Ilu Walentych?
Ponoć było ponad trzynastu świętych Walentych. Dwóch z nich ma swoje imieniny właśnie 14-go lutego. Pierwszy – biskup Terni żył za czasów cesarza Klaudiusza II Gota. Zginął śmiercią męczeńską podobnie jak drugi święty – rzymski biskup. To czy nie mówimy o tej samej osobie, historycy nie wykluczają. Możemy mieć tu do czynienia ze zwykłym zdublowaniem przez podania i legendy. Wiadomo jednak, że Św. Walenty był biskupem i zginął śmiercią męczeńską a jego legenda przetrwała do dziś. Droga od biskupa do patrona zakochanych była kręta. Na ten temat można tylko spekulować. Być może zadecydowała zbieżność dnia świętego męczennika z porą łączenia się ptaków w pary na Wyspach Brytyjskich? Inna wersja wskazuje na pokrewieństwo chorób nerwowych z dolegliwościami powodowanymi miłością. Tak czy inaczej, lub parafrazując: święty – świętym a Walenty – zakochanym!
Sercomania
O święcie zakochanych wiemy w Europie od XV wieku. Najhuczniej obchodzi się je w Stanach Zjednoczonych, w Polsce dopiero od kilkunastu lat. Złośliwi twierdzą, że wymyślił je pewien amerykański sklepikarz, aby sprzedać zalegające kartki pocztowe. Jeśli tak rzeczywiście było, to odniósł niebywały sukces. To ile kartek, obecnie coraz bardziej popularnych e-maili, wysyłamy z okazji 14 lutego… trudno zliczyć. My mamy przyjemność z wyznawania uczuć, zaś poczta ma zarobek. I tak oto walentynkowy interes się kręci. Przed lutowym świętem wzmożony obrót odnotowuje nie tylko poczta. Sklepy z bielizną, kwiaciarnie, cukiernie i sklepy z maskotkami cieszą się wyjątkowym zainteresowaniem. Dlaczego rzadziej obdarowujemy się dobrą książką, czy rzeczami bardziej pożytecznymi? “Kupuje się albo to, co kojarzy się z miłością, albo przez żołądek do serca” – wyznaje Michał.
Kosmopolityzm?
Sposób Michała jest dobry, choć jak na mój gust mało oryginalny. To właśnie masowe wypaczenie gustów coraz częściej się krytykuje. Czy Walentynki zostaną zaakceptowane przez całe społeczeństwo? Czy wszyscy będą popadać w walentynkowy szał miłosny? Znany socjolog i specjalista z zakresu komunikowania prof. Tomasz Goban-Klass zauważa, że “wkorzenienie świąt w tradycję wymaga czasu. Walentynki wdarły się do Polski na fali przejmowania wzorów kultury amerykańskiej (opartej na marketingowej zasadzie nacisku promocyjnego), są jednak atrakcyjne dla młodych ludzi, bowiem dają szanse w ramach pewnej konwencji społecznej wyrażania swoich uczuć”.
Mamy zatem do czynienia i z działaniami marketingowymi i działaniami kulturowymi, przejmowaniem rytuałów. Jest to wszakże sympatyczne święto, zapowiadające koniec zimy i wiosenne przebudzenie, więc będzie się rozwijało, oby z nowymi pomysłami, a nie jako kalka wzorów zagranicznych.
Kochajmy się
Piosenek, wierszy, poematów, obrazów o tematyce miłosnej jest setki, jeśli nie tysiące. Każdy ma jednak swój jedyny, choć może taki jak wiele innych, sposób okazywania uczuć. Być poliglotą w wyznawaniu uczuć nie jest rzeczą trudną. Po chińsku: Wo ai ni, po japońsku: Watakushi wa anata o aishinasu, po włosku: Ti amo, w esperanto: Mi amas vin. Można też, jak Violetta Villas zaśpiewać “kochaj mnie a będę Twoją” lub jak Kazik “łączmy się w pary, kochajmy się”.
Nie ma przepisu, ani dobrej rady na doskonały, czy nietuzinkowy sposób wyrażania uczuć. Najtrafniejsza radą może być tylko: rób to, co podpowiada ci serce. Czekoladki w kształcie serduszka, czy róże znudziły się już niejednej zakochanej, ale dla innej mogą być spełnieniem romantycznych marzeń…
Antoine de Saint Exupery napisał, że “prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostaje.” Obdarowujmy się więc prezentami, buziakami, uściskami, ale szczerymi. Niech prawdziwie kochanymi nie czujemy sie tylko czternastego lutego. Niech świadomość, że jest taki ktoś towarzyszy nam na co dzien. Tych, którzy do sympatyków walentynek nie należą, można tylko pocieszyć: 14 lutego jest tylko raz do roku.