JAN PAWEŁ II – CZY BÓG DLA NASZYCH CZASÓW?

Papiez

Papiez (Beatyfikacja Jana Pawła II odbyła się w niedziele, 1 maja 2011 roku, a więc nadszedł czas na zakończenie naszego „serialu”, który, ponad pierwotną zapowiedź, objął również dzisiejszy, dziewiąty, odcinek. Poprzedni, ósmy, zakończyłem stwierdzeniem, że wybór Gorbaczowa na najwyższe stanowisko w ZSRR był cudem i ze Jan Paweł n też tak myślał. Ale gdzie on to powiedział i jak dokładnie to sformułował?

 W dniach od 12 do 14 stycznia 1987 roku, Wojciech Jaruzelski jako przewodniczący Rady Państwa PRL złożył oficjalną wizytę we Włoszech. 13 stycznia został przyjęty na godzinnej rozmowie z Janem Pawłem II, po której papież oświadczył, że była to rozmowa „historyczna”. W swej książce pt. „Być może to ostatnie słowo – Zeznania złożone przed sądem” (Wyd. Comander, Warszawa, 2008), Jaruzelski pisze, że a propos Gorbaczowa, papież powiedział dosłownie: „Gorbaczowa zesłała nam Opatrzność”. Rozmowa Jan Paweł II -Jaruzelski w Watykanie była niejako preludium do trzeciej pielgrzymki papieża do Polski w dniach od 18 do 24 czerwca tego samego, tj. 1987 roku. Jak widać, papieżowi zdawało się specjalnie nie przeszkadzać ani istnienie PRL, ani fakt, że rządził nią generał Jaruzelski.
Te spotkania i rozmowy były częścią fascynującego ciągu wydarzeń. W lecie 1986 roku, w samolocie Reagana Air Force One, w czasie jednej z jego podróży, w poolu dziennikarskim (grupie korespondentów, informujących o tym, co się dzieje w samolocie prezydenckim innych dziennikarzy lecących w oddzielnym samolocie prasowym) znalazł się Victor Ostrowidzki, Polak z pochodzenia, korespondent pism Hearsta w Białym Domu. On, podobnie jak Tad Szulc, nie zmienił swego nazwiska mimo, że było ono trudne dla Amerykanów. Rozmawiając z Larry Speaksem, rzecznikiem Reagana, o Polsce, Victor powiedział: „Sankcje amerykańskie nałożone na Polskę uderzają w zwykłych Polaków, a nie w rządzących”. „Skąd to wiesz ?” – zapytał Speakes. „Od twojego odpowiednika, rzecznika Jaruzelskiego, Jerzego Urbana, który powiedział publicznie, że rząd się zawsze wyżywi”. Na to Speakes: „Powtórzę to Reaganowi”.
11 września 1986 roku Polska ogłosiła zwolnienie wszystkich więźniów politycznych, zaś 17 lutego 1987 roku Reagan zniósł dwie ostatnie sankcje nałożone na Polskę, oznajmił, że USA i Polska wymienią ambasadorów (zamiast dotychczasowych charges d’affaires), a wewnętrzną decyzją Białego Domu „oddał Polskę w pacht wiceprezydentowi Bushowi”. Powiedział mu: „Ja się teraz zajmuję Gorbaczowem, a ty się zajmij Polską”. Bush przekazał tę wiadomość Janowi Pawłowi II.

  Nie było więc przypadkiem, że po pielgrzymce papieskiej do Polski w czerwcu 1987 roku, Bush, wraz z panią Barbarą, przybyli do Warszawy pod koniec września tegoż roku. Bush przeprowadził długą rozmowę z generałem Jaruzelskim (z Wałęsą oczywiście też) i wystąpił w telewizji polskiej. Towarzyszyła mu ekipa jednej z telewizji amerykańskich, ponieważ prowadził on wówczas swą kampanię prezydencką i zależało mu na głosach „polskich” w USA.
Gdy Bush wybory wygrał i objął prezydenturę 20 stycznia 1989 roku, zaczęła się nowa seria cudów z jego i Jana Pawła II udziałem. Ta seria cudów odbywała się w istniejącej do przełomu 1989 i 1990 roku PRL, przy dużej aktywności jej władz i przychylności obu wyżej wspomnianych osobistości. Ale ten element był skrzętnie natychmiast okrywany milczeniem przez „Solidarność”. Największym cudem z udziałem Busha były jego starania uwieńczone powodzeniem, by PREZYDENTEM NAJPIERW PRL A PÓŹNIEJ RP ZOSTAŁ WOJCIECH JARUZELSKI. Pomyśleć tylko – prezydent USA walczy o to, by czołowy komunista i, co gorsza, „autor” stanu wojennego zajął najwyższe stanowisko w nowej Polsce!

 A tak było. 30 czerwca 1989 roku generał Jaruzelski odmawia kandydowania na urząd prezydenta państwa, ponieważ nie chce się narzucać. Bush więc działa zakulisowe, by go skłonić do zmiany decyzji. 9 lipca leci z wizytą do Warszawy. W czasie tego lotu, w Belwederze, Charles Bierbauer z CNN, przeprowadza wywiad z Jaruzelskim. Gdy go pyta czy trwa przy decyzji niekandydowania, Jaruzelski potwierdza ją, ale po raz pierwszy dodaje: „Chyba, że się zmienią okoliczności”. W Polsce Bush chwali Generała „pod niebiosa”, wymieniając jego nazwisko w pozytywnym sensie aż pięć razy w przemówieniu w Sejmie. Jaruzelski więc zmienia decyzję i 19 lipca zostaje prezydentem PRL.
A Jan Paweł II ? Przede wszystkim – wznowienie stosunków dyplomatycznych z Watykanem, po prawie półwiecznej przerwie, następuje – 17 lipca 1989 – w wyniku decyzji RZĄDU PRL, na którego czele stoi KOMUNISTA PRZECIEŻ, CHOĆ LIBERALNY, MIECZYSŁAW F. RAKOWSKI. Jak na to reaguje Jan Paweł II ? Oczywiście pozytywnie, ale i niezwykle. Chce jak najszybciej dokonać wymiany ambasadorów, tj. spowodować akredytowanie nuncjusza apostolskiego w Warszawie i przyjąć ambasadora polskiego w Watykanie. I teraz uwaga! Od 12 września 1989 roku działa w Polsce nowy rząd pod przewodnictwem Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego premiera od 55 lat, ale jest to wciąż rząd PRL. I oto Jan Paweł II zwraca się do niego z prośbą, by jako pierwszego po tylu latach ambasadora polskiego, do Watykanu przysłał…komunistę (choć też liberalnego), Jerzego Kuberskiego.
Papież zna go jako ostatniego szefa owej „prawie ambasady polskiej przy Watykanie” tj. Przedstawicielstwa PRL do spraw Kontaktów Roboczych ze Stolicą Apostolską, założonego jeszcze w 1974 roku „za Gierka”. I tak się staje. Kto dzisiaj wie, że pierwszym ambasadorem Polski przy Watykanie był PRZEDSTAWICIEL PRL, który złożył papieżowi listy uwierzytelniające podpisane przez Wojciecha Jaruzelskiego, prezydenta też Polskiej Rzeczypospolitej LUDOWEJ ? Sprawa została praktycznie ujawniona po raz pierwszy dopiero w pamiętnikach Kuberskiego w piśmie „Ambasador” przez jego redaktora naczelnego, Stanisława Błaszczyka, w 2010 roku.
 Jaruzelski Nie koniec na tym 6 grudnia 1989 roku, pierwszy nuncjusz apostolski po owych 55 latach nieistnienia stosunków dyplomatycznych między Warszawą i Watykanem, J, E. arcybiskup Józef Kowalczyk, składa listy uwierzytelniające na ręce Wojciecha Jaruzelskiego, prezydenta PRL. To dokument uroczysty, wydrukowany na specjalnym papierze, zredagowany po łacinie i zaczynający się od słów
„niustri et Honorabili Viro – Reipublicae Popularis Polonicae Praesidi – Joannes Paulus PP II – Illustris et Honorabilis Vir, salutem et prosperitatem”.
Słowa te znaczą: „(Do) Wybitnego i Czcigodnego Męża, Wojciecha Jaruzelskiego, Prezydenta Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (od) Jana Pawła II, PP Papa et Pastor (Papieża i Pasterza). Wybitny i Czcigodny Mężu! Zdrowia i pomyślności!”.
Są to piękne i przeniknięte szacunkiem słowa, nawet jeżeli byłyby tylko podyktowane tradycją watykańskiego protokołu dyplomatycznego. Ale kryją one coś jeszcze. 6 grudnia 1989 roku Jan Paweł II wiedział, że na przełomie grudnia 1989 i stycznia 1990 roku zostanie przywrócona dawna nazwa państwa polskiego -Rzeczpospolita Polska (bez słowa „Ludowa”). Jeżeli, w swym obliczonym na wieczność dokumencie watykańskim nie chciałby mieć tej, podobno powszechnie znienawidzonej nazwy „Ludowa”, to mógł poczekać z poleceniem wręczenia listów uwierzytelniających przez nuncjusza Kowalczyka, do pierwszych dni stycznia 1990 roku, kiedy Wojciech Jaruzelski byłby już prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej – kropka. Musiało więc coś przynajmniej się tlić w charakterze papieża, w jego jestestwie, na korzyść tej Ludowej Polski, która, przy wszystkich jej wadach, była przez prawie pół wieku jego ojczyzną i Z KTÓREJ, JAK BY NIE BYŁO, DOTARŁ ON DO WATYKANU, NA NAJWYŻSZE STANOWISKO W KOŚCIELE O ZASIĘGU ŚWIATOWYM. Na to „coś” są dowody, a jeden z nich złożył – tak chciał los – następca Kuberskiego na stanowisku polskiego ambasadora w Watykanie, działacz katolicki, Stefan Frankiewicz. W wywiadzie dla „Gazety Świątecznej”, dodatku do „Gazety Wyborczej” z 3-5 kwietnia 2010, Frankiewicz powiedział: „Papież miał szalone poczucie humoru sytuacyjnego, jedną celną uwagą potrafił coś spuentować. Po którymś z posiłków, kiedy mówiono o Polsce, były narzekania na sytuację polityczną, społeczną, papież westchnął po aktorsku: ‘Tak, za komuny było lepiej'”.
Niech będzie i „po aktorsku”. Niech będzie i żartobliwie. Niech będzie i z westchnieniem. Ale to miło, że coś takiego było.

KONKLUZJA
Broniarek

Autor: Z. Broniarek

Tytuł tego specjalnego wydania mojej „Gazety Internetowej” „PLOTKI, PŁOTKI I GRUBE RYBY”, która – to w charakterze gorącego podziękowania – bez pomocy Pana Andrzeja Szkody, jej Wydawcy, nie mogłaby się ukazywać, zakończony jest znakiem zapytania.
Całość tytułu, przypomnijmy, głosi: „Jan Paweł II – czy Bóg dla naszych czasów ?”. Ten znak zapytania ma mnie uchronić przed oskarżeniem o świętokradztwo. Wyjaśniam więc, że ani mi w głowie naruszać porządek ustalony od tysiącleci, a według Starego i Nowego Testamentu, od początku świata i „detronizować” tradycyjnego Pana Boga.

 

Wydawca: A. Szkoda              Szkoda

Nie śmiałbym tego czynić choćby ze względu na następujące ostrzeżenie, Pana Boga właśnie, zawarte w Drugiej Księdze Mojżeszowej, z okazji nadania ludowi Izraela Dziesięciorga Przykazań na górze Synaj: „Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze i na ziemi w dole, i tego, co jest w dole pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winy ojców na synach do trzeciego pokolenia i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą. A okazuję łaskę do tysięcznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań”.
Dlatego też nic nikomu nawet nie próbuję sugerować owym tytułem ze znakiem zapytania. Jan Paweł II został już błogosławionym, a znaczna część ludzkości, w tym najbardziej Polacy, oczekują jego kanonizacji. Ale okrzyk „Santo SUBITO”, wzniesiony przez Włochów niemal natychmiast po jego odejściu, a później przejęty przez cały katolicki świat, oznacza, że w mniemaniu setek milionów ludzi, słowo określające kogoś jako „tylko” świętego, to dla Jana Pawła II za mało. Powinien nosić miano przynajmniej „Sanctissimusa”. W związku z tym, chyba może być dla ludzi indywidualnych Bogiem niejako prywatnym, takim, którego można “mieć na własność”, równocześnie nie odmawiając Go nikomu innemu. Bo ON naprawdę, głosząc pokój, tolerancję, porozumienie między narodami, i to jeszcze niemal we wszystkich językach, zdobył, również dla owego tradycyjnego Pana Boga, cały świat.
A wracając do ambasadora Frankiewicza, lekko go tylko trawestując – czy to nie ogromna wartość i ogromna frajda mieć własnego Boga obdarzonego poczuciem humoru ?
wydawca: A. Szkoda

Odcinek ósmy:
https://polishnews.com/index.php?option=com_content&view=article&id=2448:jan-pawe-ii-czy-bog-dla-naszych-czasow-&catid=93:historiapolish-history&Itemid=329

http://www.zygmunt-broniarek.com