Anachronizm czy Zaniedbanie

Ofiary

 

 

 Ofiary Te wzniosłe tematy podnoszone z niespotykaną dotąd szczerością i intensywnością w klimacie dostojnych uroczystości żałobnych niosły ze sobą niezwykłą moc przekazu.  Był to zupełnie unikalny moment w życiu kraju; moment, w którym większość Polaków poczuła jak bardzo łączy nas wspólnota losów.  Był to ważny moment, gdyż wyzwolił wolę narodu, aby wznieść się ponad podziały i zjednoczyć dla dobra kraju.  Niestety podobnie jak w przeszłości wkrótce okazało się, że nie stać nas na wielkoduszność, na to, aby wznieść się ponad podziały, na to, aby dostrzec w przeciwniku politycznym to, co w nim wartościowe.

 

Oburzenie elektoratu zmarłego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na nieprofesjonalne wypaczanie jego wizerunku przez media spowodowało wzmożoną reakcję niechęci ze strony jego przeciwników. Ta głęboko zakorzeniona wrogość do polityki zmarłego Prezydenta połączona z emocjonalnymi wypowiedziami jego zwolenników wyraźnie pogłębiła alienację wielu jego przeciwników. Wprawdzie oni również opłakiwali swych własnych przywódców i przyjaciół, których stracili w tej samej katastrofie, jednak nie potrafili zjednoczyć się w żałobie i odebrać jej, jako ogólnonarodowego doświadczenia wszystkich Polaków. 

 

Dlatego też wraz z zakończeniem okresu żałoby narodowej głos ludu został błyskawicznie wyeliminowany z większości mediów i zastąpiony głosami tradycyjnej elity polityczno-medialnej, która wreszcie mogła dać upust swojej frustracji.   Okazało się wówczas, że poczucie solidarności narodowej, jakie się wyzwoliło z wielką mocą w okresie żałoby narodowej to anachroniczna i fatalistyczna forma patriotyzmu, że takie wręcz plemienne poczucie jedności i solidarności przynosi Polsce wstyd we współczesnym świecie, a sam kontekst tragedii narodowej jest wysoce niepożądany gdyż pogrąża nas w szkodliwym micie martyrologii narodu i jego mesjańskiej misji.  Zgodnym chórem wysoce utytułowani intelektualiści zaczęli odżegnywać się od demonstracji patriotycznych, jakie miały miejsce przed Pałacem Prezydenckim i podkreślać swoje przywiązanie do wartości europejskich, niejako odżegnując się w ten sposób od nurtu postrzeganego przez nich, jako agresywny nacjonalizm.

 

Problem polega na tym, że elity te zbyt łatwo i zbyt szybko wyalienowały się z procesu narodowej żałoby. W ten sposób nie dały sobie szans, aby wsłuchać się w głos ludu.  Odrzucając agresywny nacjonalizm posuwają się na tyle daleko, że odrzucają również racjonalny patriotyzm. Odrzucając znaczenie prawdy historycznej, nie pojmują, że siła państwa nie koniecznie polega na jego umiejętności dopasowania się do innych, ale na skutecznej obronie własnego interesu.  Wielka szkoda, że większość obecnie protestujących elit intelektualnych nie potrafi znaleźć właściwego balansu między interesem Polski a interesem wspólnoty międzynarodowej. Ci, którzy dziś występują przeciw anachronicznemu patriotyzmowi Polaków są za tę anachroniczność bezpośrednio odpowiedzialni gdyż systematycznie pomniejszają rolę patriotyzmu i prawdy historycznej w życiu narodu.

 

A przecież jest sprawą niewybaczalną, że Muzeum Powstania Warszawskiego powstało dopiero 15 lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Niewybaczalną sprawą jest również, że do dziś panuje na zachodzie stereotyp Polski, jako kraju pro-Nazistowskiego i anty-semickiego, stereotyp, który był skutecznie lansowany przez Związek Radziecki przez dziesiątki lat. Niewybaczalną sprawą jest, że do dziś nie znamy ani wysokości ofiar, jakie Polska poniosła w czasie drugiej wojnie światowej, ani liczby dzieci polskich, jakie zostały porwane przez Hitlerowców w celach Germanizacji.  Niewybaczalną sprawą jest, że polscy robotnicy przymusowi i niewolniczy z czasów drugiej wojny światowej dostali najmniejsze rekompensaty ze wszystkich narodowości, mimo, że byli prześladowani najbardziej. Niewybaczalną sprawą jest, że Polacy z terenów wcielonych do Związku Radzieckiego, którzy tak ucierpieli za to, że byli Polakami, dziś nie mają prawa do obywatelstwa polskiego gdyż zgodnie z najnowszą decyzją NSA ze względów formalnoprawnych obywatelstwo polskie im się nie należy, mimo że względy moralne i interes narodowy tego wymaga. W tym kontekście niewybaczalną sprawą jest również ograniczanie niezawisłości Instytutu Pamięci Narodowej. Wreszcie niewybaczalną rzeczą jest, że Rząd niepodległej Polski nie zabiega na arenie międzynarodowej o uznanie, iż w okresie drugiej wojny światowej dokonano ludobójstwa na narodzie polskim.

 

Są to jedynie przykłady problemów dotykających żywotnych interesów Polski, jakie ciągle czekają na rozwiązanie.  Tak jak rana katyńska rany powyższe również nie mogą się zabliźnić.  Rozwiązanie powyższych problemów leży w najlepiej pojętym interesie Polski gdyż tylko rozliczenie a nie przemilczenie tych spraw pozwoli nam ufniej patrzeć w przyszłość. Mają one również kolosalne znaczenie dla poprawy wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. Dlatego rozwiązanie tych fundamentalnych i niezwykle bolesnych dla Polski spraw zapewni nam bezpieczeństwo na przyszłość lepiej niż tarcza rakietowa. 

 

Niestety większość naszych elit nie rozumie, że bezpieczna przyszłość kraju wymaga odważnego, kompetentnego i wyważonego działania na arenie międzynarodowej w celu rozwiązania trudnych zaszłości historycznych, które negatywnie rzutują na przyszłość Polski. Nie przyjmują też do wiadomości, że ignorowanie i odkładanie do lamusa spraw o najwyższej wadze dla narodu polskiego powoduje, że tak jak Katyń odgrywają one w świadomości narodu jeszcze większa rolę niż gdyby je dostrzec i godnie rozwiązać. Jest rzeczą oczywistą, że jeżeli nie możemy liczyć na patriotyczną mądrość naszych elit intelektualno-politycznych pozostaje nam wierzyć w opatrzność boską i uprawiać ‘anachroniczny’ patriotyzm. 

 

Maria Szonert