Koronnym argumentem, który spowodował, że zapragnęłam wyruszyć w tę przedziwną podróż, była historia opisująca historię rodu Niemojewskich z Lasocina- dopowiada Magdalena Kruk – Walter.
Jak wiadomo, w czasach dziewiętnastego stulecia, na terenie naszego kraju, miały miejsce plugawe rządy trzech państw zaborczych. Dostojnicy cara, aby w sposób szczególny zwalczać jakiekolwiek próby polskiego sabotażu, nałożyły na korespondencję oraz wszystkie zakłady wydawnicze cenzurę. Aby gromko sprzeciwić się wobec powyższych ukazów carskich, bracia Bonawentura i Wincenty Namojowscy, powołali do istnienia Towarzystwo Kaliszan, zwalczające cenzurę i jej daleko idące skutki – kontynuuje kobieta. Wysłannicy carscy, terroryzowali wszystkich noszących nazwisko Namojowscy. Toteż lasocińska rodzina, chcąc zachować wszelkie pozory lojalności wobec cara, zmieniła sobie kilka liter w swoim nazwisku. W zamku tej rodziny, miały miejsce licznie organizowane wieczorki literackie, zagrzewające polską młodzież do walki z zaistniałą sytuacją polityczną w naszym kraju – relacjonuje pani Magda.
Posąg Emeryka, w Nowej Słupi
– Mnie natomiast bardzo zainteresowało istnienie jaskini zbójeckiej w okolicach Duli – dopowiada Andrzej Tomasiuk. W czasach zaborów, ówcześni zbójnicy byli dla okolicznej ludności ostoją sprawiedliwości i praworządności. Podobno herszt zbójników Janko, potrafił ze swoimi zbójnikami odebrać zboże i ziemniaki oddane wojsku carskiemu w tak zwanym przymusowym kontyngencie. Fakt ten, utwierdził mnie w przekonaniu, że warto tę jaskinię odwiedzić – śmieje się młody człowiek.
– Istnieje szereg przeróżnych legend, na temat posągu Emeryka, w Nowej Słupi – wtrąca Danuta Niewczasowa. Mnie w serce zapadła jedna z nich, a mianowicie. Na Łysej Górze, od wielu lat urządzały swoje harce czarownice i strzygi. Matka Emeryka natomiast, była osobą o bardzo dobrej reputacji, gorąco wznosząca modły do Boga. Pewnego razu, gdy miał miejsce sabat czarownic, do drzwi biednej chatki, w której mieszkał Emeryk i jego rodzicielka, zastukała czarownica, prosząc o kwartę mleka, do swych magicznych obrzędów – relacjonuje kobieta. Matka chłopca stanowczo odmówiła czarownicy, zaś Emeryk żądny przygód zaniósł mleko we wskazane miejsce. Był on podobno świadkiem wielu rytuałów magicznych, które wiedźmy nie chciały, aby wyszły poza ich krąg. Dlatego też, Emeryka zamieniły w kamienny posąg, którego dodatkowo obłożyły klątwą. Podobno posuwa się on w stronę klasztoru na Świętym Krzyżu rok rocznie o wielkość ziarnka grochu. Z czasem ma on dojść na miejsce i wtedy ma nastać koniec świata – dopowiada Marzena Chmielewska.
– Ja natomiast, chciałam zobaczyć klasztor wąchockich cystersów, w którym według legendy przechadza się duch Mariana Langiewicza, drugiego dyktatora powstania styczniowego, które wybuchło dnia 22 stycznia 1863 roku- dodaje Jadwiga Czaj. Pragnę o tym co zobaczę napisać wiersz, lub nawet cały tomik poezji.
– W chęcińskim zamku, w dawnych czasach rezydowała królowa Bona, żona króla Zygmunta Starego Jagiellona. Ona to, w murach wspomnianego zamczyska, odpoczywała wybierając się często na przejażdżki konne w piękne okoliczne lasy – dodaje Anna Zawadzka. Stara legenda głosi, że spotykała się ona w pieleszach tego zamku, z czarownicami, które odprawiały magiczne obrzędy, mające zadać chorobę i rychłą śmierć wybrance syna królowej Bony, Barbarze z Radziwiłłów. Podobno w nocy, tuż przed godziną dwunastą widać ducha Bony, który w okrutnych zawodzeniach i jękach, pokutuje za swą zbrodnię – śmieje się kobieta.
W duchy i magiczne zjawy możemy nie wierzyć. Natomiast zapewne warto jest wybrać się do cudownych miejsc, w które obfituje nasze województwo.
EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ