Foto:https://thesalonmusicblog.wordpress.com/2017/10/02/the-parisian-music-salons/
Z nadejściem Nowego Roku, warto jest podkreślić historię fortepianu, bez którego nie mogły się odbyć żadne bale i zabawy noworoczne. Jego muzyka, napawała zawsze nadzieją na lepsze jutro, tak ważne z nastaniem nowego okresu, po zakończeniu starych 365 dni.
Fortepian
Jest to instrument młoteczkowo – klawiszowy zaliczany do rodziny cytr. W fortepianie struny rozpięte na stalowej ramie, uderzane są młoteczkami obciągniętymi filcem. Naciśnięcie klawisza powoduje uderzenie młoteczka w strunę, przenosząc jednocześnie dynamikę uderzenia w klawisz. Natychmiast po pobudzeniu struny, wspomniany młoteczek odbija się od niej i w zależności od siły uderzenia, zatrzymuje się wyżej lub niżej. Po zwolnieniu nacisku na klawisz do struny przyciskany jest tłumik wyciszający jej drgania. W ten dość skomplikowany sposób mechanizm fortepianu realizuje podstawową cechę tego instrumentu odróżniającą go od wcześniejszych instrumentów strunowych klawiszowych, które nie miały możliwości kształtowania dynamiki dźwięku. Muzyka płynąca z tego właśnie instrumentu, była podstawą do wszelkich zabaw noworocznych.
Przed wiekami w Suchedniowie mieszkała pewna pani Hanna, która wprost uwielbiała grę fortepianową. Jej mąż Władek zakupił jej fortepian, na którym to właśnie jego nadobna żona uczyła się grać. Przy okazji, stara Aniela znana chórzystka kościelna uczyła ją śpiewu, ażeby skonsolidować jej grę z wykonywaniem pieśni. W całej okolicy ludzie wiedzieli, że nastaje Nowy Rok, ponieważ Hanka ćwiczyła grę fortepianową i ohydny śpiew, który zagłuszał życie wszystkim mieszkańcom miasteczka. Nawet sobie ludzie wróżyli jaki będzie ten nadchodzący rok, po muzyce jaką wykonywała Hanka. Nawet ona ułożyła pieśń do swojego męża, a brzmiała ona tak…rżnij te wióry w swej komórce….potem pomóż w barze córce….nie zapomnij na Kielecki….Jolce umyć w misce plecki…z Nowym Rokiem capie stary….załóż w końcu okulary….
Tańce u pani Marty
W Warszawie znana była wszystkim pani Marta Podosiecka- Mela. Uczyła ona gry fortepianowej pewną panienkę Rosjankę Nadię Wisilijewną, która w czasach zaborów przyjechała do dawnej stolicy Polaków ze swoim tatusiem, który był namiestnikiem wojskowym w Cytadeli. Marta wielka patriotka uczyła Nadię na przekór obowiązującej cenzurze, polskich utworów muzycznych. Uczyła ją zarówno gry na instrumencie, jak też i śpiewu. Pewnego razu w okresie Nowego Roku, Rosjanie urządzili sobie na Cytadeli widowiskową egzekucję. Wyprowadzili na jej stoli kilku polskich patriotów, których mieli publicznie powiesić. Nadię zaś poprosił jej ojciec, aby zaśpiewała coś wesołego, ponieważ był to dla Matuszki Wszech Rosji wielki dzień. Nadia nie wiedząc za bardzo o co chodzi, szybko zaśpiewała…. Oto dziś dzień krwi i chwały, oby dniem wskrzeszenia był….pieśń którą nauczyła ją Marta. No i wtedy się zaczęło. Ojciec Nadii wpadł w szał, a noworoczna egzekucja nie doszła do skutku. Tak też się utarło, że córka namiestnika carskiego, uratowała Polakom życie.
W Krynkach
W dziewiętnastym stuleciu mieszkał we wsi Krynki, niejaki organista Ireneusz Blady. Uczył on gry na organach i fortepianie pewną panią Judytkę Węgierek, która przy okazji Nowego Roku, wraz z Ireneuszem mieli wykonać kilka utworów dla okolicznej ludności. Pewnego razu, para muzyków z Krynek, ustawiła swoje instrumenty muzyczne w bocznej nawie kościoła i zaczęła grać skoczne kujawiaki i mazurki, witające Nowy Rok. Aż postanowiła Judytka Węgierek zaśpiewać do wtóru grze fortepianowej pieśń, która po dziś dzień stała się hymnem tej miejscowości….Na Nowy Rok drodzy ludzie….marzta tylko o tym cudzie….by wam wszystkim się darzyło….zawsze tylko dobrze było…..aby piękne te Kryneczki…słodkie były jak miód z beczki….a na grubej nodze panny….były jak ten kwiatek kanny…..
Ewa Michałowska – Walkiewicz