Z prof. Bohdanem Boguszewskim z Akademii Sztuki Akademii w Szczecinie oraz Akademii Muzycznej im I. J. Paderewskiego w Poznaniu, współtwórcą i dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego SACRUM NON PROFANUM – MUZYKA NASZYCH CZASÓW rozmawia Krystyna Teller z „Polish News”- USA.
Tegoroczny, XI już festiwal SACRUM NON PROFANUM, który odbył się od 4 do 15 sierpnia br. w Szczecinie, Trzęsaczu, Świnoujściu i niemieckim Heringsdorfie zaliczany jest obecnie do najważniejszych letnich wydarzeń kulturalnych w kraju. Jego celem jest popularyzacja muzyki klasycznej i współczesnej.
W festiwalowym cyklu Muzyka naszych czasów w latach 2012–2014 organizatorzy starali się przybliżyć słuchaczom genialną twórczość Henryka Mikołaja Góreckiego, Krzysztofa Pendereckiego i Wojciecha Kilara.
Tegoroczny międzynarodowy festiwal wypełniły w większości kompozycje Karola Szymanowskiego, a w następnych dwóch latach w programie dominować będą dzieła Witolda Lutosławskiego i Andrzeja Panufnika.
prof. Bohdan Boguszewski z Akademii Sztuki w Szczecinie oraz Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sacrum Non Profanum
(zdjęcie Joanna Illuque)
Krystyna Teller: Panie Profesorze, współtwórcami festiwalu SACRUM NON PROFANUM byli obok Pana nieżyjący już muzycy – prof. Marek Jasiński i dr Mikołaj Szczęsny. Proszę przedstawić czytelnikom Polish News historię tego cenionego na świecie międzynarodowego wydarzenia artystycznego.
Bohdan Boguszewski: Z Markiem Jasińskim i Mikołajem Szczęsnym założyliśmy w roku 1992 Pomorskie Stowarzyszenie Instrumentalistów Academia (PSI), a z kolei na jego bazie powstała Orkiestra Academia. Zespół debiutował w 1993 roku suitą koncertową opery Georga Gershvina Porgy and Bess.
Warto dodać, że to było polskie prawykonanie dzieła, które opracował Robert Russell Bennett.
Krótko po tym wydarzeniu orkiestra uczestniczyła w pierwszej powojennej interpretacji utworu Te Deum napisanego przez szczecińskiego kompozytora i kantora – Carla Loewego, żyjącego w latach 1796–1869.
Sukcesy artystyczne Orkiestry Academia skłoniły naszą trójkę do zainaugurowania w roku 1997 cyklu koncertów organizowanych pod hasłem Przez muzykę do świata wartości. Zdobyte przez kolejne lata doświadczenia zachęciły nas do rozwinięcia tej formuły i stworzenia Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sacrum Non Profanum. Zdecydowaliśmy jednak, że nasz wymarzony festiwal realizowany będzie w malowniczym Trzęsaczu, który przez lata sławiły ruiny „zabieranego” przez morze ruiny średniowiecznego kościoła. Nawiązaliśmy tym samym do światowych tendencji i tradycji wakacyjnych festiwali realizowanych w małych, letnich kurortach. Archidiecezja szczecińsko-kamieńska podjęła się trudu odbudowy usytuowanego w głębi miasteczka XIX-wiecznego kościoła. Dzieła tworzenia festiwalu dopełniły zamontowane w trzęsackim kościele Miłosierdzia Bożego w roku 2005 organy.
Zabytkowy drewniany ołtarz w trzęsackim kościele pw. Miłosierdzia Bożego. Fot. Ewa Mickiewicz
Organy w kościele w Trzęsaczu. Foto Michał Kulik
K.T: Festiwal opatrzono łacińskim mottem SACRUM NON PROFANUM
B.B: Dwie pierwsze edycje Festiwalu realizowano pod hasłem Przez muzykę do świata wartości, a od roku 2007, by utrwalić w świadomości jego słuchaczy i miłośników przekonanie o eksponowanej pozycji muzyki i jej najwybitniejszych twórców w kulturze muzycznej zarówno Kościoła jak i całego współczesnego świata, wydarzenie przyjęło artystyczne i estetyczne motto Sacrum Non Profanum.
K.T. Wydarzenie cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród melomanów. Często trudno znaleźć miejsce na wybrane koncerty. Słuchacze podkreślają, że siłą imprezy jest ciekawy, bardzo zróżnicowany program i doskonali wykonawcy oraz prezentowanie różnych gatunków muzyki od klasyki po jazz
B.B: Ponieważ festiwal odbywa się latem, adresujemy go nie tylko do stałej, wiernej publiczności, ale też do przypadkowych, „wakacyjnych słuchaczy”.
To wymusza na nas – organizatorach przygotowanie specjalnej oferty programowej, satysfakcjonującej zarówno mniej jak i bardziej „wyrobionych” muzycznie odbiorców. Staramy się zatem, by każdy z naszych Gości mógł znaleźć dla siebie program ciekawy, zróżnicowany, utrzymany w różnych stylach, interpretowany przez znakomitych, znanych ze światowych estrad artystów. W związku z tym, że w Trzęsaczu nie ma warunków do prezentacji wielkich form muzycznych, dlatego od pewnego czasu koncerty organizowane są również w Szczecinie. Zważywszy na letni charakter imprezy wykorzystywane są też i to z powodzeniem muszle koncertowe Świnoujścia, a także przygranicznego Heringsdorfu (Niemcy).
Trzęsacz, 13 sierpnia. Włodzimierz Nahorny Sextet (zdjęcie Timm Stütz)
K.T: W tegorocznym festiwalu wzięli udział artyści z Europy, Azji i Ameryki Północnej. Jest to ogromne i pełne podziwu przedsięwzięcie. Jak Panu Profesorowi udało się tego dokonać?
B.B: Festiwalu nie da się zorganizować jednoosobowo (śmiech), dlatego nad jego finalnym kształtem pracuje ogromna rzesza ludzi, reprezentująca m.in. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Archidiecezję szczecińsko-kamieńską, samorządy terytorialne – Zachodniopomorski Urząd Marszałkowski, urzędy miast Szczecina i Świnoujścia, gmin Rewal i Hedringsdorf, liczni współorganizatorzy oraz sponsorzy – przedstawiciele przedsiębiorstw państwowych, prywatnych i spółek. Ważną rolę odgrywają też mieszkańcy Trzęsacza i położonych wokół niego miasteczek. To Oni na czas imprezy udostępniają uczestnikom festiwalu swoje kwatery i pensjonaty. Na sukces wydarzenia mają również wpływ konsultanci dzielący się bogatą wiedzą muzyczną, z zakresu organizacji i zarządzania, wolontariusze i niezawodni, od lat sprawdzeni Przyjaciele. Kluczową rolę odgrywają jednak słuchacze, których sugestie i uczestnictwo w imprezie ma największy wpływ na rozwój i potrzebę organizacji jednego z najważniejszych letnich wydarzeń muzycznych w Polsce.
Od lewej: prof. Halina Lorkowska – Rektor Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu, Pani Barbara Wachowicz – pisarka, historyk literatury, Pani Jolanta Boguszewska – koordynatorka festiwalu, prywatnie żona prof. Bohdana Boguszewskiego fot: Ewa Mickiewicz
Trzęsacz, 14 sierpnia, Dzień Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Na fotografii Jubilee Quartet z Wielkiej Brytanii w składzie: Tereza Privratska – skrzypce; Julia Loucks – skrzypce;
Stephanie Edmundson – altówka i Lauren Steel – wiolonczela fot: Ewa Mickiewicz
K.T. Ile czasu zabiera przygotowanie festiwalu, czy ma Pan Profesor gotową receptę na sukces imprezy?
B.B.: Bywało, że praca nad przygotowaniem jednej edycji festiwalu zajmowała nawet kilka lat. Kiedyś sami szukaliśmy wykonawców i próbowaliśmy zachęcić ich do udziału w naszej imprezie. W związku z tym, że ranga wydarzenia rośnie z roku na rok, dziś mamy zapięty plan repertuarowy przynajmniej na trzy lata.
Obecnie coraz częściej się zdarza, że o udział w przedsięwzięciu zabiegają sami wykonawcy, bądź ich menadżerowie. À propos przepisu na festiwalowy sukces. W tym przypadku nie ma żadnych utartych schematów, szlaków, recept. Na pomyślność działania mogą mieć wpływ wiedza, doświadczenie, umiejętność pracy w grupie oraz trochę szczęścia. Jeśli szczęście, które nie powinno opuszczać ani zapraszanych ani zapraszających połączy się z jakością, wykorzysta osobiste kontakty, to murowany sukces jest wypadkową wielu zdarzeń, o czym wielokrotnie mogliśmy się przekonać podczas organizacji Sacrum Non Profanum.
K.T. Czy tegoroczny festiwal spełnił Pańskie oczekiwania? Jak Pan Profesor go ocenia?
B.B.: To był udany festiwal, zróżnicowany zarówno pod względem repertuarowym jak i wykonawczym. W trakcie wydarzenia rozbrzmiewało około sto kompozycji różnych epok, przedsięwzięcie uświetniło swoim udziałem blisko trzystu wykonawców, w tym m.in. trzy znakomite chóry, wielu wybitnych solistów, duża orkiestra symfoniczna i zespoły kameralne. Nie wymieniam Ich z nazwisk i nazw, ponieważ wszystkich artystów znajdą Państwo na naszej stronie internetowej www.sacrumnonprofanum.pl, do odwiedzenia której oczywiście serdecznie zapraszam.
Wracając do Pani pytania dotyczącego spełnienia moich oczekiwań w stosunku do osiągniętych efektów. Z całą stanowczością stwierdzam, że dla twórcy festiwalu największą satysfakcję sprawiają zadowoleni z koncertów i imprez towarzyszących słuchacze. Radują również uniesienia artystów, którym po występie zgotowano owacje. Przypuszczam, że większość twórców – tak zresztą jak ja – po wykonaniu kolejnego zadania uważa, że mogło być lepiej, że daleko jeszcze do doskonałości. Ale trudno nie zgodzić się z tym, iż największe zadowolenie ma się też wówczas, gdy artystyczne działanie nie zawiodło zarówno melomanów jak i krytyki muzycznej. Cieszy mnie więc fakt, że tegoroczny festiwal w opinii zarówno jednych jak i drugich dostarczył wielu osobom niezapomnianych wrażeń i cechował się wysokim poziomem artystycznym. Ta pozytywna ocena jest wspaniałym zwieńczeniem wysiłku zespołu wielu osób pracujących przy organizacji XI Sacrum Non Profanum
i doskonałą zachętą, motywem do pracy przy kolejnych edycjach festiwalu, poświęconych twórczości Witolda Lutosławskiego i Andrzeja Panufnika. Tak zatem jak to miało miejsce w poprzednich festiwalowych odsłonach, tak w latach 2016 i 2017 melomani będą mieli okazję podziwiać dzieła oklaskiwane w najlepszych salach koncertowych świata, a w związku z nieprzemijającym pięknem przedstawianych utworów zapewne na nowo w Muzyce naszych czasów odkryją bogactwo dźwięków, barw, brzmień, różnorodność skal, instrumentów, wyjątkowość i niepowtarzalność dzieł tworzonych przez Mistrzów nad Mistrzami.
Trzęsacz, publiczność festiwalowa (zdjęcie M.Kulik)
K.T. Panie Profesorze, czy może Pan powiedzieć o swojej przygodzie z muzyką, która tak naprawdę stała się sensem Pana życia i zadecydowała o karierze artystycznej?
B.B: Urodziłem się w Lipianach – uroczym miasteczku nieopodal Szczecina, dokąd z niewoli rosyjskiej przyjechał po wojnie mój dziadek. Wygląda na to, że prawdopodobnie geny muzyczne odziedziczyłem właśnie po nim, ponieważ mój przodek – żołnierz V Pułku Piechoty Legionów Józefa Piłsudskiego – grał na kornecie w legionowej orkiestrze, a z kolei dla Orkiestry Radia Wileńskiego wykonał i nastroił dzwony oraz kotły. Pierwsze kroki edukacji muzycznej stawiałem pod okiem i kierunkiem dziadka, a rodzice starali się pielęgnować, rozwijać moje zamiłowanie do muzyki oraz szeroko rozumianej sztuki. Zapisali mnie do powstającego w Lipianach ogniska muzycznego, a także nie żałowali czasu i pieniędzy na prywatne lekcje muzyki, na które jeździłem do Szczecina i Wrocławia. Później były studia u Profesorów, Stefana Stuligrosza, Renarda Czajkowskiego, najpierw na Wydziale Wychowania Muzycznego, a następnie Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki w poznańskiej Akademii Muzycznej im. Jana Ignacego Paderewskiego.
K.T: Zdecydował się Pan na dyrygenturę, zarówno chóralną jak i orkiestrową, dlaczego?
B.B: Bo Ona – Dyrygentura (i to w trudnych dla nas Polaków czasach) otworzyła mi okno na świat. Dzięki Niej otrzymałem wiele ciekawych propozycji pracy, poznałem znakomitych artystów, występowałem
w prestiżowych salach koncertowych, gdzie przede mną oklaskiwano gwiazdy oper, wybitnych wokalistów, instrumentalistów i dyrygentów.
Dodam też, że dała mi szansę uczestniczenia w wielu wydarzeniach artystycznych i muzycznych spotkaniach, do których chętnie wracam wspomnieniami. Na długo pozostaną w mojej pamięci koncerty w Nowym Jorku wieńczące obchody 200 rocznicy urodzin Fryderyka Chopina z Olgą Kern w Lincoln Center i z Adamem Makowiczem w Carnegie Hall. Ogromną satysfakcję dało mi także prowadzenie jednych z najwybitniejszych
i wymagających dzieł operowych, jakim są Tosca i Cyganeria Giacomo Pucciniego, a także Straszny dwór i Halka Stanisława Moniuszki.
Ponadto nigdy zapomnę przeżywanych emocji w przed koncertem, na który do szczecińskiej katedry przyjechał specjalnie Maestro Krzysztof Penderecki, by posłuchać mojej interpretacji jednego z Jego ostatnich dzieł – Powiało na mnie morze snów – pieśni zadumy i nostalgii.
„To był wspaniały koncert. Bardzo Państwu dziękuję” – Krzysztof Penderecki
Szczecin, koncert inaugurujący SNP 2013. Na zdjęciu Krzysztof Penderecki, Bohdan Boguszewski, muzycy Orkiestry Academia oraz Chór im. prof. Jana Szyrockiego (foto Jerzy Lorkowski)
K.T: Za wybitne osiągnięcia artystyczne otrzymał Pan Profesor liczne nagrody i wyróżnienia, wśród nich są między innymi: Zachodniopomorski Nobel 2010 w dziedzinie nauk artystycznych – przyznany przez Kapitułę Klubu Liderów Nauki, Wielki Order Świętego Ottona z Bambergu – otrzymany z rąk
prof. Andrzeja Dzięgi – Arcybiskupa, Metropolitę Szczecińsko-Kamieńskiego oraz Srebrny Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis.
B.B: Wszystkie wyróżnienia, które otrzymałem i honory jakie mnie spotkały są zachętą, wyzwaniem do dalszej, rzetelnej i uczciwej pracy.
K.T: Czy oprócz muzyki, która zawładnęła Panem i której wiernie Pan służy, jest jeszcze coś, co Pana dodatkowo fascynuje?
B.B: Uwielbiam stare samochody. Swego czasu brałem nawet udział w kilku rajdach weteranów szos. Byłem wtedy właścicielem kabrioletu marki Adler Trumph Junior z 1934 roku. Przypuszczam, że owo „cacko” miało niemały wpływ na piękną Jolantę, która już od czterdziestu lat jest moją żoną. Wspólnie „dorobiliśmy się” córki Ani i syna Bohdana oraz trójki wnuków – Doriana, Mai i najmłodszego Jasia. Poza tym wiele przyjemności mam też z zimowej jazdy na nartach i czytania książek, szczególnie w długie jesienne wieczory.
K.T. Wspomniał Pan Profesor o żonie. Poznałam Ją w trakcie festiwalu i z przyjemnością przyglądałam się Jej zaangażowaniu w sprawy organizacyjne imprezy.
B.B: Tak, moja Żona bardzo pomaga mi nie tylko w kwestiach organizacyjnych festiwalu, często wręcz wyręcza mnie w wielu innych pracach. Dodam, że przez kilkanaście lat śpiewała w chórach Uniwersytetu Szczecińskiego,
a następnie Szczecińskiej Opery, między innymi we wspominanych przeze mnie przedstawieniach Strasznego Dworu Stanisława Moniuszki. Tak więc mogę z całą stanowczością powiedzieć, że rozumiemy się bez słów. Kiedy Jola dopina skomplikowane dla mnie sprawy finansowe lub logistyczne, ja spokojnie pochylam się nad partyturą i zastanawiam nad interpretacją dzieł, które przedstawimy podczas następnych edycji Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Sacrum Non Profanum.
W nadziei na rychłe spotkanie z kolejnymi wybitnymi muzykami oraz wierną publicznością wierzę, że wśród niej znajdą się zapewne w przyszłości także czytelnicy Polishnews.
K.T: Dziękuję bardzo za rozmowę i zaproszenie na festiwal oraz życzę, aby festiwal pod pańskim kierownictwem osiągnął rozgłos na skalę światową i stał się „kuźnią” talentów muzycznych na poziomie światowym.
Zapraszamy do oglądnięcia galerii zdjęć z festiwalu SNP na naszym FB :
https://www.facebook.com/polishnews