I to Wielkość okryta chwałą dobrowolnie przyjmuje śmiertelność i kruchość ludzkiego bytu. Król nad wiekami, Anioł Przymierza, Książę Pokoju i Ojciec przyszłego wieku przychodzi, by dzielić z ludźmi trudy i znoje. Rozpoczyna się ofiara. Rozpoczyna się msza. Bóg podejmuje ryzyko zawierzenia człowiekowi. Bezbronny oddaje się w ludzkie ręce. Prawda, że odpowiednio przygotowane i wzbogacone świętością serce Bożej Rodzicielki. Nie przypadkiem też wybrał pasterską grotę. Wiedział, że najubożsi przyjmą Go najlepiej, stęsknioną prostotą serc, pokorą zgiętych kolan i pochylonych głów, skromnością i tym samym wielkością swych darów. Nie zapomni im tego. To do nich kiedyś powie: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście… Przyszli. W skóry odziani, zdumieni, onieśmieleni, radośni. Dary Mu też przynieśli z pracy rąk swoich i z niedostatku swego, z gotowości swego miłowania. Ubóstwo pierwsze powitało na ziemi narodzonego w ubóstwie.
***
Druga padła na twarz przed Źródłem Mądrości pokorna mądrość Mędrców. Bogu – woń kadzidła, Królowi – wartość złota, a Człowiekowi gorycz mirry ofiarowali. Nic o nich nie wiemy. Czy byli królami wschodnich państewek, czy kapłanami? Czy naprawdę nosili imiona Kacper, Melchior i Baltazar? Wiemy tylko tyle, że byli tak wykształceni, że odróżnili wśród milionów jedną gwiazdę. Wiemy też, że wiedza i szacunek, jakim z pewnością cieszyli się w swoich krajach, nie zabiły w nich pragnienia dalszych poszukiwań, nie zamknęły w kręgu pysznego samozadowolenia, nie pozbawiły pokory umysłu. Polska nie przyniosła do żłobka ni złota, ni wonnych kadzideł. Może tylko serca złote jak bursztyn z brzegów Bałtyku i pieśń. Żaden naród świata nie dał Dzieciątku tylu i takich kolęd. Żaden pełniej nie wyśpiewał swych uczuć. Jedyna pieśń, która nie zamilkła nawet w czasach, kiedy Święty Mikołaj musiał ukrywać się pod pseudonimem Dziadka Mroza.
Święta Bożego Narodzenia są świętami rodziny, która jest podstawowym wymiarem ludzkich spraw, tak jak Wcielenie jest podstawowym wymiarem Odkupienia. Spotkamy się w gronie rodzin, siądziemy do wspólnego stołu, będziemy się cieszyli wspólną radością, zanurzymy się w pokoju, “którego świat dać nie może”, który musiał przynieść światu sam Boży Syn. Nasza myśl poszybuje ku Europie, gdzie żyje tylu naszych bliskich. Postaramy się poczuć razem, niezależnie od przestrzeni, która nas dzieli.
Razem – to owoc pokoju, który tchnie miłością z kart Ewangelii. Nie odczuje tej jedności człowiek, w którym panuje niepokój i chaos, żaden oszołom polityczny czy religijny, nikt, którego życie wypełnia idea walki, choćby mu się wydawało, że walczy o sprawy najświętsze. Gdzie jest walka, tam nie ma pokoju; gdzie nie ma pokoju, nie ma jedności i miłości. Spróbujmy więc zatrzymać się na chwilę i spojrzeć w siebie.
Warto może stanąć w drzwiach betlejemskiej stajni i zadumać się. Ot, choćby nad treścią chrześcijaństwa. Tyle się przecież ciągle mówi o chrześcijańskim systemie wartości. Na pozór wydawałoby się, że w narodach o wielowiekowych tradycjach chrześcijańskich, w krajach wspaniałych świątyń, wypełnianych w niedzielne przedpołudnia, większe rozbieżności w rozumieniu pojęcia wartości chrześcijańskich nie są możliwe. Tymczasem takie rozbieżności zarysowują się niekiedy bardzo wyraźnie. I nic dziwnego, skoro próbuje się kategorie filozoficzno-teologiczne stosować, na przykład, do polityki. Nie znaczy to, oczywiście, by naród, którego historia i kultura kształtowały się pod wpływem cywilizacji chrześcijańskiej, nie miał opierać swego życia społecznego na poszanowaniu chrześcijańskiego systemu wartości. Jednakże to, co nader często obserwujemy w salach parlamentarnych, w środkach masowego przekazu, w wypowiedziach polityków, zakrawa na żałosną kpinę, żeby nie powiedzieć świadome nadużycie słowa.
Czasem w jednym zdaniu, na jednym niemal oddechu mówi się o chrześcijaństwie i przy okazji w niewyszukany sposób opluwa i miesza z błotem politycznego przeciwnika, kolegę, któremu zazdrości się sukcesu, konkurenta itd., itd. Powołując się na wartości chrześcijańskie można pozbawić pracy, obmówić, lub co gorsze oczernić, można wyrzucić z mieszkania kobietę w ciąży, starego człowieka z psem lub kotem, jedynym jego przyjacielem, ubogiego studenta…
Czymże więc są te osławione “wartości chrześcijańskie”? Odnajdujemy je w prostym i jasnym nauczaniu Chrystusa, odnajdujemy je w przykładzie Jego życia – od stajni, aż po krzyż. W prawie Mojżesza, które jest najpełniejszym wyrazem prawa natury, powiedziano: Nie zabijaj! Każdy, kto sie dopuszcza zabójstwa, stanie przed sądem.
Chrystus dodaje: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka (czyli “pusta głowo”) podlega Wysokiej Radzie. Nie trzeba zaraz zabić, by podeptać wartość chrześcijańską. Wystarczy obrzucić złym słowem, pozbawić czci i szacunku, nazwać chamem, głupcem, zdrajcą.
***
Mówiąc o wartościach chrześcijańskich, można mówić o wielu aspektach etycznych. Ale po co?
W gruncie rzeczy istnieje jedna wartość, w której znajdują wypełnienie wszystkie inne. Istnieje jedna wartość niezbywalna, bez której mowy nie ma o chrześcijaństwie – MIŁOŚĆ.
To do niej sprowadza Chrystus całą swoją naukę, to jej służą Jego życie i śmierć. Nowe przykazanie daję wam… Moje przykazanie daję wam – abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem.
Jeśli więc potrafisz zabić człowieka, choćby jeszcze nienarodzonego, jeśli potrafisz świadomie wyrządzić krzywdę, a nie umiesz przebaczyć krzywdy wyrządzonej tobie, jeśli potrafisz oczernić, ubliżyć, zelżyć, jeśli… jeśli… – to nie ma w tobie miłości. Więc nie mów, że jesteś chrześcijaninem i nie wszczynaj pustych sporów o wartości chrześcijańskie.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi sie pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje. Owocem takiej miłości jest ład wewnętrzny w człowieku, jest pokój – pierwszy dar przychodzącego na świat Boga. Pokój ludziom dobrej woli – śpiewali aniołowie nad betlejemską stajenką.
Tego samego pokoju i wewnętrznej radości, nie tylko na czas Świat, życzę Redakcji, Czytelnikom i Przyjaciołom. Życzę tego polonijnym środkom masowego przekazu, otwartym i zamkniętym mikrofonom, tym przed północą i po północy, tym, co na serio i tym, co także pół żartem. Tym, co o nas i dla nas, a także tym, co o nas bez nas. Tym, co przed południem i tym, co po południu parkują mi samochód. Wszystkim. Każdemu.
Więc:
Pogoda lasu niechaj będzie z Tobą,
promień przedarty
przez dwa liście dębu,
ptaszek, co opowiadał
o śpiącej dziewczynie,
szmer gałęzi, szmer lasu,
lasu szydłowieckiego,
gdzie zabito Adzia…
Pogoda wody niechaj będzie z Tobą,
wody jeziora i wody stawu,
który tak lubisz,
gładka powierzchnia Zatoki Palermo,
pogoda wody, pogoda, pogody.
Pogoda burzy niechaj będzie z Tobą,
pogoda sinej chmury i zerwanych żagli,
pogoda nawałnicy
i pogoda Jeziora Genezaret
niech Cię uciszy.
Pogoda nieba niechaj będzie z Tobą,
śpiewu łabędzia lecącego w górze,
obszaru galaktyki, objętości mgławicy…
Pogoda czasu niechaj będzie z Tobą,
Twego czasu
i czasu gwiezdnych zegarów,
czasu zebranego w gasnącym słońcu….
Pogoda domu niechaj będzie z Tobą,
jasnego pokoju, nakrytego stołu,
białego sera,
pogoda roślin pokojowych,
choinek, aloesów…
Pogoda ziemi niechaj będzie z Tobą
Adam Orsini