Tegoroczna majówka cieszy zwłaszcza zmotoryzowanych. Na większości stacji paliw ceny benzyny przestały rosnąć. Oscylują wokół 6 zł za litr, ale nie przekroczyły tej psychologicznej granicy. Jednak sezon wakacyjny możemy rozpocząć wzrostem stawek za paliwo. To niemal stały, coroczny scenariusz i nic nie wskazuje na to, aby w tym roku miał się nie powtórzyć.
– Sezonowy wzrost popytu na benzynę może spowodować wzrost cen na rynkach światowych i przenieść się w konsekwencji także na krajowy rynek detaliczny – prognozuje Urszula Cieślak, analityk rynku paliw z Biura Maklerskiego Reflex. – To, co będzie istotne w okresie wakacji, to również wprowadzenie embarga na ropę irańską. Co prawda, te dostawy ropy z Iranu częściowo już zostały ograniczone do krajów europejskich, ale oficjalnie embargo ma obowiązywać od 1 lipca.
Trudno dziś przewidzieć, jakie będą ostateczne konsekwencje wprowadzenia tej sankcji.
– W tym momencie sytuacja na rynku ropy, która była w dużym stopniu uzależniona od sytuacji w Iranie, od prac nad systemem nuklearnym, nieco się uspokoiła. Kolejna tura rozmów jest zaplanowana na koniec maja i to też będzie ten moment, kiedy ceny ropy albo zostaną na obecnym poziomie albo niestety, ponownie zaczną rosnąć – jeśli okaże się, że rozmowy nie przynoszą oczekiwanych efektów i nie uda się dyplomatycznie rozwiązać kwestii zaprzestania prac nad programem nuklearnym – uważa Urszula Cieślak.
Jednocześnie uspokaja, że nawet jeżeli w wakacje dojdzie do podwyżki cen paliw nie oznacza to, że na koniec roku zapłacimy jeszcze więcej.
– Możemy mieć do czynienia z taką sytuacją, że na koniec roku ceny benzyny spadną do poziomów niższych niż mamy obecnie – uważa ekspertka.
Średnio za benzynę Pb 95 trzeba zapłacić 5,88 zł za litr. Różnica cen, w zależności od firmy paliwowej i lokalizacji, sięga nawet 25 gr/l. Analitycy z BM Reflex prognozują, że do wakacji średnia cena detaliczna benzyny na stacjach nie powinna przekroczyć 6 zł za litr.