Wieszczęta -„zimna wojna”

 

Część I

 

Czy „zimna wojna” była komuś potrzebna? A jeśli tak, to dlaczego i czy wypełniła swoje zadania?

Zimna wojna była pokłosiem wynalazków z czasów II Apokalipsy (wojny).

W czasie jej trwania przetestowano z powodzeniem wiele nowych instrumentów prowadzenia działań operacyjnych, których główną zaletą był znikomy koszt w stosunku do osiąganych rezultatów. Na przykład wykonywano jakieś medialne kłamstwo, że alianci wylądują w Marsylii, a tymczasem lądowali w Bretanii, czyli zupełnie gdzie indziej. Albo niemiecka Wunderwaffe.

Niby wszyscy się z tego śmiali, ale tak na wszelki wypadek zbombardowano niemiecki zakład produkcji ciężkiej wody w Norwegii, którą to Niemcy mogliby użyć do czegoś innego niż do produkcji ciężkich trunków wojskowych. Ot tak sobie na wszelki wypadek zbombardowano. Wielki sukces z Jałty również nie byłby możliwy, bez udziału USA i Wielkiej Brytanii, a przecież chodzi o tak głupi historycznie akt, jak 45 lat pokoju na linii Curzona. Aby porozumienie to wypełnić zimna wojna była wręcz zbawienna. Ale, co tam – było, minęło… a teraz nie naprzód tylko do/od przodu.

 

Istotą wynalazku pt. „Zimna Wojna” jest to, że można a nawet trzeba prowadzić regularne działania operacyjne na wielu różnych frontach, frontu walki o pokój nie wyłączając. Jeżeli komuś przychodzi do głowy wywołać gdzieś wojnę (zwaną konfliktem lokalnym albo uderzeniem prewencyjnym, czy operacją wyzwoleńczą, niesieniem demokracji lub operacją antyterrorystyczną), to ależ proszę bardzo, dlaczego by nie – „u nas liudiej mnoho” jak mawiają zaprawieni w boju, a także zabawek do strzelania ci u nas dostatek, jak mawiają zainteresowani robieniem interesów. Trzeba dobrze rozumieć, że zarówno regularna wojna jak regularny pokój są takimi okolicznościami, kiedy cywilizacja ludzka jakoś na tym nadzwyczajnie korzysta. Jasne jest także, że rozwój ten musi kosztować, no ale czy można dostać coś za darmo (podobno w mordę na Pradze, ale to tylko złośliwe plotki, nie sprawdzałem). Otóż warunki optymalne mamy wtedy, kiedy „Wojna” i „Pokój” żyją sobie w symbiozie i dzieją się równocześnie. Stan ten z właściwą sobie atrakcją, realizuje ni mniej ni więcej zimna wojna. Raz temperaturę się podnosi, innym razem obniża, zależy od tego jak, gdzie i komu to właśnie najbardziej pasuje do robienia interesów.

 

Casus bieżący, jaki mamy z Iranem, jest tego namacalnym akademickim przykładem. Malkontenci, kontestatorzy i gęgacze pytać będą o ofiary. Odpowiedź mają a priori: czy nieobecni mogą mieć rację?

Czy zatem zimna wojna skończyła się w 1989 zburzeniem jakiegoś murku w Berlinie, czy trwa nadal? Nikt nie twierdzi przecież, że wynalazki tego typu nie podlegają udoskonaleniu czy ulepszaniu. Otóż w miarę osiąganego postępu cywilizacyjnego, kiedy rzeczywistość wirtualna, nie tyle wypiera co zastępuje rzeczywistość w ogóle, to co kiedyś znane było jako „Zimna Wojna”, dziś być może zostanie zepchnięte do podręczników historii i zastąpione zostanie produktem nowomowy. Niby z jakiego powodu? Otóż w nazwie tej figuruje wyraz „wojna”, mający jednoznaczną konotację desertywną (cokolwiek miałoby to znaczyć), oraz niepopularne, niewygodne ze względu na wydźwięk skojarzenie negatywne. Trudno więc sobie wyobrazić dzisiaj przywódcę, niosącego w jednej ręce gałązkę oliwną, a w drugiej potrząsającego mieczem. Dzisiaj i najprawdopodobniej jutro też, przywódca musi mieć na ustach pokój, w oczach radość, w gestach rozwiązanie każdego problemu, a w ruchach ciałem – absolutną pewność! Czy to jest do jasnej Anielki… wystarczająco jasne?

 

Dlatego zamiast „Zimnej Wojny” mamy „Gorący Pokój”, w którym włączamy klimatyzację, ustawiając temperaturę tak, jak nam najwygodniej. A jeśli to komuś nie odpowiada, może się udać na emigrację wewnętrzną. To też jeden z tych genialnych wynalazków, od kiedy okazało się, że gdziekolwiek byśmy nie uciekali i tak trafimy gdzieś na bank, który udzieli nam, jak najbardziej korzystnego kredytu, tyle, że jego spłaty, nie uda nam się nigdy dopełnić.

W czasie wojen perskich czy nawet punickich, wzięcie jeńca łączyło się nie tylko ze zniewoleniem często do końca życia, ale i z możliwością wykupu (opcja). Mechanizm ten działał sprawnie. Czy od tej pory coś się zmieniło?

 

Marcisz Bielski