Posłanie Św. Mikołaja o Kredytach i Afganistanie

Afganistan

 Afganistan
Panie Janie, zwrócił się do mnie Redaktor Adaś, z lekka się jąkając, chyba w zetknięciu z moją dominującą osobowością.
Na początek, pozwólmy sobie ustalić jak Pana, Panie Janie, będę tytułował, jako że jest Pan człowiekiem Polsko -Amerykańskiego Renesansu,   Badylarz, Groszorób, Naukowiec, Publicysta a nawet Kochanek, a na firmowej wizytówce ma Pan napisane: „President’.
 Panie Redaktorze, co do tytułu Kochanek, aczkolwiek odpowiedni w swoim czasie, ostatnio go  zaniechałem, od czasu jak nawalił mi kręgosłup i nie mogę się szarmancko schylać aby całować dłonie Pięknych Pań.
Także, Panie Redaktorze,  wypraszam sobie nazywanie mnie badylarzem, gdyż w badylami nigdy nie handlowałem, chociaż rzodkiewki i szczypiorek w doniczce, na balkonie, owszem, hoduję.  Niech mi Pan mówi, po prostu Janek.
 
Panie Janku, donoszą mi, że ma Pan jasne zdanie na temat polityki amerykańskiej i ostatnich wypowiedzi Pańskiego Prezydenta Obamy na temat wojny w Afganistanie, Bezrobocia i Stymulowania Drobnego Biznesu.
 Panie Redaktorze,  proszę mi wyjaśnić kto komu i na kogo donosi?  Bo ja z drugą żoną rozwiodłem się z powodu donosów.
 
Panie Janku, czy żona na Pana donosiła?
 Wręcz przeciwnie. Ktoś jej  doniósł, że mam na boku inną dziewczynę z większym biustem.
To było po prostu potworne.
 
Wspomniał Pan, że to było potworne. Co było potworne?  Ten biust? 
 Panie Redaktorze, dziwię się, że Pan jako człowiek żonaty nie może zrozumieć prostej rzeczy. Potworne  było, że ktoś mej żonie  o tym biuście doniósł.
Od tamtego czasu jestem głęboko  zbulwersowany brakiem zasad moralnych w polskim społeczeństwie. Donosiciel na donosicielu. Trzeba ich wszystkich zlustrować! 
 Co do powszechnej lustracji to się nie zgadzam. Lustra są konieczne, ale jedynie  we właściwym miejscu i do właściwych celów, np. w toalecie, czyli po polsku, sraczu, do  lustracji swego oblicza. W lustrze można na przykład zidentyfikować „zajob” albo „trądzik” na nosie. Trzeba taki zajob  wycisnąć, a potem zdezynfekować. Najlepiej alkoholem.
 Proszę o następne pytanie.
 Panie Janie, wspomniał Pan, że jest Pan także „Publicystą”.  Gdzie Pan publikuje?
 Panie Redaktorze, publikuję i Tu i Tam.
 
Panie Janie, nie znam takiego czasopisma. Czy to są dwa dzienniki, jeden o nazwie TU a drugi TAM? Krajowe, czy emigracyjne?
  Są raczej globalne i jest ich więcej, bo publikuje także w „Siam”.
 
 Czyli publikuje Pan w czasopismach  Tu, Tam i Siam? 
 Zgadza się.
 
Zadam Panu pewne kłopotliwe pytanie, na które może Pan nie odpowiedzieć.
 Proszę bardzo, Panie Redaktorze.
 Cze te czasopisma są „anty” „czy pro”?
 Wydaje mi się, że są „anty-anty”.
 To świetnie. O to mi właśnie chodziło. Nie będę miał kłopotów z publikowaniem wywiadu z Panem w naszej  Gazecie.
 
Panie Janie,  co Pan myśli o wojnie w Iraku i Afganistanie?
 Panie Redaktorze, my Prezydenci, to znaczy ja, Prezydent Wałęsa i Prezydent Obama mamy na ten temat to samo zdanie. Jesteśmy wszyscy za, a nawet przeciw.
 
Dziękuję za klarowne i lakoniczne wyjaśnienie. To będzie przemawiało  do czytelników mej Gazety.
 
Panie Janie, czy wygramy tę wojnę w Afganistanie? Mówię „my”, bo bez nas, Polaków, Ameryka by na pewno te dwie wojny , w Afganistanie i Iraku, sromotnie przegrała.
 Dobrze to Pan Redaktor określił, „sromotnie”.  Bo „bez sromu nie byłoby z kim i komu”, pozwolę sobie poetycko zażartować.
 
Ale z Pana dowcipniś. Czy Pan studiował kiedyś ginekologię towarzyską?
 A Panu, Panie Redaktorze, też nic w dziedzinie humoru nie brakuje. Jak czytam Pańską Gazetę, to obawiam się , że pęknę ze śmiechu i się posiusiam w portki.
 
Pan, Panie Janie, jest jedynym, który uważa  naszą opiniotwórczą gazetę za żart.  Polacy  w Polsce ją gremialnie kupują i wierzą jak w Biblię.
 Jeśli to prawda, co Pan Redaktor  mówi, to Pan potwierdza moje podejrzenie, że Polska to kraj  głęboko wierzących obywateli.
 
Panie Janie, powróćmy jednak do głównego tematu.  Jaką radę miałby Pan dla Prezydenta Obama i Polski, abyśmy szybko wygrali wojnę w Afganistanie?
 Przede wszystkim wygrywać winniśmy nie za szybko, bo bezrobocie u nas duże. Nie ma gdzie zatrudnić powracających żołnierzy, chyba w Chinach, bo tam są nasze fabryki.  Na razie, niech sobie chłopaki  w Afganistanie pooddychają  czystym, górskim powietrzem.
 
A po zatem? Co Pan radzi?
 Zgadzam się z moim Prezydentem co do wysłania 30-tu tysięcy dodatkowych żołnierzy, pod warunkiem że będą to same dziewczyny . Należy zwiększyć procent dziewczyn w armii,  aby chłopaki mieli w czym wybierać. Inaczej, żołnierze myślą tylko o dupie Maryni, zamiast niwelować ten Terror, który nam zagraża.
 
Panie Janie, dlaczego Pan mówi o Maryni? Przecież kobiety w Ameryce maja setki innych imion, np. Lucy, Mary etc.
 To taka metafora,  bo kiedy żyłem w Polsce to mi mówiono, że ciągle myślę o dupie Maryni.  O Maryni, prawdę mówiąc nigdy nie myślałem. Daję Panu ZMP-owskie słowo honoru. 
Maryni nie znałem.
 
Czy  Pan ma jeszcze  jakąś dodatkową radę na zwycięstwo?
 Trzeba obniżyć ceny whisky i wódki, oraz  przekonać Polaków i Amerykanów, że patriotycznie lepiej jest  być alkoholikiem niż narkomanem. Amerykanie ćpając narkotyki finansują terrorystów w Afganistanie, którzy je produkują. Natomiast pijąc wódkę i Whisky popieramy miejscowe rolnictwo i gorzelnictwo.
 
Święta prawda. Pan jest dla nas fontanną rad potrzebnych dla wygrania  Wojny z Terrorem  o Pokój i Demokrację.
 Panie Redaktorze, proszę nie przesadzać, ja nie mam aż takich wielkich ambicji, ale jeśli Pańska Gazeta zaproponuje mnie do Pokojowej Nagrody Nobla to chętnie ją przyjmę, a nawet odpalę Panu 10% prowizji za fatygę.
 
Co jeszcze mógłby Pan dodać, do swych wyważonych rad?
 Wojny  w Afganistanie  nie wygramy z powodów kulturowych. Oni nie rozumieją, że my mamy wyższa kulturę i jeśli chcemy wygrać to musimy się z nimi zlać.
 
Co Pan Prezydent ma na myśli pod terminem, „zlać”?

 Nie chodzi mi tutaj o wulgarne określenie oddania moczu  w pieluszkę, ale o zintegrowanie  kulturowe.
 Na początek wszyscy żołnierze  winni mieć zamiast hełmów turbany w jakie ubierają się mężczyźni ze szczepu  Pasztunów. W wypadku braku właściwych turbanów, wystarczą ręczniki.
Trzeba zabronić żołnierzom mówić po angielsku do czasu, kiedy nauczą się miejscowego narzecza. W międzyczasie żołnierze winni udawać, że stracili mowę i posługiwać się gestami.
Polacy tez nie gęsi i swoje gesty mają.
 
Panie Janie, z tego ci Pan mówi, widzę, że wojnę mamy wygraną, pod warunkiem, że Prezydent Obama i Pentagon zastosują się do Pańskich rad. Nieprawda?
 No cóż, moje możliwości kończą się na radach. Od ich zastosowania  mamy wybranego demokratycznie Prezydenta.
 
 Co Pan myśli o rosnącym bezrobociu i jak temu zaradzić?
 Panie Redaktorze, bezrobocie nie jest, samo w sobie takie złe, jeśli się weźmie pod uwagę, że człowiek nie zajęty monotonną pracą ma dużo czasu do medytacji nad sensem swego istnienia.  W  konsekwencji bezrobocia będziemy mieli duchowo uszlachetnione społeczeństwo. To też się na dłuższą metę liczy.
 
Panie, Janie, jako drobny badylarz, przepraszam, przemysłowiec, co Pan myśli o planie Prezydenta Obama dotyczącym  ułatwieniu  kredytów dla małych przedsiębiorstw?

 Panie Redaktorze, w tej dziedzinie, także się zgadzam z moim Prezydentem.  My w Ameryce od dawna  dostawaliśmy bez żadnego kłopotu karty kredytowe. Czasami karty były wysyłane na adres i imię zwierząt domowych, psów i kotów. Były w tej dziedzinie duże ułatwienia ale także i braki.
 
Jakie braki ma Pan na myśli?
 Istniejący, wadliwy system kredytowy wymaga, aby pożyczki były kiedyś zwrócone.
To trzeba usunąć! Wymazać! Zabronić! Trzeba tłustym dużym drukiem na formularzach o kredyt  wyjaśnić obywatelom, że kredyt  jest bezzwrotny i nie oprocentowany. 
Kredyty Zwrotne powodują napięcia psychiczne u tych którzy je zaciągnęli. Niektórzy kończą w szpitalach psychiatrycznych. A czasami kredyty prowadzą do chronicznej bezsenności albo co gorsza do utraty płaskich telewizorów. Czy Pan Redaktor wyobraża sobie dzisiaj życie bez płaskiego, cyfrowego telewizora? Straszne!
 
Dziękuje Panu za ciekawą rozmowę. My w Polsce tak mało wiemy co Amerykanie myślą o polityce Prezydenta Obama. Rozmowa z Panem otworzy oczy naszym czytelnikom  na całą  skomplikowaną sytuację w kraju naszego partnera i sojusznika.
Ja, ze swojej strony, postaram się przekazać Pańskie sugestie polskiemu Ministrowi Spraw Zagranicznych, gdyż Pańskie rady odnoszą się także do  roli Polski  jako Przedmurza Wolności i Demokracji w  Afganistanie. On tam kiedyś był, z Taliami jest „na ty” i na pewno się z Panem zgadza.

 Milo mi było z Panem  rozmawiać . Dziękuję Panu,  Panie Adasiu.

O autorze:

Jan Czekajewski urodzil się w Częstochowie. Studiował elektronike na Politechnice Wrocławskiej i Uniwersytecie w Uppsala, Szwecja.

Od 1968 roku przebywa w Columbus, Ohio, USA. Na marginesie swej pracy zawodowej publikuje często w prasie krajowej i emigracyjnej artykuly na tematy społeczne i ekonomiczne.