W ten sposób rozpoczęły się uroczystości 70-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej światowej z udziałem dwudziestu szefów rządów, w tym kanclerz Niemiec Angeli Merkel i premiera Rosji Władimira Putina. W uroczystościach uczestniczył prezydent RP, Lech Kaczyński oraz premier Donald Tusk.
Przemówienia Prezydenta na obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej
Prezydent Lech Kaczyński
Panie Premierze, Pani Kanclerz, Pani Premier, Panowie Premierzy, Panowie Prezydenci, Marszałkowie, Szanowni Państwo!
Dziś 70. rocznica wybuchu najstraszniejszej z wojen, II wojny światowej. Jesteśmy na Westerplatte, symbolu bohaterskiego oporu przeciwko silniejszemu przeciwnikowi. Kilkaset kilometrów stąd jest Wieluń, miasto, na które spadły pierwsze bomby, zginęło ponad tysiąc ludzi. To drugi symbol, symbol totalnego charakteru tej wojny.
Minęły już ponad dwa pokolenia, ale ta wojna w dalszym ciągu wymaga refleksji. Powstaje pytanie, co było jej przyczyną. Niewątpliwie były to totalitaryzmy i nacjonalizm, a właściwie szowinizm. To stwierdzenie pewne, tak samo jak stwierdzeniem pewnym jest to, że porządek, który powstał w Europie po I wojnie światowej, tzw. porządek wersalski, to była pierwsza, choć jak się okazuje, nietrwała próba zbudowania pokoju na naszym kontynencie i na świecie. Traktat wersalski potwierdził niepodległość mojego kraju, ale warto przypomnieć, że nie tylko – Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy, Węgier, Czechosłowacji, w końcu w ramach królestwa SHS, a później Jugosławii, także Słowenii i Chorwacji. Ten traktat uznał zasadę niezależności narodów, uznał też w sposób jednoznaczny prawa mniejszości. Nie okazał się trwały z wielu skomplikowanych powodów, ale jak powiedziałem przed chwilą, pierwszą z nich były powstające w tym okresie systemy totalitarne, a przełomowe znaczenie miało powstanie III Rzeszy. III Rzeszy, która głosiła ideologię agresywną, która głosiła ideologię odwetową, która, można powiedzieć, w swej nazistowskiej ideologii zaprzeczała całemu dorobkowi europejskiej cywilizacji.
Przez kilka lat w latach 1933-38 usiłowano z tym totalitaryzmem paktować. Usiłowały z nim paktować zachodnie potęgi – Francja i Wielka Brytania. Polska już jesienią 1933 roku proponowała wojnę prewencyjną, nie dało to rezultatu. W tych warunkach zawarliśmy pakt o nieagresji z Niemcami, wcześniej zresztą taki pakt został zawarty również ze Związkiem Radzieckim. To był pakt w ówczesnej sytuacji konieczny, nie można go w żadnym przypadku porównywać z paktem Ribbentrop-Mołotow o sześć lat późniejszym. Polityka ustępstw doprowadziła najpierw do anszlusu, a później do Monachium. Monachium to pakt, który wymaga chwili refleksji. Jak słusznie powiedział Winston Churchill: Między honorem a hańbą wybrano hańbę, a i tak nie uniknięto wojny. Powstaje pytanie o rolę naszego kraju. Nie byliśmy w Monachium. Nie byliśmy w Monachium, ale jego efektem było naruszenie integralności terytorialnej Czechosłowacji. Naruszenie integralności terytorialnej, które jest zawsze złem, było wtedy, jest i dzisiaj.
To problem nie tylko totalitaryzmu, to problem wszelkich imperialnych czy neoimperialnych skłonności. Przekonaliśmy się o tym w zeszłym roku. Przyłączenie się Polski do rozbioru, w każdym razie terytorialnego ograniczenia ówczesnej Czechosłowacji, było nie tylko błędem, było grzechem. I my potrafimy w Polsce się do tego grzechu przyznać i nie szukać usprawiedliwień. Nie szukać usprawiedliwień, nawet gdyby się ich szukać dało. Z Monachium trzeba wyciągnąć wnioski, które sięgają czasu współczesnego, imperializmowi nie wolno ustępować. Nie wolno ustępować imperializmowi, ani nawet skłonnościom neoimperialnym. Nie zawsze, tak jak w przypadku Monachium, daje to tak szybkie i tragiczne rezultaty. Ale z czasem takie rezultaty przychodzą zawsze. To wielka nauka dla całej współczesnej Europy, dla całego świata. Rok po Monachium wybuchła wojna, poprzedził ją fakt z 23 sierpnia 1939 roku zwany paktem Ribbentrop-Mołotow. To nie był tylko pakt o nieagresji, to był także pakt o podziale wpływów w dużej części Europy.
Jaka była wtedy sytuacja naszego kraju? Chciałbym powtórzyć raz jeszcze to, co powiedziałem dziś z rana: Polska miała propozycję przystąpienia do paktu antykominternowskiego, miała nawet sugestię, jeżeli nie otwartą propozycję – wspólnego marszu na Wschód, ale tę propozycję odrzuciła. Odrzuciła w sposób jednoznaczny i dochowała swoich sojuszniczych zobowiązań. Przebieg wojny z 1939 roku, z września i października 1939 jest znany, mówiliśmy o tym dziś rano. Wojna ta skończyła się dla naszego kraju klęską, bo musiała się tak skończyć. Przyszły lata okupacji, nie w Polsce zresztą tylko, lata wyjątkowo tragiczne. W mojej ojczyźnie życie oddało 5 i pół miliona do 5 milionów i 800 tys. obywateli narodowości polskiej i żydowskiej. To oni byli ofiarami tej wojny, tak jak i ponad 50 milionów ludzi na całym świecie. Doszło do zbrodni holocaustu, ale doszło przed wybuchem wojny między Związkiem Radzieckim a Niemcami także do innych zbrodni.
Katyń wymaga chwili refleksji. Wymaga jej nie ze względu na fakty, które w znacznym stopniu są dzisiaj znane, ale ze względu na przyczyny. Dlaczego na kilkadziesiąt tysięcy oficerów polskiej policji i polskiej armii, korpusu ochrony pogranicza wydano taki wyrok. To był efekt zemsty, tak, to miała być zemsta za rok 1920, za to, że Polska zdołała wtedy odeprzeć agresję. Można powiedzieć – to komunizm. Nie, w tym przypadku to nie komunizm, to szowinizm. On był na tym etapie także niezbywalną cechą tego systemu. Traktat między Ribbentropem a Mołotowem nie był traktatem zawieranym w dobrej wierze. Jedna ze stron chciała przechytrzyć drugą. Stalin myślał, że Niemcy wykrwawią się w wojnie z Francją i Wielką Brytanią i staną się łatwym łupem. Hitler sądził, że pokona Zachód i będzie miał wolne ręce w ofensywie na Wschód. Pomylili się obaj. Wybuchła straszna wojna, straszna wojna, w której nazistowskie Niemcy zostały pokonane. W wojnie tej zginęło wiele milionów żołnierzy Armii Radzieckiej, mówiłem już o tym dzisiaj: Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów, Azerów, przedstawicieli wielu innych narodów. Należy im się hołd, wykazali wielokrotnie niezwykłe wręcz męstwo. Nazistowski reżim został pokonany, ale Polska nie odzyskała pełnej suwerenności.
Nad Europą zapadła żelazna kurtyna. Po drugiej stronie tej kurtyny, nie tej w której był nasz kraj, zaczął się okres refleksji, okres refleksji owocnej. Owocem tej refleksji był obronny pakt, Pakt Północnoatlantycki. Pakt, który w ciągu dzisiaj już 60 lat swojego istnienia stał się eksporterem stabilizacji, wolności i na ogół przynajmniej, demokracji. To jeden z bardzo udanych eksperymentów. Ale trzeba pamiętać, że sojusz zobowiązuje. Dziś w tym sojuszu jest Polska i jest Republika Federalna Niemiec i obie strony są zobowiązane do respektowania swoich elementarnych interesów. Ten sojusz był potrzebny, jest i będzie, to niezwykle wręcz istotne. Ale ojcowie jednoczącej się dziś Europy nie ograniczyli się do koncepcji paktu obronnego. Zbudowali też początki tego, co dzisiaj nazywa się Unią Europejską. To niewątpliwie jeszcze może bardziej interesujący eksperyment w dziejach ludzkości. I też, przynajmniej jak dotąd, zakończony wielkim sukcesem.
W ramach tej wspólnoty zasada równowagi sił została, przynajmniej do pewnego stopnia, zastąpiona regułą współpracy. Jakie były warunki tego sukcesu? Warunkiem pierwszym była, względna przynajmniej, wspólnota wartości, takiej jak wolność, demokracja, pluralizm. Warunkiem drugim była rezygnacja z imperialnych marzeń, częściowa przynajmniej rezygnacja z zasady sfer wpływów. Bez tego również nie byłoby zjednoczonej Europy. I dlatego mamy tutaj w ramach dzisiaj 27, a sądzę, że w przyszłości większej ilości państw, coś, co jest całkowicie nową jakością. Ta jakość powinna być otwarta również dla innych, ale pod jednym warunkiem – przyjęcia owego systemu wartości. Systemu, w którym nie ma miejsca na marzenia o tym, co było kiedyś, w którym myśli się na zasadach równości. Ta współpracująca ze sobą Europa nie wymaga rusztowania opartego o dwa państwa, wymaga szerokiej, wielostronnej współpracy. I wymaga demokracji nie tylko między państwem a obywatelem, ale także w relacji między państwami. Jeżeli tak się stanie, to można powiedzieć, że z niewyobrażalnej tragedii, niewyobrażalnych zbrodni lat 1939-45 do końca wyciągnęliśmy wnioski.
Droga do tego nie jest dziś jeszcze krótka. Chciałbym jednak z tego miejsca wyrazić nadzieję, że zdołamy tę drogę pokonać, w oparciu świat wartości, w oparciu o prawdę. O prawdę, która często bywa bolesna, ale którą ujawnić muszą zarówno zwycięzcy, jak i pokonani. Nie można przyjąć zasady, że ci, którzy zostali pokonani muszą mówić także o sprawach dla nich najgorszych, a ci, którzy zwyciężyli – nie. Prawda jest jedna, prawda – zdaniem nas, chrześcijan, nawet najgorsza – wyzwala a nie niewoli, wyzwala a nie upokarza, pod warunkiem, że dotyczy wszystkich.
My Polacy mamy prawo do dostępu do prawdy, dostępu do prawdy o sprawach dla naszego narodu tragicznych i z tego nigdy zrezygnować nie możemy. Głęboko wierzę, że Europa, cała Europa idzie właśnie w tym kierunku, w kierunku pluralizmu, wolności i demokracji, i prawdy nawet wtedy, gdy jest bardzo twarda. Bo my do swoich grzechów, o czym mówiłem przed chwilą, przyznać się potrafimy. Trzeba też potrafić przyznać się do grzechów i nie stawiać w jednej płaszczyźnie decyzji o zamordowaniu 30 tys. ludzi i epidemii tyfusu lub innych chorób. To nie jest droga do pojednania. Droga do pojednania, która jest potrzebna nie tylko mojemu krajowi, ale i całej Europie. Dziękuję bardzo.
Prezydent: my Polacy mamy prawo dostępu do prawdy
Po godz. 15.00 na gdańskim Westerplatte rozpoczęła się międzynarodowa część obchodów 70. rocznicy obchodów II wojny
Przed oficjalnym początkiem obchodów złożono wieniec na cmentarzu Obrońców Westerplatte, gdzie uczestnicy uroczystości postawili zapalone niebieskie znicze.
Pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża głos zabrał Prezydent Lech Kaczyński oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Odczytany został Apel Pamięci, a następnie głos mają zabrać Donald Tusk, Władimir Putin, Angela Merkel oraz szefowie rządów: Ukrainy – Julia Tymoszenko, Francji – Francois Fillon i Fredrik Reinfeldt – premier Szwecji, która przewodniczy w tym półroczu Unii Europejskiej.
Minęły dwa pokolenia, ale II wojna światowa w dalszym ciągu wymaga refleksji; przyłączenie się Polski do ograniczenia terytorialnego ówczesnej Czechosłowacji, było nie tylko błędem, było grzechem, do którego Polska potrafi się przyznać – powiedział Lech Kaczyński.
Prezydent podkreślił, że przyczyną II wojny światowej był totalitaryzm i nacjonalizm, a właściwie szowinizm. To stwierdzenie tak pewne – dodał Lech Kaczyński – jak to, że porządek wersalski, był pierwszą, choć jak się okazuje, nietrwałą próbą zbudowania pokoju w Europie i na świecie.
– Podpisany po I wojnie światowej Traktat Wersalski – mówił prezydent – potwierdził niepodległość Polski, a także m.in. Finlandii, Estonii, Litwy, Łotwy, Węgier i Czechosłowacji, uznał niezależność narodów i prawa mniejszości.
Porządek wersalski – powiedział Lech Kaczyński – okazał się nietrwały z wielu skomplikowanych powodów, pierwszym z nich były powstające w tym okresie systemy totalitarne, zaś przełomowe znaczenie miało powstanie III Rzeszy, która głosiła ideologię agresywną, odwetową, która w swej nazistowskiej ideologii zaprzeczała całemu dorobkowi europejskiej cywilizacji.
Prezydent powiedział, że w latach 1933-1938 usiłowano z tym totalitaryzmem paktować i robiły to zachodnie potęgi Francja i Wielka Brytanii. Polska – mówił L. Kaczyński – już jesienią 1933 proponowała wojnę prewencyjną, nie dało to rezultatu i w tych warunkach zawarliśmy pakt o nieagresji, z Niemcami, taki pakt zawarty został również z ZSRR.
Według prezydenta, w ówczesnej sytuacji pakt o nieagresji z Niemcami był konieczny i nie można go w żadnym wypadku porównywać do niemiecko-radzieckiego paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. Polityka ustępstw – powiedział L. Kaczyński – doprowadziła do Anschlussu, a następnie do konferencji w Monachium.
Prezydent dodał, że “słusznie powiedział Winston Churchill, że w Monachium mając do wyboru między honorem a hańbą, wybrano hańbę, a i tak nie uniknięto wojny”. – Powstaje pytanie o rolę naszego kraju. Nie byliśmy w Monachium, ale jego efektem był naruszenie integralności terytorialnej Czechosłowacji, które zawsze jest złem, było wtedy, jest i dzisiaj – powiedział Lech Kaczyński.
To problem – mówił – nie tylko totalitaryzmu, to problem wszelkich imperialnych czy neoimperialnych skłonności. – Przekonaliśmy się o tym w zeszłym roku – dodał.
– Przyłączenie się Polski do rozbioru, w każdym razie do terytorialnego ograniczenia ówczesnej Czechosłowacji było nie tylko błędem, było grzechem i my potrafimy się w Polsce do tego grzechu przyznać i nie szukać usprawiedliwień, nawet gdyby się ich szukać dało – powiedział prezydent. Jak dodał, z Monachium trzeba wyciągnąć wnioski, które sięgają współczesności. – Imperializmowi nie wolno ustępować – powiedział Lech Kaczyński.
Wojna 1939 roku skończyła się – w ocenie prezydenta – klęską naszego kraju. – W mojej ojczyźnie życie oddało pięć i pół miliona do 5 mln 800 tys. obywateli narodowości polskiej i żydowskiej – przypomniał Lech Kaczyński zwracając uwagę na holokaust. Zauważył, że obywatele Polski byli częścią 50 mln ofiar tej wojny na całym świecie.
Ale – podkreślił – jeszcze przed wybuchem wojny radziecko-niemieckiej “doszło do innych zbrodni”. – Katyń wymaga chwili refleksji. Wymaga jej nie ze względu na fakty, które w znacznym stopniu są dzisiaj znane, ale ze względu na przyczyny. Dlaczego na kilkadziesiąt tysięcy oficerów polskiej policji, polskiej armii, Korpusu Ochrony pogranicza wydano taki wyrok? – pytał prezydent.
Jego zdaniem był to efekt zemsty. – To miała być zemsta za rok 1920, za to, że Polska zdołała wtedy odeprzeć agresję – powiedział. W jego opinii, w tym przypadku “nie był to komunizm, ale szowinizm”, który na tym etapie był “także niezbywalną cechą tego systemu”.
Chwała żołnierzom, którzy walczyli przeciwko dwóm totalitaryzmom”
– Przed 70 laty, mniej więcej o tej porze, pancernik “Schleswig-Holstein” rozpoczął ostrzeliwanie Westerplatte. Nieco wcześniej spadły bomby na Wieluń, rozpoczęła się II wojna światowa – powiedział prezydent Lech Kaczyński do zebranych o 4.45 pod pomnikiem na Westerplatte.
Rozpoczynając swoje przemówienie przypomniał, że kompanią na Westerplatte, która przez siedem dni bohatersko broniła się przed miażdżąco przeważającymi siłami wroga, dowodził major Henryk Sucharski, a jego zastępcą był kapitan Franciszek Dąbrowski.
Powtórzył też słowa Józefa Becka ministra spraw zagranicznych z czasów II wojny światowej, że w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę, a w życiu ludzi, narodu i państw jest tylko jedna rzecz bezcenna i jest nią honor. Dodał, że postawę naszego państwa w przeddzień wybuchu wojny dobrze oddają słowa naczelnego wodza kampanii wrześniowej marszałka Rydza-Śmigłego, który 19 lipca 1939 roku powiedział, że jeżeli wyczerpią się pokojowe możliwości załatwienia sprawy Gdańska, to Polska podejmie walkę, choćby osamotniona, bez sojuszników.
– To nie Polska powinna odrabiać lekcję pokory. Nie mamy do tego żadnego powodu. Powód mają inni, ci, którzy do tej wojny doprowadzili, którzy tę wojnę ułatwili – powiedział prezydent Lech Kaczyński.
Przypomniał, że w pierwszych walkach kampanii wrześniowej polski żołnierz spisywał się dobrze. – Przyszedł jednak 17 września, dzień, w którym broniła się Warszawa i Modlin, w którym trwała jeszcze bitwa nad Bzurą, w którym odparto Niemców spod Lwowa. Tego dnia Polska otrzymała cios nożem w plecy, cios od bolszewickiej Rosji, która wykonywała swoje sojusznicze zadania wynikające z układu między Ribbentropem a Mołotowem – mówił prezydent.
Przypomniał, że walki kampanii wrześniowej trwały do bitwy pod Kockiem 6 października 1939 roku, a potem przeszła okupacja, Oświęcim, Holocaust i Katyń. – Można zadać pytanie, jakie jest porównanie między Holocaustem realizowanym przez nazistowskie Niemcy, a Katyniem realizowanym przez sowiecką Rosję. Jest jedno: Żydzi ginęli dlatego, że byli Żydami, polscy oficerowie ginęli dlatego, że byli polskimi oficerami – tłumaczył na Westerplatte Lech Kaczyński.
Prezydent powiedział także, że konflikt w 1941 roku między dwoma totalitaryzmami – nazistowskim i sowieckim – był nieunikniony, bo każda ze stron chciała przechytrzyć drugą. Podkreślił, że zginęło wtedy wiele milionów żołnierzy, w tym także rosyjskich.
– Polska tej wojny naprawdę nie wygrała. Stała się ofiarą komunistycznego systemu, narzucono jej ustrój. Długo trzeba było czekać, aż system ten, przy wielkim udziale naszego kraju i Solidarności, został obalony – mówił prezydent.
Dodał, że nie zmienia to faktu, że Westerplatte jest symbolem bohaterskiego oporu słabszych przeciw silniejszym i dowodem patriotyzmu i niezłomności. – Chwała bohaterom tamtych dni, chwała żołnierzom Westerplatte, chwała wszystkim żołnierzom, którzy walczyli w II wojnie światowej przeciwko niemieckiemu nazizmowi, ale także przeciwko bolszewickiemu totalitaryzmowi – zakończył prezydent.
ŹRÓDŁO:
http://www.prezydent.pl