FESTIWAL NAD KLIFOWYM BRZEGIEM…
Nazwa festiwalu, to według profesora Bohdana Boguszewskiego – dyrektora i kierownika artystycznego jedenastu edycji imprezy nad polskim Bałtykiem – zawiera w sobie twórczy element wtajemniczania. Uświadamia bowiem miłośnikom sztuki miejsce muzyki artystycznej we współczesnym kościele i w podzielonym wewnętrznymi konfliktami świecie.
Przed kilku laty trzęsackiemu festiwalowi towarzyszyła konferencja naukowa poświęcona zmarłemu przed sześciu laty, wybitnemu szczecińskiemu kompozytorowi – profesorowi Markowi Jasińskiemu, co skłoniło jej uczestników do pogłębionej refleksji związanej z myślą przewodnią Sacrum non profanum, powiązaną z twórczością kompozytora. Marek Jasiński specjalizował się w tworzeniu muzyki sakralnej. Pisał na wielkie składy instrumentalne (kantaty, oratoria, msze) oraz muzykę kameralną – zarówno na chór, jak też na poszczególne instrumenty.
Twórcza egzemplifikacja
Jak definiował przed laty pracownik naukowy Uniwersytetu Szczecińskiego
dr Mikołaj Szczęsny – Sacrum włączane do nurtu prima prattica przeciwstawione jest muzyce seconda prattica,kojarzącej się wyłącznie z muzyką profanum, w której dopuszczalne było, a nawet pożądane, stosowanie w twórczej wypowiedzi muzycznych osobistych, pełnych żarliwości, napięcia i głębi przeżyć w poetyckich obrazach dźwiękowych.
Program całego festiwalu przypominał niemal na każdym koncercie, że w długich dziejach myśli teologicznej, a przecież także w samej liturgii, zawsze było miejsce dla obu tych nurtów. Tym, co spajało je najsilniej, było piękno, o którym wielki poeta okresu renesansu Torquato Tasso powiedział: Im bardziej się ono w dziele pomnaża / Tym trudniej sztukę dostrzec, co je stwarza. Myśl przewodnia festiwalu umożliwia zatem utrzymanie niemal idealnej równowagi między sacrum a profanum, między racjonalnością i emocjonalizmem, uczonością i spontanicznością, gwałtownością a wyrafinowaniem i subtelnością.
Gdyby przyjąć określenia wykorzystane w krakowskim festiwalu: Sacrum-Profanum muzyka zawarta w programach festiwalowych mogłaby obejmować utwory reprezentatywne dla całej stworzonej na przestrzeni wieków muzyki, bez żadnych wyjątków.
Non profanum każe pominąć muzykę o niewielkich wartościach artystycznych, estetycznych oraz ideowych, pozbawioną naturalnego piękna, głębi i szczerości wypowiedzi
Tak też czuliśmy się w Trzęsaczu, Świnoujściu i Heringsdorfie, gdy przeżywaliśmy wybitne dzieła Karola Szymanowskiego i transkrypcje jazzowe Włodzimierza Nahornego, Jana Sebastiana Bacha i Fryderyka Chopina oraz wielu innych wybitnych kompozytorów i wykonawców.
Inauguracje. Paleta barw i stylów
Po raz pierwszy w historii imprezy-festiwal przekroczył granicę Polski.. 4 sierpnia na wyspie Uznam, najpierw w przygranicznym, niemieckim Heringsdorfie, a wieczorem – w świnoujskiej muszli koncertowej wystąpił Chór Kameralny Akademii Muzycznej z Poznania pod dyrekcją Marka Gandeckiego. Były to koncerty promedatowe promocyjne, zapowiadające festiwal. Urozmaicony repertuar zespołu (współczesna muzyka polska, niemiecka, skandynawska, amerykańska). Świetne opracowane i doskonale wykonane pieśni młodych polskich kompozytorów – Katarzyny Daniel Sing to the Lord i Miłosza Bambinowa – Vulnerasti cor meum, szlagiery Beatelsów, Georga Gershwina, Kena Burtona oraz Marka Grechuty Będziesz moja Panią, nagrodzone zostały przez niemieckich i polskich melomanów rzęsistymi brawami.
Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia, prowadzona przez Annę Szostak.
Drugim zespołem śpiewaczym, który zainaugurował kameralną odsłonę festiwalu
w kościele pw Miłosierdzia Bożego w Trzęsaczu (11 sierpnia) był rewelacyjny Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia, prowadzona przez Annę Szostak. Niezwykle muzykalny chór, cudowne brzmienie i stylowa interpretacja trudnych opracowań kompozycji Karola Szymanowskiego (Pieśni Kurpiowskie),współczesnego, estońskiego twórcy Arvo Parta (Magnificat, Morning Star), brawurowo, ze smakiem wykonane pieśni niewolników afrykańskich – negro spitituals, opracowane m.in. przez R. Shawa, A. Parkera, W. Dawsona wywołały entuzjazm publiczności i bisy śląskich kameralistów.
Szczecińska inauguracja festiwalu (10 sierpnia) odbyła się tradycyjnie w bazylice archikatedralnej św. Jakuba, gdzie wykonano monumentalne dzieła Beatus vir op. 38 Henryka Mikołaja Góreckiego i Stabat Mater op. 53 Karola Szymanowskiego. To monumentalne utwory na wielka orkiestrę symfoniczną, chór i solistów. O ile spodziewaliśmy się wykonania słynnego Stabat Mater Szymanowskiego – ojca muzyki współczesnej w Polsce, to Beatus vir – dyrektor i kierownik artystyczny festiwalu Bohdan Boguszewski był winny szczecińskim melomanom, bowiem utwór ten w ramach Sacrum Non Profanum poświęconemu H. Góreckiemu, wykonany został przed kilku laty w świnoujskiej świątyni. Zarówno Beatus vir i Stabat Mater wykonane zostały perfekcyjnie. Dzieło H.M. Góreckiego zamówione zostało przez kardynała Karola Wojtyłę dla uczczenia 900 lecia męczeńskiej śmierci biskupa Stanisława Szczepanowskiego. Wykonane zostało w Krakowie już po wyniesieniu K. Wojtyły na stolicę apostolską (1979 r) w obecności papieża. Ten symboliczny, programowy utwór, do tekstu psalmów, oparty jest na motywicznej, często jednostajnej, ostinatowej, rytmicznej i narastającej dynamice. Wymaga więc od wykonawców niezwykłej muzykalności w interpretacji tego dzieła, w którym kompozytor zaszyfrował motywy symboliczne, wielokrotnie powtarzane, dotyczące m.in. daty śmierci św. Stanisława, czy wyboru Karola Wojtyły na papieża. I to się w pełni udało dzięki znakomitemu soliście Leszkowi Skrle, dysponującemu pięknym, aksamitnym barytonem, orkiestrze Academia pod dyr. Bohdana Boguszewskiego i Chórowi Akademickiemu im. prof. Jana Szyrockiego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu w Szczecinie (przygotowanie chóru – Szymon Wyrzykowski).
Równie stylowo i pięknie zabrzmiało Stabat Mater na sopran, alt, baryton, chór i orkiestrę K. Szymanowskiego – jedno z najsłynniejszych dzieł, które wykonywane jest na całym świecie. Inspiracją do napisania tego monumentalnego dzieła była tragiczna śmierć siostrzenicy kompozytora Ałusi Bartoszewiczówny. Siła wyrazu, emocji przy starannie dobranej przez kompozytora harmonii, melodii do tekstu średniowiecznej, łacińskiej sekwencji stanowi o wielkim artyźmie tego dzieła. Pięknie i przejmująco brzmiał chór i orkiestra.
Do zespołu wykonawców i Leszka Skrli dołączyły solistki – Barbara Kubiak – sopran, Ewa Marciniak – alt. – To wielka przyjemność pracować z tak wybitnymi solistami, czującymi tę muzykę, doskonale ją interpretując. Moja rola ograniczała się wyłącznie do akompaniamentu i budowania dynamiki orkiestrowej tego wspaniałego dzieła – powiedział bohater wieczoru Bohdan Boguszewski, który wraz z całym aparatem wykonawczym odbierał po koncercie gratulacje.
Soliści, duety, kameralistyka
W filharmonii szczecińskiej wystąpił młody, ciekawy pianista Witold Czerniak mieszkający w USA. Zaprezentował swą sztukę wykonawczą w utworach Fryderyka Chopina, Ignacego Paderewskiego i Karola Szymanowskiego. Melomani uczestniczący w tym koncercie podkreślali łatwość techniczną i niezwykłą energetyczną siłę wyrazu jaką zaprezentował szczególnie w kompozycjach Szymanowskiego (Błazen z Tantris z cyklu „Maski” op.34, Preludia z op.1 w Wariacjach b-moll z op.3. – Witold, to bardzo wrażliwy artysta o dużym potencjale muzycznym. Przed nim stoi otworem kariera pianistyczna – skomentował jego szczecińską prezentację Bohdan Boguszewski.
Andrzej Jurgiewicz -pianista oraz Łukasz Długosz-flecista
Łukasz Długosz – flecista, wirtuoz tego instrumentu. Ze swego złotego, amerykańskiego „czarodzjejskiego fletu” wydobywał kolory i dźwięki z tak niesłychaną lekkością, długą frazą i z bezszelestnym oddechem, czym wprowadzał w zdumienie i niekłamany podziw melomanów i znawców tego instrumentu. Fascynat twórczości K. Szymanowskiego, która miała swe źródła od znanego kompozytora Piotra Mossa, który specjalnie napisał dla Ł.Długosza kilka kompozycji na flet. A Moss był uczniem profesora Perkowkiego, który z kolei studiował u K. Szymanowskiego. Łukasz Długosz sam dokonał transkrypcji na flet jednej z pieśni kurpiowskiej K.Szymanowskiego i zrobił to znakomicie, o czym przekonała się trzęsacka publiczność, żywo reagując na to wykonanie. Pozostałe utwory Wojciecha Kilara, Tadeusza Szeligowskiego zagrał równie emocjonalnie, lirycznie i dynamicznie, a Concertino na flet i fortepian Janusza Bieleckiego i Polonaise de Carafa op.7 i Theobalda Boehma – współczesnego twórcy systemu klap wydobywających dźwieki na instrumentach dętych drewnianych – to wirtuozeria i nienaganna interpretacja.
Dlugoszowi towarzyszył pianista Andrzej Jurgiewicz. Tak znakomitego akompaniatora, będącego niesłychanie ważnym duchem interpretacji instrumentu solowego dawno nie słyszeliśmy. Nic w tym dziwnego, bowiem od 22 lat (od PSM I st.) grają razem.
Jae – hong Yim z Korei
Kolejny wirtuoz, niezwykle sympatyczny skrzypek Jae – hong Yim z Korei, który wystąpił w Trzęsaczu dzięki Europejskiemu Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego reprezentowane na festiwalu od kilku już lat przez Adriannę Poniecką -Piekutowską. Zagrał Sonatę na skrzypce z op.27 nr 2 Eugene Ysaje, Obssesjon Prelude tegoż kompozytora oraz pięć wirtuozowskich Kaprysów Niccolo Paganiniego. To utwory niezwykle trudne, szczególnie Paganiniego, naszpikowane dwudźwiękami w oktawach, flażoletami, czy kombinacjami trylów i figuracyjnych, szybkich motywów i fraz. Zagrał wspaniale. Publiczność nie chciała by, zakończył swój mini – recital. Były też bisy.
Szczeciński duet – Tomasz Szczęsny (wiolonczela) i Sławomir Wilk wykonali II kwartet smyczkowa op. 56 K.Szymanowskiego. Z niekłamanym zdumieniem i oczarowaniem słuchaliśmy partii skrzypcowej, którą na wiolonczelę opracował Kazimierz Wiłkomirski. Cudowna, szlachetna barwa tego instrumentu oczarowała publiczność. Tomek Szczęsny, to już w pełni dojrzały, niezwykle muzykalny artysta. Chwilami odnosiliśmy wrażenie, że jego liryczne frazy, głębia barw i uczuć, dotykają najbardziej intymnych, wrażliwych komórek naszej duszy. A przecież to było pierwsze wykonanie tego dzieła przez szczecińskich artystów. Brawo!
Jubilee Quartet – to sympatyczne i wspaniałe młode dziewczyn z Londynu, laureatki m.in. konkursu im. K Szymanowskiego w Katowicach. (Tereza Provratska – skrzypce, Julia Loucks – skrzypce, Stephanie Edmundson – altówka i Lauren Steel wiolonczela). Zagrały fantastycznie II Kwartet smyczkowy Karola Szymanowskiego z jego drugiego okresu twórczości zwanego „kontrapunktowym”, (poprzedni – to neoklasyczny i trzeci – to już współczesna nowatorska harmonia).
Organy
Bohdan Boguszewski zaprosił artystów tego „królewskiego instrumentu” z „najwyższej pułki wykonawczej”. Wiktor Łyjak, który koncertował w szczecińskiej bazylice, Karol Gołębiowski, Julian Gembalski i Joachim Grubich – koncertujący na trzęsackich organach. Wszyscy są też ekspertami ds opieki i nadzoru nad zabytkowymi i współczesnymi organami w Polsce, wskazując również kierunki i plany budowy nowych instrumentów. Koncertują i wykładają w całej Europie. Wiktor Łyjak wydobył zw szczecińskich organów znakomitą interpretację chorału i słynnej Passacagli c-moll J. S. Bacha. Karol Gołebiowski (Belgia) zaprezentował pięknie Preludium i fugę fis-moll Dietricha Buxtehudego, (którego słuchał – jako swego mistrza barokowej polifonii – młodziutki J.S. Bach – przyp. L.B.) oraz świetnie opracowane Tańce polskie z Tabulatury Jana z Lublina (regestry!) i znakomicie zinterpretowany, trudny Koncert G-dur BWV Jana S. Bacha. Swą mistrzowską wirtuozerią oczarował nas Julian Gembalski – [prowadzący klasę organów w katowickiej Akademii Muzycznej, grający z niesłychaną lekkością w mistrzowskiej improwizacji. Swa klase potwierdził również J. Grubich w Improwizacji na temat suplikacji „Święty Boże”, cyklu wariacji w Preludiach Maryjnych Juliusza Łuciuka i Fantazji chorałowej mistrza organistowskiej, XIX wiecznej szkoły francuskiej – Cezarego Francka.
Wszyscy pianiści i organiści dziękowali za znakomite przygotowanie i nastrojenie instrumentów na których grali. A to zasługa oddanych festiwalowi stroicieli, korektorów – Ziemowita Nowotarskiego (fortepiany) i Bohdana M. Boguszewskiego Jr. (organy) .
Jazz i Finał festiwalu
Znakomitym pomysłem dyrektora festiwalu, które są już w trzęsackiej odsłonie festiwalu zapraszanie wybitnych polskich jazzmanów, których zapoczątkował fantasy pianista Adam Makowicz (był w Trzęsaczu kilkakrotnie!) i inni. To co zaprezentował sekstet Włodzimierza Nahornego przejdzie podobnie jak inne tegoroczne koncerty do annałów historii festiwalu nad klifowym brzegiem. Nieliczni jazzmani potrafią łączyć muzykę klasyczną z twórczym jazzowym jej opracowaniem.
Przy fortepianie Włodzimierz Nahorny, towarzyszy mu wokalistka Dorota Miśkiewicz
Kompozycje Szymanowskiego, Chopina i na bis – Karłowicza, zagrane z takim feelingiem, liryką i radością, wywołując entuzjazm wśród trzęsackich melomanów. Improwizowane wokalizy Doroty Miśkiewicz o krystalicznym, jasnym głosie, solówki Włodzimierza Nahornego, Henryka Gembalskiego (skrzypce) oraz Wojciecha Staronowicza (saksofon) z euforią przyjmowane były przez publiczność.
Koronę wykonawczą finałowego koncertu powierzono profesorom Akademii Muzycznych – Joannie Domańskiej z Katowic i Andrzejowi Tatarskiemu z Poznania. Duet ten wykonał transkrypcję Harnasi op.55 – baletu-pantomimy K. Szymanowskiego. To słynny utwór na wielki aparat wykonawczy. Transkrypcję na dwa fortepiany opracowała Grażyna Bacewicz. Pobrzmiewa w niej pieśń, nostalgia, tańce legendarnych zbójników z Podhala. Artyści wykonali to trudne opracowanie perfekcyjnie i brawurowo.
Był to godny finał jedenastej odsłony festiwalu nad klifowym brzegiem! Dodam też, że poszczególne koncerty ze znawstwem prowadzili: red. Zbigniew Plesner w Heringsdorfie i Świnoujściu, prof. Halina Lorkowska – rektor Akademii Muzycznej w Poznaniu, a wydarzenie jazzowe z Wł. Nahornym – świetnie poprowadził red. Lech Nowicki, artysta muzyk, twórca wielu telewizyjnych projektów muzycznych, reprezentujący na trzęsackim festiwalu TVP Polonia.
Rektor Akademii Muzycznej w Poznaniu, pani Halina Lorkowska; pisarka, historyk literatury; pani Barbara Wachowicz; kosnultanki festiwalu panie : Jolanta Boguszewska oraz Danuta Jakubowska
* * *
Reasumując; tegoroczna edycja Festiwalu Sacrum Non Profanum przeszła do historii jako niezwykle udana i twórcza, otwierająca drugi autorski tryptyk Bohdana Boguszewskiego, prezentujący wybitnych polskich kompozytorów. Po Karolu Szymanowskim będą kolejno: Witold Lutosławski i Andrzej Panufnik. Akredytowani przy festiwalu dziennikarze z Polski i zagranicy oraz stali już melomani festiwalu, chóralnie orzekli, że każdy festiwalowy wieczór był uczta duchową, wydarzeniem muzycznym, deklarując jednocześnie swój przyjazd w kolejnych latach. Nestor polskiej krytyki muzycznej i muzykologii – Józef Kański stwierdził, że ten festiwal jest bardziej znany w świecie niż w Polsce i będzie popularyzował go na łamach „Ruchu Muzycznego”, gratulując też „Kurierowi Szczecińskiemu” codziennej, profesjonalnej informacji o XI Sacrum Non Profanum. Bywało też, że red. Kański, by nie opuścić ważnego koncertu przyjeżdżał do Trzęsacza samochodem prosto z wagnerowskiego festiwalu w Bayeruth (Bawaria).
Na koniec słowo o festiwalowej publiczności. Znakomita, to już wyrobieni melomani specjalnie przyjeżdżający do Trzęsacza. Nie zdarzyło się przez ten tydzień, by ktokolwiek z emocji zaklaskał między częściami formy cyklicznej. To kapitał festiwalu i jego edukacyjnego przesłania: Przez muzykę do świata wartości, podobnie jak wierni mecenasi, sponsorzy, wśród nich: minister kultury, samorządy województwa, Szczec ina i Świnoujścia, Hedringsdorfu, Rewala, zarządy portów Szczecin, Świnoujście i – last but absolutely not least – mieszkańcy Trzęsacza i gminy Rewal.
Leszek Bończuk
Foto: Krystyna Teller i Ewa Mickiewicz