Zatem, czy w latach kryzysu ktokolwiek odważyłby się twierdzić, że wydanie dodatkowych pieniędzy na modernizację Marynarki Wojennej może być czynnikiem stymulującym pracę polskich przedsiębiorstw zbrojeniowych i lotniczych, a przez to może stać się krokiem milowym w kierunku uzdrowienia krajowej gospodarki? Jak najbardziej. Nad tym zagadnieniem dyskutowało grono ekspertów, podczas ogólnopolskiej konferencji naukowej pt. „Modernizacja Marynarki Wojennej RP a przezwyciężanie kryzysu gospodarczego w Polsce”, która odbyła się 20 października br. w Gdyni.
Pomysłodawcą konferencji, a także jej głównym organizatorem było Polskie Lobby Przemysłowe im. Eugeniusza Kwiatkowskiego, które już wielokrotnie podejmowało działania interwencyjne, mające na celu ratowanie przedsiębiorstw o znaczeniu szczególnie ważnym dla gospodarki lub obronności Polski. Tym razem, Lobby działało w ścisłej współpracy z Wydziałem Dowodzenia i Operacji Morskich Akademii Marynarki Wojennej, NSZZ Pracowników Wojska i NSZZ „Solidarność” w Stoczni Marynarki Wojennej S.A. w Gdyni oraz NSZZ „Solidarność 80”, WZZ Pracowników Gospodarki Morskiej i NSZZ „Solidarność” w Szczecińskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” S.A.
W spotkaniu udział wzięli przedstawiciele Dowództwa Marynarki Wojennej RP, menedżerowie stoczni i polskich zakładów zbrojeniowych, dyrektorzy i pracownicy naukowi jednostek badawczo – rozwojowych działających na rzecz Marynarki Wojennej, eksperci i działacze związkowi.
Jest źle, a będzie jeszcze gorzej
Raporty przedstawione podczas spotkania przez siedmiu niezależnych, pochodzących z różnych środowisk ekspertów po raz kolejny dowiodły, że stan Marynarki Wojennej RP jest katastrofalny. Specjaliści twierdzą, że jeśli w ciągu dwóch najbliższych lat rząd nie wykaże większego zainteresowania tym rodzajem sił zbrojnych, nie będzie czego ratować. We wstępie do oficjalnego raportu wydanego po zakończeniu konferencji, dr hab. Paweł Soroka, główny koordynator Polskiego Lobby Przemysłowego pisze: „Po 2018 roku Marynarka Wojenna nie będzie w stanie realizować większości zadań operacyjnych w układzie narodowym i sojuszniczym. W tym okresie dojdzie bowiem do całkowitego „zestarzenia” się okrętów i statków powietrznych, gdyż Marynarka Wojenna nie pozyskuje nowych jednostek od ponad 20 lat, a jednocześnie budżet Ministerstwa Obrony Narodowej, z uwagi na konieczność modernizacji Sił Zbrojnych w innych dziedzinach (m.in. kupno śmigłowców bojowych i transportowych oraz modernizacja systemu obrony powietrznej), nie będzie w stanie sfinansować budowy nowych okrętów bojowych, która jest bardzo kapitałochłonna. Bez realizacji tego programu nie będzie szans na zrównoważenie polskich sił morskich. Marynarka Wojenna utraci nieuchronnie zdolność bojową z powodu konieczności wycofania w tym czasie ponad dwudziestu okrętów bojowych, w tym czterech okrętów podwodnych, których okres eksploatacji wynosić będzie 40 lat.”
Statystyki na przestrzeni ostatnich 10 lat (a są to lata członkowstwa Polski w NATO) nie są pocieszające: z linii wycofano w tym okresie ponad 62% okrętów bojowych i pomocniczych jednostek pływających; lotnictwo morskie zredukowano o ponad 50% a stan osobowy Marynarki Wojennej zmniejszono o 36 %; Mimo, że obecnie siły morskie realizują zadania operacyjne na Bałtyku – korzystając ze skromnych sił, którymi dysponują, bez modernizacji i remontów posiadanych maszyn, sytuacja może stać się patowa. Kmdr Krzysztof Marciniak z Dowództwa MW twierdzi, że realne nakłady na modernizację powinny sięgnąć przynajmniej ok. 1 miliarda zł rocznie, a cały proces winien opierać się o rządowy program pomocy, podobny do programu zakupu i wdrażania wielozadaniowych samolotów F-16 w siłach powietrznych. „W przeciwnym razie istnieje duże prawdopodobieństwo osiągnięcia takiego poziomu degradacji sprzętu MW, z którego odtworzenie pożądanego stanu będzie nie tylko bardzo kosztowne, ale także niemożliwe do zrealizowania w krótkim czasie.” – kwituje kmdr Marciniak. Bardzo istotnym problemem okazać się mogą również oczekiwania sojusznicze ze strony NATO, które będą rosły z roku na rok. Zadania Marynarki Wojennej RP wykraczają bowiem poza akwen Morza Bałtyckiego. To nie tylko obrona morskiej granicy Polski (na rubieży NATO i Unii Europejskiej), jej strefy ekonomicznej, zwłaszcza bardzo ważne dla bezpieczeństwa energetycznego – zabezpieczenie dostaw surowców energetycznych drogą morską (gazu, ropy). To również misje międzynarodowe wynikające ze zobowiązań sojuszniczych. Polska Marynarka, solidarnie z innymi państwami członkowskimi, powinna włączać się do pomocy w obszarach konfliktów. Sygnały o takich oczekiwaniach pojawiły się już zresztą w trakcie jednego ze spotkań dowódców marynarek europejskich (CHENS-Meeting) ze strony dowódcy niemieckiego i brytyjskiego, oraz podczas dwóch konferencji dowódców marynarek pn. Sea Power Symposium, organizowanych co dwa lata przez US Navy.
Przemawia dr hab. Paweł Soroka
Narodowy Program Budowy Okrętów
Jeszcze do niedawna wydawało się, że złą sytuację da się opanować. Wiosną 2006 roku pojawił się plan odbudowy polskich sił morskich, przedstawiony przez adm. Marka Brągoszewskiego, ówczesnego zastępcę dowódcy Marynarki Wojennej. Plan ten, wraz z późniejszymi modyfikacjami został nazwany Narodowym Programem Budowy Okrętów (NPBO). Zakładał początkowo, że z budżetem wynoszącym ok. 30 mld zł, rozłożonym aż do roku 2020, Marynarka jest w stanie pozyskać 3-4 fregaty, 6-7 korwet wielozadaniowych, 10 niszczycieli min, 3 okręty podwodne i 3 wielozadaniowe okręty wsparcia operacji sił zbrojnych oraz okręt dowodzenia. Nie trzeba było długo czekać na przysłowiowy „kubeł zimnej wody”. Zaledwie rok później okazało się, że zarysowany projekt jest zbyt optymistyczny i wymaga korekty budżetowej niemal o połowę. Jednocześnie, w 2007 r. gdyńskie Centrum Techniki Morskiej (jedyny w Polsce ośrodek badawczo-rozwojowy zajmujący się systemami walki na morzu i bronią podwodną) wykazało inicjatywę powołania konsorcjum tzw. „korwetowego”, które poprzez swoje działania miało ożywić przemysł na Wybrzeżu – głównie przemysł stoczniowy. CTM wielokrotnie wydawało opinię, że korzyści przemysłowe i technologiczne, nie mówiąc nawet o ekonomicznych, dla wyspecjalizowanych przedsiębiorstw pomorskich oraz wielu tysięcy firm kooperujących, byłyby bardzo duże i istotne dla rozwoju polskiej gospodarki. Dr Soroka obecnie idzie również tym tropem: „Zamówienia publiczne w rodzimym przemyśle zawsze ożywiają koniunkturę, poprzez efekty mnożnikowe zwiększają dochody budżetu. Odbudowa i modernizacja Marynarki Wojennej RP przyczyniłaby się także do pozyskania krajowych i zagranicznych nowoczesnych technologii, w tym również takich, o których można mówić, że są podwójnego zastosowania, bo mogą być wykorzystywane także w sferze cywilnej.”
Ostatecznie, zareagowali członkowie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, którzy planowali rozwiązać problem pogłębiającego się kryzysu operacyjnego MW, poprzez uchwalenie wieloletniego Narodowego Programu Budowy Okrętów w postaci ustawy sejmowej, skierowanej pod obrady Sejmu przez Radę Ministrów. Ustawa taka, jeśli zostałaby przyjęta, uniezależniłaby dotacje na polską flotę od frakcji politycznych. Każde kolejne rządy byłyby ustawowo zobowiązane do zasilania MW odpowiednim budżetem (w wysokości min. 1 mld zł rocznie), aż do zakończenia programu odbudowy tj. do 2020 r. Uruchomienie programu NPBO przewidywano zaś na lata 2013-2014, ponieważ wówczas zakończy się spłata zakupu 48 samolotów wielozadaniowych F-16 dla sił powietrznych.
Niestety, rząd posiłkując się opiniami doradców premiera Donalda Tuska, nie zgodził się na NPBO. W pisemnej odpowiedzi przeczytać można ogólnikowe stwierdzenia dotyczące planów budżetowych państwa, które nie pozwalają na ustanowienie wieloletniego programu modernizacji floty: „Program budowy okrętów będzie rozważany do uznania za jeden z priorytetów programu rozwoju sił zbrojnych na kolejne lata” – napisano lakonicznie w odpowiedzi. Pomimo kilkakrotnych prób ponownego zainteresowania rządu tym tematem – do tej pory nie uzyskano skutku, choćby w postaci pisemnego stanowiska. Kryzys gospodarczy, który rząd odczuł z końcem roku 2008 był w tej, wystarczająco trudnej sytuacji, „kropką nad i”. Dodatkowo, podczas posiedzenia Sejmowej Komisji ON z września 2008 r., przedstawiciel Sztabu Generalnego poinformował, że w latach 2010 – 2015 zostanie wycofanych ze służby 14 okrętów bojowych.
Taki jest stan polskiej floty dzisiaj. Uczestnicy gdyńskiej konferencji, jak podkreśla dr Soroka: „(…) wyrażają wielki niepokój, że Polska odwraca się od morza. Dziś dopuszczamy praktycznie do likwidacji polskiego przemysłu stoczniowego, po zlikwidowanej już wcześniej polskiej flocie handlowej i rybołówstwie.” I apeluje: „Nie pozwólmy zniweczyć tego, co reaktywowane w 1918 roku Państwo Polskie, z wielkim wysiłkiem wybudowało: miasto, port handlowy i wojenny w Gdyni, Stocznię Marynarki Wojennej, Stocznię Gdynia oraz flotę handlową i Marynarkę Wojenną.”
To, co jeszcze pozostało na zachodnim wybrzeżu, a więc Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni oraz Szczecińska Stocznia Remontowa „Gryfia”, powinny zostać jak najdłużej w dobrej kondycji, tak by stanowiły zaplecze Marynarki Wojennej RP. Nie powinny natomiast pozostać w rękach Agencji Rozwoju Przemysłu, która już udowodniła swoją nieporadność w tej kwestii. Eksperci są zgodni co do bezzwłocznego wprowadzenia wieloletniego, Narodowego Programu Budowy Okrętów, który angażując polski przemysł stoczniowy i lotniczy, przedsiębiorstwa zbrojeniowe i ich zaplecze badawczo-rozwojowe, przyczyni się także do funkcjonowania i wydźwignięcia z kryzysu krajowej gospodarki. Miejmy nadzieję, że i tym razem Polacy nie będą „mądrzy po szkodzie”.
Płk.Bogdan Sordyl
Tekst: Monika Lewińska i Bogdan Wegrzynek