Poetycka Twórczość Marii Gromskiej

 Maria Gromska jest polską poetką żyjącą na emigracji  w USA w Chicago —  patriotką kochającą, wspierającą, promującą swój kraj i jego tradycje. Poprzez swoje wiersze promuje góralską kulturę. Jest jedną z niewielu osób, które odważyły się pokazać światu uczucia takimi, jakimi one naprawdę są.

Poetka nie boi się wyzwań. Wierzy, że jeżeli chce, to może. Tym sposobem jakiś czas temu wydała swoją pierwszą książkę „Moje kwiatuszki”. Stała się znana w środowisku góralskim i nie tylko.

  Dorota  Luiza Silaj: Pani Mario, pomijając fakt, że jest Pani znaną poetką w środowisku góralskim, co może nam Pani powiedzieć o sobie? Kim Pani jest? Jak może Pani przedstawić się fanom swojej twórczości?

  Kim jestem? Ludzie mi mówią że poetką z Koniówki z góralską krwią i chyba się muszę przyznać, że to prawda. Jestem poetką z Koniówki. Niby jest to proste pytanie, a tak trudne. Po prostu tkwi we mnie talent poety i musiałam się w końcu przyznać do tego.

 Jak zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?

 Maria  Gromska: Jak byłam mała, to tak sobie żartowałam że napiszę kiedyś książkę i naprawdę to marzenie zostało spełnione. Ja piszę wtedy jak mam natchnienie, bo jak nieraz chciałabym coś od niechcenia napisać, to w ogóle nie wychodzi mi nic jak być powinno. Gdy piszę, to taką mam jakąś wtedy energię i myśli sto na minutę, bo wszystko chciałabym opisać, a to się jednak w ciągu minuty wszystko potraci, gdy nie zapiszę.

 Pisać, pisałam UKRADKIEM po nocach, jak nie mogłam zasnąć. Jak mi się coś przyśniło, to oczu nie otwierałam tylko bazgrałam w zeszycie. Rano chciałam się dowiedzieć co ja tak naprawdę myślę i co mi się w nocy śni i spostrzegłam, że można wszystko przełożyć na papier ze swoich snów. Wiem, że nieraz ludzie się ze mnie śmieli, że ze mnie poeta, ino głowa nie ta i jak się pod stołem urodzisz to się ta na stół nie pchaj, ale ja byłam silna. Nie mogłam przeoczyć tego, co w mojej głowie siedzi i wiedziałam że muszę coś z tym zrobić.

Zaczęło się to wszystko Polsce jak chodziłam do pracy. Brałam gazetę i czytałam ale po swojemu, a potem koleżanki brały gazetę do ręki i pytały gdzie to ja takie coś wyczytałam, a ja się śmiałam i mówiłam że tam w gazecie, ale słowa z mojej głowy leciały.

Podobno mój dziadek, ojciec taty też miał taki talent i to po nim odziedziczyłam i dziękuję że to wszystko mogę teraz przekazać innym. Pamiętam jak byłam jeszcze w Polsce, to mój mąż w domu w Czarnym Dunajcu przy stole powiedział: “ona kiedyś napisze książkę” i ja się tego trzymałam, bo sam mi to dał do zrozumienia żebym napisała. Jak przyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych do Chicago, to nie mogłam pracować bo dzieci były małe i musiałam siedzieć w domu, dzieci do szkoły odprowadzać i przyprowadzać. Siedziałam wtedy sama w domu i różne mi wiersze przychodziły do głowy. Pomyślałam, że muszę z tym coś zrobić. Wzięłam zeszyt i zaczęłam wszystko zapisywać. I tak zaczęłam pisać.

Tęskniłam za krajem, byłam sama w domu, to zaczęłam pisać listy, zaczęłam dzwonić dzień po dniu i myśl o Ojczyźnie nie przestawała mi z głowy wychodzić. Zaczęłam płakać po kątach i skarżyć się sama do siebie że już nie wytrzymuje tu w tej Ameryce, ale trzeba było wytrzymać, bo co miałam zrobić. W głowie mi tyle myśli się mieściło że głowa zaczęła mnie boleć i myślałam że mi pęknie. I wtedy wiedziałam że jak zacznę pisać, to z głowy wyjdą wszystkie problemy i tak powstawały moje wiersze.

 Te wiersze powstały też dzięki Zbyszkowi Pietrzykowi, który mnie zachęcał do pisania. Był moim sąsiadem i pierwszym czytającym moje wiersze. To on powiedział, żebym dalej pisała. A potem zaczęłam naprawdę się cieszyć z wierszy i wysyłać je do Polski w listach na kartkach do wszystkich znajomych. Wszyscy mnie pocieszali i zachęcali do pisania, a najbardziej Karol Kwiatek, Urszula Zodzik i Józefa Kulesza. Wiele im zawdzięczam.

  DLS: Ulubiona książka?

 BIBLIA I TAJEMNICA SZCZĘŚCIA

 DLS: Jakie wartości w życiu są dla Pani najważniejsze?

Miłość i życie rodzinne – to są wartości, które cenię sobie ponad wszystko! Miłość uskrzydla, a rodzina daje bezpieczeństwo. Myślę, że każdy człowiek, który kocha i jest kochany ma łatwiej w życiu!

  DLS: Nie tak dawno temu miała Pani spotkanie literackie. Wiem, że było dużo ludzi. Nie obyło się bez łez i wzruszeń. Niebawem odbędzie się następne spotkanie w związku z książką, którą Pani przygotowuje do wydania. Co to będzie za książka i czego mogą spodziewać się ludzie chcący uczestniczyć w takim spotkaniu?

 Tak miałam spotkanie literackie w bibliotece na Archer Ave. w Chicago. Odbyło się ono dzięki wspaniałym osobom: Zbyszkowi Pietrzykowi i Elżbiecie Ptasińskiej, którym serdecznie dziękuję! To właśnie oni zachęcali, namawiali i dopingowali mnie do tego, abym podzieliła się z innymi ludźmi swoją twórczością, wierszami i miłością do gór i Podhala! To spotkanie było takim moim pierwszym WYJŚCIEM DO LUDZI! Miałam okazję – tak na poważnie – czytać to, co przez wiele lat składowałam gdzieś w szufladach i głęboko w szafkach! Był to bardzo wzruszający moment w moim życiu, czytając swoje wiersze, wszystko zaczęło mi się przypominać, wracały wspomnienia, nie mogłam powstrzymać łez… Jednocześnie byłam szczęśliwa, że są jeszcze na świecie ludzie, którzy dobrze mi życzą i są razem ze mną w takich pięknych dla mnie chwilach!

 DLS: Ulubiona potrawa?

Ja w ogóle uwielbiam jeść! Sama dużo gotuję – w końcu mam dla kogo :) Ale miło też jest zjeść, to co ktoś przygotuje! Mam bardzo dużo ulubionych potraw! Kocham zupę pomidorową, która kojarzy mi się z moją mamą, domem w Koniówce i zapachem moich dziecięcych lat. Chętnie jem barszcz z uszkami i pierogi ruskie! Bardzo mi smakuje ryba po grecku…

 DLS: Najpiękniejsze miejsce na świecie?

 Polska i moja Koniówka!!!

 DLS: Najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa, które utkwiło Pani w pamięci?

Piekarnia w Czarnym Dunajcu, do której chodziłam z moim tatą i zapach świeżego, polskiego chleba! I jazda z tatą na motorze – to chyba wspomnienie każdej dziewczyny!

 DLS: Ulubiony poeta?

Maria Konopnicka – moja imienniczka…

 DLS: Co Pani czuje, kiedy ludzie czytają Pani wiersze?

 Radość i szczęście! Cieszę się, że kogoś ciekawi to, co piszę. Może ludzie odnajdą w moich wierszach cząstkę siebie, może mają podobne wspomnienia.

Kilka słów od Pani dla Pani fanów?

 ŻYCZĘ MIŁEGO CZYTANIA i zachęcam wszystkich do tego, aby nie wstydzili się swoich uczuć!