Podobieństwa optyki z 1992 z 2023

16 maja 2023 r. red. Dariusz Kortko z katowickiej GW pisze o tym, co się dzieje we wsi Kołodzieje, powiat Stalowa Wola. Mieszka tam ok. 200 mieszkańców w 50 domach. Wieś otaczają pastwiska i pola. Czas płynie powoli, samochody przejeżdżają rzadko. Nawet kurzu mało, chyba, że latem. I byłoby sielsko, gdyby nie wójt, któremu zachciało się nowoczesności. Umyślił sobie, żeby na polach postawić farmę fotowoltaiczną. Byłby tańszy prąd, farma przyniosłaby gminie dochód z podatków, a rolnicy mieliby po 12 tys. zł z hektara za dzierżawę terenu pod panele. Ale ludzie z Kołodziejów słyszeć o tym nie chcą, żadnych zmian nam nie trzeba. Jest dobrze, gdy Kołodzieje się nie zmieniają – mówią. Na co komu ta nowoczesność? Obudują nas wkoło panelami, a jakie to życie w lustrzanym kole? – pytają. Były pastwiska od dziadów pradziadów i niech dalej będą pastwiska! Bydła już nikt we wsi nie hoduje, zauważa reporter, z obcej gliny ulepiony. Ale kiedyś konie i krowy były – tłumaczą miejscowi. I trawę, żuły, mleko dawały. a mleko było białe, zdrowe, nikt jego nie odtłuszczał, a ser, twaróg – zawsze tłusty, że jak kto uszczknął odrobinkę, to pół dnia był syty. Nie chcemy farmy i jej nie będzie – mówią zgodnym chórem, jakby żywcem wyjęci z „Konopielki” Redlińskiego. Wiadomo, że od porządku, ludkowie, jest Pambóg, on pilnuje, żeby wszystko szło, było jak było. A diabeł chce zmieniać, ulepszać. Słyszycie? Ulepszać! O, do czego idzie! Krowy bedo sie źrebili, kobyły cielili, owieczki prosili. Chłop z chłopem spać bedzie, baba z babo, wilki latać, bociany pływać, słońce wzejdzie na zachodzie, zajdzie na wschodzie…no i co?! 

Gdyby filmowiec uprosił scenarzystę o małą rólkę dla jakiegoś polityka, np:Janusza Kowalskiego z Suwerennej Polski, to byłby film! Pasowałby idealnie do „konopielkowej” tyrady o tym, co się w Unii wyprawia: w dzień śpio, w nocy pracujo, w piątki nie poszczo, niedzielow nie świętujo! Sodomagomora!
Ale wszystko już było, może z wyjątkiem dotacji na zatkanie szczekaczom rozdziawionych, nienażartych pysków.

Oto dowód: Sławomir Mrożek w opowiadaniu „Z ciemności” w słynnej rozprawce pt. „Słoń” z oficyny literackiej Noir sur Blanc, w roku 1992, w Warszawie, napisał: „wy nam mówicie Europa. A tu postawimy mleko na kwaśne, to skądś wyłażą garbate karzełki i szczają nam do garnków…(-). Raz stara Glusiowa obudziła się rankiem, cała zlana potem. Patrzy, a tu na pierzynie maluśki siedzi, co go jeszcze przed wyborami przyznali na wybudowanie mostku, a zaraz potem umarł bez żadnego pocieszenia…siedzi, cały zielony, śmiej się i dusi. Baba w krzyk, ale nikt nawet z domu nie wyjdzie. A bo to wiadomo kto krzyczy? Z jakich pozycji krzyczy? A na tym miejscu, gdzie miał być mostek, z jakiegoś powodu artysta się utopił. Miał dopiero 2 lata, ale to był geniusz, jakby wyrósł, toby wszystko pojął i opisał.A tak, to tylko lata i fosforyzuje. I dalej w opowiadaniu „Z ciemności”, czytamy: (-) co się tyczy skupu zboża, od kiedy diabeł się we młynie ukazał i czapka się pięknie pokłonił – procenty spadają. (-) Rzecz jasna przez te wszystkie wypadki w naszej psychice zachodzą zmiany. Ludzie dają wiarę gusłom i zabobonom.(-) Gorzej że jak to piszę, drzwi się otwarły, świński ryj się w nich ukazał i tak jakoś dziwnie patrzy na mnie, patrzy…a nie mówiłem, że u nas inna specyfika?!”

10 – 12 lat przed akcesją do Unii E. specyfikę tę opisał Sławomir Mrożek. Po kolejnych 20 latach licząc od wejścia w UE, mamy opis życia mieszkańców wsi Kołodzieje. Oni nie chcą fotowoltaiki…tak jak jest – jest im dobrze, podobnie jak w roku 1992 wielu mieszkańcom też nie było spieszno do Europy. Pewnie dlatego tak trudno przekonać ludzi tam, gdzie rządzi inna specyfika!

Dla PN kompilację posyła St.Black

 Od Redakcji PN

Komentarz Marcisza Bielskiego

Mój komentarz; analizuję to świetne źródło wiadomości. To, że mi brakuje stanowiska miejscowych mieszkańców w sprawie – to pikus. Przecież stanowisko miejscowych, gwarantuje wyznanie autora, bo pisze co o tym myśli i to jakim stylem!. Aby się wzmocnić, odwołuje się do autorytetu Mrożka. Tak, tego samego, który wiedział, być może nawet z autopsji, kogo komentuje. Mrożkowi udało się „nabzdyczać” z intelektualnej miernoty. Co innego gdyby ktoś zechciał doszukiwać się osiągnięć autora „Tanga”, w aplauzie dla geniuszu (tegoż chłopstwa). Ciekawe, że tak wspanialy „tfurca”, nie otarł się w swoim kolorowym życiu, o kogoś takiego. Być może to właśnie, stało się przyczyną jego dość jednak mizernego zejścia.

Jeśli zaś idzie o chłopstwo, jestem dlań pełen szacunku z powodu wielowiekowych dokonań. W tak zwanej literaturze faktu, selektywni autorzy usiłują utożsamiać owo pojęcie, z grupą społeczną o „zweryfikowanych przez tych speców własnościach”: byle co, niezborny, niechlujny, zacofany to i głupi – no i na okrasę – oczywiście katolik. A więc Bóg zapłać za oświecenie.

Czego autor o mieszkańcach oraz ich wątpliwościach we wsi Kołodzieje nie pisze, to m.in. jaki to ma skutek dla kieszeni (panele za darmo, elektryka z dochodu nie wpełni idzie do kieszeni chłopa, a ziemie oddać / wyddzierzawić trzeba i to na jakich waunkach, ile te panele żyją, kto zaplaci za ich utrzymanie w dobrym stanie, jak często trzeba wymieniać i kto we wsi już to sprawdził? Może wojt? E no bez przesady.

Marcisz Bielski