
Byłem tu codziennie, żeby porozmawiać ze sportowcami i bawić się razem z nimi. Dla mnie uczestnictwo w tym wydarzeniu to była przyjemność, gdyż uprawiam sport od maleńkości.
Przyszli organizatorzy będą mogli skorzystać z naszych doświadczeń [po raz pierwszy Igrzyska zorganizowano nie w jednym mieście, a całym regionie – przyp. red.]. Dolny Śląsk ma czym się pochwalić: baza sportowa, Kotlina Kłodzka i Jeleniogórska – m.in. te miejsca mogli obejrzeć uczestnicy, którzy wybrali się na specjalnie zorganizowane wycieczki. Z tego co wiem, wyprawy cieszyły się dużym zainteresowaniem.
Jeśli czegoś zabrakło, to kilku dni. Chciałbym, żeby wszyscy mogli tu jeszcze zostać. Atmosfera tutaj jest jak na dobrej kolonii – przyjeżdżamy, poznajemy się przez 2-3 dni, a gdy już się znamy to musimy się rozstać.
Wojciech Koerber (Gazeta Wrocławska i rzecznik prasowy Igrzysk) – Wszyscy żyją czyli impreza się udała, a trzeba podkreślić, że jest to typowo integracyjne wydarzenie. Nie liczy się, żeby było szybciej, wyżej i dalej. Liczy się żeby było razem, było wspólnie. Sportowcy zwykli mawiać: przyjechałem, zobaczyłem, zwyciężyłem, a tu można powiedzieć: przyjechałem, zobaczyłem – starych kumpli, region i zmiany w kraju.
O charakterze integracyjnym imprezy świadczy klasyfikacja medalowa. Tam gdzie jest 0,5 medalu lub 0,33 to znaczy, że jakaś osada składała się z przedstawicieli różnych krajów. Reprezentacje łączyły się w jedną gdy nagle zabrakło zawodnika.
Dolny Śląsk podołał zadaniu tak jak polskie gwiazdy sportu, które licznie gromadziły się podczas wielu konkurencji.
Sławomir Sobczak (dziennikarz i uczestnik z Chicago) – To udana impreza, bo z taką ilością uczestników [ok. 2 tys. – przyp. red.] nie było zbyt wielu problemów logistycznych. Muszę wspomnieć o niezłej opiece medialnej, a szczególnie ze strony TVP Polonia, Polskiego Radia oraz Gazety Wrocławskiej. Niestety Igrzyska cieszyły się zbyt małym zainteresowaniem mediów polonijnych. Oprócz mnie na Sejmiku poprzedzającym Igrzyska widziałem tylko jedną dziennikarkę z Austrii.
Musze przyznać, że nie rozumiałem organizacji wszelakiego rodzaju forum, odbywających się raz na 2 lata gdzieś tam w Polsce. Teraz to rozumiem i zrobię wszystko, żeby poinformować swoich rodaków w Stanach o Igrzyskach. Byłem na Sejmiku po raz pierwszy, tak jak na Igrzyskach. Po obserwacji muszę przyznać, że środowisko polonijne boryka się z wieloma problemami. Może Igrzyska wyglądają jak wielkie święto nie kłócącej się rodziny ale trzeba przyznać, że każdy kraj ma własny interes do Wspólnoty Polskiej i Rządu Polskiego.
Proszę zobaczyć co tu się dzieje! Po prostu pięknie. Jak ci ludzie cieszą się z tych medali i paradują z flagami! W oczy rzucał się różny poziom sportowy, często ogromny ale to ma być przede wszystkim zabawa. Dołączenie dzieci w tym roku [organizacja mini-igrzysk – przyp. red.] było świetnym pomysłem. Z drugiej strony wyścig medalowy, który tu obserwowałem był kompletnie śmieszny, ocierający się o farsę. Doprowadziło to do tego, że dwójka dzieci zdobyła medale o tej samej wartości co tenisista, który musi wygrać 8 spotkań. Powinno się zrobić dwie klasyfikacje: dla dzieci i dorosłych.
Piotr Lach (uczestnik Igrzysk z Kanady) – Przedsięwzięcie się udało, choć dla nas najważniejsze było zdobycie pierwszego miejsca w klasyfikacji medalowej. Integracja, uśmiechy na twarzach uczestników… Ceremonia zakończenia potwierdziła jak udane było to spotkanie.
Piotr Bera [email protected]
Zdęcia: Piotr Bera
Galeria zdjęć z otwarcia, wkrótce z przebiegu i zakończenia Igrzysk:
https://polishnews.com/index.php?option=com_wrapper&view=wrapper&Itemid=310