Obraz Jana Matejki przedstawia kaznodzieję króla Zygmunta III, Piotra Skargę, obdarzonego rysami twarzy Matejki, który wygłasza właśnie jedno ze swoich kazań w królewskiej katedrze na Wawelu..
Obchodzony przez Świat Chrześcijański Wielki Tydzień, zakończony radością Zmartwychwstania Pańskiego ma zwykłemu Człowiekowi przypomnieć czas refleksji.
Świat współczesny, jakkolwiek, gustuje w konsumpcji. A kwestia duchowości? W życiu każdego myślącego osobnika mamy do czynienia z kilkoma powtarzającymi się wymiarami poznania. Są to:
-
Wymiar dochodzenia do dojrzałości intelektualnej (często aż do śmierci)
-
Dojrzałość (bywa osiągalna acz bez większej ochoty; łączy się przecież z odpowiedzialnością)
-
Asocjacje konsumpcji (a jakże!)
-
Adhezje ideologiczne, świeckie
-
Stosunek do rodziny
Podział ten nie jest ani skończony (państwo sobie dodadzą, co im potrzebne), ani naukowy, aliści wyróżnia człowieka z kwalifikacjami, jakie powinien mieć w zgodzie z naturą, aby móc nie tyle pojąć ile nie odrzucić …
Jedną z charakterystyk ludzkich przemyśleń jest kreacja (możliwość) nadająca myśleniu coś więcej niż produktywność. Cokolwiek tym produktem myśli jest, bywa lub tylko być może. Ponieważ żyjemy w czasach, kiedy wszyscy ludzie “są już równi” (przyjmijmy, że tak jest bez analizy precyzji definicji), nasza wiara w możliwości każdego człowieka, podsuwa myśl, że i kreatywność każdego z nas może być … hm obiecująca.
Tymczasem świat współczesny, oferujący nieograniczoną konsumpcję, najczęściej wypiera, zastępuje i stara się raczej pomniejszyć indywidualną zdolność twórczą Człowieka.
Charakterystyczne jest porównanie zajęć ludzkich myśli onegdaj i dziś. W źródłach opisujących nad czym rozmyślali starożytni lub ludzie średniowiecza, znajdziemy odniesienia do skupienia, przyszłości, jaka ona będzie, oraz do Stworzyciela Nieba i Ziemi. To ostatnie pojawia się w wielu religiach równolegle.
Współcześni “uczestnicy państwa dobrobytu” (nie mylić z dobrostanem), mają oczywiście zupełnie inne kłopoty. Gdzie kupić telefon “na wyprzedaży”. Albo co i jak często stosować aby szarość kosztownych realiów uczynić kompatybilnymi z baśniowością tańszej, dostępnej i relaksującej nieprzewidywalności!
Jeżeli ktokolwiek interesuje się polityką, to wie, że z punktu widzenia Juliusza Cezara, Aleksandra Wielkiego czy Napoleona, aby nie przekraczać bliższego Rubikonu politycznej niefrasobliwości, współcześni liderzy jawią się jako zgraja fajtłapów, politycznych kunktatorów, mistrzów zaciągania niespłacalnych kredytów i każdego rodzaju bezeceństwa. Nie mówiąc o miłośnikach wszelkiego spokoju, za każdą cenę, w tym za cenę życia przyszłych pokoleń (nie wyłączając).
Wróćmy zatem do dnia dzisiejszego, który dla wielu osób wychowanych w cywilizacji opartej na zasadach chrześcijańskich lub biorących tamże swój rodowód, pozostaje czasem na refleksję.
Dla tej klasy osób co najmniej czas Świąt Wielkanocnych skłania do przemyśleń odbiegających od kłopotów, generowanych “przekazem dnia dzisiejszego”. Dla osób, które z własną tożsamością i wiarą nie mają sporów personalnych, pojawiają się przemyślenia dotyczące skomplikowanej materii wspólnego rozwiązywania problemów w pierwszej kolejności, w najbliższym sąsiedztwie. To dobra wiadomość dla wszystkich ludzi dobrej woli, wrażliwych, twórczych i pragnących, by innym też stworzyć godne warunki życia.
Wiele osób pozostawionych jest bez opieki, wystawionych na wiatry i to porywiste, wśród histerii, nagonek, zdezorientowanych bardziej lub zupełnie zagubionych w świecie pełnym możliwości, niedostępnych tylko dlatego, że owe są a on nie jest w stanie … Tego rodzaju osoby, potrzebują przewodnika tam gdzie żyją. Tak, aby kogoś żywego mogli dotknąć, zapytać o radę, usłyszeć zaprzeczenie a nawet cokolwiek. Tego nie zapewni im żaden prezydent ani sekretarz, ba, nawet papież. Jednak wiara, zwłaszcza głęboka, przenosi przecież góry. Dlaczego nie skorzystać?
Czy mamy coś dla niewierzących. A kto to? Są tam dwie klasy deklarujących w ten sposób. Pierwsza klasa, to ateiści walczący zapamiętale z każdą religią lub co też się zdarza z jedną przez nich szczególnie rozpoznaną. Są tak samo ortodoksyjni jak ich religijni adwersarze i gotowi do wykonania każdej ofiary w nawracaniu wierzących na niewiarę.
Druga klasa, to ateiści, zwani czasami inaczej, którym jest zupełnie obojętne, czy ktoś w coś wierzy lub nie. Są też osoby niezdecydowane. Wiedzą wprawdzie, że jedni wierzą w życie wieczne inni nie, ale sami nie wiedzą jak i do czego przekonać samego siebie.
Otóż dla wszystkich wymienionych, wierzących i pozostałych, przekaz chrześcijański jest dość prosty w stosowaniu i nie wymagający wiedzy uniwersyteckiej. Dobra wiadomość jest taka, że Bóg jest sprawiedliwy. W domyśle mamy, że trzeba być porządnym człowiekiem, żeby się załapać, uprzednio zarejestrowawszy. Ergo, wystarczy żyć jak przystało Chrześcijaninowi w kontrakcie z Najwyższym; wtedy można na to liczyć.
Być może Święta Wielkanocne są nadzieją dla wszystkich myślących. Myślących o tym, że to, co się dzieje, ma jakiś głębszy sens. A jeśli nie ma?
No to nadajmy temu sens jakiś głębszy! Po to są refleksje, rekolekcje i jedyna od ponad dwóch tysięcy lat oferta nie do odrzucenia: Rezurekcja!
A.M.D.G. Marcisz Bielski G.H. USA 3/26/2021
PS. W świetle powyższego nie ma “zmiłuj się” ale jest nadzieja. Dla kogo?
“Nie lękajcie się!”