza ta z czasem stawała się wykładnikiem naszej rodzimej kultury, na podwalinach której odbudowano polski zniszczony wojnami i niewolą kraj.
Najważniejszą budowlą w całej wiosce jest kościół, który zrzeszał w swoich ścianach wiernych wszystkich stanów. Tam właśnie wierzący w Boga chrześcijanie, zanosili swoje modły o zdrowie i błogosławieństwo, a także i za tych, którzy ruszyli do boju z wszelką niesprawiedliwością zasianą na te od dawien dawna polskie tereny, przez oprawczych zaborców.
Być może nie jedno serce Polaka z tamtego okresu, przepełnił ból po stracie ukochanej osoby, która swe życie oddała za wolność nas współżyjących dziś mieszkańców ukochanego kraju nad Wisłą. Być może ściany, tego świętego miejsca, niejednokrotnie słyszały szloch matki, po stracie syna – powstańca i widziały nie jedną łzę, która spływała po objętych cierpieniem twarzach kobiet, których mężowie walczyli o poprawę losu drogiej nam ziemi ojców.
Należy w tym miejscu podkreślić, iż niejeden raz ze szlochu matek, opłakujących swe dzieci i z potoków łez wylanych w czasie niewoli, wyrosła nasza kultura narodowa pozwalająca nam na wzrastanie w szczególnej miłości braterskiej.
Takie miejsca jak świętokrzyska Tokarnia, wywrą na nas Polakach z początku dwudziestego pierwszego stulecia, niezatarte wrażenie, w niezwykły sposób ogarniające nasz umysł i kojące nasze serce.
Dla prawdziwego patrioty i oddanego sprawie polskiej rodaka, atmosfera Tokarni, spowije nas niewidzialną nicią z tymi, którzy niegdyś mieszkając w tym miejscu, poszli w ojczyźniany bój narażając w nim swoje zdrowie i niejednokrotnie poświęcając tam swoje życie.
EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ