Ludzie, którzy w Egipcie wychodzą na ulice, pragną nie tylko demokracji i wolności. Chcą też wreszcie uczestniczyć w życiu gospodarczym swojego kraju. Gospodarka Egiptu w roku kryzysowym 2009 nawet urosła – o prawie 5 procent, natomiast na kilka lat poprzedzających kryzys gospodarka rosła o siedem procent rocznie.
Pomimo liberalizacji gospodarki narodowej, zwłaszcza młodzi ludzie są bez pracy – mówi Volker Treier, główny ekonomista Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK). Jego zdaniem w Egipcie zbyt mało inwestuje się w edukację i kwalifikacje młodych. Dlatego gospodarka cierpi przede wszyskim na brak wykwalifikowanego narybku.
Młodych wielu, ale niewykwalifikowanych.
Egipt liczy obecnie 84 mln mieszkańców. Według danych ONZ liczba ta wzrasta rocznie o średnio 2 procent. Rokrocznie na rynku pracy przybywa 600 do 700 tys. młodych ludzi. Ich brak wykształcenia wpływa też na wzrost inflacji, która wynosi obecnie 11 procent – mówi Treier. “Kraj, który sam za mało produkuje, jest zmuszony do sięgania po produkty z zagranicy. A to prowadzi do inflacji” – wyjaśnia główny ekonomista DIHK.
Niemieckie firmy wstrzymały produkcję
“Żeby móc zatrudnić wszystkich tych młodych ludzi, konieczny byłby – zgodnie z obliczeniami Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) – co najmniej 6 procentowy wzrost gospodarczy” – twierdzi Martin Kalhöfer, ekspert bliskowschodni agencji Germany Trade and Invest. W obecnej sytuacji osiągnięcie takiego wzrostu będzie, w jego przekonaniu, bardzo trudne. Kalhöfer nie wyklucza też, że kryzys w Egipcie negatywnie odbije się na turystyce, na przeprawach przez Kanał Sueski, a także na przekazach pieniężnych Egipcjan, żyjących na emigracji. Przede wszystkim jednak ekspert obawia się, że zagranica mogłaby wstrzymać bezpośrednie inwestycje.
Obawy Kalhöfera zdają się potwierdzać. Koncerny BASF, Daimler i BMW doniosły ostatnio, że wstrzymują produkcję w Egipcie.
Niemcy w Egipcie pozostaną
Z informacji, jakimi dysponuje Volker Treier, wynika jednak, że niemieckie firmy chcą w Egipcie pozostać. “Są za bardzo z Egiptem związane, a także uważają ten kraj za miejsce, ważne również ze strategicznego punktu widzenia. Dlatego wolą na razie odczekać”.
“Dalsze inwestycje zamrożono do momentu odprężenia się sytuacji” – dodaje Treier. Nowi zagraniczni inwestorzy podejmą decyzje, gdy będzie wiadomo, w jakim kierunku Egipt zmierza. “Można mieć tylko nadzieję” – mówi z kolei Kalhöfer – “że zapanuje tam demokracja. Wtedy inwestorzy znów się pojawią”.
Żródło: Deutsche Welle
http://www.dw-world.de/dw/article/0,,14811986,00.html
Jutta Waserrab / Iwona D. Metzner
red. odp.: Magdalena Szaniawska-Schwabe