Noc kupały

sobotka

 

Obchody tegoż święta, przypadały więc w nocy z 23 na 24 czerwca. Przeprowadzane podczas takowego święta wróżby i obrzędy słowiańskie, miały zapewnić świętującym zdrowie i urodzaj.

 

 sobotka W czasie tej magicznej nocy, rozpalano święte ogniska, w których palono magiczne zioła i czarodziejskie rośliny.

W trakcie tak radosnych zabaw kupalnych, odbywały się różnego rodzaju wróżby i tańce. Dziewczęta puszczały w nurty rzek, wite przez siebie wianki z zapalonymi wokół świecami, aby te kusiły swym urokiem płeć przeciwną. Jeśli takowy wianek został wyłowiony przez kawalera, oznaczało to szybkie zamążpójście jego właścicielki. Jeśli zaś wianek ten płynął dalej, wróżyło to, iż dziewczyna nie prędko wyjdzie za mąż. Gdy zaś cały spłonął, utonął lub zaplątał się w przybrzeżne szuwary, wróżyło to, że dziewczyna która go uwiła zostanie starą panną. Kupałą nazywano również ogniska palone podczas tych obrzędów, do których na dobrą wróżbę wrzucano magiczne zioła.

Na Mazowszu i Podlasiu obrzędy sobótkowe, były zwane kupalnocką, ponieważ oprócz puszczania wianków, przyglądano się tam palącemu ognisku i wróżono pomyślność zbiorów, z buchających z niego płomieni.

Wianki Paweł Jasienica w swoich historycznych dziełach podał, że ostatni polski obrzęd pogańskiego świętowania Kupały, miał miejsce w 1937 roku, na Opolszczyźnie. Unikalnym w dzisiejszych czasach fenomenem, są coroczne oficjalne obchody Sobótki w Krakowe, organizowane od wielu lat w postaci tzw. „Wianków”.

Słowo Kupała, wbrew powszechnie głoszonym opiniom najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego z ruską formą słowa kąpiel. Tłumaczenie takie zostało wymyślone przez świat chrześcijański na przełomie X-XI wieku. Kościół nie mogąc wykorzenić z obyczajowości ludowej corocznych obchodów pogańskiej Sobótki, podjął próbę zasymilowania tego święta z obrzędowością chrześcijańską. Nadano zatem Kupalnocce patrona, w osobie Jana Chrzciciela i zaczęto nawet zwać go Kupałą, z racji tego, że stosował on chrzest w formie rytualnej kąpieli. Jednak wyraz kupała, pochodzi najprawdopodobniej z indoeuropejskiego pierwiastka kump, oznaczającego grupę, gromadę, zbiorowość, z którego wywodzą się słowa takie jak kupa, skupić, kupić i głośno świętować.

Istnieje również pogląd, iż nazwa święta to po prostu imię rzekomego słowiańskiego bóstwa, patrona miłości i płodności – Kupały. Jeśli natomiast chodzi o słowo sobótka, późniejsze określenie Kupalnocki, to prawdopodobnie stworzone zostało ono przez Kościół. Fakt ten, od zarania swego istnienia miał wydźwięk pejoratywny, ponieważ Noc Kupały znaczyła tyle, co mały sabat czarownic. Z nazwą tą, wiąże się również pewna legenda, mówiąca o tym, jakoby Sobótka była uroczystością ku czci pięknej dziewczyny o tym właśnie imieniu. Sobótka, w bliżej nieokreślonym czasie zamieszkiwała ponoć niewielką wioskę, znajdującą się w dolinie Babiej Góry. Narzeczony jej Sieciech, powróciwszy z wojny miał swą wybrankę pojąć za żonę, jednak wioska ich została nagle zaatakowana przez hordy niemieckiego wroga. Podczas odpierania zbrojnego ataku, Sobótka zginęła trafiona strzałą w samo serce. A działo się to wszystko w noc letniego przesilenia. Od tej pory, Sieciech co noc upatrywał odbicia ukochanej dziewczyny w okolicznej rzece. Podobno od tego momentu, znalazło swój upust świętowanie Sobótkowej Nocy, zwanej świętą. Informacje na temat obchodów Sobótki są dosyć skąpe, z racji tego, że Kościół od zawsze próbował te obchody początkowo zwalczać za pośrednictwem zakazów, kar i klątw, później zaczął je zmieniać, nadając im sens, wyraz i symbolikę typowo chrześcijańską. W wyniku tych działań, obchody Kupalnocki stopniowo zaczęły zanikać, ulegały zapomnieniu bądź całkowitemu zniekształceniu.

W drugiej połowie XVI stulecia, to enigmatyczne święto znów odżyło, wraz z nadejściem epoki głoszącej powrót człowieka do natury, czyli do tego co dawne i pierwotne. Znalazło to zresztą odzwierciedlenie w literaturze tamtego okresu, na przykład w  „Pieśni Świętojańskiej o Sobótce” autorstwa Jana Kochanowskiego.

Wiadomo na pewno, że pogańska Kupalnocka, poświęcona jest przede wszystkim żywiołom wody i ognia, mającym oczyszczającą moc. To również święto miłości, płodności, słońca i księżyca. Na Litwie istnieje pieśń, opowiadająca jak to pierwszej wiosny po stworzeniu świata, Księżyc ożenił się ze Słońcem. Kiedy jednak Słońce po nieprzespanej nocy poślubnej wstało i wzniosło się ponad horyzont, Księżyc je opuścił i zdradził z Jutrzenką. Od tamtej pory oba te ciała niebieskie są dla siebie wrogami, którzy nieustannie ze sobą walczą i rywalizują, co jest najbardziej ewidentne podczas letniego przesilenia, kiedy noc jest najkrótsza, a dzień najdłuższym dniem w roku.

Kupala

W niektórych regionach Polski wierzono, że od przesilenia wiosennego do letniego nie można kąpać się w rzekach, strumieniach czy jeziorach. Natomiast kąpiel po zmroku lub przed wschodem słońca, leczyła rozmaite dolegliwości, jako że woda była wówczas uzdrawiającym żywiołem należącym do księżyca. Obchody Kupalnocki rozpoczynały się zatem, od rytualnego skrzesania ognia z drewna jesionu i brzozy (w niektórych źródłach mowa jest tylko o drewnie dębowym), po uprzednim wygaszeniu wszelkich palenisk w całej wsi. W obranym miejscu świętego gaju, wbijano w ziemię brzozowy kołek, po czym zakładano nań jesionową piastę, czyli koło owinięte smoloną słomą. Następnie obracano to koło tak szybko, że w wyniku tarcia zaczynało się ono palić. Wtedy je zdejmowano i płonące toczono do przygotowanych opodal stosów, dzięki czemu szybko zajmowały się one ogniem. Szeregi stosów układanych zazwyczaj na wzgórzach, płonęły owej nocy niemalże w całej Europie. Skakanie przez ogniska i tańce wokół nich, miały oczyszczać ludzi, chronić ich przed złymi mocami i chorobą, a palenie na stosach ofiar, składanych z drobnej zwierzyny i ptactwa oraz magicznych ziół, zapewniało urodzaj tudzież płodność zwierząt i ludzi. Noc Sobótkowa, była również nocą łączenia się ludzi w pary.

Niegdyś kojarzenie małżeństw należało do głowy rodu oraz starszyzny mieszkańców danej wioski. Ale dla dziewcząt, które nie były jeszcze nikomu przyrzeczone i pragnęły uniknąć zwyczajowej formy dobierania partnerów, noc Kupały była wielką szansą na zdobycie ukochanego.

 

Młode niewiasty, plotły sobie zatem wianki z kwiatów i magicznych ziół, wpinały je w nie płonące łuczywo i w zbiorowej ceremonii ze śpiewem i tańcem powierzały je falom rzek i rwących strumieni. Dalej zaś, na owe wianki czekali już chłopcy, którzy licząc na łut szczęścia, próbowali je wyłapywać. Każdy, któremu się to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę wyłowionej zdobyczy. W ten sposób dobrani młodzi ludzie, mogli kojarzyć się w pary bez obrazy obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze czy drwiny otoczenia. Owej nocy, przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się od zbiorowiska i samotny spacer po lesie. Przy okazji tegoż spaceru, młode dziewczęta i młodzi chłopcy poszukiwali na mokradłach kwiatu paproci, wróżącego pomyślny los. O świcie powracali do wciąż płonących ognisk, by przepasawszy się bylicą i trzymając się za dłonie, przeskoczyć przez ich święte płomienie.

 

Legendy o kwiecie paproci, zwanym też „Perunowym Kwiatem” znane są z przeróżnych podań, które gdzieniegdzie przetrwały aż do dziś. Opowiadają one o wielu ludziach, którzy błądzili po lasach i mokradłach próbując odnaleźć magiczny kwiat, obdarzający bogactwem, siłą i mądrością. W podaniach czeskich i niemieckich, znalazca kwiatu paproci, powinien szukać skarbów w ciemnym borze. We francuskich wierzeniach zaś, właściciel kwiatu, powinien szukać bogactwa na najwyższym w okolicy wzgórzu, do którego ma on dobiec przyświecając sobie ognistym kwiatem paproci jak pochodnią. W legendach rosyjskich natomiast, po zerwaniu gorejącego kwiatu należy wyrzucić go jak najwyżej w powietrze i szukać skarbu tam, gdzie on spadnie. A zdobycie tej rośliny nie było łatwe, strzegły jej bowiem widzialne i niewidzialne straszydła, czyniące straszliwy łoskot, gdy tylko ktoś próbował się do niego zbliżyć. Kupalnockę wśród ludów słowiańskich, mieszkających na pradawnych ziemiach Polan obchodzono podobnie.

W południowej Polsce, skakano przez ogniska, co miało oczyszczać oraz chronić ludzi przed wszelakim złem i nieszczęściem. Zasuszone wianki z bylicy zakładano na rogi bydłu, by ustrzec je przed chorobami i urokami czarownic. Mieszkańcy Podlasia, od dogasających o świcie ognisk zapalali pochodnie i obchodzili z nimi swoje zagrody i domostwa, co chronić je miało przed złymi duchami. W okolicach Kamieńca Podolskiego, palono ogniska na rozstajnych drogach albo nad brzegami jezior, bo wierzono, że woda, w której koniecznie należało się tej nocy zanurzyć, miała właściwości lecznicze.

 

W okolicach Kielc, przez ogień skakały pary niosące na ramionach figurkę Kupały. Jeśli podczas tego rytuału, bóstwo wpadło do ognia, młodym wróżono rychły koniec miłości. W okolicach Pomorza Zachodniego, przy okazji skoków przez ogień, które wykonywały najpierw dziewczęta, a później chłopcy ogłaszano, że zostawiają oni za sobą wszystkie swoje grzechy. Poza skakaniem przez ogień i szukaniem kwiatu paproci, w noc Kupały odprawiano również rozmaite wróżby, bardzo często związane z miłością, które miałyby pomóc poznać przyszłość młodych ludzi. Wróżono ze zrywanych w całkowitym milczeniu kwiatów polnych i z szumu wody w studniach, wróżono też z rumianku i kwiatów dzikiego bzu, z cząbru, ze szczypiorku, z siedmioletniego krzewu kocierpki, z bylicy i z mnóstwa innych znaków, które szczególnie widoczne były w tę czerwcową noc. Powszechnie wierzono też, iż osoby biorące czynny udział w sobótkowych uroczystościach, przez cały rok będą żyły w szczęściu i dostatku.

 

Ewa Michałowska Walkiewicz

[email protected]