Choinkowe bańki. W tej dziedzinie jesteśmy potęgą

Bombki

Dobra wiadomość dla tych, którzy mają już dość wieści o kryzysie, o tym, że tegoroczne święta będą biedniejsze, że gospodarka spowalnia. Okazuje się, że jest dziedzina, w której jesteśmy gospodarczą potęgą. I nawet Chiny nam nie podskoczą, bo same bańki (lub jak kto woli bombki) biorą od nas hurtowo.
Co to jest bombka? Coś, co wybucha, ale mało. Odpowiedzi przedszkolaków na pytanie o świąteczną ozdobę choinkową potrafią rozbawić. Jeszcze weselej robi się, gdy maluchy zabierają się za malowanie szklanych kul. Nie ma to jak własna robota. Ręce brudne, swetry, spodnie też. Co tam, najważniejsze, że własnoręcznie wykonana bańka zawiśnie na choince.
Krakowskie maluchy mają dobrze, bo to na południu Polski zlokalizowanych jest sporo produkujących je fabryk. Towarzyszyliśmy dzieciom z Przedszkola Samorządowego 110 z osiedla Kolorowego, które zwiedzały pracownię wytwarzania bombek w Jerzmanowicach.

Bombki

Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta Dzieci z przedszkola nr 110 w fabryce ozdób choinkowych w Jerzmanowicach

Jeszcze w XIX wieku bombki sprowadzano z Niemiec. Prawdziwie bańkowym zagłębiem była Norymberga. Szklane, kolorowe kule przyjęły się najpierw w mieście i tak rozpowszechniły, że obrońcy tradycji bili na alarm. Tradycja to były ozdoby ze słomki, bibuły, sznurków, orzechy, a nie bombki. W końcu jednak nawet na wsiach pokolorowane szklane kule się rozpanoszyły.
Pierwsze bańki powstały w pracowni Hansa Greinera w Niemczech (w połowie XIX wieku). U naszych sąsiadów do dziś opowiada się historię, że Greiner wymyślił bombki, bo nie stać go było na kupno cukierków na choinkę. Zaczął od tworzenia prostych szklanych wydmuszek, które dekorował. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Pojawiły się nowe formy baniek, coraz bardziej wymyślne kształty, ale etapy wytwarzania ozdób są podobne. Dawniej wykorzystywano laną masę szklaną. Dziś produkcję zaczyna się od szklanej rurki, którą nagrzewa się palnikiem. Z gorącej masy wydmuchuje się różne kształty. Najprostsze są kule. Trudniej wydmuchać szpic na choinkę.

Kształty skomplikowane (choinki, bałwanki, lokomotywy, mikołaje itd.) wymagają formy, w której na chwilę zamyka się rozgrzane szkło. Tak przygotowaną bańkę srebrzy się od środka, suszy i przygotowuje do kolorowania. Od tego etapu można popuścić wodze wyobraźni, bo w zdobieniu bombek nie obowiązują żadne reguły. Choć bywają mody: na bańki patriotyczne (dwa lata temu pojawiły się takie z godłem Polski), na bańki żarty (w stylu żartów rysunkowych); z podobizną znanych osób (bańki z papieżem, Lechem Wałęsą, wokalistami na topie). Żeby odnieść sukces w bombkowym interesie, trend trzeba przewidzieć, bo bańki robi się z rocznym wyprzedzeniem. Ozdoby, które oglądaliśmy razem z przedszkolakami, znajdą się w sklepach za rok. Dlatego pojawia się na nich rok 2012.
Wyobraźnia zadziałała, ale bańkę trzeba jakoś na gałązce zamocować. Odcina się szklaną nóżkę, która pozostała jeszcze ze szklanej masy, wkłada zatyczkę i drucik. Jeszcze tylko pudełko i ozdoba gotowa.

Banki
Jaką modę na przyszłoroczne święta przewidują twórcy z Jerzmanowic? Będą lokomotywy i mikołaje w różowym dresie. Dzieciom zdecydowanie bardziej podobały się kolorowe ciuchcie. Podkrakowska manufaktura może też skorzystać z pomysłów dzieci, które na miejscu malowały własne bombki. Maluchy na szklanych kulach wyczarowywały samochody, choinki, ozdobne plamy, które na koniec posypywały brokatem. Królowały zieleń, żółć i czerwień. Z brokatów: złoto i srebro. Trend wśród przedszkolaków był może nieświatowy, ale lepszy niż różowe cudo z brodą.

Źródło:

http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,10869745,Choinkowe_banki__W_tej_dziedzinie_jestesmy_potega.html