Czy Niemcy potrzebowali II Wojny Światowej?

Niemcy

 

Niemcy Z historycznego punktu widzenia Niemcy technologicznie i kulturowo były zawsze w ścisłej czołόwce światowej, najczęściej na pierwszym miejscu. Toteż raczej zupełnie dziwnym wydawać się może fakt, że praktycznie Rzesza Niemiecka przed Bismarkiem nie tyle nie istnieje ile nie funkcjonuje jako Wielkość.

Czym owo przebudzenie jej Wielkości 1. zaowocowało, to inna sprawa, tym niemniej Wielkość na ktόrą Niemcy są skazane, nie powinna ulegać ani wątpliwości ani przejściowej demencji. A już pod żadnym pozorem nie wskazuję tu demencji Niemiec, ponieważ te – jak uczy historia – zdolności takiej nie mają.

Clausewitz pokusił się o sformułowanie wyrażające opinię (jego opinię) i definicję jednocześnie: stwierdził był, że „wojna, to kontynuacja polityki, prowadzona innymi metodami”. Oddał tym niemałą przysługę tym, ktόrzy myślą oraz prόbują zrozumieć Wielkość Niemiec, nie będąc Niemcem lub Niemką. Obserwując politykę Niemiec po II Wojnie Światowej, trudno obronić się przed wrażeniem, że jakiś być może Konrad, Josef, Hans Dietrich lub Helmut, sformułował doktrynę dla Niemiec wspόłczesnych, stojąc twardo na gruncie Rzeszy przecież, a nie gdzieś indziej.
Po pierwsze, przyjął On za prawdziwe i nadal aktualne przesłanie dla Niemiec wynikające zarόwno z ogłoszeń Straussa jak i Clausevitza.

Po drugie, dodał do tego translacje wspόłczesną, ktόra brzmi jakoś tak mniej więcej, (bo przecież niemieckiego ducha ani nie czuję ani się z nim nie utożsamiam): „wojna, to kontynuacja polityki, prowadzona innymi metodami”, czyli przekładając na język wspόłczesny: „tak długo, jak operacje wojskowe, zastąpione operacjami ekonomicznymi z tym samym lub lepszym skutkiem, zapewniają kontynuację polityki Niemiec, ona sama, znajduje się na właściwym kursie”.

W Niemczech może zmienić się wszystko: mogą na przykład przeć na Wschόd albo obrόcić się na Zachόd, mogą być podzielone albo zjednoczone, mogą importować Turkόw albo nie zezwalać na pracę Polakόw, mogą mieć Volksdeutch’όw albo cztery (tylko) kategorie obywatelstwa, mogą zezwalać dzieciom z małżeństw mieszanych na rozmawianie w domu z drugim rodzicem w innym języku, albo tego administracyjnie zakazywać, mogą na swoim terytorium tolerować bazy amerykańskie i rosyjskie rόwnocześnie a nawet mogą budować na swόj koszt meczety, potwierdzając swoją wrażliwość na religijną rόżnorodność, jawnie nie sprzyjając zwykłemu chrześcijaństwu, uznananemu za przejaw zacofania i obskurantyzmu, cokolwiek miałoby to oznaczać. Na wszystko to Niemcy mogą sobie pozwolić i w niczym im to nie będzie specjalnie przeszkadzać.

Jednej właściwości, jednej rzeczy, jednego faktu, jednego kursu Niemcy nie wyrzekną się nigdy: nigdy nie przestaną rosnąć. Jest to ich (i nie tylko ich) naturalne, przyrodzone prawo 2 , z ktόrego jak omalże nikt inny, potrafią uczynić użytek, „czyniąc sobie ziemię poddaną”. Że jest tak w istocie, wystarczy sięgnąć po dane statystyczne rozwoju gospodarczego Niemiec.

Czy są jakieś granice wzrostu Niemiec? Należałoby raczej postawić pytanie, czy gospodarka Niemiec może sobie pozwolić na to, aby się zatrzymać? Dla gospodarki rozwiniętej (niezależnie od tego czy są to Niemcy czy Rosjanie), zahamowanie wzrostu oznacza śmierć. Tymczasem o Niemcach można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że mogą czegoś zaniedbać.

Z perspektywy lat 70-ciu od zakończenia II apokalipsy, zapominając na chwilę o tym jakie okoliczności sprawiły, że do wojny tej doszło, można się bardzo dziwić, że ten wielki, praktyczny Narόd, pozwolił sobie na taką awanturę. Oczywiste jest, że i w latach 30-tych i obecnie, byli i są Niemcy, ktόrzy myślą bardzo podobnie. Wtedy niestety nie ale dzisiaj, to oni właśnie dbają o ich najszybszy i najskuteczniejszy rozwόj. Dzisiaj podobnie jak wtedy, bardzo troszczą się o pokόj i jego zabezpieczenie. I bardzo skrupulatnie tworzą instytucjonalne i prawne rozwiązania dla jego zapewnienia. W tym właśnie tygodniu, Trybunał Konstytucyjny, wypowiedział się na temat zgodności z konstytucją zamierzeń rządu w sprawie podpisania Traktatu z Lisbony. Aby nie było żadnych wątpliwości, trzeźwość sędziόw Trybunału jest zaiste skrajnie niemiecka: w celu zabezpieczenia owego traktatu, Bundestag i Bundesrat mają (ba muszą) zwiększyć swoje uprawnienia 3.!

Nie chcę być trywialny, ale ten sam Trybunał, nie ma problemu z tym, że wg. konstytucji Niemiec, Rzesza istnieje w granicach z roku 1937. Pomorze Szczecińskie, Ziemia Lubuska, Dolny Śląsk oraz tak zwane Prusy Wschodnie – to tylko z grubsza, ziemie należące do Rzeszy, a nie do Polski, jak to postanowiono na konferencji w Poczdamie w 1945 roku.

Każdy przy zdrowych zmysłach zadaje sobie pytanie, co to są granice administracyjne, państwowe, a co to oznacza zniesienie granic, w celu osiągnięcia swobodnej integracji gospodarczej na kontynencie Europejskim. Jak w tym świetle wyglądają poszczegόlne konstytucje krajόw składowych, gdzie pierwsza konstytucyjna prerogatywa każdego z nich to właśnie dbałość o integralność terytorium państwa, w jego uznanych granicach państwowych.

Jeżeli granice państwowe w Europie, są tylko historycznym reliktem, to aż dziw, że Niemcy znane z pieczołowitości jaką darzą instrumenty i metody prawa, obstają nadal uparcie przy konstytucyjnych granicach Rzeszy i nie robią z tym „jakiegoś” porządku? Jest to taka niespόjność wewnętrzna Rzeszy, pomiędzy tym co drogie ponad wszystko i tym co można łatwo poświęcić w imię narodowego interesu.
Nie za wszystko należy natychmiast winić Niemcy. W Europie są jeszcze interesy innych 4. i wynikające stąd inne porządki i nieporządki prawne. Stąd pewnie do dziś nie wiadomo, czy jest już albo raczej jak wygląda zgoda na rząd paneuropejski z pełnymi uprawnieniami czy nie a także co by to miało oznaczać, te pełne uprawnienia. Vulgo, co miałyby wtedy do powiedzenia rządy poszczegόlnych państw i do czego byłyby potrzebne (zwłaszcza zaś koszty utrzymywania takiej administracji).

Uznanie przez Federalny Sąd Konstytucyjny w Karlsruhe niesprzeczności z konstytucją zamiaru przystąpienia Niemiec i podpisania Traktatu z Lisbony, jest tutaj faktem godnym naszej najwyższej uwagi. Niemieccy sędziowie konstytucyjni, nie posądzam ich o stronniczość, zależność lub niekompetencję, uznali bowiem za zgodny z ich konstytucją zamiar dobrowolnego oddania co najmniej części suwerenności swego własnego państwa na rzecz innego mocarstwa, jakim jest budowana właśnie nowa Europa. Czy to nie dziwne? Mieć coś takiego jak wolność i suwerenność i dobrowolnie oddać, to się nazywa altruizm. Bieda w tym, że Niemiec o żaden tam altruizm posądzać się nie da. Jest to czysty business jedynie metody są wspόłczesne. Zresztą w historii Niemiec nie takie wolty prawne wyprawiano, nie takie traktaty 5. składano w ofierze i nie takie ofiary ponoszono aby teraz szlochać nad suwerennością, pod osłoną z jednej strony amerykańskich ,a z drugiej rosyjskich rakiet.

Na podstawie tego co jest, możemy jedynie potwierdzić, że w dalszym ciągu obowiązuje doktryna małego kaprala: „należy użyć wszelkich środkόw i każdej metody, jeżeli jest to dobre dla świetności państwa”. Być może dzisiaj dobre dla Niemiec jest to aby przy pomocy zrewoltowanych i odwrόconych pojęć, wejść do Europy. W końcu to oni mają monopol na tajną Wunderwaffe, ktόrej nikt nie prześcignie: nie kończący się rozwόj i takiż apetyt.

Życząc Niemcom dalszego owocnego wzrostu u progu kolejnej rocznicy II apokalipsy, przypominamy o naszych rewelacyjnych środkach na trawienie i poprawianie samopoczucia oraz zapraszamy serdecznie do naszych uzdrowisk. Wprawdzie nie zapewniamy jeszcze całkiem zachodnich standartόw ale gwarantujemy za to słowiańską gościnność i beztroskę. Tylko u nas możesz poczuć się jak prawdziwy niemiecki kolonista – mamy zawsze najniższe ceny w Europie – poszukujący nowej życiowej przestrzeni – u nas już właściwie wszyscy zdolni do pracy, wyjechali gdzieś na roboty. I wszystko to tanio oraz bez potrzeby załatwiania wiz i zezwoleń. Taka wizyta u nas to prawdziwe wyzwanie i projekcja przyszłości dla każdego Hansa i dla każdej Berty. Willkommen. Zapraszamy.

Die Deutsche Erholung Reise Buero, Abteilung der Oestliche Operationen, GMBH, Festung Breslau, Urdeutschestadt der Vereinigte Europe. /Niemieckie Biuro Wypoczynku, Oddział Operacji Wschodnich, sp.o.o., twierdza Wrocław, prastare niemieckie miasto, Zjednoczonej Europy.

Przypisy:
 1 Wojna Niemiecko-Francuska w 1871 oraz dwie Wojny światowe to oczywiście za mało, aby być przekonanym o Wielkości.

2 Jest to ten rodzaj praw, z ktόrym rodzi się każdy.

3 Może to oznaczać rόwnie dobrze rozszerzenie uprawnień rządu federalnego do tego aby mόc wykonywać zadania rządu europejskiego, to jest zarządzać Europą jako całością,  jak rόwnież, takie rozszerzenie jego uprawnień, aby to co rząd Europy w Brukseli postanowi, mogło być następnie transferowane w dόł do Land’όw, czego dzisiaj, rząd Niemiec Federalnych jeszcze nie może, ponieważ w pewnym zakresie, nie posiada takich konstytucyjnych umocowań: odwrόcenie lub „odpowiednie przekierowanie (lub przepławienie jak mόwią dzisiaj Rosjanie) ustrojowe Europy”, wcale nie jest niemożliwe ani wykluczone, wystarczy przecież, że pojawią się lub ukształtują” odpowiednie do tego historyczne warunki, ktόrym oczywiście sprzyjać będzie cała demokratyczna Europa.

4 zupełnie banalne pozostają na przykład zastrzeżenia Wielkiej Brytanii, co do wspόlnoty ustrojowej czy monetarnej, czy obiekcje w Irlandii. Najmniejszego znaczenia nie mają propozycje parasola atomowego Moskwy dla zjednoczonej Europy, ani dostawy gazu z Landόw Syberii. Podobnie jak oficjalne zaprzeczenie zainteresowanych rządόw z 1982 roku na temat „nieprowadzenia żadnych rozmόw, w sprawie przyszłego zjednoczenia Niemiec”.

5 Przypominanie o tym że od 1935 roku pomiędzy Polską a Niemcami obowiązywał traktat o przyjaźni i nieagresji, a 23 sierpnia 1939 Niemcy podpisały słynny układ Ribbentrop-Mołotow, byłoby co najmniej faux pau; tym bardziej, że w świetle ostatnich naukowych odkryć i enucjacji-rewelacji dochodzących z Moskwy, to Polska pchnęła miłujące pokόj hitlerowskie Niemcy, w objęcia II Wojny. W tle tej enucjacji widać i czuć generalissimusa Stalina, ktόry nigdy nie ukrywał swojego podziwu dla Fuerera, intensywnie udzielając Rzeszy, aż do ostatniej minuty przed atakiem 22 czerwca 1941 roku nie tylko militarnego i gospodarczego wsparcia. I nie tylko on, godzi się dodać dla dobra roztargnionych i zapomnianych.

Marcisz Bielski