Taką technologię mogą stworzyć ludzie wybitni, którym stwarza się odpowiednie warunki systemowe zgodnie z zasadą:
Aby czasu nie marnować i sił nie trwonić
Mądrych ludzi trzeba słuchać i jak skarb ich chronić
W naszej ojczyżnie Polsce ( USA jest tylko dobrą macochą , która nas przygarnęła) to dobro kraju jest wykuwane też ciężką pracą .Niestety zauważa się niedostatek pozostałych elementów. O inteligentnych przywódcach duchowych i politycznych nie będę pisał . Pozostawiam to pod rozwagę czytelnikowi. Skupię swoją uwagę na inowacyjności w gospodarce. Nie za bardzo ona nam wychodzi. Stwarzane są coraz lepsze instrumenty jej wspierania jak Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, różne inkubatory wynalażczości , ale wyniki są niezadawalające sądząc po liczbach
W Polsce składane są tylko 5 patentów na 1mln mieszkańców gdzie w Slowenii ok 20, w Czechach ok.18, na Węgrzech 12 a w Niemczech ok 200, w Szwajcarii ponad 300 o. Z budżetu na badania wydaje się 0,7% PKB przy1,3% w Unii Europejskiej i powyżej 3% w Danii, Szwecji. Na 27 państw europejskich Polska zajęła 23 miejsce w inowacyjności gospodarki.
Czyżby Polacy jako naród nie miał inklinacji czy zdolności do inowacyjności? W takim razie jak wytłumaczyć fakt , że grupa polskich naukowców i pracowników centrów transferu technologii zostala wysoko oceniona w tym zakresie przez Stanford University w USA?.Dlaczego na świecie w tym w USA naukowcy i konstruktorzy polskiego pochodzenia niejednokrotnie wykształceni na polskich uczelniach odnoszą sukcesy na polu wdrożeń, patentów i zaawansowanych badań naukowych? Dlaczego nie jest wykorzystywany ich potencjał intelektualny ku dobru Polski ?
Jedną z poważnych przyczyn jest kulejący system zarządzania państwem. Według Henryki Bochniarz prezydent PKPP Lewiatan „Polskie firmy są ciągle słabe kapitałowo. (…) Problemem zatem jest wielkość polskich przedsiębiorstw i kapitał, którym dysponują, ale także, a może przede wszystkim, zupełny brak wsparcia dla innowacyjności w Polsce.” Może pani Bochniarz przesadziła, bo obserwuje się lekką poprawę, ale problem pozostaje bardzo duży.
Silnik GEnx stosowany do samolotu Boenig 787 Dreamliner
To wsparcie mają inżynierowie poza Polską. Ich dokonania nie zajmują pierwszych stron gazet, bo to temat nie za bardzo „cool”. Jednak istnieją i wnoszą niebagatelny wkład w rozwój myśli technicznej w krajach osiedlenia. Mieszkamy w Stanach Zjednoczonych zajęci pogonią za lepszym jutrem i nie zauważamy , ze wśród nas jest wielu rodaków z nadprzeciętnymi osiągnięciami.
Jednym z nich jest prof. Wiesław Binienda.
Tytuł magistra inżyniera uzyskał na Politechnice Warszawskiej w 1980r. Jest doktorem,profesorem i dziekanem Wydziału Inżynierii Cywilnej Uniwersytetu w Akron , Ohio.Autor licznych publikacji naukowych z dziedziny inżynierii materiałowej, ciała stałego i ich zastosowania w lotnictwie i astronautyce. Jest laureatem nagród przyznawanych przez NASA . Współautor specjalnego materiału kompozytowego z plecionych włókien węglowych użytego do budowy silnika General Electric Next Generation GEnx wykorzystany do samolotow Boening 787 Dreamliner i 747-A. Natomiast American Polish Engeeniering Association uznało go za jednego z najbardziej zasłużonych naukowców amerykańskich polskiego pochodzenia.Ostatnio profesor otrzymał ofertę współpracy z chińskim koncernem lotniczym, który ma aspiracje stania się trzecim na świecie producentem samolotów po Airbus i Boenig.
Innym jest fizyk dr Kazimierz Nowaczyk. Od 1996 roku pracujący jako adiunkt w Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej University of Maryland. Autor wielu publikacji naukowych. Doktor K. Nowaczyk jest też analitykiem. Ma on duże doświadczenie w wyciąganiu danych z różnych baz danych i ich obróbce.
Dr inż. Wacław Berczyński ukończył Politechnikę Lódzką .Doktoryzował się w 1978 z zakresu metody elementów skończonych. W 1981 wyemigrował do Kanady ,gdzie podjął pracę na Uniwersytecie w Montrealu jako adiunkt, a potem profesor nadzwyczajny.. Ma bogate doświadczenie jako inżynier w przemyśle lotniczym. Jest cenionym najwyższej klasy specjalistą w firmie Boenig.w zakresie konstrukcji z wykorzystaniem metody elementów skończonych.
Doktor inżynier Grzegorz Szuladziński absolwent Politechniki Warszawskiej , obecnie prowadzący firmę konsultingową w zakresie inżynierii mechanicznej Analytical Service Pty Ltd koło Sydney w Australii . Jest wysokiej klasy specjalistą w zakresie analiz zjawisk szybkozmiennych metodą elementów skończonych (eksplozje , katastrofy , fale uderzeniowe) Jest jednym z ekspertów w zakresie bezpieczeństwa narodowego Australii i członkiem wielu komitetów naukowych.
Moźna wymienic wielu innych polskich naukowców na obczyźnie, którzy wyjechali z kraju nie zawsze z własnej woli. Moja uwaga skupiła sie na przedstawionych powyżej. Dali się oni zauważyć z bardzo patriotycznej postawy . Otoż wszyscy poświęcili swój czas i umiejętności w celu zbadania katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 od strony techniczno-naukowej. Stali się ekspertami Zespołu Parlamentarnego d/s zbadania przyczyn katastrofy Tu-154 w Smoleńsku. Zaprzęgneli dostępne wysokiej klasy laboratoria z bardzo zaawansowanym oprogramowaniem. Ci naukowcy przedstawili wyniki swoich badań ,z których wynika szereg wniosków zaprzeczających oficjalnym raportom komisji rządowych polskiej i rosyjskiej, które badają katastrofę „smoleńską’.Te wnioski nie bazują na domniemaniach , ale są udokumentowane naukowo z wyliczeniami inżynierskimi i poparte symulacjami komputerowymi. Mnie jako inzyniera zaskoczył fakt wystąpienia ostracyzmu środowisk naukowych w Polsce wobec grupy wyżej wymienionych naukowców.
Tu-154 M nr.101, który uległ katastrofie 10.kwietnia 2010.
Specjaliści z państwowej komisji negują badania specjalistów z Komisji Sejmowej. Maja ku temu wszelkie prawo.Zdumiewa mnie jednak fakt unikania za wszelka cenę konfrontacji wyników badań na płaszczyżnie technicznej przez inżynierów „rządowych” i nie umieszczenia w oficjalnym raporcie analizy numerycznej uderzenia skrzydła w brzozę , która ponoć jest główną winowajczynią katastrofy. Działania są wręcz odwrotne.Wysuwane są pod adresem prof.Biniendy i dr. Nowaczyka, dr.Berczyńskiego, dr. Szuladzińskiego zarzuty niekompetencji technicznej w sloganach populistycznych bez kontrargumentów naukowo-technicznych . Są to działania zgodne z aforyzmem Konfucjusza sprzed tysięcy lat
Kto trzęsie drzewem prawdy, temu
spadają na głowę obelgi i nienawiść.
Prawa przyrodnicze odkrywane przez fizykę chemię, matematykę są prawami , których zaprzeczyć sie nie da.Zagłuszyć je może tylko wrzaskliwa propaganda, ale tylko chwilowo.. Prof.Binienda w swoich badaniach przyjął w załozeniach grubość sławnej brzozy większą od rzeczywistej i wytrzymałość skrzydła mniejszą .
Obliczenia i symulacje komputerowe wykazały o niemożliwości odcięcia skrzydła przez brzozę,a tym bardziej odrzucenia jego na odległość 110 m od nieszczęsnej brzozy
Natomiast prof.Jacek Rońda(jeden z odważnych naukowców żyjących w Polsce)przytoczył fakt ,,,że stosunek energii ścinania do energii kinetycznej samolotu jak 13 do 100 000 czyli to drzewo było taką przeszkodą dla samolotu jak gałązka dla samochodu. Dr.Berczyński najwyższej klasy specjalista firmy Boenig od konstrukcji m.in. skrzydeł samolotu zwrócił w swoich badaniach uwagę na nity, które przenoszą siły ścinające i powinny być ścięte, a nie rozerwane W przypadku katastrofy lotniczej w Smoleńsku nity zostały rozerwane.To jest dziwne z dwóch powodów :
– do przenoszenia naprężeń rozciągających używa się innych połączeń.
– siła rozrywająca nit jest bardzo duża i wynosi ok.150 kG.
Takie siły występują przy eksplozjach, które nadają nitom bardzo dużą energie kinetyczną i lecą jak pociski rażąc otoczenie. Zostały one znalezione w ciałach ofiar.
Dr. Szuladzinski dowodzi ,ze eksplozja wewnątrz samolotu była przyczyną katastrofy.
W katastrofach lotniczych, gdzie samolot nurkuje na miękkim terenie samolot i ofiary nie są tak porozrywane i rozrzucone na obszarze o długości ok.800 m .Ponadto stwierdził , że typowa kolizja „na krzyż” dwóch podłużnych obiektów kończy się ścięciem lub złamaniem jednego z nich . Tak więc, jeśli brzoza została złamana to skrzydło ocalało najwyżej z powierzchniowymi uszkodzeniami. W jego ocenie brzoza powinna być pominięta w rozważaniach o przyczynach katastrofy.W opublikowanym przez niego raporcie „ Niektóre aspekty techniczno-konstrukcyjne smoleńskiej katastrofy” przedstawiona jest hipoteza , że bezpośrednią przyczyną katastrofy były dwa wybuchy wewnątrz samolotu, do których doszło w ostatniej fazie lotu.Stąd taka duża liczba odłamkow i porozrywanych ofiar.
Chcę podkreślić , że powyższe wnioski powstały po czasochłonnych badaniach naukowych z użyciem zawansowanych technologii badawczych wykorzystywanych w NASA, w labolatoriach naukowych USA czy Australii. Wykonali to wysokiej klasy specjaliści nie zasługujący na pejoratywne, polityczne stwierdzenie „że zawsze znajdzie się egzotyczny naukowiec z Nowej Zelandii czy Nowej Gwinei” .A stwierdził tak Prezydent Komorowski w kontekście prac niezależnej komisji.
Działalnośc takich ludzi napawa optymizmem w lepszą przyszłość Polski .Wiarą , że Istnieje znaczna liczba odważnych, prawych ludzi , którzy zgodnie z sentencją Ludwika Van Beethowena potrafią:
„Czynić dobro, gdzie to jest możliwe,
kochać wolność ponad wszystko,
nie zaprzeć się prawdy nawet przed tronem! „
Zbigniew Żelazny
e-mail; [email protected]