Jak często mówisz swojemu partnerowi:,,Zrobię to sama, lepiej” albo:,,Nie chcę twojej pomocy”? W ten sposób dajesz mu informację: nie jesteś mi potrzebny. O tym, jak dzielić się obowiązkami i sobą w relacji, mówi psycholog, terapeuta Joanna Drosio-Czaplinska.
My, kobiety, często narzekamy na mężczyzn, że są leniwi i nieodpowiedzialni. Niestety równie często wyręczamy ich nieomal we wszystkim. A potem mamy pretensje.
Tak jakby chodzilo o odtworzenie roli: taka jestem samotna, i to przez ciebie. A jednocześnie dumna ze wojej samwystarczalności. Problem w tym, że ta samowystarczalnośc nie rowna się samodzielność, bo to dwie różne rzeczy. Samodzielne dziewczynki są dzielne. l samotne.
Mają być zatem niesamodzielne? Wiele mówi się o tym, że dziewczynki wychowuje się do zależności i żeby były grzeczne. A to im w życiu nie pomaga.
Właśnie! Grzeczne i samodzielne dziewczynki trenowane są do wyręczania wszystkich w rodzinie, bo widzą mamę w roli usługowej. Latami uczą się nieuczciwego podziału obowiązków, tłumacząc sobie, że na tym polega różnica między kobietą a mężczyzną. Wnoszą ten sposób radzenia sobie w dorosłe zycie. Kiedy do mojego gabinetu przychodzi kobieta,która mówi, że wszystko musi sama, zastanawiamy się wspólnie nad jej potrzebami. Pytam:,,Jakie są pani potrzeby?”. I okazuje się, że nie ma żadnych, w najlepszym razie jej potrzebą jest bycie docenioną za to, co robi dla rodziny.
Zastanawiamy się, jak to się stało, że jedyne, czego potrzebuje, to dowartościowanie. l co się stało, że zwalnia partnera z obowiązków. Tak, jakby czuła się tą goszą, wiecznym Kopciuszkiem, który łuska groch i cieszy się, że królewicz sam tańczy na balu. Bardzo często okazuje się, że jej głównym przekonaniem są przekazy: „Nie zasługuję na miłość”, „Muszę się bardziej starać”, „Jestem nieatrakcyjna, dobrze, że chociaż on mnie zechciał”, „ Muszę robić więcej, bo na tym polega moja wartość”. Z takimi przekonaniami trudno stworzyć dobry związek.
Dlaczego?
To rodzaj niezdrowej zależności. Zamiast widzieć w partnerze partnera, mężczyznę, drugą niezależną osobę kobieta traktuje go jak chłopca i jest mu opiekunką, piastunką i mamusią. Z czasem mężczyzna zaczyna ją tak postrzegać.
A mamusia nie działa na niego erotycznie, no i związku zaczyna szwankować seks. Co więcej, na nią chłopiec erotycznie teź nie działa. I traktują oboje wspólne życie jako zło konieczne, robiąc sobie krzywdę niechcianym seksem. Albo wycofują się z seksualności w ogóle.
I to jej wina?!
Nie mówimy o winie, tylko o schemacie, który oboje odtwarzają. Kobieta nie wyraża swoich potrzeb, bo nie wie, że ma do nich prawo. Partner ich nie zauważa, bo ona mu o nich nie mówi. I koło się zamyka. Oczywiście z jakiegoś powodu on jest z,,mamusią”- bo to wygodne, choć męczące. Kastrujace. l oboje tkwią w niezadowoleniu, oddalając się od siebie. Zazwyczaj jest tak, że odtwarzamy wyniesione z domu znajome schematy, ale żyjąc w nich, wcale niejesteśmy zadowoleni. l nawet wtedy, gdy rozstajemy się z ich powodu, bo dyskomfort okazał się zbyt duży, nie zmieniamy ich. Siła wyuczonych mechanizmów i przekonań na własny temat jest niestety olbrzymia. Szybko okazuje się, że z nowym partnerem, który początkowo wydawał się kompletnie inny, lądujemy wtej samej grze. Ludzie, którym się udaje stworzyć dobry związek, to ci, którzy są otwarci na zmiany.
Na czym polega schemat „mamusi”?
Kobieta wie lepiej, czego partnerowi potrzeba. Pokazuje mu ,jaka jest idealna,niezniszczalna, niezastąpiona i nieomylna. Wyręcza go z prędkością światła, planując czas, meblując wspólną przyszłość bez pytania, czy mu to pasuje. Przykład: robią remont. Nie ma podziału obowiązków, bo to ona bierze wszystko na siebie. Dogaduje sięz ekipą, planuje, organizuje zakupy. On, wiadomo, zrobi to gorzej- ona tak myśli.
A jak powinno być?
Zdrowiej dla relacji byłoby, gdyby umówili się, co kto robi. Podzielili obowiązkami. Jeśli ona lepiej dogada się z budowlancami, to on organizuje materiały itp. Nie ma sensu brać wszystkiego na siebie. Inny przykład: on proponuje grilla na działce. Zaprasza znajomych. l zaczyna się:,,A co ty im tam podasz do jedzenia? Zwyklą kielbasę? Zrobiłeś listę zakupówi”. I robi ją sama, zakupy zresztą też. l zamiast kiełbasek z piwem są grillowane ananasy, bakłażany, do tego pasty, dipy- wypas. Nie dopuści do tego, żeby było zwyczajnie. Albo: on postanawia iść na piwo z kolegami. Zdarza mu się to raz na kilka miesięcy. Chce się wyrwać z domu, niczego nie planować i wrócić o świcie. L zaczyna sie…,,Tylko nie wypij za dużo”, „Jak to nie wiesz, kiedy wrócisz, powiedz, gdzie będziesz, to po ciebie przyjadę” I nie śpi całą noc, czekająca mama na nastolatka przed maturą. Lepiej zaplanuje też wakacje, lepiej zna się na dzieciach, finansach- wszystkim. Facet dostaje przekaz: tylko bądź, ale nie licz na to, że będę zadowolona.
Trudno żyć z kimś, kto wszystko wie lepiej i wciąż poprawia partnera.
Owszem, I to obojgu jest równie trudno, choć z różnych powodów. Bardzo często tak traktowany facet nie czuje się jak mężczyzna i szuka potwierdzenia na zewnątrz Inna sprawa, dlaczego nie mówi, że mu to nie pasuje, że chce inaczej, że źle czuje się w takiej roli. Również nie mówi o swoich potrzebach, nie bierze za siebie odpowiedzialności. Często obwinia partnerkę albo żyje w poczuciu winy lub ma alternatywne życie na boku. Ale na tym polega siła schematów – odtwarzamy coś, co umiemy, co znamy. Zamiast je zmienić, zaczynając od siebie, szukamy winnych, zrzuca my odpowiedzialność na partnera. Najczęstszy scenariusz jest taki: mężczyzna tkwi w dyskomforcie, zachowując się jak dziecko W bierno-agresywnej postawie. Czyli przeciąga linę. Mówi: ,,Tak, tak„ ale i tak zrobi inaczej, niż ocze kuje partnerka, czyli inaczej, niż karze mu mamusia. Bo dorósł do fazy buntu.
Czyli jak?
Na przyklad obieca, że zamówi stolarza do zrobienia półek w szafie i nie zrobi tego tygodniami. Albo zadeklaruje, że na tym piwie z kolegami będzie do 12.00 a wróci o 2.00. O północy będzie miał wyłączoną komórkę i powie, że mu się rozładowala. Może stać się jeszcze coś innego, co zdarza się często – nawiąże romans z kobietą, która daje mu przestrzeń do wykazania się. Zachwyca się nim i współczuje złej żony. Jeśli mężczyzna ma odwagę, odchodzi od partnerki i wchodzi w inny związek, Znajomi i przyjaciele pary czesto nie mogą się nadziwić, że odszedł do rozwódki z dwójką dzieci, albo„blondynki”. Siłą tej nowej jest tymczasem to, że on – wreszcie -jest jej potrzebny. Mężczyzna nie ma sił walczyć ani rywalizować z kobietą, która nie odpuszcza i wręcz żyje za niego, wiec odchodzi do czasem tylko pozornie słabszej. On też może powielać swoje toksyczne schematy.
Zaopiekuj się mną-to też może być manipulacja.
Jeśli jest to świadoma gra, to taką strategię nazywa sie autodeprecjacją. Obniżam swoją wartość świadomie, żeby drugi człowiek czuł się komfortowo. Robię to, by zatrzymać go przy sobie. Ten wariant też, niestety, ma krótkie nogi Jeśli ktoś celowo i z rozmysłem manipuluje, to po jakimś czasie znów oboje wylądują w znanej już strefie dyskomtortu. Ale wcale tak być nie musi. Zarówno kobieta, jaki mężczyzna chcą czuć się potrzebni. Związkowi potrzebna jest wzajemność. Wiążemy się z człowiekiem, a nie dealem i wzorem cnót.
Dlaczego tak o nią trudno?
Samowystarczalność to strategia opuszczonych emocjonalnie dzieci. Uczą się, że muszą zająć się sobą same.Tymczasem samodzielność to stan, w którym biorę od powiedzialność za życie, własne emocje, za sytuację, w której jestem, a nie za wszystkich dookoła. Każdy bywa słaby i potrzebuje drugiej osoby. Komu pani chętnie pomaga? Tym, którzy dają światu przekaz: radzę sobie doskonale czy takim, którzy informują: potrzebuje cię?
Mężczyzna musi czuć, że jest potrzebny.
Slowo,,musi” nie jest najlepsze. Żeby związek mógŁ trwać w zdrowej zależności, ludzie powinni mieć świadomość tej wymiany. Wzajemności – dawania i brania. Dobrze jest czuć, że partner mnie potrzebuje, ale poradzi sobie beze mnie, kiedy mnie zabraknie. Bo człowiek nie może być gwarantem dobrostanu drugiego. Dobre związki to te, w których ludzie czują się wolni. Jestem z tobą, bo chcę, potrzebuję cię. Wybrałam/wybrałem cię, ale bez ciebie nie zginę. Bo potrzebowanie i ta wymiana nie ma nic wspólnego z uwieszaniemi się na kimś emocjonalnie, z szantażem – zginę bez ciebie, zrobię sobie krzywdę.
Czy tak dzieje się wtedy, kiedy kobieta nie zna swoich potrzeb?
Nie wie, że może pozwolić sobie na to, żeby ktoś się nią zaopiekował, bo nie musi wiedzieć i robić wszystkiego sama. Nie musi się aż tak starać, bo jest wystarczająco dobra. Większości ludziom latwiej
przychodzi dawanie niż branie.
Dlaczego?
Bo boją się zależności. Dając, decyduje o tym, co i ile daję. Mam kontrolę. Biorąc, pokazuję słabe podbrzusze, wiążę się i obawiam zależności, nad którą trudno będzie zapanować. Dla takich ludzi bli skość nie oznacza bezpieczeństwa. Nikt nie nauczy takiej kobiety tego, że można się nią zaopiekować. Że troska to coś innego niż kontrola, a kontrola to wieczne napięcie.
Rozmawiała : ANNA KSIĄŻEK
Joanna Drosio-Czaplinska. Eksper, psycholog, psychoterapeuta z Centrum Psychoterapii i Rozwoju Nasza Strefa, autorka książki „Jestem tatąl”
Za: www.HEBE.pl