Na portalu opozycyjnego pisma „Nasza Niwa” zamieszczono we wtorek ksero dokumentu będącego de facto rozkazem zaprzestania finansowania białoruskojęzycznej działalności kulturalnej. Autorem rozkazu jest wiceszef administracji prezydenta Białorusi Aleksander Radźkou.
Dokument datowany na 2 marca br. adresowany do gubernatora obwodu brzeskiego zaleca między innymi: „Podjęcie konkretnych kroków w celu niedopuszczenia prowadzenia polityki przymusowej białorutenizacji oraz sztucznego ograniczania użycia języka rosyjskiego przez kierownictwo organów państwowych oraz innych organizacji”.
Dodatkowo nakazuje zrewidowanie uchwalonych już tegorocznych budżetów na rekonstrukcję zabytków narodowych, finansowanie białoruskojęzycznych przedstawień teatralnych, filmów, koncertów oraz imprez rozrywkowych. Oznacza to, że administracja Łukaszenki zaprzestaje finansowania kultury białoruskojęzycznej – komentuje gazeta.
Autor pomysłu, który w autorytarnie rządzonej Białorusi nie mógł nie zostać zaakceptowany przez szefa państwa Aleksandra Łukaszenkę, były minister edukacji Aleksander Radźkou znany jest w kraju z podobnych kroków. Wsławił się on między innymi tym, że za jego rządów w ministerstwie edukacji zaczęto relegować studentów z dowolnej uczelni za udział w manifestacji opozycyjnej. Trzy tygodnie temu otrzymał on osobiste upomnienie od Łukaszenki za niską jakość pracy w dziedzinie kultury. Widocznie, postanowił się poprawić – komentują niezależni dziennikarze.
Obecnie na Białorusi w języku narodowym edukację szkolną pobiera 19 procent uczniów, przeważnie – w szkołach wiejskich. W roku 1994, gdy Aleksander Łukaszenka doszedł do władzy było to ponad 40 procent. W ciągu ostatnich 10 lat liczba Białorusinów rozmawiających w domu po białorusku zmniejszyła się niemal dwukrotnie – do 23 procent. Zaledwie co piętnasta książka na Białorusi ukazuje się w języku narodowym.
Michał Janczuk (TV Biełsat)
www.belsat.eu/pl