W czerwcowe dni, od dawien dawna kultywowane były na ziemiach polskich tak zwane dni buły. Dziękowano Bogu wówczas za ubiegłoroczne zbiory, które nie pozwoliły Polakom cierpieć głodu i niedostatku. Proszono podczas ich obchodów, o Boże błogosławieństwo w tegoroczne żniwa, aby w nadchodzącym czasie nikomu nie zabrakło pieczywa.
W regionie świętokrzyskim, obchodzone były tak zwane czerwcowe buloki, podczas których, gospodynie domowe piekły bardzo dużo pieczywa, które to zanoszono do więzień lub szpitali, by przebywający tam rodacy, w okresie świętowania nie cierpieli głodu.
W Sandomierzu natomiast, podczas czerwcowych obchodów dni buły, pieczono w gospodarstwach domowych tak dużo bułek, chałek i wszelkiego białego pieczywa, które następnie zanoszono do pobliskiego kościoła, aby ksiądz pobłogosławił je i pokropił wodą święconą. Pieczywem takowym dzielono się z sierotami i ludźmi osadzonymi w aresztach i więzieniach. Natomiast w czasie drugiej wojny światowej pieczywo czerwcowe, zanoszono do znajdujących się w lasach partyzantów.
W miesiącu czerwcu, obchodzono też tak zwane nabożeństwa ku czci serca Jezusowego. Na wspomniane uroczystości zanoszono do kaplic i kościołów wypieczone z chleba baranki, które utożsamiane były z ofiarą Syna Bożego, jaką poniósł On na drzewie krzyża.
W dobie współczesnej, kiedy to poprzez telefony lub komputery, mamy ułatwiony kontakt z innymi osobami, może nie potrafimy sobie uzmysłowić czasów, kiedy to naszym informatorem mogli być jedynie przybyli do naszego domostwa podróżni. W Gdańsku, w okresie panowania Bolesława Krzywoustego Polacy zmagali się z napadami groźnych Brandenburczyków. Wszyscy tamtejsi mieszkańcy, zainteresowani byli czy w najbliższym czasie zachowany będzie spokój, czy też znów będą zmagać się oni z niosącymi śmierć Niemcami. Czekano zatem na jakichkolwiek przybyszy, którzy by mogli przynieść jakąś ciekawą w tej kwestii nowinę. Gdy tylko pojawiali się goście, gospodarze wypiekali placki przaśne lub tak zwane buły winne, którymi to podejmowano przybyszów.
Do dziś na trenie Pomorza, obchodzony jest czerwcowy turniej, o najlepszy placek pszenny.
W okresie zaborów, znany był zwyczaj czerwcowych gościńców, przypominających nam znane wszystkim chałki.
Z takimi to wypiekami, udawano się do mieszkających opodal sąsiadów, goszcząc się nawzajem i częstując, donoszono sobie o najciekawszych nowinkach politycznych.
W regionie Lubelszczyzny, podczas trwającego tam zaboru rosyjskiego, w wypiekane sękacze, wkładano kartki z nowinkami, które to zanoszono na zamek, gdzie usytuowane było carskie więzienie dla Polaków. Niczego nie świadomi strażnicy więzienni, dawali sękacze do cel, by osadzeni mogli się trochę pożywić. Ale pamiętać należy, że podczas takowej konsumpcji, natrafiali więźniowie na kartki z istotnymi dla nich informacjami, pochodzącymi ze świata wolności. W Lublinie, pamięta się o czerwcowych dniach buły, podczas których gospodynie wypiekają słodkości według dawnych receptur, by móc wspominać minione dzieje.
Ewa Michałowska – Walkiewicz